Przyznam się, że wczoraj przeżyłam chwile "grozy". Mąż musiał zrobić test na covid bo w pracy pomór. Czekaliśmy na wyniki ( emocje trochę takie się czeka jak na wynik HCG). No i przesuwały się obrazy przed oczami: mąż lub wszyscy/większość jesteśmy pozytywni. Nie wyjdziemy z domu. Wyłączają prąd ( nie jakiś blackout, ale z powodu wichury zdarza się u nas) Wysiada ogrzewanie, a ja nie zdążyłam przygotować czegokolwiek w ilości "na kilka dni", żeby palić w naszym kominku ( z wkładem).
No i pożałowałam, że więcej myślę i gadam, a niewiele robię. Zapasy spożywcze są najłatwiejsze i najprzyjemniejsze, ale tych już mam sporo
Przez miniony czas udało mi się niewiele, ale za to przemyśleń i planów dużo. Kupiłam tonę brykietu do kominka i powiem szczerze, że ta świadomość posiadania większej ilości opału na wyciągnięcie ręki działa jak uspokajający balsam Pompa ciepła coś nam szwankuje, ale kwarantannę mamy więc i tak nie zawołam serwisu. Ale nic się nie martwię bo mam ten brykiet jak coś ( no i oczywiście kaloryferki przenośne, którymi przy -15 dogrzewam).
Życie w minionym miesiącu pokazało, że covid jest kolejnym powodem, żeby mieć preppersowe podejście do życia Nie mam teraz siły i czasu, żeby opisywać dokładnie ( nie wiem też na ile może Was to zainteresować), ale to co wcześniej przygotowywałam jakby od niechcenia, często ratowało sytuację, oszczędzało czas i siły.
Wychowana na opowieściach wojennych, od dziecka bawiłam się w gromadzenie, przygotowywanie. Potem życie, rodzina, przeprowadzki, praktycznie dostatek wszystkiego i na wyciągnięcie ręki ( czyż nie takie było/ jest życie większości z nas?) no i straciłam czujność. A tu się okazuje, że jednak warto "mieć pod ręką". Ot, choćby termometr. Córka ostatnio używała bezrtęciowe i dwa jej się "zatrzymały", trzeci zbiła. Trzeba było wyciągnąć czwarty i jeszcze piąty mieć w zapasie dla reszty towarzystwa.
Ale właściwie weszłam tutaj, zeby zapytać o sól. Czy niejodowana znaczy nieoczyszczona? Czy to tożsame? Szukam soli. Jak najlepszej, do przygotowywania elektrolitów. Może ktoś coś wie i chciałby się podzielić?
Jedną z najważniejszych zimowych prac we dworach ziemiańskich było przygotowanie lodowni. To właśnie w niej w cieplejszych miesiącach przechowywało się produkty, które szybko się psuły, zapasy mięsa, dziczyzny, masła i mleka.
Budowano ją nieopodal dworu, blisko wejścia do kuchni w zacienionym pagórku, najlepiej po stronie północnej. Kopano w nim głęboki okrągły dół dla zachowania chłodu wewnątrz. Ściany murowano z kamienia lub, częściej stawiano z drewna. Izolowano je słomą lub wiórami, by nie przepuszczały ciepła z zewnątrz. Sklepienie pokrywano ziemią i darnią, podłogę zaś torfem. Były w niej półki na naczynia z mlekiem i sery, skrzynie i haki na mięso oraz ryby.
Świeży lód do lodowni zwożono w styczniu, w najostrzejsze mrozy, w dni pogodne i suche. Bloki lodu umieszczano w pomieszczeniu ściśle, po czym polewano gorącą wodą i posypywano solą, by zmienić je w zlodowaciałą bryłę. W dobrze urządzonej lodowni w ciągu roku topiło się nie więcej niż 25 procent lodu. Temperatura w środku wynosiła zazwyczaj około 5 stopni Celsjusza, ulegając niewielkim wahaniom w zależności od pory roku.
Jedną z najważniejszych zimowych prac we dworach ziemiańskich było przygotowanie lodowni. To właśnie w niej w cieplejszych miesiącach przechowywało się produkty, które szybko się psuły, zapasy mięsa, dziczyzny, masła i mleka.
Budowano ją nieopodal dworu, blisko wejścia do kuchni w zacienionym pagórku, najlepiej po stronie północnej. Kopano w nim głęboki okrągły dół dla zachowania chłodu wewnątrz. Ściany murowano z kamienia lub, częściej stawiano z drewna. Izolowano je słomą lub wiórami, by nie przepuszczały ciepła z zewnątrz. Sklepienie pokrywano ziemią i darnią, podłogę zaś torfem. Były w niej półki na naczynia z mlekiem i sery, skrzynie i haki na mięso oraz ryby.
Świeży lód do lodowni zwożono w styczniu, w najostrzejsze mrozy, w dni pogodne i suche. Bloki lodu umieszczano w pomieszczeniu ściśle, po czym polewano gorącą wodą i posypywano solą, by zmienić je w zlodowaciałą bryłę. W dobrze urządzonej lodowni w ciągu roku topiło się nie więcej niż 25 procent lodu. Temperatura w środku wynosiła zazwyczaj około 5 stopni Celsjusza, ulegając niewielkim wahaniom w zależności od pory roku.
Nie wiem czy każda niejodowana jest nieovzyszczona, ale kłodawska chyba jest nieoczyszczona, tzn. nie pozbawiona mikroelementów. Nie zawiera też antyzbrylaczy i innych dziadostw. Jest biało - szara.
@In Spe pisz, bo ciekawie "opowiadasz". Ja w między czasie nic sensownego nie zrobiłam w kierunku prepersowania. Chociaż niektóre rzeczy traktuję naturalnie, np. leki w zapasie na miesiąc wprzód, paliwo tankuję jak jest pół baku, nie czekam na rezerwę, etc.
@In Spe szara. Różową też mam ale gruboziarnistą i mniej bo jest droższa. Byłam na wycieczce w kopalni w Kłodawie. Pod ziemią wszystkie ściany solne były mniej lub bardziej różowe. Nabrałam do plecaka różowych kamieni solnych i sukcesywnie rozdrabniany je w moździerzu. Różowy kamień po rozdrobnieniu traci ten kolor. Uważam że nie ma co przepłacać. I różową i szara to ta sama sól.
@Elf77 dziękuję za miłe słowo dziel się też proszę tym co masz, wiesz, robisz. Komuś może się wydawać, że to co robi jest bardzo zwykłe, a dla drugiego to nowość i ubogacenie
Dopisek: albo to co pisze inny mobilizuje i motywuje
@In Spe szara. Różową też mam ale gruboziarnistą i mniej bo jest droższa. Byłam na wycieczce w kopalni w Kłodawie. Pod ziemią wszystkie ściany solne były mniej lub bardziej różowe. Nabrałam do plecaka różowych kamieni solnych i sukcesywnie rozdrabniany je w moździerzu. Różowy kamień po rozdrobnieniu traci ten kolor. Uważam że nie ma co przepłacać. I różową i szara to ta sama sól.
Ciekawe bardzo co piszesz. I z tym moździeżem super pomysł. Ja mam plastikowy do czosnku, a taki prawdziwy to jaki właściwie? Kamienny? Czy jakiś miedziany? Cynkowy?
Rozgniatanie soli w moździerzu to nie jest dobry pomysł. Robimy to żeby wykorzystać jakoś te bryły z kopalni. Ja mam moździerz z Ikei. Czarny i bardzo ciężki.
Widzę że cały czas można zwiedzać kopalnię w Kłodawie mimo epidemii. Naprawdę ciekawe doswiadczenie. Można tam się też obkupić w sól. Dają też sól w prezencie, można też sobie wziąć trochę po prostu z wyrobiska. Przewodnicy górnicy, ciekawie opowiadają. Pamiętam jak mówił o soli himalajskiej, że ludzie swojego nie znają a kupują obce często fałszowane mieloną cegłą. Smutne jest też to że kopalnia finansowo ledwo przędzie a świetna sól idzie głównie do sypania dróg.
Kłodawę zapisuję na liście, koniecznie musimy się tam wybrać Tymczasem zamawiam sól bo chcę spróbować robić elektrolity ( może nazwa póki co zbyt szumna hehe). Ostatnio średnia córka miała covid i kupiłam jej Orsalit, sama wypiłam kilka saszetek ( jakoś tak wieczorem, przed snem i też po wyjściu z " domowej sauny") i przyznam szczerze, że coś w tym jest Jakiś taki przypływ energii z jednoczesnym ukojeniem Od 3 lat rano piję chlorek magnezu ( łyżeczka magnezu na szklankę wody) i bardzo mnie to energetyzuje. Podobno taki najprostszy elektrolit robi się z dobrej, nieoczyszczonej soli. A więc do dzieła
Również od kilku lat nosiłam się z zamiarem kupienia płynu Lugola bo coraz częściej słyszę, że ma wiele zdrowotnych zastosowań. I chcę powoli i ostrożnie przetestować na sobie
Proszę dzielcie się, dzielmy się przemyśleniami, odkryciami, pomysłami jak zdrowiej żyć, oszczędniej, bardziej świadomie. Jak uczyć się radzić sobie w różnych nieoczekiwanych sytuacjach. Jak być może przyjdą trudniejsze chwile, będzie łatwiej. Bo zamiast chaosu i paniki ( jak często u mnie) będzie jakiś konkret i działanie.
U nas Kłodawska niejodowana nieosiągalna U nas babcia lodowni nie miała, a taty mama jak opowiadał sam tata to suszyła kiełbasy na piecu i wtedy mogły bez lodówki leżeć (cis jak u nas teraz niektóre kabanosy), niestety babcia kupę lat nie żyje więc więcej się nie dowiem Ja ze wzgl na problemy komunikacyjne i niedostępność produktów kupuje zwykle w dużych ilościach. Ostatnio robiłam pasztet w słoiku wyniosłam w zimne ciemne miejsce i stał trochę, po dwóch miesiącach jadłam i ok, czasem robię mielonkę w słoiki to też postoi trochę, jakby zapasteryzowac jeszcze dwa razy to do roku czasu. W piwnicy nam pełno ziemniaków bo co roku sadzimy. Gotujemy na indukcji ale mam kuchenkę gazową i dwie pełne butle gazu rzekę za stodoła , skladniki na mydło też zawsze w piwnicy stoją
Ja chlorek magnezu daję od kilku lat do kąpieli, nie wiedziałam, że ma jakieś efekty przy piciu. Poczytam :-) Co do soli kłodawskiej, to kupuję zapas na Allegro.
Do picia to nie wiem, wydawało mi się, że działa przeczyszczająco, a do mycia stosowałam, ale siarczan magnezu, magnez dobrze wchłania się przez skórę.
@Agmar ja sól Kłodawska zamówiłam kiedyś prosto z kopalni mała paletkę to tanio to wyszło. Miałam na parę lat . Teraz w sklepach ze "zdrowa" żywnością itp. często zamawiam od razu większą ilość ( żeby darmowa przesyłka chociaż była lub jak jest jakaś promocja). Średnio to kg na miesiąc nam idzie tej soli.
Chlorek magnezu stosuje jako oliwkę magnezowa. Ostatnio na włosy to przeciwdziała siwieniu. Można jako dezodorant lub normalnie wcierać w ciało ( może trochę szczypać na początku). Do kąpieli wolę sól Epsom czyli siarczan magnezu. Wtedy dodane też boraks i sodę co potęguje działanie.
Płyn Lugola najtaniej zrobić samemu. Można kupić składniki w sklepie chemicznym i samemu sporządzić lub kupić już gotowa mieszankę u sprawdzonego producenta. Ja mam w domu płyn 12 i 5 %. Kompendium wiedzy o jodzie na grupie Michała Wolskiego Jod dla zdrowia.
Komentarz
tymczasem w gazetce jest, że od dzisiaj w sprzedaży latarka czołowa Lethe za 39,90 ( jakaś super, hiper usb i led)
Przez miniony czas udało mi się niewiele, ale za to przemyśleń i planów dużo. Kupiłam tonę brykietu do kominka i powiem szczerze, że ta świadomość posiadania większej ilości opału na wyciągnięcie ręki działa jak uspokajający balsam
Pompa ciepła coś nam szwankuje, ale kwarantannę mamy więc i tak nie zawołam serwisu. Ale nic się nie martwię bo mam ten brykiet jak coś ( no i oczywiście kaloryferki przenośne, którymi przy -15 dogrzewam).
Życie w minionym miesiącu pokazało, że covid jest kolejnym powodem, żeby mieć preppersowe podejście do życia
Nie mam teraz siły i czasu, żeby opisywać dokładnie ( nie wiem też na ile może Was to zainteresować), ale to co wcześniej przygotowywałam jakby od niechcenia, często ratowało sytuację, oszczędzało czas i siły.
Potem życie, rodzina, przeprowadzki, praktycznie dostatek wszystkiego i na wyciągnięcie ręki ( czyż nie takie było/ jest życie większości z nas?) no i straciłam czujność.
A tu się okazuje, że jednak warto "mieć pod ręką". Ot, choćby termometr. Córka ostatnio używała bezrtęciowe i dwa jej się "zatrzymały", trzeci zbiła. Trzeba było wyciągnąć czwarty i jeszcze piąty mieć w zapasie dla reszty towarzystwa.
Czy niejodowana znaczy nieoczyszczona? Czy to tożsame? Szukam soli. Jak najlepszej, do przygotowywania elektrolitów.
Może ktoś coś wie i chciałby się podzielić?
Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu
Życia nie starczy
a ogólnie to świetny wynalazek
do izolacji używano trocin z tartaku
Ciekawe bardzo co piszesz. I z tym moździeżem super pomysł. Ja mam plastikowy do czosnku, a taki prawdziwy to jaki właściwie? Kamienny? Czy jakiś miedziany? Cynkowy?
Tak czy inaczej dopisuję moździeż na listę must have'ów
Widzę że cały czas można zwiedzać kopalnię w Kłodawie mimo epidemii. Naprawdę ciekawe doswiadczenie. Można tam się też obkupić w sól.
Dają też sól w prezencie, można też sobie wziąć trochę po prostu z wyrobiska.
Przewodnicy górnicy, ciekawie opowiadają. Pamiętam jak mówił o soli himalajskiej, że ludzie swojego nie znają a kupują obce często fałszowane mieloną cegłą. Smutne jest też to że kopalnia finansowo ledwo przędzie a świetna sól idzie głównie do sypania dróg.
Jak i morskiej
Super ciekawie piszecie
Kłodawę zapisuję na liście, koniecznie musimy się tam wybrać
Tymczasem zamawiam sól bo chcę spróbować robić elektrolity ( może nazwa póki co zbyt szumna hehe). Ostatnio średnia córka miała covid i kupiłam jej Orsalit, sama wypiłam kilka saszetek ( jakoś tak wieczorem, przed snem i też po wyjściu z " domowej sauny") i przyznam szczerze, że coś w tym jest
Od 3 lat rano piję chlorek magnezu ( łyżeczka magnezu na szklankę wody) i bardzo mnie to energetyzuje.
Podobno taki najprostszy elektrolit robi się z dobrej, nieoczyszczonej soli. A więc do dzieła
Również od kilku lat nosiłam się z zamiarem kupienia płynu Lugola bo coraz częściej słyszę, że ma wiele zdrowotnych zastosowań. I chcę powoli i ostrożnie przetestować na sobie
Proszę dzielcie się, dzielmy się przemyśleniami, odkryciami, pomysłami jak zdrowiej żyć, oszczędniej, bardziej świadomie. Jak uczyć się radzić sobie w różnych nieoczekiwanych sytuacjach. Jak być może przyjdą trudniejsze chwile, będzie łatwiej. Bo zamiast chaosu i paniki ( jak często u mnie) będzie jakiś konkret i działanie.
U nas babcia lodowni nie miała, a taty mama jak opowiadał sam tata to suszyła kiełbasy na piecu i wtedy mogły bez lodówki leżeć (cis jak u nas teraz niektóre kabanosy), niestety babcia kupę lat nie żyje więc więcej się nie dowiem
Ja ze wzgl na problemy komunikacyjne i niedostępność produktów kupuje zwykle w dużych ilościach. Ostatnio robiłam pasztet w słoiku wyniosłam w zimne ciemne miejsce i stał trochę, po dwóch miesiącach jadłam i ok, czasem robię mielonkę w słoiki to też postoi trochę, jakby zapasteryzowac jeszcze dwa razy to do roku czasu. W piwnicy nam pełno ziemniaków bo co roku sadzimy. Gotujemy na indukcji ale mam kuchenkę gazową i dwie pełne butle gazu
Co do soli kłodawskiej, to kupuję zapas na Allegro.