Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Finanse domowe

1235728

Komentarz

  • Serio  jednogłośnie na forum było ze dziecku się nie należy?
    Wydaje mi się ze stanęło na tym, ze w każdej rodzinie jest inaczej i ze jest to decyzja rodziców ;) 
    No tak się składa ze ta 18tka jest w czasie kiedy normalne prawko można zrobić, dla mnie super bo taki prezent jest pożyteczny :) 
    gdyby te normalne prawko można było zdawać dużo, dużo wcześniej to pewno byśmy tez zapłacili - jeśli byłaby możliwość finansowa, bo nie jest to na tyle potrzebne żeby się zapożyczać 
    Nie wiem czemu masz takie spostrzeżenie ze jedynacy dostają wszystko.
    mam ogrom znajomych gdzie jedynak dostał co chciał a i inny nie dostał nic albo przysłowiowa wędkę czy dobre słowo. Podobnie z rodzinami gdzie  dzieci było więcej niż jedno, niektórzy dostali domy, inni samochody, inni kopertę na łatwiejszy start na studia a jeszcze inni "kopa" albo dobre słowo. 
    Młody sobie ciuła na różności, kupuje sobie książki kiedy trzeba kolejna część mieć, zeszyty czy inne takie. Ogólnie nie rozpindrza kasy. To jeśli mam to daje, bo wiem ze nie rozpieprzy. 

    Podziękowali 1chabrowa
  • edytowano styczeń 2018
    Prawko dla dziecka traktuję jako wędkę dla niego. I mam zamiar zapewnić je moim dzieciom, przede wszystkim dlatego, że mnie stać, a następnie dlatego, że ta ,,wędka'' to dodatkowy atut, który pomaga znaleźć dobrą pracę, itp. Dzieci w wieku, gdy najczęściej i najchętniej się robi prawo jazdy, chodzą do szkoły, uczą się, próbują dostać na studia. W tej sytuacji, na obecnym etapie, nie mam zamiaru wymagać od nich tego, by na to prawo jazdy pracowali, choć pewnie, jeśli znajdą pracę sezonową, poproszę, by się dorzuciły.
  • A jak nie będę miała,  to nie dam. Proste.
  • kitek powiedział(a):
    Dorotak powiedział(a):
    Wiec tego, nie uważam, żeby to był obowiązek rodziców równorzędny z zapewnieniem pampersów niemowlakowi wracając do tematu wydatkow.
    a w którym miejscu dziewczyny napisały ze to ich obowiązek i że muszą dać?
    Piszecie, że starsze dzieci generują większe wydatki, z mojej perspektywy nie, a wydatki które wymieniacie są fakultatywne, nie tak jak zapewnienie niemowlakowi higieny. Taki skrót. 
  • @hipolit, nie, absolutnie. Uważam, że jedynakowi łatwiej dać, bo jest jeden. ;)
    Podziękowali 1hipolit
  • Uuuuu...!
    To teraz sie zacznie  :D

    A tak serio... Rozumiem co @Dorotak ma na myśli ;)
    Podziękowali 1Dorotak
  • Dorota
    ja nie jeździłam na wycieczki bo nie lubiłam tego klasowego spędu i gonitwy bo kazdy chciałby co innego.
    na kolonie tez nie, bo dla nas z siostrami najlepszymi wakacjami były te u Dziadków na wiosce zabitej dechami, tam
    mialysmy ogrom znajomych, kuzynostwa itp 
    moje dziecko jeździ na praktycznie każda wycieczkę ( więcej ogolnoszkolntch niż klasowych) bo lubi, podobnie z obozami, u Dziadków czy pradziadków zanudziłaby się na smierć ;) 
    jesli mam to dam, jeśli nie to tragedi nie ma
    to ze ja nie miałam w prezencie prawka od rodziców nie znaczy ze mam takiego prezentu nie dawać dziecku, podobnie z innymi.
    czemu miałabym postępować w myśl zasady "ja nie miałam to i ty mieć nie musisz" 
    a z drugiej strony finansowanie czegoś dziecku nie powoduje z automatu ze jest ono niezaradne 
    osobiście wychodzę z założenia, ze póki chodzi do szkoły średniej, uczy się to nie musi pracować, dorabiać. 
    Chce- bardzo proszę, ale musieć nie musi 
    Podziękowali 3beatak Coralgol Katia
  • Dorotak powiedział(a):
    No ja mam dysonans, bo czytam z jednej strony, że dziecko ma być na wyjście z domu (najlepiej od razu po 18 urodzinach) wychowane i zaradne, na studiach może pracować żeby się utrzymać, na wesele samemu zbierać itd. a jak dochodzi co do czego to lament, bo po 18 nie ma 500+ a dziecko nadal generuje wydatki i to coraz większe? I co czytam? Że prawo jazdy, sporty, korki, zajęcia dodatkowe, wyjazdy. Może nie kumam. Ale jakoś.mnie się to nie klei. Szczególnie, że ja nigdy nie jeździłam na żadne wyjazdy, ba, nawet kolonie, rodzice nie opłacili mi prawka, od lo nie martwili się w co się ubieram, nigdy nie chodziłam na żadne dodatkowe zajęcia, żadne instrumenty czy sporty., Wiec będzie trudno Wam mnie przekonać, że moze być inaczej :P 

    EDT. Wiem, i te wycieczki szkolne. Byłam na jednej 4 dniowej w sp i jednej tygodniowej w LO. Rodzice dostali dofinansowanie na nie, to pojechałam. Wiec i szkolne nie są obligatoryjnymi wydatkami :P 
    Dorotak, miałam dokładnie takie samo dzieciństwo i bardzo mi to wtedy doskwierało, serio. Zwłaszcza, że chodziłam do liceum, gdzie byli głównie bardzo bogaci ludzie, więc tym bardziej niefajnie się czułam. Moi rodzice nie mieli po prostu kasy i wielkim wyrzeczeniem było dla nich wysłanie mnie do szkoły z internatem (za co jestem Im dozgonnie wdzięczna).

    Zajęcia, ciuchy, kosmetyki, wyjazdy - o tym mogłam tylko pomarzyć i nie ukrywam - nie było mi z tym dobrze. W związku z tym moim dzieciom, w miarę możliwości nie odmawiam rzeczy, które ja nie miałam. Wszystko jednak w granicach rozsądku. Inwestujemy w hobby - rysunek, w podróże, wycieczki (uważam, że to bardzo poszerza horyzonty). W ciuchy niekoniecznie, w kosmetyki już tak, w instrumenty też. W języki i w korki nie muszę, bo sama znam języki i pomagam dzieciom całkiem nieźle. Bez wyrzutów sumienia zainwestuję też w korki w klasie maturalnej i  w prawo jazdy - czyli rzeczy, które rozwijają. Jeśli mogę sobie na to pozwolić, to w imię idei nie będę im tego odmawiać. Zwłaszcza, że moje dzieci szanują pieniądze, są oszczędne i pomagają w domu.
  • @hipolit, dokładnie rozumiem. Bo też chce dać dzieciom to co mogę i to co najlepsze. Ale to są dodatkowe wydatki i nie można o nich pisać jako o obowiązkowych wydatkach jakie generuje nastolatek. Bo jak wiesz z doświadczenia - może mieć ale nie musi. Wiec jeśli jesteśmy w watku,.który dotyczy finansów domowch, zarządzania nimi i oszczędzania to wszystkie wydatki na nastolatki, które wymieniacie nie są niezbędne.
  • @Małgorzata32 kij w mrowisko, wiem. Ale serio się zdziwiłam. :)
  • Dorotak powiedział(a):
    @hipolit, dokładnie rozumiem. Bo też chce dać dzieciom to co mogę i to co najlepsze. Ale to są dodatkowe wydatki i nie można o nich pisać jako o obowiązkowych wydatkach jakie generuje nastolatek. Bo jak wiesz z doświadczenia - może mieć ale nie musi. Wiec jeśli jesteśmy w watku,.który dotyczy finansów domowch, zarządzania nimi i oszczędzania to wszystkie wydatki na nastolatki, które wymieniacie nie są niezbędne.
    Generalnie masz rację. Ja gdybym  nie miała - nie dawałabym i na pewno nie wzięłabym kredytu  na korki, ciuchy, prawo jazdy. 
  • Większość wydatków nie jest niezbędna. Można siedzieć brudnym po ciemku i przytulać się, żeby był o ciepłej.
  • @beatak, a to już inna sprawa. Ja zawsze myślałam, że nigdy z rodzicami nie jeździliśmy na wycieczki, nie chodziłam na żadne dodatkowe zajęcia czy sporty z powodu kasy. Teraz mam swoją rodzinę i jeździmy na wycieczki, szukamy dodatkowych atrakcji itd. i okazuje się, że to nie pieniądze są przeszkodą, bo można spakować bochenek chleba do plecaka i iść na niezapomnianą wyprawę do lasu. Tego mnie nauczyło to forum, jakkolwiek ckliwie by to nie zabrzmiało ;)
    Podziękowali 2Malena madzikg
  • @Skatarzyna ale jednak siedzienie brudnym po cimku to nieco inna rzeczywistosc niż brak pprawa jazdy.
  • @Elunia, widzisz, dlatego nie rozumiem, bo ja swój pierwszy telefon splacalam rodzicom w ratach z korków na początku LO (tata z Anglii przywiózł bo taniej) a laptopa na studiach dwa lata w koszmarnie oprocentowanych ratach. Dlatego nie rozumiem i pewnie nie zrozumiem.
  • Skatarzyna powiedział(a):
    Większość wydatków nie jest niezbędna. Można siedzieć brudnym po ciemku i przytulać się, żeby był o ciepłej.
    No, znów rozbijamy się o definicje biedy i dostatku, która każdy ma inną ;)
  • @Elunia, nie! Mysle że.zyje i mam się dobrze więc w temacie TEGO WATKA nie można mówic o takich wydatkach jako o obligatoryjnych. Wątpię żeby każda rodzina tu mogła sobie pozwolić na podarowanie dziecku laptopa czy prawa jazdy z okazji 18, choć pewnie każda by chciała. I jak nasunie się tylko temat z.innej perspektywy to te osoby znajdą już odpowiednie argumenty żeby udowodnić że to że nie dostaje to dla niego lepiej. Na tym polega dyskusja, rozmowa, forum, perswazja i wartościowanie i tak dalej ;)
  • Dorotka. Ale to nie jest wątek o biedzie i dostatku tylko o oszczędzaniu i wydatkach.
    Podziękowali 3Basja sylwia1974 chabrowa
  • Ja odkładam , nie wiem na czyje prawko ale odkładam , dziewczyny też 
    Podziękowali 1Coralgol
  • Oszczędzanie i wydatki są nieodłączne z tym jak definiujemy biedę i dostatek. Tam gdzie jednemu nie starcza od 1 do 1, drugi odłoży, bo na inną definicje minimum finansowego i potrzeby. Jedni muszą jesc codziennie 5 posiłków inni 3, jedni kąpią się 2x w tygodniu, inni codziennie. Jedni dają na 18 prawko albo laptopa a inni książkę i jakiegoś ciucha.
  • edytowano styczeń 2018
    Dla niemowlaków, młodszych dzieci sporo ubrań dostaję. Dla starszych raczej muszę kupować. Pewnie - córka nie musi do muzycznej chodzić, nie musi rozwijać swoich zainteresowań, może w ferie siedzieć w domu (a wybiera się "aż" na półkolonie w mieście, p ;) )itd.. I zdaję sobie sprawę, że bez tego przeżyje, ale jak mogę to czemu nie?

    A i pampersów też nie trzeba kupować - w tetrze można chować, no nie?
  • Dorotka, ale w każdej rodzinie jest inaczej i nikt nie musi brać przykładu z rodziny X jako wytyczne na jedyna, słuszna metodę wychowawcza.
    nigdy w życiu nie wzięłabym kredytu na telefon/komputer/obóz/wycieczka/markowy ciuch itp  tylko dlatego żeby dziecko miało, bo inne dzieciaki maja. 
    Mlody wie, ze może dostać na tel kwotę X i albo kupi za te kwotę telefon X albo dobie dołoży ze swojej skarpety i kupi taki jak chce. 
    I nie daje na ten tel bo nowy model wyszedł, bo stary się znudził. 
    Stary musi skończyć żywot, nie nadawać się do użytku bez akumulatora na plecach itp żeby mógł wymienić na ten sprawny/nowy jak zwał tak zwał.
     W szkole mieli możliwość uzyskać certyfikat językowy, Mlodenu się zamarzył inny certyfikat. Zapłaciliśmy ale warunek był jeden- nie zaliczy, nie zdobędzie bo zawali ( a zdawał sobie sprawę ze i obowiązki szkolne, pozaszkolne i domowe nie znikną) to musi zwrócić albo my odciągnięty np nie finansując obozu/studniówki czy czegoś takiego.
    od małego był uczony ze pieniądz nie rośnie na drzewie, nie spada z nieba tylko trzeba się naprawdę natrudzić, namęczyć żeby zarobić pieniądz.
    jak chciał to zarabił  grosz jako łebek i właśnie pracując ( nawet bez przymusu ekonomicznego) wie, ile ciężkiej pracy trzeba włożyć żeby była z tego moneta 

  • Tylko w tetrze drogo , policzyć proszek pranie suszenie prasowanie bo przy tetrze jest więcej prania bo każde zmiana to śpiochy kaftanik koszulka i 2 pieluszki czyli powiedzmy co 2 godzin to szybko się zbiera no i pościel częściej trzeba zmienić
    Podziękowali 2Dorotak Marsjanka
  • Serio uważacie korki za 60-100 zł za dobrą inwestycję w dziecko?? Jeśli dziecko nie jest w stanie przygotować się do matury samo to jak przygotuje się do egzaminów na studiach, przy których matura to pryszcz? Pomijam matematykę i fizykę gdzie czasem dobre wytłumaczenie tematu jest kluczowe.
  • @hipolit, rozumiem, nie pisałam że to wygląda inaczej na zasadzie zachciewajek czy rozpieszczania. No nie ;) może zmyliło mnie że jesteśmy na forum wielodzietnych i jest dużo rodzin, które mają jedno dziecko na studiach, w tym czasie inne maturalne,.inne na początku LO - i kazde może chcieć kurs, certyfikat, prawko, telefon, laptopa a z mojej perspektywy po prostu się nie da w takiej rodzinie, nawet na zasadach o których piszesz, to najpierw trzeba mieć.
    Podziękowali 1Gosia5
  • Agnieszka88 powiedział(a):
    Serio uważacie korki za 60-100 zł za dobrą inwestycję w dziecko?? Jeśli dziecko nie jest w stanie przygotować się do matury samo to jak przygotuje się do egzaminów na studiach, przy których matura to pryszcz? Pomijam matematykę i fizykę gdzie czasem dobre wytłumaczenie tematu jest kluczowe.
    Ja właśnie o matematyce mówię. Jak również chemii rozszerzonej.
  • wstydziłabyś się @hipolit - Ty, matka j e d y n a k a synowi pracować każesz????? Ogarnij się i jak wszystkie inne matki jedynaków rusz tyłek do pracy żeby synkowi ptasiego mleczka nie brakło (że o markowych ciuchach i wakacjach na Karaibach nie wspomnę)
  •  Z korkami zależy. To czasem jak z jazdą doszkalającą.
    Czasem jest jakiś problem, którego sam nie przekroczysz i lepiej zapłacić za dodatkowe instrukcje niż 5 razy egzamin zdawać. 
    Podziękowali 3beatak Barbasia Coralgol
  • Z tymi korkami to różnie bywa. można dorobić za miliony monet na korkach ale jak temat z innej strony to już te korki nie takie drogie i studenci tyle nie biorą, a można kolegę koleżanki z LO zatrudnić itd. 
    Ironizuje. Ale wszystko można przedstawić z dwóch stron. Zupełnie inaczej. 
  • edytowano styczeń 2018
    Dorotka znów o czym innym.
    Kupujemy dziecku telefon czy kurs bo my tak chcemy, ja i mąż. Dziecko se może chcieć...
    Potrzeby tak,  z urzędu.
    A chcenie po starannym rozeznania za i przeciw.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.