Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Finanse domowe

145791028

Komentarz

  • Dorotak powiedział(a):
    @szczurzysko bo ich nie miałam? Możliwe ;)
    Ja nie pisze że to są rzeczy nieprzydatne tylko głośno się zastanawiam czy w pierwszej kolejności to na barkach rodziców leży obowiązek zaopatrzenia w nie własnych dzieci, czy dzieci powinny zadbać o nie same. I jak odróżnić jedno od drugiego żeby w żadną stronę nie przesadzić. Szczególnie jak się ma więcej dzieci do uposażenia.
    Dzieci to dzieci, nie pracują (przynajmniej w dzisiejszych czasach, w Polsce). Raczej się uczą, a normalny rodzic raczej wspomaga (jeśli może). I ja uważam, że do pewnego momentu zaopatrzenie dzieci należy do rodziców. Ten moment to dla mnie nauka, także studia wyższe (na trudnych i wymagających kierunkach). Przesadzać nie należy, zgadzam się. Ale pomoc własnemu dziecku (w postaci dania mu wędki: kursów, prawka, podróży) nie jest dla mnie ani fanaberią, ani przesadą. Chyba że czynimy to nadludzkim wysiłkiem i sami sobie odejmujemy od ust, a dziecko jest niewdzięczne, niechętne i nie docenia.
  • edytowano styczeń 2018
    Dorotka
    na przykładzie ...
    We trzy miałyście takie same sukienki uszyte na miarę. Ty o takich marzyłaś, chciałaś takie
    Maż zrobił prezent i kupił 
    a można było założyć to co było w szafie, można było kupić w sieciówce taniej, w sh za grosze 

    To była fanaberia czy konieczność?


    edit. 
    Dorota nie odczytuj tego proszę jako złosliwosc  z mojej strony. To tylko przykład 
    Podziękowali 2szczurzysko Dorotak
  • No ja tez nie mialam. Rok angielskiego, ze 2 razy wakacje poza domem w tym kolonie z.ktorych kazalam sie zabrac, zostawala dzialka pod.Warszawa (podstawowka/liceum - o tych czasach pisze), raz jako dziecko wyjechalam z mama za granice. A bylam jedna. A jednak rodzice nie mieli worka bez dna. Teraz.wiem dlaczego. Bo za komuny wlasna dzialalnosc, wyjazdy za granice po rzeczy i handel nimi to byly duze pieniadze. A jednak mimo to, nie bylo. 
  • Dorotak powiedział(a):
    @Skatarzyna przekupstwo bo powinna chętnie robić coś w domu i bez biletu. A możemy podejrzewać że gdyby na niego nie dostała to nie byłaby taka chętna już?


    masz bardzo materialne podejście. Zakładam że @Skatarzyna z miłości do córki chciałaby zrobić jej przyjemność (bo akurat ją stać i akurat w tym wypadku sprawa wiąze się pieniędzmi bo tylko nimi można zapłacić za bilet) a córka kochącha rodziców i okaże to jak  może (bo ona nie zarabia, ale chętnie zrobi coś dodatowego w domu).
  • Trzeba rozwazyc samemu.co jest dla naszej rodziny dobre. Tu nie ma one size fits all.
    Podziękowali 4Dorotak madzikg Coralgol Katia
  • edytowano styczeń 2018
    Dziś mam, dziś rozprzadzam najlepiej jak potrafię. Nie da się każdemu po równo. No można każdemu po równo nie dać.
    Tylko to też nie byłoby dobre.



  • @hipolit fanaberia która kosztowała z mojej perspektywy majątek, zdaje sobie z tego sprawę. I tak samo z tym prawkiem, nie wypieram się, pewnie jak będę miała to dam, jak i tego lapka na studia. Tylko uważam że to jest dodatek, coś ponad to co rodzice powinni zapewnić dziecku i nie jest to kategoria 'starsze dzieci generują wyższe wydatki'.
    Podziękowali 1hipolit
  • Prawo jazdy dla matki zwłaszcza wielodzietnej to moim zdaniem jest prawie konieczność, a już na pewno oszczędność czasu. I chyba lepiej to prawko zrobić jeszcze przed ślubem bo jak widzę różne koleżanki bardziej lub mniej dzietne co go nie mają to robienie go mając męża, dom i dzieci jest oczywiście możliwe ale zawsze znajdzie się sto powodów dla których nie teraz, nie w tej chwili a przecież w sumie mam tramwaj to sobie poradzę.

    oczywiście da się i bez prawa jazdy tak samo jak się da bez pralki czy zmywarki. Tylko jeśłi można mieć prawo i jakieś tam auto to po co? Szybciej zawiozę, szybciej wrócę, pozałatwiam rzeczy po drodze, zakupy, urzedy, lekarzy na drugim końcu miast, wróce z dziećmi o połnocy od znajomych spod Warszawy.

    Ech, ciężko mi sobie wyobrazić funkcjonowanie bez samochodu... na dłuższą metę


  • Generują większe koszty. Nawet jak tylko podstawowe potrzeby się liczą. 
    Podziękowali 2Milamama sylwia1974
  • Dorota
    tak ja te sukienki tak i te laptopy są dodatkiem.
    sa ponad podstawowe potrzeby, ale jeśli są na to środki to czemu nie ;) 

    sama sobie odpowiedziałaś swoim wpisem ;) 
  • Elunia powiedział(a):
    Skatarzyna powiedział(a):
    Generują większe koszty. Nawet jak tylko podstawowe potrzeby się liczą. 
    Ewentualnie tam odchodzą pampersy i chorobi dochodzi więcej żarcia i podręczniki i wychodzi na jedno :D
    @Elunia ja mam 5 chłopców. Jak młodsi zjedzą tyle co starsi puszcza nas z torbami. ;)
  • @Malgorzata dziękuję :) też racja że nie wszystkie dzieci na raz chodzą w pampersach i nie wszystkie robią prawo jazdy. Tylko właśnie ciągle mam rozkminy na ile to my mamy usamodzielnić dzieci, a na ile dać im kompetencje żeby się usamodzielnily. I co należy do jakiej kategorii. Z mojej perspektywy prawko to właśnie ten dodatek, w sensie jak dziecka musimy nauczyc czytać czy pisać, tak o prawo jazdy ono samo może zadbać. 
    Mam jeszcze kilka lat żeby się zdecydować;)
  • A i zawsze to dodatkowy kierowca w domu ;) 
  • Ech gdybym ja miała kilka lat wcześniej dziecko to raczej jemu bym kazała zrobić prawko niż się sama za to zabierała przed 40tka  ;)
    Podziękowali 2Skatarzyna sylwia1974
  • Ech, chyba będę się z moim musiała przeprosić. 
    Napaliłam się jak szczerbaty na suchary, jak przeczytałam 17! ;)
  • Ja tam placki ziemniaczane uwielbialam. Teraz robimy raz do roku moze... Albo te mojej babci byly po prostu najlepsze. 

  • A na prawo jazdy syn przyjedzie do UK, sama z nim pojezdze, potem sobie wezmie lekcje co by sie bledow pzejetych od doswiadczonego kierowcy oduczyc i zda. Ale nie mam z manualna skrzynia wozu, a kolejny napewno tez automat.
  • Faktycznie starsze dzieci to duże koszty na wydatki poza niezbędnym minimum.
    Ale:
    Małe dzieci generują jeden bardzo duży koszt, a mianowicie  konieczność opieki nad nimi. To jest de facto jedna pensja w domu mniej. 
  • Patrzę na swoje życie, umiejętności i widzę, że wszystko czego się nauczyłam ekstra bardzo mi się przydało w zdobywaniu pracy czy organizowaniu sobie samej pracy zarobkowej. Dzieci dorastające mają najwięcej czasu i możliwości by robić przeróżne rzeczy, uczyć się, realizować wszelkie pasje. I na to warto dać pieniądze i otwierać im furtki. Myślę, że właśnie dzieci w miarę wszechstronne są potem bardziej obrotne, mają łatwiej w radzeniu sobie w róznych sytuacjach. Jeden wyuczony zawód to wg mnie słaba rzecz, warto, by dzieci miały różne możliwości utrzymania się w życiu. A to, że będą pracowały zarobkowo jako nastolatki dobrze łączy się z tym, że mają czy mogą mieć opłacane rózne zajęcia czy mogą osiągać jakieś sprawności.
  • Dorotak powiedział(a):
    Prawko to podstawa a laptop potrzebny na studiach. Są tu tacy,co napiszą, że wychowawczo i życiowo lepiej, żeby dziecko sobie samo zarobiło czy jednak nie?;)
    Ja zarabiałam na swoje zachcianki sama( nie pamiętam od kiedy): na ciuchy, studniówkę, prawko, wesele. Rodzice dali mi możliwość chodzenia do szkoły muzycznej i pozwolili nam wykorzystywać nasze talenty do zarobku. Jestem dumna z tego, że do wszystkiego doszłam sama, chociaż takie stwierdzenie bardzo egoistyczne, bo rodzice nauczyli mnie oszczędności, pracowitości i walki o własne marzenia. Gdyby rodziców było stać na moje "zachcianki" myślę, że teraz nie potrafiłabym związać koniec z końcem. 
    Sama mam na razie malutkie dzieci więc nie wiem jak to będzie za kilkanaście lat..., ale na pewno będę chciała dla nich jak najlepiej. Myślę, że dla jednego dziecka dobrze jest dać "prawko" do ręki, a drugiemu dać możliwość zdobycia go samemu.
  • edytowano styczeń 2018
    I umarłaś? @J2017 ;
    Podziękowali 3madzikg madzikg Katia
  • @J2017 nastolatek czy młody człowiek może już na wyjazd zarobić. A koniecznością wyjazd nie jest, bo jak widać przeżyłaś. Spróbuj tak odstawić jedzenie ;)
    Podziękowali 2Skatarzyna sylwia1974
  • Inne dzieci jeździły na wakacje a ja w polu pomagałam. Nie mam z tego powodu traumy.
  • @J2017 Wyjazd wakacyjny to kwestia kreatywności a nie pieniędzy. Nie trzeba dzieci wysyłać na obóz lub jechać do hotelu. Moi rodzice potrafili za 2-3 tys. wyjechać z rodziną 10 osobową do Grecji na mc. 
  • edytowano styczeń 2018
    mamasara powiedział(a):
    @J2017 Wyjazd wakacyjny to kwestia kreatywności a nie pieniędzy. Nie trzeba dzieci wysyłać na obóz lub jechać do hotelu. Moi rodzice potrafili za 2-3 tys. wyjechać z rodziną 10 osobową do Grecji na mc. 
    Mogłabyś napisać jak to robili? Chodzi mi o dojazd,  zakwaterowanie i jedzenie. 
  • Mieli dużego woldzwagena LT. Zaraz wyslę filmik jak znajdę.

  • @katarzynamarta mozna, ale w papierach bedzie, ze mozesz tylko automatem jezdzic. 
    Podziękowali 1madzikg
  • mamasara powiedział(a):
    Mieli dużego woldzwagena LT. Zaraz wyslę filmik jak znajdę.

    A jedzenie i zakwaterowanie? I koszty paliwa?
  • edytowano styczeń 2018
    Jezdzilam z wolontariatem. Za opieke mialo sie pobyt i wyzywienie. Placilo sie tylko za autokar. I masa mlodziezy tak jezdzila. 
    Tzn cala mlodziez tam bedaca na tej zasadzie tam byla. Czasem dostawalo sie osobe niepelnosprawna do opieki, czasem do pomocy matce takiego dziecka.
  • Moj syn juz sie dowiedzial ile mozna sobie na ang dorobic. W Pl jest od pol roku, nie zna tych realiow, ale ma motywacje do nauki :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.