Do rejonowej w każdej chwili muszą dziecko na wniosek rodzica przyjac.
@OlaOdPawla min fakt, że M.M.negowala grzech pierworodny u dziecka. Znajomy ostatnio wygrzebał wloskojezyczne publikacje na jej temat. Dalekie są od naszego polskiego zachwytu. Poza tym, z tego co widziałam i słyszałam od nauczycieli z tych placówek w Gdańsku i Pruszczu - kładzie się duży nacisk na wolność dziecka i niezbyt, w moim odczuciu, rozsądne podążanie nauczyciela za uczniem, bez odpowiedzialnego kierownictwa. Ale to moje odczucie po rozmowach z nauczycielami, którzy w tych akurat szkołach uczą. Może w placówkach funkcjonujących dłużej, a nie powstałych na fali euforii montessorii, jest inaczej.
Ola, teraz do ferii jest dobry czas na rozglądanie się. Poza tym, nawet, jakby już w niektórych placówkach były pełne klasy po rekrutacji, to są listy rezerwowe, a do wakacji duużo się może zmienić.
Jedyne co ze szkół odradzam, jakby ktoś nie był świadomy, do te Waldorfskie. Z definicji. Chociaż "na oko" mogą się wydać pociągające.
Poczekalabym z tą euforia jak ze szkoły wyjdą pierwsze roczniki po egzaminach zewnętrznych. Bo pojedyncze znane mi przypadki zabrania dziecka z tej szkoły, a już w ogóle z ed w tej szkole nie wróżą nic dobrego. Ale tak jak pisałam. Nie darze montessorii zbytnią sympatią.
Akurat gdańska Montessori jest szkołą chrześcijańską i o ile ED w tej szkole jestem w stanie jakoś zrozumieć, mniej lub bardziej. To posłać tam stacjonarnie katolickie dziecko bym się bała. Chyba, że komuś nie przeszkadza robienie linii życia Lutra w pełnym zachwycie.
Posyłanie dziecka do szkoły ze starszym rocznikiem jest strategią, która później powoduje problemy. Kiedy dzieci wchodzą w okres dojrzewania, młodsi z oczywistych względów odstają zarówno pod względem zmian w budowie fizycznej, jak i pojawienia się zainteresowania sprawami płci przeciwnej. To prowadzi albo do frustracji i wykluczenia, albo do przedwczesnej seksualizacji.
Czy w Gdańsku jest tylko jedna chrześcijańska Montessori? Niekatolicka? Bo akurat o niej też słyszałam z pierwszej ręki średnie opinie - że w najmłodszych latach jest spoko, ale potem okazuje się, że testy sprawdzające (w ciągu roku) wypadają bardzo słabo, kładą nacisk na nieuczenie w domu, a sama nauka w szkole nie wystarcza. Dziecko o którym mówię dostawało kilka procent z testów z niemieckiego i matematyki, a po przerobieniu materiału z mamą w jedno popołudnie miało sto procent. Co do tej szkoły mam też wątpliwości jeśli chodzi o jej chrześcijańskość. Już wolę szkołę religijnie "żadną" niż protestancką. Ateizm i świeckość tak nie pociąga niż atrakcyjniejsza alternatywa katolicyzmu.
moja dwójka poszła jako 6 latki - nie widzę, żadnych negatywów i to była dobra decyzja, jeden super zdolny, drugi po prostu zdolny, ten super zdolny w 6 klasie średnia powyżej 5 bez większego wysiłku, cała klasa to 6latki, najlepsza w szkole, akurat w jego przypadku, jakby poszedł jako 7 latek to rozniósł by tę szkołę z nudów, już i tak jest niemożliwie rozgadany i nadaktywny, tylko sport i nauka może tę energie jakoś skanalizować
trzecią też poślę jako 6 latkę, rozwija się tak jak bracia
i popieram Wasze głosy - nie ma szkoły idealnej, trzeba dążyć do tego by była jak najbardziej zbieżna z oczekiwaniami i tyle, i tak więcej wiedzy i wychowania dziecko z domu wynosi, nie ma się znowu co tak tą szkołą podniecać
Mam podobnie. Nie przeczytalam jeszcze wszystkich komentarzy... Ale... Ale nasz 5latek: czyta plynnie, matematycznie jest na poziomie 2klasy conajmniej, nie wiem co robia wyzej bo nie sprawdzalam. Ale emocjonalnie to nadal 5latek i to raczej z zaburzeniami SI. Nie zdexydowalabym się poslac gowczesniej wlasnie po to zeby nie odbiegal wiekowo i emocjonalnie od dzieci. Mialam w szkole chlopca rok mlodszego. Zawsze byl uwazany za mlodszego, zawsze zachowywal sie glupkowato, chociaz byl madry. Ostatecznie rodzice po podstawowce cofneli go o rok. Obecnie w sord znajomych w zerowce jest chlopiec o rok mlodszy i to w dodatku z grudnia i dzieci rowniez bardzo na niego narzekaja bo po prostu emocjanolnie odstaje, nie mogac sie wbic w zabawe zaczepia dzieci itd. No ale miedzy niektorymi dziecmi ze stycznia z zerowki a nim jest 23miesiace roznicy to przepasc na tym etapie. Jest najstarszy. Jego rozwoj jest dla mnie argumentem za ED. Bo moze sie rozwijac we wlasnym tempie i byc nadal 5latkiem.
A w jaki sposób Wy ten rozwój emocjonalny oceniacie? My akurat mamy większość znajomych z dziećmi nieco starszymi, grupa w przedszkolu też jest łączona, Asia też jest z początku roku, no póki co nie widzę żadnej różnicy w rozwoju emocjonalnym między nią a rok starszymi dziećmi.
Czy w Gdańsku jest tylko jedna chrześcijańska Montessori? Niekatolicka? Bo akurat o niej też słyszałam z pierwszej ręki średnie opinie - że w najmłodszych latach jest spoko, ale potem okazuje się, że testy sprawdzające (w ciągu roku) wypadają bardzo słabo, kładą nacisk na nieuczenie w domu, a sama nauka w szkole nie wystarcza. Dziecko o którym mówię dostawało kilka procent z testów z niemieckiego i matematyki, a po przerobieniu materiału z mamą w jedno popołudnie miało sto procent. Co do tej szkoły mam też wątpliwości jeśli chodzi o jej chrześcijańskość. Już wolę szkołę religijnie "żadną" niż protestancką. Ateizm i świeckość tak nie pociąga niż atrakcyjniejsza alternatywa katolicyzmu.
@OlaodPawla, nie żebym broniła Montessori, bo nastawienie mam mocno podejrzliwe, ale przykład tego dziecka akurat jest słabym argumentem na niski poziom. Pokazuje raczej nieumiejętność rozwiązywania testów niż niski poziom nauczania w ogóle. Raczej nie ma możliwości by dziecko, które ma wiedzę na kilka procent testu w jedno popołudnie nadrobiło cały materiał z języka i matematyki. Albo program jest tak ograniczony, że można go zrobić w jedno popołudnie, ergo nie ma najmniejszego sensu chodzenie do szkoły w ogóle. Albo wiedzę jednak dziecko nabyło, natomiast system nie przygotował go do zdawania testów - to faktycznie w jedno popołudnie ze zdolnym dzieckiem mozna wypracować
Ja jednak odnoszę wrażenie ze nauczyciele pomimo chęci nie potrafią wyjść poza schemat systemu Starają się , piszę o "swojej" szkole , jest niby jakiś program autorski u jednej córki w klasie. Ale ja kompletnie tego nie widzę . Mam wrażenie że poza schemat systemu nauczycielki jednak wyjść nie potrafią Choć starają się , doceniam, ale myślenie jednak systemowe pozostaje.
A tutoring jest bardzo fajny, ale jak się go robi, a nie tylko "robi halo", czyli gada. Pytanie też, czy tutoring wychowawczy, czy dydaktyczny, czy jeden i drugi.
Co do gdanskiej montessori. Moj syn tam zdawal egzaminy podczas gdy byl na edukacji domowej. Wiekszosc nauczycieli i dzieci to katolicy. Jest mozliwos nauki religi katolickiej. Nie wiem jak z poziomem nauczania ale dzieci byly tam szczesliwe. A jak nie ma niepotrzebnego stresu to nauka latwiej do glowy wchodzi. Z tymi testami to chyba jakas sciema bo dyrekcja przyslala nam ksiazki z przykladowymi testami by syn pocwiczyl przd testem szostoklasisty. Poszlo mu na tyle dobrze ze mogl wybrac kazde gimnajum ktore chciał. Pewnie gdybym miala placowke pod nosem i mniejsze czesne to bym poslala tam malucha. Ale nie mam wiec nie mam takich dylematów.
Komentarz
@OlaOdPawla min fakt, że M.M.negowala grzech pierworodny u dziecka. Znajomy ostatnio wygrzebał wloskojezyczne publikacje na jej temat. Dalekie są od naszego polskiego zachwytu.
Poza tym, z tego co widziałam i słyszałam od nauczycieli z tych placówek w Gdańsku i Pruszczu - kładzie się duży nacisk na wolność dziecka i niezbyt, w moim odczuciu, rozsądne podążanie nauczyciela za uczniem, bez odpowiedzialnego kierownictwa. Ale to moje odczucie po rozmowach z nauczycielami, którzy w tych akurat szkołach uczą. Może w placówkach funkcjonujących dłużej, a nie powstałych na fali euforii montessorii, jest inaczej.
Jedyne co ze szkół odradzam, jakby ktoś nie był świadomy, do te Waldorfskie. Z definicji.
Chociaż "na oko" mogą się wydać pociągające.
Ale tak jak pisałam. Nie darze montessorii zbytnią sympatią.
To posłać tam stacjonarnie katolickie dziecko bym się bała. Chyba, że komuś nie przeszkadza robienie linii życia Lutra w pełnym zachwycie.
moja dwójka poszła jako 6 latki - nie widzę, żadnych negatywów i to była dobra decyzja, jeden super zdolny, drugi po prostu zdolny, ten super zdolny w 6 klasie średnia powyżej 5 bez większego wysiłku, cała klasa to 6latki, najlepsza w szkole, akurat w jego przypadku, jakby poszedł jako 7 latek to rozniósł by tę szkołę z nudów, już i tak jest niemożliwie rozgadany i nadaktywny, tylko sport i nauka może tę energie jakoś skanalizować
trzecią też poślę jako 6 latkę, rozwija się tak jak bracia
i popieram Wasze głosy - nie ma szkoły idealnej, trzeba dążyć do tego by była jak najbardziej zbieżna z oczekiwaniami i tyle, i tak więcej wiedzy i wychowania dziecko z domu wynosi, nie ma się znowu co tak tą szkołą podniecać
Ale nasz 5latek: czyta plynnie, matematycznie jest na poziomie 2klasy conajmniej, nie wiem co robia wyzej bo nie sprawdzalam.
Ale emocjonalnie to nadal 5latek i to raczej z zaburzeniami SI.
Nie zdexydowalabym się poslac gowczesniej wlasnie po to zeby nie odbiegal wiekowo i emocjonalnie od dzieci.
Mialam w szkole chlopca rok mlodszego. Zawsze byl uwazany za mlodszego, zawsze zachowywal sie glupkowato, chociaz byl madry. Ostatecznie rodzice po podstawowce cofneli go o rok.
Obecnie w sord znajomych w zerowce jest chlopiec o rok mlodszy i to w dodatku z grudnia i dzieci rowniez bardzo na niego narzekaja bo po prostu emocjanolnie odstaje, nie mogac sie wbic w zabawe zaczepia dzieci itd.
No ale miedzy niektorymi dziecmi ze stycznia z zerowki a nim jest 23miesiace roznicy to przepasc na tym etapie.
Jest najstarszy. Jego rozwoj jest dla mnie argumentem za ED. Bo moze sie rozwijac we wlasnym tempie i byc nadal 5latkiem.
Pytanie też, czy tutoring wychowawczy, czy dydaktyczny, czy jeden i drugi.
Chodzi o to, żeby działało, a nie było na papierze!
Papier wszystko przyjmie.
k.
także tego
chwalę się