Apolonia, w modleniu się o łaskę wiary tez widze pewnej brak logiki Bóg miałby spełniać prośbę człowieka by ten w niego uwierzył? W wierze jednak potrzeba trochę logiki bo inaczej można uwierzyć we wszystko. Osoby które wierzą tez stosują jakieś kryteria dzięki któremu odróżniają swoja wiare od tego co uważają za bajki, zabobony, mity itp. zostawmy temat bo to totalny offtop.
Ja trochę cię rozumiem @Paprotka , też tak miewam. Ale na czym polega zaufanie , a no właśnie na tym że wierzysz komuś mimo że nie sprawdziłaś, nie rozumiesz, nie obejmujesz tego.
Np ufasz pilotowi wsiadając do samolotu pomimo że nie masz pojęcia o budowie samolotu i obsłudze. Albo ufasz lekarzowi przepisującemu lek czy robiącemu operację pomimo że nie wiesz szczegółowo dlaczego lek pomaga, albo jak się wycina wyrostek.
@stasia, Wanda Półtawska twierdzi, że zawdzięcza uzdrowienie z raka Janowi Pawłowi II (choć ten, o ile dobrze pamiętam, prośbę o modlitwe w tej intencji wysłał o. Pio).
Był taki Pan w Krakowie, który załatwiał renty. Niektórzy dostali, niektórzy nie, ale jak się nie dało załatwić zawsze grzecznie zwracał pieniądze. Zadowolona połowa więc wychwalała bardzo jego pośrednictwo. Po latach okazało się, że Pan brał pieniądze i nie robił nic, czekał tylko na wynik komisji.
Maliwiju, to są nieporównywalne sprawy. Mogę bać się latać czy poddać operacji, ale zakładam ze pilot i lekarz maja odpowiednie kompetencje by robić to co robią.
Nieraz spotkałam się z twierdzeniem, ze liczni swieci katoliccy to tacy odpowiednicy bogów greckich, którzy tez mieli swoje specjalności. W tym wątku padło porównanie do urzędników w urzędzie, tez coś w tym jest Oczywiście nieraz zetknęłam się z sytuacja gdy ktoś wspominał o modlitwie do jakiegoś świetego, najczescuej chyba do św Krzysztofa i patrona zgub, nie pamietam jego imienia, ale zawsze mi się wydawało ze to bardziej symbol niż realna próba "załatwienia" czegoś. To jest zreszta jeden z tych aspektów wiary który szczególnie kłóci mi się z logika bo traci podejściem magicznym, podobnie jak wiara w moc relikwii, sól egzorcyzmowana, grzechy międzypokoleniowe ciążące na rodzinach niczym klątwy, zagrożenia duchowe w postaci groźnych amuletów i zabawek, itp.
Oczywiście nieraz zetknęłam się z sytuacja gdy ktoś wspominał o modlitwie do jakiegoś świetego, najczescuej chyba do św Krzysztofa i patrona zgub, nie pamietam jego imienia, (...)".
Św. Antoniego z Padewy nie znasz?! No juz bez jaj...
Jukaa, No to chyba nie takie proste ze albo się wierzy w istnienie świętych i modlitwy do nich albo w ogole w nic po śmierci. I nawet jesli wyraźnie zaznaczyć ze nie są bogami, to wychodzi na to ze można się modlić do wielu osob. Traci poligamia.
@Paprotka a prosisz czasami innych o modlitwę, w twoich intencjach? Jeśli tak , to tak samo można prosić świętych, są o tyle skuteczniejsi że są bliżej Boga.
@Rien dziękuję Ci, właśnie wczoraj znajoma, która niedawno była w Kalwarii mówiła mi o tej nowennie i o tym świętym a dziś natrafiam na Twoje słowa:-). Zaczęłam więc tę nowennę, bardzo wzruszająca zresztą, można jej słuchać bo na tej stronie są kilkunastominutowe nagrania na każdy dzień..
Co prawda Jezus Chrystus pytany o płacenie podatków pokazał, że na monecie jest wizerunek cesarza - i skonkludował: "Oddajcie, co cesarskiego, cesarzowi - a co boskiego, Bogu!" - ale gdy św.Mamasowi urząd podatkowy dokuczył do żywego, wybrał się tam z prośbą o obniżkę podatku. By wzruszyć urzędników wziął ze sobą niewinnego baranka, a dla wygody pojechal tam na lwie. Urzędnicy, wzruszeni widokiem baranka, podatek Mamasowi nie tylko obniżyli, ale nawet całkiem darowali - i to dożywotnio.
Czytając dzisiejsze Martyrologium Rzymskie natknęłam się na tego świętego. Nie wnikałam głębiej, ale myślę, że można go uważać za patrona osób które z różnych przyczyn mają kłopoty z fiskusem i chciałyby to jakoś rozwiązać...
Nie mogę pisać zbyt szczegółowo, ale co z grubsza chodziło o to, że jest sobie przepis. Moim zdaniem bezduszny przepis. Tzn. uznający, że coś jest ważniejsze niż ktoś. To ta sprawa, o której pisałam w poście rozpoczynającym:
2. Znajoma ma sprawę do rozstrzygnięcia decyzją w starostwie powiatowym. Przy pierwszym podejściu dostał odmowną bezdyskusyjnie. Odwołała się - nic to nie dało. Pomodliła się za naszą radą do O. Wenantego... Z Gminy dostała ni stąd ni zowąd telefon: chcemy pani pomóc, proszę przyjechać - sprawa nabierze biegu jeszcze raz. I... właśnie trwa z nadzieją na sukces.
I... wczoraj przyszła decyzja z Kolegium Odwoławczego. Kolegium zaskarżyło decyzję starostwa w całości!!! Bo starostwo przegapiło termin wydania decyzji. Tym sposobem sprawa jest WYGRANA!!!
Uwierzcie mi, że to się nie zdarza. To się po prostu w normalnym trybie nie zdarza, bo znam naczelnika wydziału. Jemu się to nie zdarza... A tym razem doszło do tego tylko dlatego, że nie wiedzieli, że nie mogą przedłużyć terminu.
To jest CUD!
I sprawa z 4 punktu z posta rozpoczynającego. Ten chłopak przeszedł jeszcze trzeci etap rekrutacji. I od października zaczyna pracę w prestiżowym (ale nie korporacyjnym) miejscu pracy.
Ja to już nie mam słów. W wakacje byłam u Ojca i prosiłam w pewnej sprawie - o jej rozwiązanie. Tydzień temu zupełnie niespodziewanie w sumie z dania na dzień sprawa nabrała biegu! Póki co jest lepiej, niżbym to sama wymyśliła. Kwestia jest rozwojowa, ale trudno już nie ufać, że będzie najlepiej, jak być może...
I w tak zwanym międzyczasie za wstawiennictwem o. Wenantego znajomi uprosili naprawienie samochodu, którego nie dawało się naprawić u kilku mechaników.
Zastanawiam się, jak Ojcu sie odwdzięczyć. Czytallibyście jego myśli tu na Forum?
Potrzebna i użyteczna jest [modlitwa] dla cierpiących - bo im u Boga ulgę wyprasza, potrzebna grzesznikom - bo im miłosierdzie zjednywa, potrzebna i pożyteczna sprawiedliwym, bo ich z Bogiem jednoczy i uszczęśliwia".
"Mamy bowiem doprowadzić do tego, żeby pragnąć wszystkiego nie dla siebie, ale dla Boga. Pragniesz zebrać sobie jakąś sumkę na utrzymanie, pragnij i pożądaj tego o tyle tylko, o ile Bogu się to podoba. Pragniesz, by cię ludzie cenili i kochali, pożadaj tego nie wyłacznie dla siebie - lecz raczej odnoś to do chwały Bożej."
pielgrzymka do Santiago de Compostela camino - kolega przez Hiszpanię szedł pieszo ok. 2 tyg żona jego żyje ma się całkiem dobrze, miała raka mózgu, mogała by nieobudzić się po operacji, szanse niewielkie były jednak bez operacji się obeszło tylko chemia wyniszczająca ale koleżanka podniosła się ostatnio latem ślub ich córki najstarszej był
wiecie, jak wrócił z Hiszpani to czyszcząc coś w domu opary chemikali oślepiły oczy, jedno maiło być usunięte, drugie było też narażone, groziła ślepota, helikopterem transportowany do kliniki, nie widział około miesiąca, lekarze uratowali obydba oczy
normalnie jak Hiob
znam bardzo dobrze tę rodzine, głeboko wierzący dobrzy ludzie
Mryja jest tym dla Kościoła, czym była dla Pana Jezusa: jest Matką. Dogmat o Maryi zawiera i ochrania w sobie dogmat o Jezusie, jak niegdyś Maryja piastowała Jezusa. Ona opiekuje się Kościołem, a Pan nasz - według św. Bernarda - nigdy nie działa w jakichs ważniejszych sprawach bez okazania wpływu i potęgi Maryi.
U Terlikowskiego - w tej pozycji zasadniczej (nie pomnam w tej chwili dokładnego tytułu [z polskim Szarbelem w podtytule]) - nie ma za bardzo, o ile pamiętam, cytatów. Mam w domu inną książkę Terlikowskiego pod tytułem "Mała droga Wenantego Katarzyńca", w której są dłuższe teksty o. Wenantego i mam też książkę Edwarda Staniukiewicza pt. "Zwyczajne życie, niezwykły człowiek" i z nich cytowałam. I jest też pozycja: Sł.B. o. Wenanty Katarzyniec, Myśli na każdy dzień. Z tej ostatniej była myśl dzisiejsza.
Komentarz
Ale na czym polega zaufanie , a no właśnie na tym że wierzysz komuś mimo że nie sprawdziłaś, nie rozumiesz, nie obejmujesz tego.
Np ufasz pilotowi wsiadając do samolotu pomimo że nie masz pojęcia o budowie samolotu i obsłudze.
Albo ufasz lekarzowi przepisującemu lek czy robiącemu operację pomimo że nie wiesz szczegółowo dlaczego lek pomaga, albo jak się wycina wyrostek.
Św. Peregryn - tak mówią Internety - jest Patronem chorych na nowotwory. Tu znalazłam nowennę: https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,3167,modlitwa-za-chorych-na-raka.html
+!
Zadowolona połowa więc wychwalała bardzo jego pośrednictwo.
Po latach okazało się, że Pan brał pieniądze i nie robił nic, czekał tylko na wynik komisji.
Taka dygresyjka że wstawiennictwem.
Nieraz spotkałam się z twierdzeniem, ze liczni swieci katoliccy to tacy odpowiednicy bogów greckich, którzy tez mieli swoje specjalności. W tym wątku padło porównanie do urzędników w urzędzie, tez coś w tym jest Oczywiście nieraz zetknęłam się z sytuacja gdy ktoś wspominał o modlitwie do jakiegoś świetego, najczescuej chyba do św Krzysztofa i patrona zgub, nie pamietam jego imienia, ale zawsze mi się wydawało ze to bardziej symbol niż realna próba "załatwienia" czegoś. To jest zreszta jeden z tych aspektów wiary który szczególnie kłóci mi się z logika bo traci podejściem magicznym, podobnie jak wiara w moc relikwii, sól egzorcyzmowana, grzechy międzypokoleniowe ciążące na rodzinach niczym klątwy, zagrożenia duchowe w postaci groźnych amuletów i zabawek, itp.
Św. Antoniego z Padewy nie znasz?! No juz bez jaj...
Jeśli tak , to tak samo można prosić świętych, są o tyle skuteczniejsi że są bliżej Boga.
dzięki za wyjaśnienie w temacie, ujęte w ten sposób ma to rzeczywiście więcej sensu.
modlitwa w załączniku
dhttps://odnmedia.s3.amazonaws.com/files/Blog%20don%20Alvaro%20internet20140918-081009.pdf
Św.Mamas - patron unikających płacenia podatków
Co prawda Jezus Chrystus pytany o płacenie podatków pokazał, że na monecie jest wizerunek cesarza - i skonkludował: "Oddajcie, co cesarskiego, cesarzowi - a co boskiego, Bogu!" - ale gdy św.Mamasowi urząd podatkowy dokuczył do żywego, wybrał się tam z prośbą o obniżkę podatku. By wzruszyć urzędników wziął ze sobą niewinnego baranka, a dla wygody pojechal tam na lwie. Urzędnicy, wzruszeni widokiem baranka, podatek Mamasowi nie tylko obniżyli, ale nawet całkiem darowali - i to dożywotnio.
Nie mogę pisać zbyt szczegółowo, ale co z grubsza chodziło o to, że jest sobie przepis. Moim zdaniem bezduszny przepis. Tzn. uznający, że coś jest ważniejsze niż ktoś.
To ta sprawa, o której pisałam w poście rozpoczynającym:
2. Znajoma ma sprawę do rozstrzygnięcia decyzją w starostwie powiatowym. Przy pierwszym podejściu dostał odmowną bezdyskusyjnie. Odwołała się - nic to nie dało. Pomodliła się za naszą radą do O. Wenantego... Z Gminy dostała ni stąd ni zowąd telefon: chcemy pani pomóc, proszę przyjechać - sprawa nabierze biegu jeszcze raz. I... właśnie trwa z nadzieją na sukces.
I... wczoraj przyszła decyzja z Kolegium Odwoławczego. Kolegium zaskarżyło decyzję starostwa w całości!!! Bo starostwo przegapiło termin wydania decyzji. Tym sposobem sprawa jest WYGRANA!!!
Uwierzcie mi, że to się nie zdarza. To się po prostu w normalnym trybie nie zdarza, bo znam naczelnika wydziału. Jemu się to nie zdarza... A tym razem doszło do tego tylko dlatego, że nie wiedzieli, że nie mogą przedłużyć terminu.
To jest CUD!
I sprawa z 4 punktu z posta rozpoczynającego. Ten chłopak przeszedł jeszcze trzeci etap rekrutacji. I od października zaczyna pracę w prestiżowym (ale nie korporacyjnym) miejscu pracy.
O. Wenanty! - dziękuję...
I w tak zwanym międzyczasie za wstawiennictwem o. Wenantego znajomi uprosili naprawienie samochodu, którego nie dawało się naprawić u kilku mechaników.
Zastanawiam się, jak Ojcu sie odwdzięczyć. Czytallibyście jego myśli tu na Forum?
Potrzebna i użyteczna jest [modlitwa] dla cierpiących - bo im u Boga ulgę wyprasza,
potrzebna grzesznikom - bo im miłosierdzie zjednywa,
potrzebna i pożyteczna sprawiedliwym, bo ich z Bogiem jednoczy i uszczęśliwia".
Sł.B. o. WK
dziękuję!
Pragniesz, by cię ludzie cenili i kochali, pożadaj tego nie wyłacznie dla siebie - lecz raczej odnoś to do chwały Bożej."
Sł.B. o. Wenanty Katarzyniec
uleczyła już z alkoholizmu 2 osoby znane mi osobiście
camino - kolega przez Hiszpanię szedł pieszo ok. 2 tyg
żona jego żyje ma się całkiem dobrze, miała raka mózgu, mogała by nieobudzić się po operacji, szanse niewielkie były
jednak bez operacji się obeszło tylko chemia wyniszczająca ale koleżanka podniosła się
ostatnio latem ślub ich córki najstarszej był
wiecie, jak wrócił z Hiszpani to czyszcząc coś w domu opary chemikali oślepiły oczy, jedno maiło być usunięte, drugie było też narażone, groziła ślepota, helikopterem transportowany do kliniki, nie widział około miesiąca, lekarze uratowali obydba oczy
normalnie jak Hiob
znam bardzo dobrze tę rodzine, głeboko wierzący dobrzy ludzie
Sł.B. o. Wenanty
U Terlikowskiego - w tej pozycji zasadniczej (nie pomnam w tej chwili dokładnego tytułu [z polskim Szarbelem w podtytule]) - nie ma za bardzo, o ile pamiętam, cytatów.
Mam w domu inną książkę Terlikowskiego pod tytułem "Mała droga Wenantego Katarzyńca", w której są dłuższe teksty o. Wenantego i mam też książkę Edwarda Staniukiewicza pt. "Zwyczajne życie, niezwykły człowiek" i z nich cytowałam.
I jest też pozycja: Sł.B. o. Wenanty Katarzyniec, Myśli na każdy dzień. Z tej ostatniej była myśl dzisiejsza.