No właśnie mnie też fascynuje ten fenomen testowania, które w rzeczywistości nic nie wnosi. A kto sprytniejszy i tak unika tego procederu bo niewiele pozytywnego z niego wynika. Co ciekawe wszyscy moi znajomi lekarza nie wymazują się, izolują 10 dni a później robią przeciwciała.
Testoswanie na masowa skale dla samego testowania ( badania molekularne) przy tak częstych zachorowanich jakie teraz już mamy raczej nie maja uzasadnienia. Wnosi jedynie dla wiedzy jako diagnostyka osób juz chorych i ewentualnie czekających na zabiegi.Jest tak jak piszesz. Też zastanawiam się by sprawdzić przeciwciała....
Hm. Poszłam rok temu do rodzinnego po skierowanie na operację, spojrzał w papiery, stwierdził, że morfologia ostatnia ponad dwa lata wcześniej, wiek 40+ i te wszystkie skierowania na morfol, mocz, kreatyninę, glukoze, cholesterol itp od ręki sam wypisal. Znaczy już realizował ten program odbudowy zdrowia? Czy to jest standardowe traktowanie pacjenta a rząd znowu mydli oczy jak to extra dbają o społeczeństwo ? (rodzinny mnie widział parę razy w życiu, kartoteka raczej pusta)
No ja się wtedy zdziwiłam, ale później pomyślałam że to może standard. A teraz to już sama nie wiem...
Co nie zmienia faktu że teraz są niemal szczelnie zamknięci i teleporady kwitną w przychodni. Dziecka po urazie nie mają potrzeby widzieć - można odebrać skierowanie na rtg i do chirurga. Nawet jeśli sama nie umiem rozpoznać czy w ogóle chirurg potrzebny Edit: uściślam, bo wiem, że Twoja przychodnia lepiej pracuje. No nasza jednak w systemie telefonicznym głównie.
Ja to bym wzięła udział w ogólnopolskim strajku nie płacenia zusu ..to byłby najskuteczniejszy strajk ever...przestali by głupoty wymyślać, a zaczęli leczyć chorych ludzi.
OlaN. U nas jest dużo zachorowań i jeśli otworzą szkoły będziemy znów na kwarantannie. Wtedy dziecko będzie siedzieć w domu przez 10 dni bez żadnej formy nauki, tylko odpisywanie lekcji. Sama nie wiem co lepsze.
Edit, a jak będzie zarażone to cała rodzina razem z dzieckiem. U wielodzietnych to będzie dużo większe prawdopodobieństwo niż u jedynaków.
To jest do przeskoczenia. W szkole syna koleżanki z Krakowa, dzieci które są na kwarantannie uczestniczą w lekcji online. Lekcje są w szkole, ci którzy nie mogą logują się w domu. Nauczyciel tylko włącza kamerkę. Z drugiej strony wiem, że to trudne i jakie problemy sprzętowe są w szkołach. Natomiast jestem przeciwnikiem zamykania dzieci w domach. W całej Europie tylko w Polsce dzieciaki są w takiej sytuacji. W pozostałych państwach dzieci czasowo mają hybrydowe nauczanie lub cały czas chodzą do szkoły. Wiem że są dzieciaki, którym pasuje taka nauka, bo mają lepsze stopnie, nie muszą chodzić do klasy, której nie lubią utd. A ck z tymi, którzy chcą aktywności, działania, spotkań. Zresztą obojętnie po której są stronie, ciężko będzie niektórych wyrwać z marazmu. Do tego szkoły artystyczne. Córka a już drugi miesiąc ma orkiestrę zdalnie... To jest niemożliwe żeby zagrać razem przez internet.
W rodzinnej wsi męża nauczyciele się zbuntowali że nie mają sprzętu do prowadzenia onlinów i nie będą wobec tego prowadzić lekcji online. Dyrektor zadecydowala że skoro tak to nauczyciele prowadzą onliny z pustej szkoły korzystając ze szkolnego sprzętu.
U nas też ze szkoły prowadzą zdalne lekcje. Mają pomoce, piszą tym młodszym na tablicy.
Ed. Ja też bym chciała powrotu do szkoły, ale żeby sytuacja była bezpieczna. Bo zamykanie rodzin na kwarantannie może spowodować utratę pracy i to będzie prawdziwy problem.
Podobno uczniowie szkół zawodowych i techników od poniedziałku wracają na przedmioty zawodowe do szkoły. Mam nadzieję że i my wrócimy w styczniu do szkoły.
Ależ absurdy. Do ofiar covidowych trzeba by dodać mały biznes. Jechałem teraz do córki, prosiła o chleb. Wszedłem do malutkiej piekarni, pani mi nie sprzeda, mimo, że nikogo nie ma. W Żabce obok to samo, w wiejskim sklepie umęczyłem Panią, obiecałem, że chleb wyniosę pod kurtką. Czułem się jak przestępca. A przecież małym sklepom zamiast godzin seniorów mogli by dać wybór, że nie obowiązuje w przypadku ograniczenia do jednej osoby w sklepie. Na jedno by wyszło.
Ale trudno wymagać rozsądku od tak chaotycznego rządu.
Godzinę temu wracalam od stomatologa. Wiedzac, ze w domu nie ma kawalka pieczywa zajechałam do małej piekarni, w ktorej jestem stała klientką. Bez problemu weszlam do środka. Nie bylo nikogo. Na co sprzedajaca, ze przykro jej, ale nie moze mnie obsłużyć. W pierwszej chwili nie skojarzłam dlaczego... Wyszłam z niczym. Zmartwiona, ze Weronika nie zje sniadania, bo resztki poszły rano. Wokol na ulicy nikogo. Na szczescie chwile potem na horyzoncie pojawił sie jakis strszy pan. Ubłagałam, zeby mi kupił chleb, bo dzieci głodne. Specjalnie wszedł do piekarni, choc zmierzał w innym kierunku. Zrobil mi przysługę. Ale cała sytuacja jak dla mnie mooocno absurdalna.
No to co , miłośnicy covidowych restrykcji, ten Pan to chyba Wasz guru?
mówi prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. - Dlatego niezależnie od tego, ile wystukają sanepid i Ministerstwo Zdrowia, należy te liczby pomnożyć minimum przez 5. Jeśli teraz mamy 15-20 tys. zakażonych, to rzeczywista liczba przypadków, to co najmniej 100 tys. dziennie. I takiej skali powinniśmy się trzymać - podkreśla profesor.
Oznacza to, że ostatni miesiąc przechorowało 3-4 miliony Polaków. Bierzemy kalkulatorki i wychodzi, że śmiertelność to...? Podpowiem, na poziomie silnej grypy.
Mi nie sprzedali w zabce butelki wody, byłam w 9 m-cu ciąży
No to akurat chyba niezgodnie z rozporządzeniem bo:
Ograniczenia przewidzianego w § 7a ust. 1 nie stosuje się, w przypadku: gdy wydanie produktu leczniczego, wyrobu medycznego albo środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego następuje w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia.
Do ofiar covidowych trzeba by dodać mały biznes. Jechałem teraz do córki, prosiła o chleb. Wszedłem do malutkiej piekarni, pani mi nie sprzeda, mimo, że nikogo nie ma. W Żabce obok to samo, w wiejskim sklepie umęczyłem Panią, obiecałem, że chleb wyniosę pod kurtką. Czułem się jak przestępca. A przecież małym sklepom zamiast godzin seniorów mogli by dać wybór, że nie obowiązuje w przypadku ograniczenia do jednej osoby w sklepie. Na jedno by wyszło.
Ale trudno wymagać rozsądku od tak chaotycznego rządu.
To chyba wina braku precyzyzji w tych przepisach że ludzie nadinterpretuja. Jest też spadek zaufania do policji i się ludzie boją... Nic tylko pogratulować obecnie rządzącym.
Komentarz
Ja mam zamiar najpierw przebadać siebie. Jak mam to dobiero wtedy córkę i męża. Jak nie mam to odpuszczę.
Znaczy już realizował ten program odbudowy zdrowia? Czy to jest standardowe traktowanie pacjenta a rząd znowu mydli oczy jak to extra dbają o społeczeństwo ?
(rodzinny mnie widział parę razy w życiu, kartoteka raczej pusta)
Edit: uściślam, bo wiem, że Twoja przychodnia lepiej pracuje. No nasza jednak w systemie telefonicznym głównie.
Pewnie też to nic nie da, ale może ktoś zechce podpisać.
Edit, a jak będzie zarażone to cała rodzina razem z dzieckiem. U wielodzietnych to będzie dużo większe prawdopodobieństwo niż u jedynaków.
Ed. Ja też bym chciała powrotu do szkoły, ale żeby sytuacja była bezpieczna. Bo zamykanie rodzin na kwarantannie może spowodować utratę pracy i to będzie prawdziwy problem.
Też chciałabym, aby dzieci także normalnie chodziły do szkoły
Wzrost liczby zakażeń. Nowy rekord zgonów
Resort przekazał, że w ciągu ostatniej doby zmarły 674 osoby. Jest to najwyższa liczba zgonów jednego dnia od początku pandemii.https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/koronawirus-w-polsce-najnowsze-dane-o-zakazeniach-25112020/f1nx69s,79cfc278
https://kobieta.onet.pl/dziecko/starsze-dziecko/uczen/koronawirus-men-podjal-decyzje-ws-stacjonarnego-funkcjonowania-szkol/rbf4s8v
Do ofiar covidowych trzeba by dodać mały biznes.
Jechałem teraz do córki, prosiła o chleb.
Wszedłem do malutkiej piekarni, pani mi nie sprzeda, mimo, że nikogo nie ma. W Żabce obok to samo, w wiejskim sklepie umęczyłem Panią, obiecałem, że chleb wyniosę pod kurtką.
Czułem się jak przestępca.
A przecież małym sklepom zamiast godzin seniorów mogli by dać wybór, że nie obowiązuje w przypadku ograniczenia do jednej osoby w sklepie. Na jedno by wyszło.
Ale trudno wymagać rozsądku od tak chaotycznego rządu.
Wiedzac, ze w domu nie ma kawalka pieczywa zajechałam do małej piekarni, w ktorej jestem stała klientką. Bez problemu weszlam do środka. Nie bylo nikogo. Na co sprzedajaca, ze przykro jej, ale nie moze mnie obsłużyć. W pierwszej chwili nie skojarzłam dlaczego...
Wyszłam z niczym. Zmartwiona, ze Weronika nie zje sniadania, bo resztki poszły rano. Wokol na ulicy nikogo.
Na szczescie chwile potem na horyzoncie pojawił sie jakis strszy pan. Ubłagałam, zeby mi kupił chleb, bo dzieci głodne. Specjalnie wszedł do piekarni, choc zmierzał w innym kierunku. Zrobil mi przysługę.
Ale cała sytuacja jak dla mnie mooocno absurdalna.
Gdybym był sprzedawca i się bał, kupiłbym sobie, wyszedł i Ci odsprzedał.
Ale to trzeba trochę być człowiekiem.
Oznacza to, że ostatni miesiąc przechorowało 3-4 miliony Polaków.
Bierzemy kalkulatorki i wychodzi, że śmiertelność to...?
Podpowiem, na poziomie silnej grypy.
A cały czas bazujemy na chińskim 3-4%.
Ograniczenia przewidzianego w § 7a ust. 1 nie stosuje się, w przypadku: gdy wydanie produktu leczniczego, wyrobu medycznego albo środka spożywczego specjalnego przeznaczenia żywieniowego następuje w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia.
Woda dla ciężarnej zdecydowanie się w to wpisuje.