Poslanka prawdopodobnie uważała, że musi być w tym momencie na komisji - no przecież cala komisja nie zrobi sobie przerwy w obradach akurat w tej chwili, bo p. Zawisza ma dziecko do nakarmienia. A odchyly mogą być w każdą stronę, jak przytoczona szefowa.
Napisałam tak, bo bezustannie oceniamy to, co robią inne kobiety. Pojawiają się głosy, że przez jej zachowanie inne kobiety mają gorzej, bo muszą doskoczyć do wywindowanej poprzeczki. Albo że dziecko ma gorzej, bo zasługuje na spokój i intymność. Albo że gorzej będą mieli ci, którzy chcą miejsca do karmienia, bo im powiedzą, że niepotrzebne.
A ona nie musi myśleć o tym wszystkim, domyślać się, jak jej zachowanie wpłynie na losy świata.
Tak, jak najbardziej! Jako kobiety jesteśmy wobec siebie serdeczniejsze, interesujemy się sobą nawzajem, stąd też skłonność do ciągłego doradzania i oceniania.
Jak facet wraca ze spotkania z kumplami, to najczęściej nie ma pojęcia, co słychać u którego z nich.
,, kobieta kobiecie kobietą ". Na zapadłej wsi, najbiedniejsza wyrobnica miala prawo do odpoczynku w połogu, vo inne kobiety ze wsi jej wtedy pomogły. A pomagały, bo wiedziały że same też będą tej pomocy potrzebować, prędzej czy pozniej. Wiec to,, kobieta kobiecie... " miało i ma swoje dobre strony
Mając kilkoro starszych dzieci odpoczywałyście 6 tygodni? Nie pytam złośliwie, przysięgam.
Jedna z najszczęślieszych kobiet jakie znam, to dyrygentka chóru, matka 3 dzieci, która na pierwsze próby wracała z dzieckiem przy piersi po 2-3 tyg.po porodzie. Gdyby nie mogła, chyba byłaby nieszczęśliwa. Pasja to pasja, polityka pewnie też pasja.
Ostatnio urodziłam 4. i tak, starałam się jak najwięcej leżeć i odpoczywać, oczywiście na tyle na ile mogłam.
Nie raz miałam ochotę się wyrwać, ale trudno.
Też słyszałam, że to bardzo ważne dla zdrowia.
Z tego co pamiętam Rosa (18 dzieci?) w swojej książce też pisała, że po każdym porodzie stara się odpoczywać.
W sumie racja Elunia, przy dzieciach starszych nikt za bardzo nie daje taryfy ulgowej... jak nie jesteś umierająca, to raczej nie polezysz. Mam troje, po cesarce straciłam sporo krwi i czułam się tak se, raczej nie leżałam. Chyba, że zrobiłam awanturę
Swoją drogą Elunia Marcelina Zawisza już dawno nie była w połogu żądając te pytania. Ona urodziła w sierpniu. No ale udowadniamy, że w połogu można wszystko. Jak to było "kobieta kobiecie"?
Nie, nie z naciskiem na staram się. Raczej z naciskiem na to, że to bardzo ważne. I dla mnie i dla męża.
No dobra, ale z ręką na sercu przy trójce starszych, leżysz z maluchem i tylko się nim zajmujesz, a rodzina skacze koło Ciebie. No niedasię. Ta posłanka ma jedno dziecko, jak pojedzie z nim nawet raz w tyg.do sejmu, to jest bardziej zmęczona niż mama domowa z kilkorgiem dzieci do ogarnięcia? Bez przesady.
A o tej głębokiej wsi i pomocy kobiet, to już @Ojejuju pojechałaś. Moja babcia mi opowiadała, że miała ciężko, bo jej mama z nią nie mieszkała i babcia miała tylko jedną siostrę. Jak rodziła dzieci, to owszem dziadek robił obrządek, sąsiadki coś ugotowały, ale to trwało max. tydzień. Po tygodniu świat wracał na swoje tory, a po miesiącu to i w żniwach trzeba było pomagać.
Babcia mówiła, że najgorsze było zostawianie niemowlaka w domu podczas żniw, czasami na 4-5 godzin. Szczęście jak było starsze, takie 7-10 letnie dziecko, to się zajęło. Babcia opowiadała mi to prawie z płaczem.
Zawsze mnie bawi to gloryfikowanie dawnych czasów na wsi.
Moja mama to samo mówi o swoim dzieciństwie; to ona była tym 7-letnim dzieckim opiekującym się młodszymi (babcia miała siedmioro dzieci). Dziadek pracował na budował, babcia w polu, w połogu nikt się z nią nie cackał i nikt nie opiekował.
Swoją drogą Elunia Marcelina Zawisza już dawno nie była w połogu żądając te pytania. Ona urodziła w sierpniu. No ale udowadniamy, że w połogu można wszystko. Jak to było "kobieta kobiecie"?
Nic nie udowadniam, niech każda robi jak lubi i nie ocenia.
No to po co było to zestawienie z innymi kobietami?
Naprawdę stwierdzenie, że w połogu warto odpoczywać to osądzenie innych? To ja wymiękam.
Mi mama opowiadała jak powszechne były problemy z obniżeniem macicy, wręcz z wypadaniem, spowodowanym właśnie przez mega ciężką pracę kobiet na wsi, często właśnie tuż po porodzie.
Mi mama opowiadała jak powszechne były problemy z obniżeniem macicy, wręcz z wypadaniem, spowodowanym właśnie przez mega ciężką pracę kobiet na wsi, często właśnie tuż po porodzie.
Z tego co wiem, to nie trzeba ciężko pracować na wsi tuż po porodzie, żeby się tego nawabić.
A na początku dyskusji pojawił się głos w sprawie dzidziusia, leży z otwartą buźką oczekując cycusia z mlekiem, ani kobieta nie nakarmiła, ani dziecko się specjalnie nie najadło.
Ja z frakcji ześwirowanej na karmienie piersią, mogłam, nie miałam żadnych problemów, ale do sejmu dziecka bym nie targała. Szkoda dziecka a sama bym się nie skupiła na tym co mówię. Kobieta zadawała pytania z prędkością światła bez zrozumienia reguł rządzących zebraniem- byle zaistnieć. Skoro to nie pierwszy raz zabiera dziecko do sejmu to słabo, jednak lans. Tak to odebrałam, może się mylę.
I jeszcze napiszę Wam, że raz musiałam zabrać miesięczne dziecko na egzamin, kilka razy kilkumiesięczne, ale zawsze jechałam z kimś kto czekał z dzieckiem poza budynkiem uczelni. Dla mnie było to bardzo dobrym rozwiązaniem
Targanie dziecka do pracy to jedno a karmienie publiczne to drugie. A jeszcze trzecią rzeczą jest połóg a zupełnie inną brak asertywności w stosunku do szefa czy szefowej. A kolejną rzeczą jest to w jaki sposób ktoś odpoczywa w połogu oraz prawa kobiet pracujących w ciąży i w połogu. Każdy kto pracuje jest dorosły i teoretycznie wie co robi. Czy chce odpoczywać w połogu czy nie też. Zna ewentualne konsekwencje a brak ich znajomości nie zwalnia z myślenia. Mnie nie obchodzi posłanka karmiąca potomka na posiedzeniu komisji. Jej sprawa. Każdy swoje dzieci wychowuje i ogarnia po swojemu. Jeśli nie ma problemu karmić publicznie to jej sprawa. Normalnie dla mnie kosmos myśleć że jak coś robię naturalnego np daję cycka dziecku w tramwaju to ktoś sobie wyśrubuje wymagania odnośnie własnej osoby. Co do posłanki z dzieckiem w pracy może ma sytuacje takie że nie mogła go zostawić w domu albo nie miała nikogo do opieki a chciała być na posiedzeniu. Może też była to demonstracja. Tylko że dla mnie śmieszna i w ogóle niczego bym nie zauważyła gdyby nie Wy i media. W takim razie cel osiągnęła. Gada się o niej i o karmieniu w miejscu pracy czy innym publicznym.
Dobrze pisać o własnych doświadczeniach i sposobach na radzenie sobie z macierzyństwem. Takie współczesne gadanie przy łuskaniu fasoli.
Moje dzieci były z tych wrażliwych, niespiacych, płaczących - nie umiem nawet sobie wyobrazić bycia z nimi w pracy. Czasem nawet nie dałam rady nastawić pralki.
Ale...jeśli dla kobiety praca jest ważna, jeśli dzidziuś jest spokojnym dzidziusiem, jeśli kobieta chce i może to dlaczego nie ma nakarmić dziecka w sali sejmowej?
Mi mama opowiadała jak powszechne były problemy z obniżeniem macicy, wręcz z wypadaniem, spowodowanym właśnie przez mega ciężką pracę kobiet na wsi, często właśnie tuż po porodzie.
Z tego co wiem, to nie trzeba ciężko pracować na wsi tuż po porodzie, żeby się tego nawabić.
Jasne, że nie, to mój komentarz do komentarza Eluni. Życie na wsi było ciężkie i niewiele w nim było sentymentów. I zgadzam się, że nie warto robić z tego cepeliowego obrazka.
I żeby nie było, to wcale nie znaczy, że nie było w nim dobra i szacunku dla Boga i ludzi.
Z naciskiem na stara się , a na ile męczące bardziej niż podstawowe ogarnięcie starszych dzieci, może być próba chóru czy zapytania w sejmie? Przecież to nie trwa 8 godzin i nie wymaga jakiejś ogromnej siły.
A serio, w sumie juz nie wiem jakie są zarzuty. Czy o karmienie w pracy, czy o zabranie dziecka, czy o niewystarczająco dlugą przerwę po porodzie, czy jednak o manipulację z jej strony. O ile fakty można oceniać, to intencje msz jednak niekoniecznie
Nie byloby absolutnie żadnych zarzutów, gdyby nie byla z lewicy.
Z tego co czytam to nie jest przypadek, wypadek, sytuacja nagła z tym karmieniem w pracy. To po prostu sposób na bycie, pracę itd
Dla mnie to jest absurd Oczami wyobraźni widzę prowadzącą siebie lekcje w zawodówce z bobaskiem u piersi )
To jest, według mnie, uprzedmiotowienie dziecka. Czyli nic tylko dziecko pod pachę i do pracy
Czasem nie ma innego wyjścia. Ale najlepiej oceniać jako upodmiotowienie dziecka. Mozna się wtedy poczuć lepszą. Mojej koleżance nauczycielce mąż dziecko przywozil do pracy na długą przerwę. Narazala się na stres, obgadywanie i ocenianie,,zyczliwych" z miłości do dziecka z problemami zdrowotnymi, gdzie były wskazania do karmienia piersią. Musiała wrócić do pracy, bo taka była konieczność, a nie jej widzimisię. I na tej przerwie zamykala się w toalecie, by to swoje chore dziecko nakarmić.
Komentarz
Napisałam tak, bo bezustannie oceniamy to, co robią inne kobiety. Pojawiają się głosy, że przez jej zachowanie inne kobiety mają gorzej, bo muszą doskoczyć do wywindowanej poprzeczki. Albo że dziecko ma gorzej, bo zasługuje na spokój i intymność. Albo że gorzej będą mieli ci, którzy chcą miejsca do karmienia, bo im powiedzą, że niepotrzebne.
A ona nie musi myśleć o tym wszystkim, domyślać się, jak jej zachowanie wpłynie na losy świata.
Żaden facet tak nie robi.
I żaden facet od innego faceta tego nie oczekuje.
Jak facet wraca ze spotkania z kumplami, to najczęściej nie ma pojęcia, co słychać u którego z nich.
Nie raz miałam ochotę się wyrwać, ale trudno.
Też słyszałam, że to bardzo ważne dla zdrowia.
Z tego co pamiętam Rosa (18 dzieci?) w swojej książce też pisała, że po każdym porodzie stara się odpoczywać.
Naprawdę stwierdzenie, że w połogu warto odpoczywać to osądzenie innych? To ja wymiękam.
A na początku dyskusji pojawił się głos w sprawie dzidziusia, leży z otwartą buźką oczekując cycusia z mlekiem, ani kobieta nie nakarmiła, ani dziecko się specjalnie nie najadło.
Ja z frakcji ześwirowanej na karmienie piersią, mogłam, nie miałam żadnych problemów, ale do sejmu dziecka bym nie targała. Szkoda dziecka a sama bym się nie skupiła na tym co mówię. Kobieta zadawała pytania z prędkością światła bez zrozumienia reguł rządzących zebraniem- byle zaistnieć. Skoro to nie pierwszy raz zabiera dziecko do sejmu to słabo, jednak lans. Tak to odebrałam, może się mylę.
I jeszcze napiszę Wam, że raz musiałam zabrać miesięczne dziecko na egzamin, kilka razy kilkumiesięczne, ale zawsze jechałam z kimś kto czekał z dzieckiem poza budynkiem uczelni. Dla mnie było to bardzo dobrym rozwiązaniem
Każdy kto pracuje jest dorosły i teoretycznie wie co robi. Czy chce odpoczywać w połogu czy nie też. Zna ewentualne konsekwencje a brak ich znajomości nie zwalnia z myślenia.
Mnie nie obchodzi posłanka karmiąca potomka na posiedzeniu komisji. Jej sprawa.
Każdy swoje dzieci wychowuje i ogarnia po swojemu. Jeśli nie ma problemu karmić publicznie to jej sprawa.
Normalnie dla mnie kosmos myśleć że jak coś robię naturalnego np daję cycka dziecku w tramwaju to ktoś sobie wyśrubuje wymagania odnośnie własnej osoby.
Co do posłanki z dzieckiem w pracy może ma sytuacje takie że nie mogła go zostawić w domu albo nie miała nikogo do opieki a chciała być na posiedzeniu.
Może też była to demonstracja. Tylko że dla mnie śmieszna i w ogóle niczego bym nie zauważyła gdyby nie Wy i media.
W takim razie cel osiągnęła. Gada się o niej i o karmieniu w miejscu pracy czy innym publicznym.
Moje dzieci były z tych wrażliwych, niespiacych, płaczących - nie umiem nawet sobie wyobrazić bycia z nimi w pracy. Czasem nawet nie dałam rady nastawić pralki.
Ale...jeśli dla kobiety praca jest ważna, jeśli dzidziuś jest spokojnym dzidziusiem, jeśli kobieta chce i może to dlaczego nie ma nakarmić dziecka w sali sejmowej?
I żeby nie było, to wcale nie znaczy, że nie było w nim dobra i szacunku dla Boga i ludzi.
Dla mnie to jest absurd
Oczami wyobraźni widzę prowadzącą siebie lekcje w zawodówce z bobaskiem u piersi )
To jest, według mnie, uprzedmiotowienie dziecka.
Czyli nic tylko dziecko pod pachę i do pracy
Mojej koleżance nauczycielce mąż dziecko przywozil do pracy na długą przerwę. Narazala się na stres, obgadywanie i ocenianie,,zyczliwych" z miłości do dziecka z problemami zdrowotnymi, gdzie były wskazania do karmienia piersią. Musiała wrócić do pracy, bo taka była konieczność, a nie jej widzimisię. I na tej przerwie zamykala się w toalecie, by to swoje chore dziecko nakarmić.
daruj sobie manipulujesz
przypisujesz mi błędne intencje, nigdy nie uważałam się za kogoś lepszego od innych