USA grozi recesja. Największe fundusze już grają na spadek dolara
Międzynarodowy Fundusz Walutowy przestrzega, że nawet jedna trzecia światowej gospodarki może znaleźć się w tym roku w recesji. O tym, że dotknie ona Stany Zjednoczone przekonani są liczni analitycy. Amerykańskie fundusze hedgingowe pozycjonują się względem przyszłej wyprzedaży dolara. Amerykańska waluta ma bardzo nieudany początek stycznia, na czym zyskują między innymi euro i złoty.
@Klarcia w tym co wkleiłaś nie ma przecież słowa o tym, że będą bronić Ukrainy. Jedynie, że żaden z tych krajów nie wystąpi ani zbrojnie ani ekonomicznie przeciw niej. Zatem twierdzenie, że USA i Wlk. Brytania wspierając teraz Ukrainę wypełniają swoje zobowiązania do bycia gwarantem jej bezpieczeństwa jest kłamstwem. Jest różnica między: "nie napadnę Cię" a "będę Cię bronić".
Pozwolę sobie spojrzeć na temat z punktu widzenia @Pioszo54 Za tym przemawia ostatnie świętowanie ku czci Bandery przez Naród Ukraiński. Trzeba sobie zdać sprawę, że Ukraińcy są i byli Narodem z ogromnym poczuciem krzywdy. I dlatego są i byli bardzo podatni na manipulacje. Dlatego tak łatwo było sprowokować ich do rzezi na Wołyniu. Dlatego tak łatwo chwycili za broń przeciw Rosjanom.
Można ulec wrażeniu, że ludzie zdystansowani do tej wojny, bohaterstwa Żełeńskiego, rozsądku rządzących itp, albo ulegli manipulacji ruskim trolom, albo sami są takimi trolami. Jednak świat nie jest czarno-biały i często warto wysłuchać osób mających inne poglądy. O chociażby https://rumble.com/v205g7e-2022-mae-podsumowanie.html
Patruszew, to sekretarz rady bezpieczeństwa Rosji, 2-3 osoba w państwie.
wklejam ten fragment jego dłuższej wypowiedzi, bo po raz pierwszy nazwany jest główny przeciwnik, sponsor działań, no i zgadza się to z moim, laika, widzeniem świata
jeszcze taki fragment
Patruszew nazwał prezydentów USA statystami dla ponadnarodowego kapitału
@Klarcia w tym co wkleiłaś nie ma przecież słowa o tym, że będą bronić Ukrainy. Jedynie, że żaden z tych krajów nie wystąpi ani zbrojnie ani ekonomicznie przeciw niej. Zatem twierdzenie, że USA i Wlk. Brytania wspierając teraz Ukrainę wypełniają swoje zobowiązania do bycia gwarantem jej bezpieczeństwa jest kłamstwem. Jest różnica między: "nie napadnę Cię" a "będę Cię bronić".
"potwierdzają swoje zobowiązanie wobec Ukrainy, zgodnie z zasadami Aktu Końcowego KBWE, do poszanowania niepodległości, suwerenności i istniejących granic Ukrainy."
To było rozumiane, jako gwarancja bezpieczeństwa. Inaczej Ukraina by się nie rozbroiła. Obecnie widzimy, że popełnili niewybaczalny błąd. I każdy normalny człowiek jest wdzięczny USA i innym krajom udzielającym pomocy, że nie pozostawiono Ukrainy na łup ruskim bandytom.
Patruszew, to sekretarz rady bezpieczeństwa Rosji, 2-3 osoba w państwie.
wklejam ten fragment jego dłuższej wypowiedzi, bo po raz pierwszy nazwany jest główny przeciwnik, sponsor działań, no i zgadza się to z moim, laika, widzeniem świata
jeszcze taki fragment
Patruszew nazwał prezydentów USA statystami dla ponadnarodowego kapitału
To można skomentować jedynie turlającymi się ze śmiechu emotkami. Putin jest agresorem na miarę Hitlera i ściągnął na Rosję ogromne problemy. Mam nadzieję, że ta wojna sprowadzi kacapów do parteru.
Polityka w stosunku do obecnej Rosji jest oczywista. Tak długo, jak Federacja Rosyjska prowadzi wojnę, a naród rosyjski ogarnięty jest szowinistycznym i faszystowskim szałem, należy ten kraj możliwie szczelnie w każdym aspekcie izolować. Otoczyć swoistym kordonem sanitarnym, karać poprzez nakładanie na nią możliwie dotkliwych sankcji oraz bojkotować dyplomatycznie i kulturalnie.
Celem polskiej polityki zagranicznej powinno być takie współkształtowanie polityki Zachodu wobec Rosji, aby doprowadzić rosyjską gospodarkę do bankructwa, a państwo do kryzysu.
Tak długo, jak Rosjanie bombardują ukraińskie miasta i mordują Ukraińców, im gorzej się dzieje w Rosji, tym lepiej. Nie należy przy tym mieć rozterek, które mogłyby spowodować zawahanie się przy wprowadzeniu kolejnych restrykcji, czy też odcinaniu Rosji od światowej gospodarki.
Pytania, które powinniśmy zadawać, a nasze odpowiedzi umiejętnie suflować naszym partnerom na Zachodzie są następujące:
Czy mamy do czynienia z wojną Putina, czy wojną Rosjan?
Czy Rosja może stać się demokracją?
Czy demokratyczna Rosja z automatu stanie się Rosją, jeśli nie życzliwą, to w każdym razie niebędącą zagrożeniem dla sąsiadów?
Wojna Putina czy wojna Rosjan
Odpowiedź na pierwsze pytanie wydaje się najprostsza i przy tym kluczowa, bowiem co rusz słychać na Zachodzie głosy, że wojna w Ukrainie to w istocie "wojna Putina". Owo pozornie nieistotne sformułowanie zawiera w sobie bardzo poważne zagrożenie. Jeśli bowiem większość elit politycznych Zachodu uzna, że za wojnę odpowiada wyłącznie Władimir Putin, to z góry można założyć, że w chwili jego odejścia usłyszymy głosy o potrzebie normalizacji relacji z Rosją.
Aby tak się nie stało, musimy umieć przekonać Zachód, że obecnie toczona wojna jest istocie wojną Rosjan. Wyniki badań Centrum im. Lewady, czyli niezależnego i wiarygodnego ośrodka badania opinii publicznej, udzielają niestety jednoznacznej odpowiedzi. Zdecydowana większość Rosjan niezależnie od wieku popiera Władimira Putina, akceptuje napaść na Ukrainę i darzy niechęcią lub nienawiścią Zachód.
Można oczywiście wyobrazić sobie gwałtowną zmianę po odejściu Władimira Putina. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że następcy należy szukać wśród jego pretorian, a nie opozycji, która skądinąd jest w większym stopniu ruchem dysydenckim, niż opozycją sensu stricto. Naiwnością byłoby spodziewać się, że w dzisiejszym otoczeniu Władimira Putina znajdziemy jakichkolwiek demokratów.
Nic też nie wskazuje na to, by sprzymierzeńcami demokratycznej przemiany Rosji miała stać się rosyjska oligarchia czy też elity biznesu, choć oczywiście można argumentować, że straty, które grupy te poniosły w związku z powstaniem systemu jedynowładztwa, powinny na logikę skutkować refleksją, iż system demokratyczny jest najlepszą gwarancję zachowania majątku.
Żadnej nadziei nie można też pokładać w do cna skorumpowanej, ultranacjonalistycznej i będącej w istocie kolejnym departamentem KGB/FSB Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Przede wszystkim jednak żadnej nadziei nie daje sam naród rosyjski, dla którego autorytaryzm i przemoc są czymś naturalnym.
Rosja, nawet gdyby miała stać się pewnego dnia demokracją w sensie procedur, jeszcze przez długie lata nie byłaby demokracją w znaczeniu kultury demokratycznej. Tym samym każda rosyjska demokracja, niezależnie od tego, jak ją zdefiniujemy, będzie z natury niezwykle krucha. Tak więc Rosja demokratyczna (pomijając już sam fakt, iż jej powstanie jest na razie mało realne) może jedynie chwilowo przestać być zagrożeniem dla sąsiadów.
Pozwolę sobie spojrzeć na temat z punktu widzenia @Pioszo54 Za tym przemawia ostatnie świętowanie ku czci Bandery przez Naród Ukraiński. Trzeba sobie zdać sprawę, że Ukraińcy są i byli Narodem z ogromnym poczuciem krzywdy. I dlatego są i byli bardzo podatni na manipulacje. Dlatego tak łatwo było sprowokować ich do rzezi na Wołyniu. Dlatego tak łatwo chwycili za broń przeciw Rosjanom.
Można ulec wrażeniu, że ludzie zdystansowani do tej wojny, bohaterstwa Żełeńskiego, rozsądku rządzących itp, albo ulegli manipulacji ruskim trolom, albo sami są takimi trolami. Jednak świat nie jest czarno-biały i często warto wysłuchać osób mających inne poglądy. O chociażby https://rumble.com/v205g7e-2022-mae-podsumowanie.html
Na potrzeby dyskusji na TT, zrobiłam opracowanie pokazujące dlaczego Ukraińcy postępują tak, a nie inaczej.
@Klarcia w tym co wkleiłaś nie ma przecież słowa o tym, że będą bronić Ukrainy. Jedynie, że żaden z tych krajów nie wystąpi ani zbrojnie ani ekonomicznie przeciw niej. Zatem twierdzenie, że USA i Wlk. Brytania wspierając teraz Ukrainę wypełniają swoje zobowiązania do bycia gwarantem jej bezpieczeństwa jest kłamstwem. Jest różnica między: "nie napadnę Cię" a "będę Cię bronić".
"potwierdzają swoje zobowiązanie wobec Ukrainy, zgodnie z zasadami Aktu Końcowego KBWE, do poszanowania niepodległości, suwerenności i istniejących granic Ukrainy."
To było rozumiane, jako gwarancja bezpieczeństwa. Inaczej Ukraina by się nie rozbroiła. Obecnie widzimy, że popełnili niewybaczalny błąd. I każdy normalny człowiek jest wdzięczny USA i innym krajom udzielającym pomocy, że nie pozostawiono Ukrainy na łup ruskim bandytom.
Poszanowanie to nie bronienie. W umowie z jakimkolwiek wykonawcą możesz domagać się tylko tego, co masz w umowie napisane, nie tego co Ci się wydaje albo co chciałabyś dostać. Uważasz, że w umowie międzynarodowej ktoś spodzewał się, że będzie miał prawo do czegoś więcej niż napisane? Nie jest więc prawdą, że obecna pomoc ze strony USA czy Wlk. Brytanii jest realizacją tamtych uzgodnień, bo w nich nie było nic o wspieraniu niepodległości czy obrony granic Ukrainy. Pomoc jest, ale wynika ona z czegoś innego.
Nie wiem czy wiecie coś o dokumencie 'upadek kabały'. Patrząc z perspektywy co tam jest ukazane, to konflikt z Rosją zaczął się w okolicach xiii wieku. Dotyczył Chazarów, czyli zwyrodnialców którzy podszyli się pod Naród Wybrany. I obecnie widzimy końcowe etapy ich zemsty na rosjanach.
Jest to o tyle ciekawy dokument, że Rosja jest tam ukazana w pozytywnym świetle. Także wiele objawień mówi o Rosji. Wolą Bożą jest uratować ten Naród. Jest on bliski także sercu Maryi(Fatima). Jest to w sprzeczności z tym co ogólnie wiemy o Rosji jako królestwie szatana. Bo prawdopodobnie wiele z danych historycznych zostało przekłamanych.
Dlatego tak smutno mi się oglądało 1odcinek 'Chosen' Myślę że Bóg nie zapomniał o tym że Rosja była Jemu wierna i się upomni o Nią. Myślę nie tracić z oczu ani wszechmocy ani dobroci Boga, choćby nie wiem co temu zaprzeczało
Mnie tam cieszy, gdy Rosjanie giną. Podoba mi się, że w mieście o które toczą się teraz zawzięte walki, ruskie trupy leżą na ulicach, bo Ukraińcy nie będą grzebać tej padliny. Przydaje się na pokarm dla błąkających się psów, których kacapy zjeść nie zdążyli. Jestem brzydka, wiem.
Ostatnio czytałam ciekawy reportaż, wkleję obszerne fragmenty, bo dostęp jest limitowany.
Polka na wojnie w Ukrainie. "Do końca na 100 procent"
Miała tylko dowozić pomoc humanitarną. Skończyła w batalionie operującym na pierwszej linii frontu. Ratowała życie i sama została ranna. Mimo koszmarnych doświadczeń, które ją spotkały, drobna blondynka wyciągająca rannych chłopaków spod rosyjskiego ognia ma zamiar zostać ze swoim batalionem do końca wojny. Chociaż bycie jedyną kobietą w męskim środowisku to nic prostego, a czasem trzeba się po prostu wypłakać...
Spotykamy się w zimowe południe w Charkowie. Rozpoznaję ją z daleka po biało-czerwonej fladze na rękawie munduru. Polska medyczka na ukraińskim froncie przychodzi na spotkanie w towarzystwie francuskiego kolegi. Dowódca dał im zakaz poruszania się po mieście w pojedynkę. Zagraniczni ochotnicy są łakomym kąskiem dla rosyjskich dywersantów. Kremlowska propaganda mocno promuje tezę o "najemnikach z NATO".
– My polujemy na ruskich, ruscy polują na nas – mówi i wskazuje na kolegę: — Za jego głowę jest 20 tys. euro, bo to snajper. A snajper i medyk to dwa główne cele ruskich. Na szczęście mnie nie mają na swoim kanale.
Dorota opowiada o pewnym kanale na Telegramie, gdzie Rosjanie publikują wszelkie dostępne dane – często ze zdjęciami, adresami, a nawet kontaktami do rodzin – zagranicznych ochotników, którzy walczą po stronie Ukrainy. To mroczne, niebezpieczne miejsce, szczodrze zasilane informacjami pozyskiwanymi przez rosyjski wywiad.
W pierwszym odruchu tę drobną blondynkę trudno skojarzyć z pracą frontowego medyka, który we krwi, brudzie i często pod gradem kul, ratuje innych, ryzykując własnym życiem. To wrażenie zmienia się, kiedy przy czarnej kawie, w wyciemnionej kawiarni, gdzie jesteśmy jedynymi klientami i jakimś cudem nie wyłączyli jeszcze ogrzewania, zaczyna opowiadać swoją historię. To długa opowieść, chociaż zaczęła się ledwie kilka miesięcy temu.
Po raz pierwszy zjawia się na granicy, żeby odebrać rodzinę jednego z ukraińskich współpracowników. Skala tego, co się tam dzieje, wprawia ją w osłupienie. Widzi ludzi, którzy zimą stoją po kilkadziesiąt godzin na pieszych przejściach granicznych. Zapadają jej w pamięć białe od mrozu policzki dzieci. Decyduje, że musi pomóc bardziej. Angażuje się w organizację ciepłych napojów, jedzenia, środków higienicznych, wszelkiej pomocy humanitarnej.
Potem przenosi się do kolejnego, jeszcze większego centrum pomocy uchodźcom – do starej hali Tesco w Przemyślu. Pomoc rozkręca się na dobre. Darów jest tyle, że organizatorzy muszą czasowo zamykać magazyn z uwagi na przepełnienie. Dorota z siostrą stawiają przy hali własny namiot. Za dnia wydają w nim "humanitarkę", w nocy śpią w swoim busiku. Jest marzec, w nocy zimno jak cholera.
Na początku dwa razy zostawia pomoc w miejscowych magazynach. Szybko się orientuje, że "humanitarka" albo zalega w magazynach, albo trafia do marketów, często nawet z naklejkami pomocy humanitarnej. Pomoc w dotkniętym korupcją kraju wymaga zastosowania szczególnych środków – aby to miało sens, musi sama dowozić pomoc do potrzebujących, żadnych pośredników.
Boi się wojny. Ale jeździ coraz dalej. Z początku dociera do miast blisko granicy – Lwowa, Łucka, Iwanofrankiwska. Potem dalej, do Czerkasów i Kijowa. Z początku kieruje pomoc do cywilów, żołnierzy i zwierząt.
Na Facebooku ogłaszany jest akurat wyjazd humanitarny z pomocą dla wojska w Charkowie. Dorota zgłasza się na ochotnika.
Tam po raz pierwszy widzi efekty wojny na miejscu. Wyburzone domy, huk ostrzałów, ludzka bieda. Schodzi do wypełnionego ludźmi metra. Na górze bombardowane są ich domy, oni mieszkają tu na dole. A to dopiero początek.
Dojeżdża z pomocą aż do żołnierzy na froncie. Tam obraz nędzy i rozpaczy: – Jak zobaczyłam, że chłopak ma na jednej nodze klapek, na drugiej adidas sklejony na taśmę, jak zobaczyłam te poszarpane przez odłamki kamizelki, to ostatecznie postanowiłam, że muszę się skupić głównie na żołnierzach – mówi. Jeździ po batalionach z pomocą. Zatrzymuje się nawet na blokpostach i pyta żołnierzy, czego potrzebują. Jeśli ma, to daje.
Dzwoni do znajomego komendanta policji z Połtawy. Ten daje jej namiary na chłopaka z pułku Azow, który mówi, że zobaczy, co się da zrobić. Kilka dni później odbiera telefon: "Dorota?". "Tak". "Chcesz u nas służyć jako medyczka?". "Tak". "Masz dwie godziny, żeby się spakować".
Dorota jest skołowana. Wszystko dzieje się za szybko. Właśnie zaplanowała cały tydzień pomocy humanitarnej w Zaporożu. Ale jeśli teraz odmówi, to czy szansa umknie? Mówi: "Słuchaj, mam zaplanowaną humanitarkę". Nikt za mnie tego nie zrobi. Mam umówionych żołnierzy, którzy mi tam pomogą. Możesz poczekać tydzień?". Głos w słuchawce odpowiada: "Nie ma problemu. Masz tydzień na przemyślenie sprawy. Pamiętaj, to jest front, to nie zabawa".
Tydzień później Dorota oddzwania na ten sam numer i mówi, że jest zdecydowana. Głos w słuchawce odpowiada: "To powiem to, co w zeszłym tygodniu: masz dwie godziny, żeby się spakować". Jest połowa sierpnia. Dorota nie powiedziała jeszcze nic swojej rodzinie. Nikt z nich nie wie, także ona, że przed końcem roku nie wróci do domu.
Po dwóch godzinach pod blok, w którym wynajmuje mieszkanie w Charkowie, przyjeżdża wojskowe auto. Żołnierze zabierają ją do bazy. Szybciej podpisuje kontrakt, niż orientuje się, gdzie tak naprawdę trafiła. Ogrzewania brak, zimno jak cholera, woda tylko zimna, nawet z łóżkiem są problemy. Pierwsze dwie noce śpi na dwóch złączonych biurkach. W kolejnej bazie będzie spała na podłodze, jak cała reszta. Pod głowę dostanie od chłopaków kartonowe pudełko.
Pierwszego dnia nie zabierają jej na front. Inny medyk zabiera ją na rozmowę, pokazuje filmiki z pola walki, żeby się mentalnie przygotowała na rodzaj i skalę obrażeń, które zobaczy na miejscu. "To nie to samo, co w Polsce. Jeśli nie wytrzymasz, zrywasz kontrakt i wracasz do siebie bez żadnych konsekwencji" – tłumaczy dowódca.
Drugiego dnia ląduje w ambulansie na bezpośrednich tyłach frontu. Jej "ambulans" to w rzeczywistości pick-up z zakrytym białą plandeką tyłem i zamaskowany sosnowymi gałęziami. Jak to na wojnie, korzysta się z tego, co jest pod ręką.
Jej zadanie jest proste: czeka na ewentualnych rannych, a jeśli tacy się zdarzą, ma ich zaopatrzyć i dowieźć żywych do szpitala. W wojsku mówią, że najlepszy medyk, to medyk znudzony. Ta rola nie jest do końca zgodna z jej temperamentem, jednocześnie chciałaby działać, ale też obawia się swoich reakcji. Rozumie, że ta robota nie ma nic wspólnego z wcześniejszą pracą ratowniczki medycznej. Tam, gdzie działa artyleria, rany są zawsze poważne.
Odzywa się radio, w którym Dorota rozpoznaje głos dowódcy: "Przygotuj się, wieziemy dwóch chłopaków, stan ciężki". Niedługo potem pojawia się transporter opancerzony BTR. Na wierzchu żołnierze zabezpieczają dwóch rannych. Pierwszego wrzucają jej od razu do karetki. Wybuchła pod nim mina. Noga jest zmasakrowana do tego stopnia, że Dorota zastanawia się, czy jak zdejmie mu but, to nie zejdzie ze stopą.
Drugi z żołnierzy leży na transporterze BTR, na którym obu przywieźli. Dorota pyta, co z tym drugim. Dowódca mówi: "Zajmij się tym pierwszym". Dorota biegnie do BTR. Chłopak nie ma obu rąk, mózg na wierzchu. "Ratował tego pierwszego i też wlazł na minę, tylko gorzej" – mówi dowódca. Dorota chce się wdrapywać na BTR. "Ratuj tamtego, tego zostaw, to rozkaz!" — krzyczy dowódca.
W listopadzie wiezie żołnierzy na front. Wojsko jest miejscem permanentnych deficytów. Wszyscy są wielofunkcyjni. Tego dnia akurat potrzebny jest kierowca, to jedzie jako kierowca.
Od samego początku podróżują pod ciężkim ogniem. Dostają zadanie, żeby dojechać tak daleko, jak się da i stamtąd puszczać drony, które monitorują sytuację w terenie i podają ukraińskim artylerzystom lokacje rosyjskiego sprzętu.
Zatrzymują się w opuszczonym domu. Operatorzy dronów zabierają się za swoją robotę, a Dorota nasłuchuje ostrzałów. Nie wygląda to dobrze. Wybuchy są coraz bliżej, jakby ktoś wstrzeliwał się w ich pozycję: 100 metrów. 50 metrów. 30 metrów. Kolejny świst i Dorota zdaje sobie sprawę, że wybuch będzie bardzo blisko. Odruchowo wskakuje do kurnika. Na jej plecach ląduje inny żołnierz, przykrywając ją własnym ciałem. – Zdążyłam tylko nakryć głowę i oczy, a dupę wystawiłam. No i dupa, i biodro dostały odłamkami.
Po tamtej historii jedzie do domu na tygodniową przepustkę. Wsiada w pociąg w Charkowie, potem Kijów, Tarnopol, Lwów, granica. Połowę tej drogi przepłakuje z ukraińskimi pasażerami pociągu. – Jak widzieli, że jestem w mundurze i mam polską flagę… oni sami zaczynali, a ja dołączałam.
Kiedy giną przyjaciele, też płacze. Tak się stało, kiedy na początku grudnia zginął polski ochotnik Janusz Szeremeta. Poznała go przypadkiem.
O jego śmierci dowiaduje się od znajomej. Podobno zrzucili granat na niego i jeszcze jednego Polaka. Dorota wychodzi z mieszkania, wali pięścią w ścianę, potem drze się, że mało jej płuca z gardła nie wyskoczą.
Zawsze ściska ją w gardle, kiedy dociera do cywilów na terenach działań wojennych. Niektóre obrazy nie chcą wyjść z głowy, szczególnie te z dziećmi. Patrzy im w oczy i nie dostrzega w nich żadnych emocji, puste, bez wyrazu.
Inna sytuacja z Charkowa. Chłopiec na pierwszy rzut oka wygląda na zupełnie zdrowe, nietknięte wojną dziecko. Krąży wokół matki na rowerku bez pedałów, odpychając się nogami. Dorota wyjmuje z auta słodycze i daje małemu. Dziecko się uśmiecha. Obok nich obcy mężczyzna zamyka ciężkie, metalowe drzwi do garażu. Kiedy drzwi trzaskają z hukiem, chłopiec w mgnieniu oka rzuca się na chodnik i przykrywa rękami głowę. Matka przeprasza, tłumaczy, że dopiero co wrócili spod rosyjskiej okupacji, gdzie Rosjanie na oczach małego strzelali do ludzi, więc dużo widział. Dorota zaciska zęby i nic nie mówi. Ale w samochodzie musi się wypłakać.
Są i gorsze sytuacje. Opowieść matki, na której oczach Rosjanie gwałcili nieletnią córkę. Szczegóły zbędne. W takich chwilach myśli, że chociaż jest medykiem, to ma karabin i jeśli dojdzie co do czego z Rosjanami, to nie będzie mieć oporów.
Po tych historiach znieczula się na cierpienia drugiej strony. Kiedy zostaje przeniesiona pod Kupiańsk w obwodzie charkowskim, urządzają bazę w jednym z domów opuszczonych przez uciekających Ukraińców. 10 metrów od domu leży dwóch zabitych przez minę Rosjan. Jeden jest mocno zdekompletowany, drugi cały. Przechodzą nad nimi do porządku dziennego. Zimą raczej się trupów nie zbiera. Naturalna chłodnia. Gorzej jej się zrobiło, kiedy jednego z trupów zaczął jeść pies,
Rodzinę o wyjeździe na front poinformowała telefonicznie; ma dwoje już pełnoletnich dzieci. Spodziewała się afery i nie pomyliła się. Dzieci i jej rodzice darli japy, a później przestali się odzywać.
Gdybym miała teraz 40 lat, to na 100% byłabym na ukraińskim froncie.
Takie pułapki znajdowano w zabawkach, lodówkach, parkach, łóżkach - wszędzie tam, gdzie można ukryć śmiercionośne materiały wybuchowe.
Rosja to państwo terrorystyczne.
Rosja może stać się państwem upadłym, prognozują eksperci ds. polityki zagranicznej – Financial Times
Historia uczy, że bez względu na to, jak wielkie i potężne jest imperium, prędzej czy później się rozpada. Taki był los wszystkich wielkich imperiów. Wszystkie prędzej czy później upadły. Rosja nie jest wyjątkiem. Pierwszy etap rozpadu imperium rosyjskiego rozpoczął się w okresie I wojny światowej 1914-1918, drugi nastąpił wraz z rozpadem ZSRR w 1991 r. Nieuchronny i nieodwracalny jest także trzeci etap – rozpad Federacji Rosyjskiej, która za pomocą aparatu represji i brutalnej przemocy do dziś trzyma w niewoli ponad 190 zniewolonych narodów i ludów północnej Eurazji. Nieadekwatna polityka Putina i jego agresja na suwerenną Ukrainę znacznie przyspieszyły ten proces.
Tajemnicza broń Ukraińców zdała testy. Będzie razić na odległość 1000 km
Tajemniczy, ukraiński dron szturmowy pomyślnie przeszedł serię testów, o czym poinformowała rzeczniczka opracowującego go koncernu Ukroboronprom - Natalia Sad. Z pojawiających się doniesień wynika, że urządzenie o masie ponad 200 kg będzie mogło razić cele znajdujące się w odległości nawet 1000 km.
Ja uważam, że pełna wojna jest nieunikniona. Nie można dać Rosji wygrać, bo to tylko dało by czasowe odsunięcie problemu. Widząc co kacapy wyrabiają, zaczynam wątpić, czy Ukraina uzbrojona po zęby, sobie poradzi. Rosja ma możliwość wystawienia ponad 2 mln armii, a przestawiając kraj na zbrojeniówkę, co właśnie robią, będą też mieli odpowiednią ilość broni.
Na poziomie militarnym, sankcje chyba nie działają:
Iran kupił rosyjskie myśliwce. Pierwsza dostawa za trzy miesiące
Szkoda tylko tych wszystkich synów i ich rodziców. Cały czas się głęboko modlę w intencji pokoju.
Modlić się należy, ale zwracam uwagę, że II WŚ trwała 6 lat. Dzisiaj odpowiednikiem Hitlera jest Putin i jego następcy. A na froncie ukraińskim nie tylko synowie, ale i córki walczą. Należy ich podziwiać, w dzisiejszym świecie jest to niebywałe świadectwo umiłowania ojczyzny.
Szkoda tylko tych wszystkich synów i ich rodziców. Cały czas się głęboko modlę w intencji pokoju.
Modlić się należy, ale zwracam uwagę, że II WŚ trwała 6 lat. Dzisiaj odpowiednikiem Hitlera jest Putin i jego następcy. A na froncie ukraińskim nie tylko synowie, ale i córki walczą. Należy ich podziwiać, w dzisiejszym świecie jest to niebywałe świadectwo umiłowania ojczyzny.
Jak rzadko się z Tobą zgadzam, jest to świadectwo. Nie wiem czy byłabym na nie gotowa w kwestii mego męża.
Moje rozeznanie co do długości wojennych działań, zdają się potwierdzać nowe informacje.
Prezydent Władimir Putin został poinformowany o tym, że Rosjanie są gotowi znieść kolejną falę mobilizacji wojskowej.
Wewnętrzne badania, które są przedstawiane najwyższemu kierownictwu rosyjskiego państwa, wykazały powrót poparcia dla wojny na Ukrainie do poprzednich poziomów i gotowość obywateli do zniesienia kolejnej fali mobilizacji. Informuje o tym "The Wall Street Journal", powołując się na wyniki niepublicznych badań i źródła zbliżone do Kremla.
Według ustaleń amerykańskiego dziennika, pierwsza fala mobilizacji, która rozpoczęła się pod koniec września po serii niepowodzeń sił rosyjskich na Ukrainie, zgodnie z przewidywaniami obniżyła poparcie społeczne dla wojny do 34 proc. Ale już w listopadzie, po ogłoszeniu przez władze poboru do wojska, odsetek akceptujących działania zbrojne ponownie skoczył do 80 proc.
– Wewnętrzne sondaże Kremla sugerują, że Rosjanie są gotowi znieść kolejną falę mobilizacji – powiedział "WSJ" były rosyjski urzędnik.
W dalszej części swojej wypowiedzi Duda oceniał sytuację Ukrainy na froncie. - To nie jest tak, że Ukraina dzisiaj zwycięża. Ukraina opiera się rosyjskiej agresji, ale Rosja swoim rozmiarem, ilością żołnierzy, którą rzuca na front, po prostu miażdży obronę ukraińską. To się dzieje powoli, przy wielkich rosyjskich stratach, ale się dzieje
Komentarz
USA grozi recesja. Największe fundusze już grają na spadek dolara
Międzynarodowy Fundusz Walutowy przestrzega, że nawet jedna trzecia światowej gospodarki może znaleźć się w tym roku w recesji. O tym, że dotknie ona Stany Zjednoczone przekonani są liczni analitycy. Amerykańskie fundusze hedgingowe pozycjonują się względem przyszłej wyprzedaży dolara. Amerykańska waluta ma bardzo nieudany początek stycznia, na czym zyskują między innymi euro i złoty.
Czytaj więcej na https://biznes.interia.pl/waluty/aktualnosci/news-usa-grozi-recesja-najwieksze-fundusze-juz-graja-na-spadek-do,nId,6525159#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
Jest różnica między: "nie napadnę Cię" a "będę Cię bronić".
Można ulec wrażeniu, że ludzie zdystansowani do tej wojny, bohaterstwa Żełeńskiego, rozsądku rządzących itp, albo ulegli manipulacji ruskim trolom, albo sami są takimi trolami. Jednak świat nie jest czarno-biały i często warto wysłuchać osób mających inne poglądy. O chociażby https://rumble.com/v205g7e-2022-mae-podsumowanie.html
https://ria.ru/20230110/patrushev-1843835478.html
Patruszew, to sekretarz rady bezpieczeństwa Rosji, 2-3 osoba w państwie.
wklejam ten fragment jego dłuższej wypowiedzi, bo po raz pierwszy nazwany jest główny przeciwnik, sponsor działań,
no i zgadza się to z moim, laika, widzeniem świata
jeszcze taki fragment
Patruszew nazwał prezydentów USA statystami dla ponadnarodowego kapitału
https://ria.ru/20230110/ssha-1843829554.html
cały wywiad z Patruszewem
https://aif.ru/politics/world/rossiyu_hotyat_prevratit_v_moskoviyu_nikolay_patrushev_o_zapade_i_ukraine
To było rozumiane, jako gwarancja bezpieczeństwa. Inaczej Ukraina by się nie rozbroiła. Obecnie widzimy, że popełnili niewybaczalny błąd. I każdy normalny człowiek jest wdzięczny USA i innym krajom udzielającym pomocy, że nie pozostawiono Ukrainy na łup ruskim bandytom.
Putin jest agresorem na miarę Hitlera i ściągnął na Rosję ogromne problemy.
Mam nadzieję, że ta wojna sprowadzi kacapów do parteru.
Polityka w stosunku do obecnej Rosji jest oczywista. Tak długo, jak Federacja Rosyjska prowadzi wojnę, a naród rosyjski ogarnięty jest szowinistycznym i faszystowskim szałem, należy ten kraj możliwie szczelnie w każdym aspekcie izolować. Otoczyć swoistym kordonem sanitarnym, karać poprzez nakładanie na nią możliwie dotkliwych sankcji oraz bojkotować dyplomatycznie i kulturalnie.
Celem polskiej polityki zagranicznej powinno być takie współkształtowanie polityki Zachodu wobec Rosji, aby doprowadzić rosyjską gospodarkę do bankructwa, a państwo do kryzysu.
Tak długo, jak Rosjanie bombardują ukraińskie miasta i mordują Ukraińców, im gorzej się dzieje w Rosji, tym lepiej. Nie należy przy tym mieć rozterek, które mogłyby spowodować zawahanie się przy wprowadzeniu kolejnych restrykcji, czy też odcinaniu Rosji od światowej gospodarki.
Pytania, które powinniśmy zadawać, a nasze odpowiedzi umiejętnie suflować naszym partnerom na Zachodzie są następujące:
Wojna Putina czy wojna Rosjan
Odpowiedź na pierwsze pytanie wydaje się najprostsza i przy tym kluczowa, bowiem co rusz słychać na Zachodzie głosy, że wojna w Ukrainie to w istocie "wojna Putina". Owo pozornie nieistotne sformułowanie zawiera w sobie bardzo poważne zagrożenie. Jeśli bowiem większość elit politycznych Zachodu uzna, że za wojnę odpowiada wyłącznie Władimir Putin, to z góry można założyć, że w chwili jego odejścia usłyszymy głosy o potrzebie normalizacji relacji z Rosją.
Aby tak się nie stało, musimy umieć przekonać Zachód, że obecnie toczona wojna jest istocie wojną Rosjan. Wyniki badań Centrum im. Lewady, czyli niezależnego i wiarygodnego ośrodka badania opinii publicznej, udzielają niestety jednoznacznej odpowiedzi. Zdecydowana większość Rosjan niezależnie od wieku popiera Władimira Putina, akceptuje napaść na Ukrainę i darzy niechęcią lub nienawiścią Zachód.
Można oczywiście wyobrazić sobie gwałtowną zmianę po odejściu Władimira Putina. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że następcy należy szukać wśród jego pretorian, a nie opozycji, która skądinąd jest w większym stopniu ruchem dysydenckim, niż opozycją sensu stricto. Naiwnością byłoby spodziewać się, że w dzisiejszym otoczeniu Władimira Putina znajdziemy jakichkolwiek demokratów.
Nic też nie wskazuje na to, by sprzymierzeńcami demokratycznej przemiany Rosji miała stać się rosyjska oligarchia czy też elity biznesu, choć oczywiście można argumentować, że straty, które grupy te poniosły w związku z powstaniem systemu jedynowładztwa, powinny na logikę skutkować refleksją, iż system demokratyczny jest najlepszą gwarancję zachowania majątku.
Żadnej nadziei nie można też pokładać w do cna skorumpowanej, ultranacjonalistycznej i będącej w istocie kolejnym departamentem KGB/FSB Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Przede wszystkim jednak żadnej nadziei nie daje sam naród rosyjski, dla którego autorytaryzm i przemoc są czymś naturalnym.
Rosja, nawet gdyby miała stać się pewnego dnia demokracją w sensie procedur, jeszcze przez długie lata nie byłaby demokracją w znaczeniu kultury demokratycznej. Tym samym każda rosyjska demokracja, niezależnie od tego, jak ją zdefiniujemy, będzie z natury niezwykle krucha. Tak więc Rosja demokratyczna (pomijając już sam fakt, iż jej powstanie jest na razie mało realne) może jedynie chwilowo przestać być zagrożeniem dla sąsiadów.
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/jurasz-rosja-nadal-bedzie-dyktatura-polska-musi-przekonac-zachod/hdh5b3g?utm_source=wiadomosci.onet.pl_viasg_wiadomosci&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=undefined&utm_v=2
W umowie z jakimkolwiek wykonawcą możesz domagać się tylko tego, co masz w umowie napisane, nie tego co Ci się wydaje albo co chciałabyś dostać. Uważasz, że w umowie międzynarodowej ktoś spodzewał się, że będzie miał prawo do czegoś więcej niż napisane?
Nie jest więc prawdą, że obecna pomoc ze strony USA czy Wlk. Brytanii jest realizacją tamtych uzgodnień, bo w nich nie było nic o wspieraniu niepodległości czy obrony granic Ukrainy. Pomoc jest, ale wynika ona z czegoś innego.
Jest to o tyle ciekawy dokument, że Rosja jest tam ukazana w pozytywnym świetle. Także wiele objawień mówi o Rosji. Wolą Bożą jest uratować ten Naród. Jest on bliski także sercu Maryi(Fatima). Jest to w sprzeczności z tym co ogólnie wiemy o Rosji jako królestwie szatana. Bo prawdopodobnie wiele z danych historycznych zostało przekłamanych.
Dlatego tak smutno mi się oglądało 1odcinek 'Chosen' Myślę że Bóg nie zapomniał o tym że Rosja była Jemu wierna i się upomni o Nią. Myślę nie tracić z oczu ani wszechmocy ani dobroci Boga, choćby nie wiem co temu zaprzeczało
Jestem brzydka, wiem.
Ostatnio czytałam ciekawy reportaż, wkleję obszerne fragmenty, bo dostęp jest limitowany.
Polka na wojnie w Ukrainie. "Do końca na 100 procent"
Miała tylko dowozić pomoc humanitarną. Skończyła w batalionie operującym na pierwszej linii frontu. Ratowała życie i sama została ranna. Mimo koszmarnych doświadczeń, które ją spotkały, drobna blondynka wyciągająca rannych chłopaków spod rosyjskiego ognia ma zamiar zostać ze swoim batalionem do końca wojny. Chociaż bycie jedyną kobietą w męskim środowisku to nic prostego, a czasem trzeba się po prostu wypłakać...
Spotykamy się w zimowe południe w Charkowie. Rozpoznaję ją z daleka po biało-czerwonej fladze na rękawie munduru. Polska medyczka na ukraińskim froncie przychodzi na spotkanie w towarzystwie francuskiego kolegi. Dowódca dał im zakaz poruszania się po mieście w pojedynkę. Zagraniczni ochotnicy są łakomym kąskiem dla rosyjskich dywersantów. Kremlowska propaganda mocno promuje tezę o "najemnikach z NATO".
– My polujemy na ruskich, ruscy polują na nas – mówi i wskazuje na kolegę: — Za jego głowę jest 20 tys. euro, bo to snajper. A snajper i medyk to dwa główne cele ruskich. Na szczęście mnie nie mają na swoim kanale.
Dorota opowiada o pewnym kanale na Telegramie, gdzie Rosjanie publikują wszelkie dostępne dane – często ze zdjęciami, adresami, a nawet kontaktami do rodzin – zagranicznych ochotników, którzy walczą po stronie Ukrainy. To mroczne, niebezpieczne miejsce, szczodrze zasilane informacjami pozyskiwanymi przez rosyjski wywiad.
W pierwszym odruchu tę drobną blondynkę trudno skojarzyć z pracą frontowego medyka, który we krwi, brudzie i często pod gradem kul, ratuje innych, ryzykując własnym życiem. To wrażenie zmienia się, kiedy przy czarnej kawie, w wyciemnionej kawiarni, gdzie jesteśmy jedynymi klientami i jakimś cudem nie wyłączyli jeszcze ogrzewania, zaczyna opowiadać swoją historię. To długa opowieść, chociaż zaczęła się ledwie kilka miesięcy temu.
Po raz pierwszy zjawia się na granicy, żeby odebrać rodzinę jednego z ukraińskich współpracowników. Skala tego, co się tam dzieje, wprawia ją w osłupienie. Widzi ludzi, którzy zimą stoją po kilkadziesiąt godzin na pieszych przejściach granicznych. Zapadają jej w pamięć białe od mrozu policzki dzieci. Decyduje, że musi pomóc bardziej. Angażuje się w organizację ciepłych napojów, jedzenia, środków higienicznych, wszelkiej pomocy humanitarnej.
Potem przenosi się do kolejnego, jeszcze większego centrum pomocy uchodźcom – do starej hali Tesco w Przemyślu. Pomoc rozkręca się na dobre. Darów jest tyle, że organizatorzy muszą czasowo zamykać magazyn z uwagi na przepełnienie. Dorota z siostrą stawiają przy hali własny namiot. Za dnia wydają w nim "humanitarkę", w nocy śpią w swoim busiku. Jest marzec, w nocy zimno jak cholera.
Na początku dwa razy zostawia pomoc w miejscowych magazynach. Szybko się orientuje, że "humanitarka" albo zalega w magazynach, albo trafia do marketów, często nawet z naklejkami pomocy humanitarnej. Pomoc w dotkniętym korupcją kraju wymaga zastosowania szczególnych środków – aby to miało sens, musi sama dowozić pomoc do potrzebujących, żadnych pośredników.
Boi się wojny. Ale jeździ coraz dalej. Z początku dociera do miast blisko granicy – Lwowa, Łucka, Iwanofrankiwska. Potem dalej, do Czerkasów i Kijowa. Z początku kieruje pomoc do cywilów, żołnierzy i zwierząt.
Na Facebooku ogłaszany jest akurat wyjazd humanitarny z pomocą dla wojska w Charkowie. Dorota zgłasza się na ochotnika.
Tam po raz pierwszy widzi efekty wojny na miejscu. Wyburzone domy, huk ostrzałów, ludzka bieda. Schodzi do wypełnionego ludźmi metra. Na górze bombardowane są ich domy, oni mieszkają tu na dole. A to dopiero początek.
Dojeżdża z pomocą aż do żołnierzy na froncie. Tam obraz nędzy i rozpaczy: – Jak zobaczyłam, że chłopak ma na jednej nodze klapek, na drugiej adidas sklejony na taśmę, jak zobaczyłam te poszarpane przez odłamki kamizelki, to ostatecznie postanowiłam, że muszę się skupić głównie na żołnierzach – mówi. Jeździ po batalionach z pomocą. Zatrzymuje się nawet na blokpostach i pyta żołnierzy, czego potrzebują. Jeśli ma, to daje.
Dzwoni do znajomego komendanta policji z Połtawy. Ten daje jej namiary na chłopaka z pułku Azow, który mówi, że zobaczy, co się da zrobić. Kilka dni później odbiera telefon: "Dorota?". "Tak". "Chcesz u nas służyć jako medyczka?". "Tak". "Masz dwie godziny, żeby się spakować".
Dorota jest skołowana. Wszystko dzieje się za szybko. Właśnie zaplanowała cały tydzień pomocy humanitarnej w Zaporożu. Ale jeśli teraz odmówi, to czy szansa umknie? Mówi: "Słuchaj, mam zaplanowaną humanitarkę". Nikt za mnie tego nie zrobi. Mam umówionych żołnierzy, którzy mi tam pomogą. Możesz poczekać tydzień?". Głos w słuchawce odpowiada: "Nie ma problemu. Masz tydzień na przemyślenie sprawy. Pamiętaj, to jest front, to nie zabawa".
Tydzień później Dorota oddzwania na ten sam numer i mówi, że jest zdecydowana. Głos w słuchawce odpowiada: "To powiem to, co w zeszłym tygodniu: masz dwie godziny, żeby się spakować". Jest połowa sierpnia. Dorota nie powiedziała jeszcze nic swojej rodzinie. Nikt z nich nie wie, także ona, że przed końcem roku nie wróci do domu.
Po dwóch godzinach pod blok, w którym wynajmuje mieszkanie w Charkowie, przyjeżdża wojskowe auto. Żołnierze zabierają ją do bazy. Szybciej podpisuje kontrakt, niż orientuje się, gdzie tak naprawdę trafiła. Ogrzewania brak, zimno jak cholera, woda tylko zimna, nawet z łóżkiem są problemy. Pierwsze dwie noce śpi na dwóch złączonych biurkach. W kolejnej bazie będzie spała na podłodze, jak cała reszta. Pod głowę dostanie od chłopaków kartonowe pudełko.
Pierwszego dnia nie zabierają jej na front. Inny medyk zabiera ją na rozmowę, pokazuje filmiki z pola walki, żeby się mentalnie przygotowała na rodzaj i skalę obrażeń, które zobaczy na miejscu. "To nie to samo, co w Polsce. Jeśli nie wytrzymasz, zrywasz kontrakt i wracasz do siebie bez żadnych konsekwencji" – tłumaczy dowódca.
Drugiego dnia ląduje w ambulansie na bezpośrednich tyłach frontu. Jej "ambulans" to w rzeczywistości pick-up z zakrytym białą plandeką tyłem i zamaskowany sosnowymi gałęziami. Jak to na wojnie, korzysta się z tego, co jest pod ręką.
Gdybym miała teraz 40 lat, to na 100% byłabym na ukraińskim froncie.
To są pociski hipersoniczne, które przerażają armię USA
https://www.popularmechanics.com/military/a42386379/hypersonic-missiles-arms-race/
Rosyjska armia otrzymała nową partię czołgów T-90M "Przełom"
https://ria.ru/20230112/tanki-1844315806.html
Takie pułapki znajdowano w zabawkach, lodówkach, parkach, łóżkach - wszędzie tam, gdzie można ukryć śmiercionośne materiały wybuchowe. Rosja to państwo terrorystyczne.
https://www.washingtonpost.com/national-security/2023/01/15/bakhmut-wagner-battle-strategy/
https://wiadomosci.wp.pl/putinowska-rosja-tego-nie-wytrzyma-gen-drewniak-o-scenariuszach-wojny-6855101407360641v
Tajemnicza broń Ukraińców zdała testy. Będzie razić na odległość 1000 km
Tajemniczy, ukraiński dron szturmowy pomyślnie przeszedł serię testów, o czym poinformowała rzeczniczka opracowującego go koncernu Ukroboronprom - Natalia Sad. Z pojawiających się doniesień wynika, że urządzenie o masie ponad 200 kg będzie mogło razić cele znajdujące się w odległości nawet 1000 km.
https://tech.wp.pl/tajemnicza-bron-ukraincow-zdala-testy-bedzie-razic-na-odleglosc-1000-km,6855426197269056a
Moim zdaniem - pierwsze pociski powinny być zostać posłane na Moskwę. Dobrze było by zburzyć Kreml. To by Rosjan nieco otrzeźwiło.
nie mam czasu i nerwów
ale to wszystko się jakby do nas nieuchronnie zbliża
czy tak?
Widząc co kacapy wyrabiają, zaczynam wątpić, czy Ukraina uzbrojona po zęby, sobie poradzi. Rosja ma możliwość wystawienia ponad 2 mln armii, a przestawiając kraj na zbrojeniówkę, co właśnie robią, będą też mieli odpowiednią ilość broni.
Na poziomie militarnym, sankcje chyba nie działają:
Iran kupił rosyjskie myśliwce. Pierwsza dostawa za trzy miesiące
Myśliwce Su-35, systemy obrony powietrznej, systemy rakietowe i helikoptery – taki sprzęt od Rosjan kupił Iran. Pierwsza dostawa Su-35 ma dotrzeć do Teheranu w ciągu trzech miesięcy.https://www.tvp.info/65670952/iran-kupil-rosyjskie-mysliwce-su-35-pierwsza-dostawa-za-trzy-miesiace
A na froncie ukraińskim nie tylko synowie, ale i córki walczą. Należy ich podziwiać, w dzisiejszym świecie jest to niebywałe świadectwo umiłowania ojczyzny.
Prezydent Władimir Putin został poinformowany o tym, że Rosjanie są gotowi znieść kolejną falę mobilizacji wojskowej.
Wewnętrzne badania, które są przedstawiane najwyższemu kierownictwu rosyjskiego państwa, wykazały powrót poparcia dla wojny na Ukrainie do poprzednich poziomów i gotowość obywateli do zniesienia kolejnej fali mobilizacji. Informuje o tym "The Wall Street Journal", powołując się na wyniki niepublicznych badań i źródła zbliżone do Kremla.
Według ustaleń amerykańskiego dziennika, pierwsza fala mobilizacji, która rozpoczęła się pod koniec września po serii niepowodzeń sił rosyjskich na Ukrainie, zgodnie z przewidywaniami obniżyła poparcie społeczne dla wojny do 34 proc. Ale już w listopadzie, po ogłoszeniu przez władze poboru do wojska, odsetek akceptujących działania zbrojne ponownie skoczył do 80 proc.
– Wewnętrzne sondaże Kremla sugerują, że Rosjanie są gotowi znieść kolejną falę mobilizacji – powiedział "WSJ" były rosyjski urzędnik.
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/rosjanie-są-gotowi-wyciekł-tajny-sondaż-kremla/ar-AA16qNgA?ocid=msedgntp&cvid=5004e1cebb7a41bdb6e3ef42418f721d
W dalszej części swojej wypowiedzi Duda oceniał sytuację Ukrainy na froncie. - To nie jest tak, że Ukraina dzisiaj zwycięża. Ukraina opiera się rosyjskiej agresji, ale Rosja swoim rozmiarem, ilością żołnierzy, którą rzuca na front, po prostu miażdży obronę ukraińską. To się dzieje powoli, przy wielkich rosyjskich stratach, ale się dzieje
Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-andrzej-duda-w-davos-mowi-o-czolgach-dla-ukrainy,nId,6544272#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
czyli chce wojny
czyli PiS chce wojny