@hipolit, być może to jest faktycznie jak z niewidomym i kolorami. Nie teskini za kolorami, nie zna ich, ale gdyby nagle odzyskał wzrok, zrozumiałby jaki to wspanialy zmysł i jaka szkoda, że tyle cudownych widoków go ominęło...
Nie wiemy jaki byłby odbiór wszystkich ludzi niewidomych znam ludzi- o czym pisze, którzy są szczęśliwi bez Boga. Nie chcą go poznać, choć słyszeli o Nim. Gdzieś tam w sąsiedztwie ich życia jest im znany. Nie da się żyć w naszym kraju i nie słyszeć o Bogu. Ale nie chcą poznać. I nie brakuje im niczego w życiu
Jeszcze o tym nie wiedzą, że podświadomie szukają. Ludzie lubią się oszukiwać, tworzyć wokół siebie kokon bezpieczeństwa, żeby przypadkiem nic nie naruszyło świata jaki sobie stworzyli. Dlatego wielu do ostatniej chwili idzie w zaparte, a im bardziej dostrzegają swoją pomyłkę, tym bardziej nienawidzą rozwiązania. Nie każdy umie przyznać się do błędu i otworzyć się na prawdę. I tu bynajmniej nie chodzi mi o zabetonowaną doktrynę, ale o odbetonowanie własnych przekonań.
Na razie. Te braki pojawiają się z czasem i są coraz trudniejsze do zaspokojenia. Jest kasa, jest zabawa, podróże, nowe znajomości i romanse, ale to w końcu zaczyna powszednieć. Potrzeba nowych bodźców, nowych celów. W końcu trafia się na szklany sufit. Zaczynają się nałogi, bo coś musi zapełnić pustkę.
Oczywiście część osób nie zdąży doczekać odbicia się od szklanego sufitu i jedyne co, to czasem westchnie "po co to wszystko". Nieśmiertelność i niezniszczalność, to cecha młodości. Potem człowiek dorasta, albo i nie.
Jeszcze o tym nie wiedzą, że podświadomie szukają. Ludzie lubią się oszukiwać, tworzyć wokół siebie kokon bezpieczeństwa, żeby przypadkiem nic nie naruszyło świata jaki sobie stworzyli. Dlatego wielu do ostatniej chwili idzie w zaparte, a im bardziej dostrzegają swoją pomyłkę, tym bardziej nienawidzą rozwiązania. Nie każdy umie przyznać się do błędu i otworzyć się na prawdę. I tu bynajmniej nie chodzi mi o zabetonowaną doktrynę, ale o odbetonowanie własnych przekonań.
Na razie. Te braki pojawiają się z czasem i są coraz trudniejsze do zaspokojenia. Jest kasa, jest zabawa, podróże, nowe znajomości i romanse, ale to w końcu zaczyna powszednieć. Potrzeba nowych bodźców, nowych celów. W końcu trafia się na szklany sufit. Zaczynają się nałogi, bo coś musi zapełnić pustkę.
Oczywiście część osób nie zdąży doczekać odbicia się od szklanego sufitu i jedyne co, to czasem westchnie "po co to wszystko". Nieśmiertelność i niezniszczalność, to cecha młodości. Potem człowiek dorasta, albo i nie.
A jak nie szukają? ciezko Ci uwierzyć, a niby takiej dużej wiary jesteś.
Cały świat udaje, ogrom ludzi żyją w kłamstwie, No tak. nie wierzysz= oszukujesz siebie=nie istniejesz
Nie wiem do jakiego błędu ma się przyznać ktoś, kto nie wierzy
wierzysz we wróżby, horoskopy?
Raczej nie.
Zatem mogę uważać, ze błądzisz, ze szukasz, ze oszukujesz siebie?
Chyba nie Zatem czemu tak usilnie starasz się przekonać, ze Twoja wiara w Twojego Boga jest właściwa droga?
Czemu akurat ta a nie inna? Czemu w ogóle wierzyć w coś czego nie da się zobaczyć, poczuć, dotknąć?
Nie wszyscy wierzą, nie każdy szuka, nie każdy żyje w kłamstwie, oszukując siebie.
Niektórzy nie maja potrzeby mieć Boga koło siebie.
I nawet jak Tobie ciężko w to uwierzyć, to tak. Są szczęśliwi, są wolni jak sami mówią. Nie są ograniczeni strachem przed czyimś -kto dla nich nieistnieje, gniewem Naprawdę jest im dobrze.
A takie gadanie jak Twoje, najczęściej będą kwitować kiwnąłem głowy. I tyle.
Także chyba dalsza dyskusja już nie ma sensu, bo Twije argumenty nijak nie trafiają do mnie, i dalej -do nich . A moje traktujesz jak kłamstwo .cóż
Życie pokazuje najlepiej co jest dobre dla człowieka. Nie bez powodu ludzie którzy opierają szczęście i pomyślność na dobrach doczesnych, na cielesności czy własnych siłach, stają bardzo często wobec kryzysu w którym albo tracą wszystko, albo zauważają nieważność tego co mają. Myślisz, że skąd wzięło się powiedzenie "pieniądze szczęścia nie dają"?
Ja nie usiłuję Cię przekonać, ale przedstawiam po prostu odpowiedzi na Twój dogmat "niczego nie brakuje i jest się szczęśliwym".
Życie pokazuje najlepiej co jest dobre dla człowieka. Nie bez powodu ludzie którzy opierają szczęście i pomyślność na dobrach doczesnych, na cielesności czy własnych siłach, stają bardzo często wobec kryzysu w którym albo tracą wszystko, albo zauważają nieważność tego co mają. Myślisz, że skąd wzięło się powiedzenie "pieniądze szczęścia nie dają"?
Ja nie usiłuję Cię przekonać, ale przedstawiam po prostu odpowiedzi na Twój dogmat "niczego nie brakuje i jest się szczęśliwym".
myślę, że wzięło się stąd, że pewne doczesne dobra i dokonania, jak np. wychowanie dzieci, są nieprzeliczalne na pieniądze, żadne pieniądze nie sprawią, że życie skończy się sukcesem
Życie pokazuje najlepiej co jest dobre dla człowieka. Nie bez powodu ludzie którzy opierają szczęście i pomyślność na dobrach doczesnych, na cielesności czy własnych siłach, stają bardzo często wobec kryzysu w którym albo tracą wszystko, albo zauważają nieważność tego co mają. Myślisz, że skąd wzięło się powiedzenie "pieniądze szczęścia nie dają"?
Ja nie usiłuję Cię przekonać, ale przedstawiam po prostu odpowiedzi na Twój dogmat "niczego nie brakuje i jest się szczęśliwym".
————— Ale to nie jest odp, tylko próba przekonania mnie , jak bardzo się mylę.
No to powiem Ci, ze ja uważam, ze Ty się myślisz.
Bez Boga można być szczęśliwym . bedac bogatym - można być szczęśliwym pieniadze pozwalają być szczesliwym I realizować się i spełniać marzenia, nie tylko swoje.
Da się żyć bez Boga i być szczęśliwym. I nie ma chęci szukania Go.
Mowisz przez pryzmat swojej wiary, i drogi jaka do niej dodałeś.
@Turturek skoro czułes pustkę, to szukałeś. Twoje życie, Twoje doświadczenie. Natomiast założenie że każdy czuje tę pustkę jest zwyczajnie błędne. Mam styczność z osobami niewierzącymi, Bóg jest im zbędny, nie wiedzą potrzeby wiary. Nie są to osoby "zagubione w świecie", nieszczęśliwe, goniące przesadnie za sprawami materialnymi. Żyją zwyczajnie. Mają takie same troski, radości jak wierzący.
————— Ale to nie jest odp, tylko próba przekonania mnie , jak bardzo się mylę.
No to powiem Ci, ze ja uważam, ze Ty się myślisz.
Bez Boga można być szczęśliwym . bedac bogatym - można być szczęśliwym pieniadze pozwalają być szczesliwym I realizować się i spełniać marzenia, nie tylko swoje.
Da się żyć bez Boga i być szczęśliwym. I nie ma chęci szukania Go.
Mowisz przez pryzmat swojej wiary, i drogi jaka do niej dodałeś.
Ale każdy w swoim życiu wybiera swoją ścieżkę.
@hipolit przedstawiasz idylliczny obraz bogatego człowieka, który dzięki swoim majętnościom realizuje swoje marzenia i uszczęśliwia nawet innych. Tylko życie to nie idylla. Są choroby, zdrady, nieszczęścia takie czy inne, wypadki. Dopóki jest idylla i zawartość portfela zapewnia nasze zachcianki wówczas nie zaglądamy w głąb siebie. Blichtr tego świata skutecznie nas zaślepić może. Gdy jednak mierzymy się z trudnościami, cierpieniem, bólem i brakiem wówczas łatwiej dostrzec tą pustkę która skłania człowieka do poszukiwań.
————— Ale to nie jest odp, tylko próba przekonania mnie , jak bardzo się mylę.
No to powiem Ci, ze ja uważam, ze Ty się myślisz.
Bez Boga można być szczęśliwym . bedac bogatym - można być szczęśliwym pieniadze pozwalają być szczesliwym I realizować się i spełniać marzenia, nie tylko swoje.
Da się żyć bez Boga i być szczęśliwym. I nie ma chęci szukania Go.
Mowisz przez pryzmat swojej wiary, i drogi jaka do niej dodałeś.
Ale każdy w swoim życiu wybiera swoją ścieżkę.
@hipolit przedstawiasz idylliczny obraz bogatego człowieka, który dzięki swoim majętnościom realizuje swoje marzenia i uszczęśliwia nawet innych. Tylko życie to nie idylla. Są choroby, zdrady, nieszczęścia takie czy inne, wypadki. Dopóki jest idylla i zawartość portfela zapewnia nasze zachcianki wówczas nie zaglądamy w głąb siebie. Blichtr tego świata skutecznie nas zaślepić może. Gdy jednak mierzymy się z trudnościami, cierpieniem, bólem i brakiem wówczas łatwiej dostrzec tą pustkę która skłania człowieka do poszukiwań.
W kontrze do tego, ze bogaty =nieszczęśliwy niewierzący =nieszczęśliwy jakby pomiędzy nic już nie było a jest jak piszesz- są zdrady, choroby, nieszczęścia, przemoc. To wszytko jest tam gdzie pieniądz i tam gdzie bieda, gdzie bogactwo i nędza.
Ci z Bogiem na ustach jak i ci, którzy w Niego nie wierzą a i nie szukają, maja za uszami i przemoc i zdradę.
I nawet nie trzeba tego szukać na pierwszej stronie Skandali Jestesmy różni.
Jedni szukają i znajdują drudzy szukają i nie znajdują Inni nie szukają jeszce inni nawet nie chcą szukać, bo tak im dobrze
nie wiem czemu się upieracie tak bardzo przy tum, ze jak ktoś nie wierzy, tzn ze smutny, tęsknicy, szukający, nieszczęśliwy a jak dodać do tego pieniądze to już 7 nieszczęść Nie. Ludzie nie szukaja jak im dobrze i jak im źle.
Nie potrzebują Boga kiedy są zdrowi i chorzy, biedni, bogaci, garbaci . sa ludzie, którzy -dla Was będą nieszczęśliwi, będą szczęśliwi w swoim życiu. I nic nie będą chcieli zmienić. Nikogo nie będą szukać. Nie ma w nich żadnej pustki
————— Ale to nie jest odp, tylko próba przekonania mnie , jak bardzo się mylę.
No to powiem Ci, ze ja uważam, ze Ty się myślisz.
Bez Boga można być szczęśliwym . bedac bogatym - można być szczęśliwym pieniadze pozwalają być szczesliwym I realizować się i spełniać marzenia, nie tylko swoje.
Da się żyć bez Boga i być szczęśliwym. I nie ma chęci szukania Go.
Mowisz przez pryzmat swojej wiary, i drogi jaka do niej dodałeś.
Ale każdy w swoim życiu wybiera swoją ścieżkę.
@hipolit przedstawiasz idylliczny obraz bogatego człowieka, który dzięki swoim majętnościom realizuje swoje marzenia i uszczęśliwia nawet innych. Tylko życie to nie idylla. Są choroby, zdrady, nieszczęścia takie czy inne, wypadki. Dopóki jest idylla i zawartość portfela zapewnia nasze zachcianki wówczas nie zaglądamy w głąb siebie. Blichtr tego świata skutecznie nas zaślepić może. Gdy jednak mierzymy się z trudnościami, cierpieniem, bólem i brakiem wówczas łatwiej dostrzec tą pustkę która skłania człowieka do poszukiwań.
Czyli ci, którzy potrafią sami sobie poradzić z przeciwnościami życia nie poczują tej pustki i nie będą szukać Boga. Na marginesie: kiepski obraz chrześcijan
Ja mam znajomego.. Chińczyka. On wogole nie wie co to chrześcijaństwo ani wogole nigdy nie interesowały go żadne religie Poziomu szczęścia mu nie sprawdzałam ale istnieje, żyje ..ciekawe co się dzieje z duszami takich ludzi
Czyli ci, którzy potrafią sami sobie poradzić z przeciwnościami życia nie poczują tej pustki i nie będą szukać Boga. Na marginesie: kiepski obraz chrześcijan
Co to znaczy poradzić z przeciwnościami życia? Co to znaczy poradzić np ze śmiercią swojego dziecka? Właśnie chrześcijanin sobie radzi bo widzi nie kres a przejście i choć jest ból to nadzieja nigdy się nie kończy. Jak „radzi sobie” niewierzący?
Żyje tu i teraz, najlepiej jak potrafi, z perspektywą, że wraz ze śmiercią wszystko się kończy. Nie potrzebuje żyć wiecznie.
Mocno więc się zdziwi, gdy najpóźniej w momencie przejścia na Drugi Brzeg spotka się z bezgranicznie miłującym ją Jezusem. Wtedy - albo gorzko zapłacze, żałując zmarnowanego daru życia i w ten sposób zbawi się; albo powiem Mu - idź precz, nie potrzebuję Twojej zakichanej miłości i tym samym wybierze potępienie. Bowiem - czy nam się to podoba, czy nie, zostaliśmy zrodzeni z miłości ku Miłości; Bóg przygotował wspaniały plan dla naszego życia, bo miłując nas nade wszystko pragnie naszego wiecznego szczęścia. Posłał więc swojego Syna, aby świat odkupił i tym samym umożliwił nam zbawienie.
@Klarcia ale w to co piszesz, trzeba wierzyć. Czyli to nie jest coś co "ruszy" niewierzącego.
Nie trzeba wierzyć. To, że nasze życie nie kończy się z chwilą śmierci wie każdy rozgarnięty osobnik - od prostaczka po naukowca. Ba, im człowiek jest bardziej wykształcony, tym bardziej ma świadomość istnienia "Siły Wyższej". Jest znikomy procent naukowców ateistów i są to osoby, które z jakiś względów zabiły w sobie dążenie ku Stwórcy.
Co ciekawe - Newton tak naprawdę nie był chrześcijaninem, odrzucał bowiem wiarę w Boga Trójosobowego i wiele innych aspektów chrześcijaństwa. W swojej wierze był blisko świadków Jehowy, których wtedy jeszcze nie było.
Większość fizyków wierzy w Boga
Konflikt pomiędzy nauka i religią jest pozorny. Aż 80 procent fizyków zajmujących się początkami wszechświata deklaruje, że wierzy w Boga.
- Fizyk wierzący i niewierzący używają tych samych równań, opisują to same zjawisko, dochodzą do tych samych wniosków, przy pomocy tej samej metodologii. Tylko jeden stwierdzi na końcu, że jest to odbicie doskonałości Boga, a drugi stwierdzi, że świat jest taki jaki jest – tłumaczy podczas "Wieczoru Naukowego" profesor Krzysztof Meissner, fizyk.
Dobra, @Klarcia, to inaczej. Tym niewierzącym jest wszystko jedno co będzie po śmierci. Zakładają, że nic, a jak będzie to będzie. To na co mają wpływ kończy sie wraz ze śmiercią, reszta to wiara. Jedna religia mówi to, inna tamto, a ich to zupełnie nie obchodzi.
Bez Boga można być szczęśliwym . bedac bogatym - można być szczęśliwym pieniadze pozwalają być szczesliwym I realizować się i spełniać marzenia, nie tylko swoje.
Da się żyć bez Boga i być szczęśliwym. I nie ma chęci szukania Go.
@Turturek skoro czułes pustkę, to szukałeś. Twoje życie, Twoje doświadczenie. Natomiast założenie że każdy czuje tę pustkę jest zwyczajnie błędne.
Nie szukałem od razu, najpierw musiałem do niej dojrzeć. Podobnie i inni, najpierw muszą dojrzeć do zauważenia tej pustki, a dopiero potem próbują ją wypełnić. Też kiedyś nie miałem chęci szukać Boga. On sam stanął mi na drodze.
Była sobie kobieta, starsza wiekiem. Szczęśliwa, że daje sobie radę sama. Pewnego dnia umyła okna i z zadowoleniem stwierdziła, że tak jak ona, nikt nie dba o czystość szyb. Chwaliła się tym swojej córce która ją odwiedziła i wszystkim znajomym. Była z tego bardzo dumna. Niestety te szyby wyglądały w rzeczywistości jakby przez 10 lat nikt z nimi nic nie robił i tylko pomazał z wierzchu jakąś szmatą, bo zacieki były. Zdarzenie autentyczne.
Czy to oznacza, że kobieta dawała sobie świetnie radę z myciem okien? W końcu była z siebie zadowolona. A może wmówiła sobie tylko swój sukces i nie potrafiła zauważyć rzeczywistości? W końcu da się żyć bez czystych okien.
Czyż nie tak jest właśnie z tymi pięknymi, młodymi, bogatymi, którym wydaje się, że mogą wszystko?
Jako wierzącą zgadzam sie z Wami. Ale spojrzenie niewierzących jest inne, oni nie czują tego smutku. Nie widzą nic złego w eutanazji. Nie chca żyć po to tylko aby cierpieć, nie chcą tego dla tych, których kochają. Życie przemija, konserwacje tego dotykają i wierzących i niewierzących. Tylko, że nie wszyscy potrzebują pewności, że ich bliscy żyją, że się z nimi jeszcze spotkają.
Życie jednak często weryfikuje takie twierdzenia jako fałszywe. Wystarczy przyjrzeć się dramatom takich osób jeżeli spotka ich jakaś dotkliwa porażka czy trafiają do wrogiego otoczenia.
Ale oczywiście mogą sobie żyć dalej z tymi swoimi "umytymi" oknami i drwić z innych, że nie potrafią tak ładnie dbać o czystość.
Dobra, @Klarcia, to inaczej. Tym niewierzącym jest wszystko jedno co będzie po śmierci. Zakładają, że nic, a jak będzie to będzie. To na co mają wpływ kończy sie wraz ze śmiercią, reszta to wiara. Jedna religia mówi to, inna tamto, a ich to zupełnie nie obchodzi.
Jak by nie było - przed spotkaniem z Odwiecznym nie uciekną. Nie ma takiej opcji. Pozostaje nadzieja, że jednak załapią się na zbawienie, a nie będą wieczność w potępieniu spędzać. Dlatego właśnie - żal mi ich.
Komentarz
znam ludzi- o czym pisze, którzy są szczęśliwi bez Boga. Nie chcą go poznać, choć słyszeli o Nim. Gdzieś tam w sąsiedztwie ich życia jest im znany. Nie da się żyć w naszym kraju i nie słyszeć o Bogu. Ale nie chcą poznać. I nie brakuje im niczego w życiu
ciezko Ci uwierzyć, a niby takiej dużej wiary jesteś.
nie wierzysz= oszukujesz siebie=nie istniejesz
wierzysz we wróżby, horoskopy?
Zatem czemu tak usilnie starasz się przekonać, ze Twoja wiara w Twojego Boga jest właściwa droga?
Czemu w ogóle wierzyć w coś czego nie da się zobaczyć, poczuć, dotknąć?
Naprawdę jest im dobrze.
bo Twije argumenty nijak nie trafiają do mnie, i dalej -do nich .
A moje traktujesz jak kłamstwo
.cóż
Mam styczność z osobami niewierzącymi, Bóg jest im zbędny, nie wiedzą potrzeby wiary. Nie są to osoby "zagubione w świecie", nieszczęśliwe, goniące przesadnie za sprawami materialnymi. Żyją zwyczajnie. Mają takie same troski, radości jak wierzący.
niewierzący =nieszczęśliwy
jakby pomiędzy nic już nie było
a jest jak piszesz- są zdrady, choroby, nieszczęścia, przemoc. To wszytko jest tam gdzie pieniądz i tam gdzie bieda, gdzie bogactwo i nędza.
Jestesmy różni.
drudzy szukają i nie znajdują
Inni nie szukają
jeszce inni nawet nie chcą szukać, bo tak im dobrze
nie wiem czemu się upieracie tak bardzo przy tum, ze jak ktoś nie wierzy, tzn ze smutny, tęsknicy, szukający, nieszczęśliwy
a jak dodać do tego pieniądze to już 7 nieszczęść
Nie. Ludzie nie szukaja jak im dobrze i jak im źle.
sa ludzie, którzy -dla Was będą nieszczęśliwi, będą szczęśliwi w swoim życiu. I nic nie będą chcieli zmienić. Nikogo nie będą szukać. Nie ma w nich żadnej pustki
Na marginesie: kiepski obraz chrześcijan
Poziomu szczęścia mu nie sprawdzałam ale istnieje, żyje ..ciekawe co się dzieje z duszami takich ludzi
Jak ktoś potrzebuje Boga, by poradzić sobie ze śmiercią dziecka, by mieć nadzieję na dalsze życie dziecka, to chyba traktuje to dziecko jak bożka.
Mocno więc się zdziwi, gdy najpóźniej w momencie przejścia na Drugi Brzeg spotka się z bezgranicznie miłującym ją Jezusem. Wtedy - albo gorzko zapłacze, żałując zmarnowanego daru życia i w ten sposób zbawi się; albo powiem Mu - idź precz, nie potrzebuję Twojej zakichanej miłości i tym samym wybierze potępienie.
Bowiem - czy nam się to podoba, czy nie, zostaliśmy zrodzeni z miłości ku Miłości; Bóg przygotował wspaniały plan dla naszego życia, bo miłując nas nade wszystko pragnie naszego wiecznego szczęścia. Posłał więc swojego Syna, aby świat odkupił i tym samym umożliwił nam zbawienie.
Jest znikomy procent naukowców ateistów i są to osoby, które z jakiś względów zabiły w sobie dążenie ku Stwórcy.
Kilka przykładów:
Czy Isaac Newton wierzył w Boga?
https://www.24info-neti.com/pl/styl-i-życie/isaac-newton-i-jego-zycie-religijne.htmlCo ciekawe - Newton tak naprawdę nie był chrześcijaninem, odrzucał bowiem wiarę w Boga Trójosobowego i wiele innych aspektów chrześcijaństwa. W swojej wierze był blisko świadków Jehowy, których wtedy jeszcze nie było.
Większość fizyków wierzy w Boga
Konflikt pomiędzy nauka i religią jest pozorny. Aż 80 procent fizyków zajmujących się początkami wszechświata deklaruje, że wierzy w Boga.
- Fizyk wierzący i niewierzący używają tych samych równań, opisują to same zjawisko, dochodzą do tych samych wniosków, przy pomocy tej samej metodologii. Tylko jeden stwierdzi na końcu, że jest to odbicie doskonałości Boga, a drugi stwierdzi, że świat jest taki jaki jest – tłumaczy podczas "Wieczoru Naukowego" profesor Krzysztof Meissner, fizyk.
https://www.polskieradio.pl/23/266/Artykul/326374,Wiekszosc-fizykow-wierzy-w-Boga
Nobliści o Bogu.
https://znanichrzescijanie.wordpress.com/ciekawostki/noblisci-o-bogu/
Ale spojrzenie niewierzących jest inne, oni nie czują tego smutku. Nie widzą nic złego w eutanazji. Nie chca żyć po to tylko aby cierpieć, nie chcą tego dla tych, których kochają.
Życie przemija, konserwacje tego dotykają i wierzących i niewierzących. Tylko, że nie wszyscy potrzebują pewności, że ich bliscy żyją, że się z nimi jeszcze spotkają.
Jak by nie było - przed spotkaniem z Odwiecznym nie uciekną. Nie ma takiej opcji.
Pozostaje nadzieja, że jednak załapią się na zbawienie, a nie będą wieczność w potępieniu spędzać.
Dlatego właśnie - żal mi ich.