Cierpienie wynika głównie z grzechu chciwości. Czy to są wojny, czy brak odpowiednich leków, to przyczyną ich jest chciwość.
Też szukam rozwiązań dla ludzi cierpiących, którym medycyna "nie może" pomóc. Jest nim np program na biorezonansie. Ale też np sok z muchomora czerwonego, z amanity muscarii, który zrobiłem niedawno. Może okaże się skuteczniejszy od tej całej paliatywnej medycyny, na którą skazani saą coraz młodsi ludzie
Tak samo pomyślałem. Ten muchomor ma działanie halucynogenne gdy spożyje się więcej niż 5gram suszu na raz. A leczy, gdy spożyje się 1gram na tydzień. Tu piszę o jedzeniu go.
Ja tylko dodam, że wyjazdowe zespoły ratownictwa medycznego są poza wszelką kontrolą. Do tej pory było ok, ostatnio korzystamy bardzo często Jednak to co przeżyliśmy ostatnio to był horror: m.in. po złości wypisano nieprawdziwą informację w wywiad, który się skopiował bo pacjent z bólu na sor praktycznie mało bezkontaktowy. Odkręcić tego praktycznie nie można. Miesiąc czekam na poprawę wypisu i nic, skargi mam pisać,tyle się dowiedziałam.
Nie rozumiem tego wszystkiego. Nie widzę sensu w tym cierpieniu. Mam dość patrzenia na mamy ból, słuchania krzyków, patrzenia jak przy okazji opieki nad mama gaśnie też tata. Czemu Bóg się nie zlituje nad nią i nie zabierze jej do siebie?
Mama jest w domu, więc chyba nie byłoby to możliwe. Lekarz z hospicjum twierdzi, że mamę nie boli, że jest dobrze zaopatrzona przeciwbólowo ale, że to objaw galopującego Alzheimera. Może tak być - w ciągu trzech tygodni obserwowaliśmy jak mama z całkiem komunikatywnej straciła całkowicie zdolność mowy.
Bardzo Ci współczuje. Nawet jakbyś bliżej mieszkała niewiele chyba mógłbym pomóc. Właśnie w takich strasznych chwilach nauczyłem się dostrzegać cierpienie u innych. No i niestety odczułem tą bezradność. Jednak trzeba się koncentrować na tym że to minie. Zostawi ślad w Tobie i dzieciach, ale minie.
No i o wiele bardziej wrażliwy i kochający Bóg na to zezwala. A więc ma to sens. Właśnie teraz jesteś uprzywilejowana aby Go o coś prosić i to otrzymać. Dla dobra dzieci, małżeństwa, czy swojej mamy. Czy nawet siły i pocieszenie dla siebie. Tylko trzeba Bogu wciąż ufać. Nie pozwolić by złość i frustracja zerwała z Nim relacje. Trzymam kciuki.
@Kacha, moja mama umierała na raka. Chcieliśmy by odeszła w domu, była pod opieką hospicjum domowego. Jednak leki, które dostawała nie niwelowały skutecznie bólu, a jak działały dobrze na ból, to powodowały, że mama miała duże skutki uboczne. Czyli jedno cierpienie mijało, a inne się pojawiało. Lekarz z domowego zaproponował krótki pobyt w hospicjum stacjonarnym w celu przetestowania różnych leków, kombinacji, dawek, by opanować ból. Niestety, nie udało się znaleźć nic, co mogliby dać do domu. Dla mamy najważniejsze było, że nie boli i zdecydowała się zostać w hospicjum stacjonarnym. Tam mieli możliwość dużej zmienności leków i faktycznie dawali radę. Mama gasła spokojnie, bez bólu.
Co do Alzheimera. W rodzinie mieliśmy przypadek śmierci osoby z Alzheimerem ze starości. Miał ponad 100 lat i żadnych innych chorób. Nigdy nie krzyczał tak jak mama przy bólu nowotworowym. Nie chcę się wymądrzać, bo o chorobie niewiele wiem, ale krzyk mamy jak ją bolało był rozrywający serce. U dziadka to były krzyki przerażające, ale bardziej jak z horroru- krótkie, głośne.
Bardzo Ci współczuję. Patrzenie na cierpienie bliskiej bez możliwości pomocy jest cięższym krzyżem niż cierpienie własne.
Stanę przed Stwórcą i przed moim Bogiem, On mnie z miłości wezwał do istnienia. Tchnął swego Ducha, stworzył na swój obraz, jak własne dziecko znał mnie po imieniu
Komentarz
Też szukam rozwiązań dla ludzi cierpiących, którym medycyna "nie może" pomóc. Jest nim np program na biorezonansie. Ale też np sok z muchomora czerwonego, z amanity muscarii, który zrobiłem niedawno. Może okaże się skuteczniejszy od tej całej paliatywnej medycyny, na którą skazani saą coraz młodsi ludzie
Sok używa się zewnętrznie.
Do tej pory było ok, ostatnio korzystamy bardzo często
Jednak to co przeżyliśmy ostatnio to był horror: m.in.
po złości wypisano nieprawdziwą informację w wywiad, który się skopiował bo pacjent z bólu na sor praktycznie mało bezkontaktowy.
Odkręcić tego praktycznie nie można.
Miesiąc czekam na poprawę wypisu i nic, skargi mam pisać,tyle się dowiedziałam.
@Kacha
+++ za Mamę
+++
No i o wiele bardziej wrażliwy i kochający Bóg na to zezwala. A więc ma to sens. Właśnie teraz jesteś uprzywilejowana aby Go o coś prosić i to otrzymać. Dla dobra dzieci, małżeństwa, czy swojej mamy. Czy nawet siły i pocieszenie dla siebie. Tylko trzeba Bogu wciąż ufać. Nie pozwolić by złość i frustracja zerwała z Nim relacje. Trzymam kciuki.
+++
Co do Alzheimera. W rodzinie mieliśmy przypadek śmierci osoby z Alzheimerem ze starości. Miał ponad 100 lat i żadnych innych chorób. Nigdy nie krzyczał tak jak mama przy bólu nowotworowym. Nie chcę się wymądrzać, bo o chorobie niewiele wiem, ale krzyk mamy jak ją bolało był rozrywający serce. U dziadka to były krzyki przerażające, ale bardziej jak z horroru- krótkie, głośne.
Bardzo Ci współczuję. Patrzenie na cierpienie bliskiej bez możliwości pomocy jest cięższym krzyżem niż cierpienie własne.
lub
2. Czekać cierpliwie.
Straszne, wiem.
On mnie z miłości wezwał do istnienia.
Tchnął swego Ducha, stworzył na swój obraz,
jak własne dziecko znał mnie po imieniu