Nie zauważam nacisku na ilość nigdzie poza tym forum. Natomiast zauważam i boli mnie antynatalizm praktyczny: dziecko może mieć tylko kobieta (nie para!) wykształcona, zdrowa, samodzielna finansowo, posiadająca mieszkanie, emocjonalnie, organizacyjnie i po każdym względem niezależna. Czyli mało kto.
Czytam czwarty raz to co napisalas i zastanawiam sie czy to na pewno zle ze od kobiety, lub tez pary jak slusznie wspomnialas, decydujacej sie na rodzicielstwo oczekuje sie stabilnosci emocjonalnej, umiejetnosci organizacji, niezaleznosci finansowej (powiedzmy ze wyksztalcenie moze byc z tym powiazane ale nie musi) oraz swojego miejsca do zycia? Nie sa to chyba wygorowane wymagania, raczej podstawa logistyczna do zalozenia rodziny?
Są to wymagania trudne do spełnienia przed 35 rokiem życia. Kiedy można zacząć myśleć o zwiększonym ryzyku niektórych chorób. Czyli czas na dziecko jest nigdy.
No nie, trudne to moze byc posiadanie wlasnego mieszkania, ale calej reszty IMO spokojnie mozna wymagac od 26/27 latkow. Ludzie niestabilni emocjonalnie i finansowo to przeciez nie jest material na rodzicow, trudno sie chyba z tym klocic.
Sądzę, że czasy się zmieniły i coraz częściej albo ma się kilkoro, albo wcale. Plus ludzie, w których wmuszano przez całe dzieciństwo jakieś pomysły typu jazdy konne i lekcje pianina wchodzą w dorosłość i chcą swoim dzieciom dać po prostu dzieciństwo.
@M_Monia naprawdę tak trudno pojąć, że liczba dzieci, czyli to co Ty widzisz i oceniasz ("bo papież") nijak ma się do tego co kto ma w sercu? Mówienie, ze ktoś grzeszy, bo ma jedno dziecko świadczy o dużym niezrozumieniu istoty grzechu.
Naprawdę chciałabym aby największym problemem rodzin była ilość osób w niej, a nie atmosfera, nałogi, brak czasu, kontrolowanie, olewanie dzieci, skłócone małżeństwa…
Jeśli ktoś ma jedno dziecko i szczęśliwe małżeństwo to dla mnie to jest lepszy wzór, niż rodzina wielodzietna z wiecznie niezadowolonymi w niej ludźmi.
A znowuż duża rodzina, gdzie panuje szacunek, rodzeństwo się kocha, a rodzice są dla siebie wsparciem, jest dla mnie czymś wyjątkowo pięknym względem przeciętnej pozornie szczęśliwej małej familii.
@Beta Dla mnie każda rodzina z nadużyciami i zła atmosferą potrzebuje uzdrowienia. Natomiast myślę, że łatwiej jest wytrwać sztormy z rodzeństwem niż samemu.
Ty Beta stwierdziłaś że zaplanowane jedno dziecko z wyboru (bez względu na to jakie ma się intencje) nie jest grzechem.
Kłamiesz!
Nigdy, nigdzie nie napisałam, że intencje są nieważne. Wręcz przeciwnie. Wyraźnie piszę, że to nie ilość dzieci jest ważna a powód takiej ilości. To Ty oceniasz ludzi po ilości dzieci!
@paulaarose ja widzę, że dobro wraca. Życzliwością można wiele naprawić, ale trzeba samemu z nią do ludzi wychodzić, wtedy krok po kroku można się zbliżyć. Gorzej jak pielęgnowanie krzywd, niechęci jest po obu stronach.
@Beta Byłoby dobrze, jakby każdy z nas wzrastał w tym, aby być dla siebie kochającym i życzliwym. Zycie jednak pokazuje, że chociażby ja nierzadko nie byłam dobra dla innych. Wielu ludzi relacje z najbliższymi ma tragiczne. A nieraz wybaczyć przewinień się nie da, albo jest to za trudne.
Ja uważam inaczej. Chęć na dziecko nie bierze się z powietrza, ona z czegoś wynika. Wg obowiązujących zasad katolickie małżeństwo ma mieć argument, by odłożyć poczęcie, a nie na to, by mieć dziecko. Nie trzeba niczego nowego wymyślać.
Gdzie tu widzisz stwierdzenie, że powód decyzji o braku kolejnego dziecka uważam za nieistotny?
@Beta Tym staram się żyć i nie rozwlekać przeszłości. Sama mam nadzieję, że mi zostały/zostaną pewne rzeczy wybaczone. Wiem jednak, że różni ludzie mają różne podejście.
@Beta Rozmawiałam z osobami, które mówiły, że nienawidzą rodzeństwa, ojca, męża. Które ze łzami w oczach mówiły o swojej rodzinie. To pokazuje, że wbrew pewnym przekazom, mimo, że mają dobre intencje- rodzina to nie zawsze siła.
Ciągle podajesz jakieś dramaty, poronienia że niby ja wsadziłam do tego wora takich ludzi a to jest manipulacja.
Ciągle? W jednym poście o tym napisałam. I tak, to nie jest margines. Dziwne, że Ty nie spotkałaś się z takimi sytuacjami. Poza tym znam ludzi z jednym mających swoje ważne powody. Może gdyby byli wierzący, to z Bogiem by się odważyli na kolejne, ale patrząc po ludzku, to rozumiem ich. Papieskie chciejcie dzieci nie pomoże. Bo lęk przed dzieckiem usuwa się z Bogiem, poprzez zaufanie Mu. Im bliżej Boga ludzie będą, tym większa będą mieli otwartość na Jego dar jakim jest dziecko. Razi mnie pomijanie tego u Franciszka i skupianie na aspektach ekonomicznych.
@M_Monia Nie widzę nic złego w wygodzie, jeśli nie jest ona zbyt wygodna. Nie każdy musi mieć dzieci jak nie chce. Nie każdy może, chce mieć 4 zamiast 2.
@Beta Świat jest coraz bardziej zlaicyzowany i nie do każdego trafi argument Boga.
@M_Monia Są ludzie, którzy wolą realizować pasje, nie lubią dzieci, nie chcą podejmować tak dużej odpowiedzialności. Jakby nie patrzeć, to jest zmiana całego życia, a dziecko jest bardzo poważna sprawa, jak i wejście w małżeństwo. Jesli ktoś naprawdę tego nie czuje, to nie musi być rodzicem.
Z drugiej strony przeszkadza mi demonizowanie rodzin, zarzucając, że łaszą się na socjal, a dzieci to małe szatany.
@M_Monia Na FB wyświetliła mi się dyskusja, dlaczego ludzie decydują się na kolejne dziecko, gdy nie stać ich na pierwsze. Może nie do końca w temacie, ale pomyślałam o forum. Wypowiedzi były dość jasne, negatywne wobec takiej postawy. Moje zdanie jest łagodniejsze, ale też nie jestem ekspertem
@M_Monia Ale niechęć nie zawsze oznacza, że ktoś ma złe intencje. Bo inna jest niechęć, która jest negatywna i daje się we znaki wobec innych, a inna gdy ktoś nawet nie decyduje o tym, że czegoś nie lubi/nie czuje się z tym dobrze.
Ale nikt kitu mi nie wciśnie że zapanowała epidemia bezpłodności i poronienin i stąd taka zima demograficzna tylko w krajach dobrobytu. Oczywiście w biedniejszych krajach tej epidemii nie ma. Tam nikt przecież nie jest bezpłodny czy nikt nie roni
@M_Monia serio nie wiem, o co Ty walczysz. Jest oczywistym, że w "krajach dobrobytu" ludzie po prostu są bardziej świadomi tego, że NIE MUSZĄ mieć dzieci i wielu z nich taką decyzję podejmuje.
O dla mnie słowa Papieza w tej kwestii są trafne nie tylko do wierzących. Świetny obserwator, pięknie podsumował ludzi w krajach dobrobytu, w krajach znanych za bogate.
Oczywiście żeby nie było że wszystkich. Nie wszystkich ale na prawdę coraz większa grupę.
Ale to właśnie w krajach dobrobytu, bogatych ludzie odeszli od Boga. I dlatego ani nauka Kościoła dotycząca dzieci nie ma nich wpływu, ani to co mówi papież. Nie mam pojęcia czemu papież martwi się o system emerytalny w Europie a nie o to, że ubywa ludzi wierzących.
Pomijanie przyczyny i ubolewanie nad skutkiem niczego nie zmieni, trzeba usunąć przyczynę.
Co z tego, że powiesz komuś, że jest wygodny, że egoista, bo woli żyć wygodnie, bez poświęcenia? No tak woli, tego chce i nie widzi powodu by kierować się w życiu czymś innym niż tym chceniem, o ile to nie krzywdzi drugiego. Żeby zmienił swoje życie musi miec inny cel niż wygoda i samorealizacja. Mówienie że powienien chcieć czegoś innego, bo system emerytalny się załamie jest argumentem absurdalnym.
@M_Monia Na FB wyświetliła mi się dyskusja, dlaczego ludzie decydują się na kolejne dziecko, gdy nie stać ich na pierwsze. Może nie do końca w temacie, ale pomyślałam o forum. Wypowiedzi były dość jasne, negatywne wobec takiej postawy. Moje zdanie jest łagodniejsze, ale też nie jestem ekspertem
Zależy jeszcze, jak to "nie stać" rozumiemy. Bo jeżeli np. to kwestia braku osobnego pokoju, jest skromnie, nieidealnie, to można się na to drugie dziecko zdecydować i już jak się pojawi, starać pewne rzeczy poprawić. Ale uważam, że powoływanie drugiego dziecka na świat, gdy np. się tonie w długach i pożycza pieniądze, żeby zapewnić podstawowe potrzeby jak jedzenie czy czynsz za mieszkanie pierwszemu to jest nieodpowiedzialność.
Komentarz
Ludzie niestabilni emocjonalnie i finansowo to przeciez nie jest material na rodzicow, trudno sie chyba z tym klocic.
Fajnie nie?
Nigdy, nigdzie nie napisałam, że intencje są nieważne. Wręcz przeciwnie. Wyraźnie piszę, że to nie ilość dzieci jest ważna a powód takiej ilości. To Ty oceniasz ludzi po ilości dzieci!
Gdzie tu widzisz stwierdzenie, że powód decyzji o braku kolejnego dziecka uważam za nieistotny?
Co daje niewybaczenie przewinień? Tylko ciągły ból.
Poza tym znam ludzi z jednym mających swoje ważne powody. Może gdyby byli wierzący, to z Bogiem by się odważyli na kolejne, ale patrząc po ludzku, to rozumiem ich.
Papieskie chciejcie dzieci nie pomoże. Bo lęk przed dzieckiem usuwa się z Bogiem, poprzez zaufanie Mu. Im bliżej Boga ludzie będą, tym większa będą mieli otwartość na Jego dar jakim jest dziecko. Razi mnie pomijanie tego u Franciszka i skupianie na aspektach ekonomicznych.
Jest oczywistym, że w "krajach dobrobytu" ludzie po prostu są bardziej świadomi tego, że NIE MUSZĄ mieć dzieci i wielu z nich taką decyzję podejmuje.
Pomijanie przyczyny i ubolewanie nad skutkiem niczego nie zmieni, trzeba usunąć przyczynę.
Co z tego, że powiesz komuś, że jest wygodny, że egoista, bo woli żyć wygodnie, bez poświęcenia? No tak woli, tego chce i nie widzi powodu by kierować się w życiu czymś innym niż tym chceniem, o ile to nie krzywdzi drugiego. Żeby zmienił swoje życie musi miec inny cel niż wygoda i samorealizacja. Mówienie że powienien chcieć czegoś innego, bo system emerytalny się załamie jest argumentem absurdalnym.
Bo jeżeli np. to kwestia braku osobnego pokoju, jest skromnie, nieidealnie, to można się na to drugie dziecko zdecydować i już jak się pojawi, starać pewne rzeczy poprawić.
Ale uważam, że powoływanie drugiego dziecka na świat, gdy np. się tonie w długach i pożycza pieniądze, żeby zapewnić podstawowe potrzeby jak jedzenie czy czynsz za mieszkanie pierwszemu to jest nieodpowiedzialność.