Myślę, że chodzi o to, że jeśli rezygnujesz z obrony koniecznej, to wybierasz swoją śmierć, czyli poniekąd samobójstwo. Czyli też zgadzasz się na zabójstwo - tyle że samego siebie. A o swojej śmierci też nie wolno nam decydować.
Chrystus dał przykład śmierci za innych, a św. Jan napisał: "Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci." (1 Jn 3, 16). Rzymianie wyłapywali chrześcijan i groźbą śmierci zmuszali do wydawania innych na śmierć. Idąc tokiem rozumowania, że własne życie jest najważniejsze, należałoby wydawać innych. Ale św. Jan pisze przeciwnie. Beta napisała tu rzecz kluczową. Zabicie kogoś oznacza, że odbiera się mu możliwość nawrócenia. Jak żyć, mając świadomość, że wysłałało się kogoś na wieczne potępienie? Natomiast Chrystus i męczennicy dają przykład innej postawy, mianowicie dają się zabić i modlą się o prześladowców. Taka modlitwa ma wielką siłę, bo jest to modlitwa ofiarna. Można więc w ten sposób uratować komuś życie wieczne. Trzeba pamiętać, że z naszymi wyborami i ich skutkami zostaniemy już na wieczność. A doczesność jest jak życie motylka.
Wróciłam do lektury "Katolickiej styki wychowawczej" o. Jacka Woronieckiego (opartej na Sumie Teologicznej św. Tomasza). Szczerze polecam - omówione wszystkie przykazania w łączności jakiej cnoty dotyczą, nadmiary- niedomiary wad, wskazówki wychowania.
Czytamy tam:
"Naukę przykazania "nie zabijaj" możemy więc streścić w następujących punktach:
1. Nie wolno nikogo zabijać, bez jakiejś z jego strony winy.
2. Nawet tam, gdzie istnieje jakaś wina, nie wolno nikomu zabijać winnego na mocy własnego w tej sprawie sądu, wolno tylko bronić się w razie napadu w sposób, który może spowodować śmierć napastnika, nie mając jej wszakże bezpośrednio na celu.
3. Wolno społeczeństwu bronić się, aż do zadania śmierci, przed tymi, którzy wyrządzają mu wielkie krzywdy, czy to wewnątrz-zbrodniarze, czy z zewnątrz- wrogie narody lub państwa.
Taka jest interpretacja V przykazania, której się trzymał świat chrześcijański od pierwszego wieku swego istnienia i od której nie odwrócą go przemijające hasła humanitarne nowoczesnego liberalizmu. Wynika z tego, że mamy trzy przypadki, kiedy zadanie komuś śmierci nie stanowi grzechu, bo nie podlega pod zakaz V przykazania, a mianowicie: w obronie własnej, na wojnie i z wyroku sądu." (str. 158, tom II/2)
Katolicyzm to religia społeczna. Nie może przestępca mieć większych przywilejów niż człowiek prawy, gdyż byłoby to niezwykle demoralizujące. Gdyby wszyscy katolicy dawali się zabić, zachęcałoby to zbrodniarzy do robienia tego. Obecnie mamy poprzestawiane priorytety w społecznościach i dlatego potrzeba wracać do zdrowej nauki katolickiej, a nie samemu próbować wytyczać zasady moralne (w sumie to pycha zrównywać się z Bogiem).
"Zachowanie życia, największego dobra doczesnego, jest dobrem donioślejszym, niż zachowanie przy życiu napastnika, który napada na niewinnego. Dlatego też wolno broniąc własnego życia zadać śmierć napastnikowi, nie jako coś zamierzonego samo przez się, ale jako coś przypadkowego, nie dającego się odłączyć od tego, co zostało samo przez się zamierzone, co jest godziwe i bardzo doniosłe.
Nie sposób wymagać tu ofiary życia, aby nie narazić napastnika na śmierć w stanie grzechu, gdyż najpierw można mieć do spełnienia zobowiązania, np. względem rodziny, od których zwalniać się nie wolno. Nie ma się też pewności, że przyjęcie śmierci, zamiast zadania jej napastnikowi, spowoduje jego nawrócenie i zapewni mu zbawienie. Odnosi się to do obrony życia własnego lub cudzego, zwłaszcza gdy chodzi o osoby, względem których ma się osobiste zobowiązania: małżonków, dzieci, rodziców, wychowanków, ale nieraz i innych bliźnich (...)
Św. Tomasz dobrze mówi, że wolno zabić bez intencji zabicia, czyli wolno zabić napastnika, ale nie wolno chcieć go zabić, na zabicie wolno się zgodzić tylko jako na zło, którego nie da się uniknąć, gdy chce się osiągnąć dobro większe" (str. 159)
Człowiek może pomagać drugiemu człowiekowi minimalizując jego ból i cierpienie podając leki. TO przecież normalne i oczywiste, że matka przytula dziecko gdy płacze, daje mu potrzebne leki i najlepsze jedzenie.
Człowiek może pomagać drugiemu człowiekowi minimalizując jego ból i cierpienie podając leki. TO przecież normalne i oczywiste, że matka przytula dziecko gdy płacze, daje mu potrzebne leki i najlepsze jedzenie.
a lewacy twierdzą że ból i cierpienie najlepiej zminimalizuje zakończenie życia. Stąd eutanazja. A ciągnąc dalej, to można powiedzieć że życie samo w sobie wiąże się z cierpieniem, więc lepiej nie rodzić bo po co cierpieć - i mamy aborcję na życzenie.
Wynika z tego, że mamy trzy przypadki, kiedy zadanie komuś śmierci nie stanowi grzechu, bo nie podlega pod zakaz V przykazania, a mianowicie:
w obronie własnej, na wojnie i z wyroku sądu."
(str. 158, tom II/2)
tylko zwrócę uwagę że bardzo łatwo nagiąć tą zasadę - np głośny wyrok sądu w Wielkiej Brytanii nakazujący odłączenie dziecka od aparatury podtrzymującej życie jest zgodny z tą zasadą. Dalej jeśli aborcja jest dozwolona w prawie , nawet na życzenie, to jest w zgodzie z powyższą zasadą "z wyroku sądu". Nawet Putin twierdzi że tylko broni ciemiężoną na Ukrainie mniejszość rosyjską i to wojna obronna, więc jest w zgodzie z powyższą zasadą. Zawsze ją łatwo nagiąć a nawet złamać, odpowiednio argumentując.
@Hamal -Nawet z wyroku sądu niewinnego nie można skazać, a choroba to nie wina. (To było wcześniej wytłumaczone, że niewinnego nie wolno zabić. Chodziło o ukrócenie samosądów.)
Postanowiłam się podzielić. Wierzymy ze Spartanie zarzucali chore dzieci ze skały a często i zdrowe porzucali.
Ale to może być tylko mit Nawet jeśli ktoś tak zrobił to była duża szansa na adopcje. Dodatkowo odkryto że Spartanie próbowali też ratować chore noworodki. Ucieszyłam się, bo do tej pory myślałam że w tamtych czasach dzieci się nie szanowalo
Najpodlejsze czasy to 2 wojna światowa a to było tak niedawno. Całkowita pogarda dla ludzkiego życia
nie wiem dlaczego poruszasz temat Spartan który nie ma nic wspólnego z dyskusją, ale kiedyś dużo o nich czytałem to wtrącę że o tych adopcjach to wierutna bzdura, chodzi o to że zwyczaj zostawiania dzieci na odludziu był praktykowany w całej Grecji, to były czasy gdzie dodatkowa gęba do wyżywienia mogła oznaczać śmierć głodową całej rodziny, więc tak pozbywano się nadmiarowego dziecka, nawet kilkulatka - nie była to żadna adopcja, tylko źródło pozyskiwania niewolników dla bogatych, pamiętajmy że takiego niewolnika trzeba było utrzymać zanim doszedł do dorosłości i zaczął się zwracać.
O samej Sparcie w tym temacie niewiele wiadomo, o tym zrzucaniu niechcianych dzieci ze skały powtarzali sobie ówcześni Grecy, ale to mógł być mit, dlatego że Grecy bali sie wogóle podejść pod Spartę w obawie o swoje życie i powstało wiele mitów na ich temat niekoniecznie prawdziwych. Tym bardziej że prawowitych obywateli Sparty - Spartiatów było kilka tysięcy, historia przekazała że było 9 tyś działek, ale działkę dziedziczył tylko najstarszy syn, a pozostali mimo że bez działki to też byli prawowici Spartiaci, chociaż w sytuacji nagorszych bitew Sparta wystawiała wszystkich obywateli zdolnych do walki i przynajmniej Herodot przekazywał że było ich ok 5 tyś, np przeciwko Persom. Ale zdolni do walki to nie są wszyscy i do tego nie wiadomo czy nie chodzi o posiadaczy działek. Gdyby corocznie rodziło się kilkaset dzieci to starszyzna nie dałaby rady egzaminować wszystkich noworodków i niektóre egzaminowane dzieci miałyby ponad rok, dlatego najprawdopodobniej w Sparcie praktykowano to samo co w całej Grecji - zostawianie niepotrzebnych dzieci na odludziu na pastwę losu.
Komentarz
Chrystus dał przykład śmierci za innych, a św. Jan napisał: "Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci." (1 Jn 3, 16). Rzymianie wyłapywali chrześcijan i groźbą śmierci zmuszali do wydawania innych na śmierć. Idąc tokiem rozumowania, że własne życie jest najważniejsze, należałoby wydawać innych. Ale św. Jan pisze przeciwnie. Beta napisała tu rzecz kluczową. Zabicie kogoś oznacza, że odbiera się mu możliwość nawrócenia. Jak żyć, mając świadomość, że wysłałało się kogoś na wieczne potępienie? Natomiast Chrystus i męczennicy dają przykład innej postawy, mianowicie dają się zabić i modlą się o prześladowców. Taka modlitwa ma wielką siłę, bo jest to modlitwa ofiarna. Można więc w ten sposób uratować komuś życie wieczne. Trzeba pamiętać, że z naszymi wyborami i ich skutkami zostaniemy już na wieczność. A doczesność jest jak życie motylka.
A ciągnąc dalej, to można powiedzieć że życie samo w sobie wiąże się z cierpieniem, więc lepiej nie rodzić bo po co cierpieć - i mamy aborcję na życzenie.
Dalej jeśli aborcja jest dozwolona w prawie , nawet na życzenie, to jest w zgodzie z powyższą zasadą "z wyroku sądu".
Nawet Putin twierdzi że tylko broni ciemiężoną na Ukrainie mniejszość rosyjską i to wojna obronna, więc jest w zgodzie z powyższą zasadą.
Zawsze ją łatwo nagiąć a nawet złamać, odpowiednio argumentując.
O samej Sparcie w tym temacie niewiele wiadomo, o tym zrzucaniu niechcianych dzieci ze skały powtarzali sobie ówcześni Grecy, ale to mógł być mit, dlatego że Grecy bali sie wogóle podejść pod Spartę w obawie o swoje życie i powstało wiele mitów na ich temat niekoniecznie prawdziwych. Tym bardziej że prawowitych obywateli Sparty - Spartiatów było kilka tysięcy, historia przekazała że było 9 tyś działek, ale działkę dziedziczył tylko najstarszy syn, a pozostali mimo że bez działki to też byli prawowici Spartiaci, chociaż w sytuacji nagorszych bitew Sparta wystawiała wszystkich obywateli zdolnych do walki i przynajmniej Herodot przekazywał że było ich ok 5 tyś, np przeciwko Persom. Ale zdolni do walki to nie są wszyscy i do tego nie wiadomo czy nie chodzi o posiadaczy działek. Gdyby corocznie rodziło się kilkaset dzieci to starszyzna nie dałaby rady egzaminować wszystkich noworodków i niektóre egzaminowane dzieci miałyby ponad rok, dlatego najprawdopodobniej w Sparcie praktykowano to samo co w całej Grecji - zostawianie niepotrzebnych dzieci na odludziu na pastwę losu.