Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Absurd klapsofobii - zwalczać 70% rodziców zamiast 6%

2

Komentarz

  • [cite] Osa:[/cite]Od 12 lat powinno pić melisę, żeby nie wpadać w szał..
    Może naśladuje rodziców?

    ... a może kolegów?

    Dochodzenie przyczyn zostawmy na później. W tej konkretnej sytuacji trzeba zareagować? Wyrywając kij można biednemu dziecku uszkodzić rączki :(
  • Naskórek obetrzeć :cry:

    Ale Werka zwróciła słusznie uwagę na to, że kształtujemy swoje dzieci jak chcemy i przekazujemy te wzorce, które uważamy za wartościowe. I o to się toczy batalia, w której nasze coraz bardziej totalitarne państwo stara się ograniczać nasze prawa. Klapsy są tylko pretekstem, pałką, którą ten i ów chciałby móc okładać nas po głowie i wymuszać podporządkowanie się.
  • hitler460.jpg&h=80&w=122&usg=__u3MfiJOZJqvCN0pRv9nXSfFHRyY=

    klapsom mówimy nie
  • hitlerjugend.jpg

    precz z klapsami
  • Harcerze to to nie są...
    Mówimy dalej wzorcach??
  • A czy klapsofobi dostawali w dzieciństwie w skórę? Patrząc na styl postępowania, agresywność, zapiekłość, brak szacunku dla oponentów musieli obrywać niezgorzej od Hitlera. Czy jednak powinno być tak, że alkoholicy na odwyku zmuszają cały świat do abstynencji? Dlaczego ci ludzie włączają do swojej terapii także tych, którzy nie chcą w niej uczestniczyć?
  • Oczywiście, że można utrzymać dyscyplinę bez klapsów. Wystarczy presja psychiczna. Tylko, że katowanie dzieci emocjonalnie i psychicznie jest gorsze niż klaps.
  • [cite] ewaa-b:[/cite]Nie widzę agresywności, zapiekłości w wypowiedziach pezciwników bicia, a w wypowiedziach tych bijących owszem! Nie panują nad swoją złością!
    Ja nie byłam bita.

    taki styl stawianie pod ścianą i udowodnij że nie jesteś wielbłądem
  • @Ewaa-b:
    Czy jeśli przedstawisz sensowne argumenty 2, 3-letniemu dziecku to ono zrozumie, wyciągnie wnioski i podejmie konkretne decyzje o zmianie swego haniebnego postępowania?
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]@Ewaa-b:
    Czy jeśli przedstawisz sensowne argumenty 2, 3-letniemu dziecku to ono zrozumie, wyciągnie wnioski i podejmie konkretne decyzje o zmianie swego haniebnego postępowania?

    Akurat wczoraj był niezły przykład: patrzę, a mój 4,5 letni Adaś włazi na szafkę, by sięgnąć po ciastka. mówię: złaź, bo możesz spaść (dla oburzonych naszymi metodami: nie biję od razu:). On: nie spadnę! Ja: złaź natychmiast, bo dostaniesz! On: Już złażę! Po czym na dole wytłumaczyłam, co mogłoby sie stać, gdyby spadł. I tak mi nie uwierzył, bo po prostu nie umie sobie tego wyobrazić i nie umie ocenić jasno sytuacji. Tak jak starsze (11 i 9), które bawiły się w stodole zapałkami, robiąc sobie "esy-floresy" z farby w spreyu i zapalając, albo 6 letni który po cichutku buchnął zapalniczkę i podpalił kupkę siana na łące i jedynie miał na tyle przytomności, że wysłał brata po pomoc, gdy nie udało mu się ugasić. Żadne z nich nie umiało wyobrazić sobie skutków - ten z łąki miał nauczkę - wstrząs spowodowany widokiem ognia (w sumie małego),którego nie potrafił ugasić, był dla niego już nauczką na całe życie - nie poniósł innej kary, bo była już niepotrzebna. Ale ta nauka mogła skończyć się dużo tragiczniej, Bogu dziękować że tanio wyszło.
    W kazdym z tych przypadków iedziały -ogień jest straszny, NIGDY sie nim nie bawimy, nie ruszamy zapałek, zapalniczki (spłonął dom moich dziadków, stodoła rodziców męża,nasz dom jest drewniany,więc o taka nauke bardzo dbamy). Ale i tak podebrały zapąłki i zapalniczke i próbowały. Dlaczego?Bo były pewne, że nic sie się nie stanie. Więc się pytam - lepiej nieskutecznie tłumaczyć i narażać np. na utratę domu, czy wlać po takiej akcji jak ze sprayem? A może zastosować terror psychiczny -pokazać jak to jest jak sie pali? Ostatnie jest najskuteczniejsze,ale i najokrutniejsze uważam.
    Aha - i nie mówcie mi że wystarczy pilnować dzieci - nie ma takiej opcji, żeby cały czas pilnować dzieci powyżej 6 lat, zwłaszcza jak zamierzają zrobić coś zakazanego.
  • Jeszcze dodam, że podobnie zrobił mój mąż: mając 5 lat zapalił słomę za stodołą, bo "chciał zobaczyć ja to sie będzie palić". Zobaczył - ale stodoły nie dało sie uratować.

    Nie twierdzę, że wychowanie bez klapsów jest niemożliwe. Ale jesli mam wybierać pomiędzy np. wychowaniem bez klapsów (co będzie mi zajmowało dużo czasu) a posiadaniem większej ilości dzieci (co też będzie mi zajmowało dużo czasu), to wybiorę dzieci. Bo nauka życia w dużej rodzinie - że świat nie kręci się wokół mnie, że nie dostane wszystkiego, co zechcę, że trzeba ustępować, dzielić się, pracować, itp.- jest wg mnie O NIEBO cenniejsza niż ewentualne szkody,jakich może wg was doznać dziecko, które np. raz na miesiąc dostało w tyłek, bo próbowało spalić stodołę.
    I nie nawracajcie nas siłą do waszych klapsofobicznych przekonań - w imię tezy, że niektórzy dzieci katują pod płaszczykiem metod wychowawczych. Oni katują, więc niech będą ukarani (już dziś jest na to prawo) - ja nie. Ale po uchwaleniu takich ustaw jak proponowana mogę zostać o to oskarżona. I co - zabiorą mi dzieci i co dalej? Niech ktoś z was napisze dalszy ciąg scenariusza (tak z 10 lat), który zaczyna sie tak: moje dziecko na ulicy rzuciło sie na ziemię (lub też: zaparło sie, że nie idzie dalej, wrzeszczy, wyszarpuje rękę...), bo przechodząc obok budki z lodami nie chciałam mu kupić loda. Ja mam np. drugie w wózku, spieszę się z zakupami do domu, itp. Daję solidnego klapa i zjawia się patrol policyjny. Przesłuchania, w czasie których dowiadują się, że: owszem, czasem biję dzieci, muszą w domu sporo pracować (starsze myją podłogi, odkurzają, zajmują się zmywarką, wieszają pranie, 12letni kosi trawę - 166cm wzrostu, juz 6 latek pomaga plewic grządki, itp. Oprócz tego zdarza się, że na czas np. zakupów zostają pod opieką najstarszego, czyli właściwie bez opieki. Oprócz tego chodzą bez opieki po sąsiadach i tam bawią się np. 3 godziny z sąsiedzkimi dziećmi. Najmłodsza (1,5) zdarza się że lata po podwórku pod opieką braci bez pieluchy i boso. (Ufff, sama bym sobie dzieci zabrała :devil:)No i co dalej......
  • No to ja dopiszę ciąg dalszy, bo ok. 20 (!) lat temu tak zabrali dziecko bratu naszej znajomej w Niemczech.
    To było jego drugie małżeństwo z dużo młodszą dziewczyną. Gdy córka się urodziła on miał 50 lat. Żona (Niemka) pracowała- więc to on zajmował się dzieckiem i domem. Gdy mała poszła do przedszkola opiekunki zaczęły wypytywać, kto ją myje, kto usypia, kto dotyka...
    No i okazało się, że tata.
    Zabrali dziecko w trybie natychmiastowym bez zgody na odwiedziny ani dla matki ani dla ojca. Powiedzieli, że jeśli wezmą rozwód i ojciec wyjedzie do Polski, matka dostanie zgodę na odwiedziny. Matka się na to nie zgodziła. Dziewczynka trafiła do domu dziecka, gdzie przebywała do 18 roku życia.
    Potem dopiero wróciła do domu.
    Teraz jest dorosła, ale powiedziała, że nie założy rodziny, nie będzie miała dzieci, żeby ktoś ich nie skrzywdził, tak, jak ją, pozbawiając ją miłości rodziców na tak długo.
  • Kasiu, podziękowałam, ale mi łzy w oczach stanęły... pamiętam siebie, jak mając 8 lat byłam w szpitalu na wyrostek, na oddziale gdzie mój wujek był ordynatorem. Pielegniarki przemiłe dla "chrześnicy" ordynatora, lekarze ekstra, czekoladki... W dzień swietnie, ale każdego wieczora wyłam pod kołdrą... za domem, rodzicami, rodzeństwem... I to był tylko tydzień... I rodzice byli co dzień...
  • Chciałabym scenariusz autorstwa np. Werki, ewaa-b....
  • [cite] Malgorzata:[/cite]oj naiwna , naiwna...........................:wink:

    myślisz, że nie napiszą? ja myślę, że napiszą i to może dopiero być naiwne...
  • podbijam temat, może doczekam się odpowiedzi...
  • [cite] Maciek:[/cite]Nie przez przypadek środowiska najbardziej głośne w sprawie zakazu klapsów są jednocześnie za dostępem do aborcji i łatwymi rozwodami.

    Wiem, że mogę być posądzona o spiskową teorię dziejów, ale jedno z drugim jest logicznie powiązane:
    1) sex = pieniądze, czyli dużo da się zarobić na uzależnieniu od seksu
    2) klaps jest w określonych przypadkach jedyną efektywną metodą wpłynięcia na dziecko
    3) ludzie, którzy twierdzą, że zawsze da się wymyśleć coś lepszego niż klaps to
    a) bezdzietni
    b) olewający wychowanie
    c) wychowujący "bezstresowo" - czyli w rezultacie wychowujący rozwydrzonych samolubów
    lub d) stosujący zamiast klapsów przemoc psychiczną (np. wzbudzanie poczucia winy u dziecka)
    4) klapsy stosują ludzie o nastawieniu konserwatywnym

    zbierzmy to wszystko do kupy:
    konserwatyści będą starali się wychować dziecko na tzw. "porządnego człowieka", tzn. np. będzie im zależeć, aby córka się nie puszczała - zatem na ich dzieciach nie da się zarobić (odpada antykoncepcja, leki leczące choroby przenoszone drogą płciową, aborcja, problemy z poczęciem, in vitro)

    należy więc ich pozbawić możliwości wpływania na dzieci - nauczmy dzieci, tak jak w innych krajach, że jak im się nie podoba zachowanie rodziców (np. każą posprzątać pokój) to straszą telefonem na gorącą linię, że rodzice ich biją (bo do tego sprowadza się "walka z przemocą w rodzinie") - i sprawa załatwiona - rodzice spacyfikowani, można dziecko przekonywać, że dużo seksu z różnymi partnerami to jest to - klient na całe życie.
  • No i drugie wyjaśnienie - prostsze - to mechanizm obronny chroniący przed poczuciem winy z powodu porzucenia (rozwód) lub zabicia (aborcja) dziecka.
  • [cite] ewaa-b:[/cite]A w tej "fobii klapsowej" chodzi o to, że właśnie ci kochający i troskliwi rodzice mogą skrzywdzić swoje dziecko, nie tylko zwyrodnialcy.

    nie chciałam dziękować za wpis, ale zacytować, tylko mi się ręka omskła, kurcze.

    A odpowiedź:
    troskliwy rodzic, wymierzający klapsa zgodnie z zasadami nie jest w stanie skrzywdzić dziecka. Dlaczego? Bo podstawowa zasada brzmi:
    NIGDY NIE WYMIERZAJ KLAPSA W ZŁOŚCI.
  • Czy jeśli przedstawisz sensowne argumenty 2, 3-letniemu dziecku to ono zrozumie, wyciągnie wnioski i podejmie konkretne decyzje o zmianie swego haniebnego postępowania?
    Wczoraj w kościele powiedziałem Romanowi jak już dał pois (nie jest to nic takiego co by wielce innym przeszkadzało ale ja akurat nie toleruje) że jak będzie się tak zachowywał to wyjdziemy z kościoła... i posłuchał
  • może to kwestia charakteru?

    u mnie klapsy zdarzały się rzadko
    i coraz rzadziej
  • wszystkich
  • tzn. dającego i biorącego, głównie
  • u mnie to zawsze przychodziło samo - trzeba coś zrobić i czasami jest to klaps

    nigdy nie "dawałem lania" na zimno... brr..
  • no, i tak jak Taw napisał, dobrze jeśli argumenty mają za sobą coś konkretnego

    czasami jest to zaufanie do rodziców a czasami klaps
  • Mi zdarzyło się dać dziecku klapsa , w nerwach , pod wpływem chwili. Nie byłam wtedy z siebie dumna , ale czasami dziecko po klapsie uspokajało się. Wydaje mi się , że jak się ma jedno dziecko , albo duże różnice wieku między dziećmi , łatwiej uniknąć klapsów. Jak się ma stadko maluchów to można czasem tłumaczyć ... Zdarzyło mi się też dziecko przeprosić , za to , że niepotrzebnie dałam klapsa. Nie wyobrażam sobie bicia na zimno.
  • A ja przeczytałem wczoraj ciekawą rzecz. Mianowicie to, że warunkiem istnienia społeczności jest istnienie w niej władzy, wyposażonej w prawo karania i nagradzania. Przenosząc to na obszar rodziny można powiedzieć, że im rodzice bardziej rezygnują z autorytaryzmu na rzecz partnerstwa, tym słabsze będą więzi i rodzina będzie przypominać zbiór niezależnych atomów, które latają gdzie chcą.
  • A mógłbyś Maćku podać źródło? Bardzo mi się ta teoria podoba, chciałabym móc całość przeczytać.
  • ja też bym poczytała
  • rodzina będzie przypominać zbiór niezależnych atomów, które latają gdzie chcą
    te atomy latają gdzie chcą? no... skoro wykazałeś się wiedzą to co się właściwie dzieje gdy do wody z sodą oczyszczoną nalejemy na wierzch oleju a potem dodamy octu... wyraźnie zachodzi reakcja ale poza efektem wizualnym niewiele potrafiłem powiedziec synom
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.