wystarczyło ze kliknęłam (tą wtyczkę:) z twojego wpisu i otworzyła mi się odpowiednia strona, mam nadzieje, ale mój angielski płytki program bywa ze nie dopuszcza niektórych rzeczy, trzeba by było poszperać w ustawieniach pierwotnych ale to raczej nie dziś.
Mimo wszystko dzięki za za interesowanie
forma, jak poczytałam twoje posty, od razu pomyślałam o dysleksji, robisz błędy charakterystyczne dla dyslektyów. To mi zostało po pracy w poradni psychologiczno-pedagogicznej, błędy dyslektyków są bardzo charakterysrtyczne, nie wystarczy pisać z błędami. Najczęścej są to błędy typu słuchowego (tagsze), wielu z tym żyło, m.in. Leonardo da Vinci, Walt Dsney (to po analizie tego, co zostawili na piśmie) :wink:
z takim to najgorzej, może ma taki temperament?
Nie zwracałabym na to uwagi, chociaż to jest wpieniające.
Patrzyłabym raczej na czyny: czy jest uczciwy, grzeczny, czy czegoś nie kombinuje, nie unika pracy nad sobą itp
Agnieszka63, to super, ze "poprawasz błędy', masz pewnie spory potencjał w sferze wzrokowej, no i piszesz o ważnej sprawie - ćwiczeniu. To powinien być sens "wyłapania dyslektyków' w szkole, żeby w przygotowany sposób ćwiczyć z nimi, żeby robili postępy. Jest to możliwe, mam przykłady dzieciaków z poradni, które dużo pracowały i błedów popełniają mniej. Ale ważne jest żeby na początku dać trochę kredytu i nie oceniać za srogo. Mnie tez wkurza, jak opinia z poradni jest przepustką do nic nierobienia w kwestii ortografii.
Kurczaki, ja zadniej przepustki nigdy nie widziałam, byłam traktowana raczej jako leniuch który nie ćwiczy, ale zadnich ćwiczeń zadnia poradnia ani szkoła mi nie dala, chyba uznano ze mam i mieć będę.
A wracając do dzieciarni, z mojej ciężko dowiedzieć sie czegoś negatywnego, stwierdzilam ze to moja wina i poszłam na kurs dla rodziców i tam sie dowiedziałam ze moje problemy sa śmieszne w porównaniu do problemów jakie maja inni, a moja córeczka ma teki charakter i po za poswieceniem jej uwagi i wysłuchiwaniem ( co bywa trudne- nawija bez opamiętania) nie powinnam robić za wiele, ona gadulstwem stara sie ukryć inne rzeczy, bolesne, których nie ma ochoty poruszać a ja moim wścibstwem sprawiałam ze sie w sobie tylko bardziej zamykała:cry:
To jest mój ostatni pomysł, co robić w domu jako pracę dodatkową. Myślałam, żeby prowadzić w domu takie zajęcia w domu dla dzeci dyslektycznych, umiem to robić i lubię. Tylko po pierwsze, czy rodzicewidzieliby sens takich zajęć, po drugie czasami jest tak, ze szkoły wymagają, zeby te zajęcia odbywały się tylko w szkole lub w poradni.
Arletta
jak piszesz, że dziecko zamyka się w sobie i mniej mówi, co myślę jest konsekwencją kłopotów w szkole, to jak czytam, że nie masz na to zwracać uwagi bo może to temperament to para idzie mi uszami.
Ty właśnie teraz mniej go na oku, słuchaj co mówi, pobądź z nim sam na sam, mniej oko na wszystko, ale nie nalegaj na wylewność dziecka.
[cite] Karolinka:[/cite]Arletta
jak piszesz, że dziecko zamyka się w sobie i mniej mówi, co myślę jest konsekwencją kłopotów w szkole, to jak czytam, że nie masz na to zwracać uwagi bo może to temperament to para idzie mi uszami.
Ty właśnie teraz mniej go na oku, słuchaj co mówi, pobądź z nim sam na sam, mniej oko na wszystko, ale nie nalegaj na wylewność dziecka.
Muszę się wytłumaczyć.
Chodziło mi właśnie o to, żeby nie nalegać na wylewność dziecka, czyli nie zwracać uwagi na jego zamykanie się w sobie. Dokładnie chodziło mi o to samo co Tobie, Karolinko! - czytaj całe moje wpisy, a nie tylko połówki:tooth:
Żeby zrozumieć pewne zachowania dziecka np, kłamstewka lub półprawdy zanim się go trzaśnie ( co podobno jest już karalne) albo rzuci umoralniającą gadkę trzeba sobie przypomnieć jak się było w jego wieku.
Moim skromnym zdaniem ( nie jestem co prawda pedagogiem i nie znam się na dzieciach) dzieci szkolne nie mówią prawdy może nie ze strachu przed karą, ale ze wstydu, że nie są zaradne, doskonałe, nie chcą nam podpaść , zasmucić lub boją się braku akceptacji. Wydaje im się , że jak powiedzą ,, wszystko dobrze " to mama powie ,, acha" i problem sam zniknie. Niektóre myślą, że po cichu wszystko nadrobią, poradzą sobie,odwleką w czasie i rodzice nic nie zauważą.
A potem wszystko będzie doskonale i rodzice nie zdążą nawet poględzić:tongue:
Tym czasem problemy błahe zaczynają rosnąć do rangi dramatu i dziecko czuje się tym tak przytłoczone , że nawet gdyby chciało nie wie jak o tym powiedzieć.Uzbiera mu się ileś pał a wystarczyło na początku pomóc mu w jednym zadaniu do którego wstydziło się przyznać , że nie umie.
Komentarz
Mimo wszystko dzięki za za interesowanie
nas w domu Michał (2-ga liceum) tępi za " tą wtyczkę"
mówi, że ma być "tę"
Nie zwracałabym na to uwagi, chociaż to jest wpieniające.
Patrzyłabym raczej na czyny: czy jest uczciwy, grzeczny, czy czegoś nie kombinuje, nie unika pracy nad sobą itp
stań po Jego stronie
A wracając do dzieciarni, z mojej ciężko dowiedzieć sie czegoś negatywnego, stwierdzilam ze to moja wina i poszłam na kurs dla rodziców i tam sie dowiedziałam ze moje problemy sa śmieszne w porównaniu do problemów jakie maja inni, a moja córeczka ma teki charakter i po za poswieceniem jej uwagi i wysłuchiwaniem ( co bywa trudne- nawija bez opamiętania) nie powinnam robić za wiele, ona gadulstwem stara sie ukryć inne rzeczy, bolesne, których nie ma ochoty poruszać a ja moim wścibstwem sprawiałam ze sie w sobie tylko bardziej zamykała:cry:
jak piszesz, że dziecko zamyka się w sobie i mniej mówi, co myślę jest konsekwencją kłopotów w szkole, to jak czytam, że nie masz na to zwracać uwagi bo może to temperament to para idzie mi uszami.
Ty właśnie teraz mniej go na oku, słuchaj co mówi, pobądź z nim sam na sam, mniej oko na wszystko, ale nie nalegaj na wylewność dziecka.
Chodziło mi właśnie o to, żeby nie nalegać na wylewność dziecka, czyli nie zwracać uwagi na jego zamykanie się w sobie. Dokładnie chodziło mi o to samo co Tobie, Karolinko! - czytaj całe moje wpisy, a nie tylko połówki:tooth:
Mam przewrażliwioną naturę jeśli chodzi o dzieci
:whorship:
Moim skromnym zdaniem ( nie jestem co prawda pedagogiem i nie znam się na dzieciach) dzieci szkolne nie mówią prawdy może nie ze strachu przed karą, ale ze wstydu, że nie są zaradne, doskonałe, nie chcą nam podpaść , zasmucić lub boją się braku akceptacji. Wydaje im się , że jak powiedzą ,, wszystko dobrze " to mama powie ,, acha" i problem sam zniknie. Niektóre myślą, że po cichu wszystko nadrobią, poradzą sobie,odwleką w czasie i rodzice nic nie zauważą.
A potem wszystko będzie doskonale i rodzice nie zdążą nawet poględzić:tongue:
Tym czasem problemy błahe zaczynają rosnąć do rangi dramatu i dziecko czuje się tym tak przytłoczone , że nawet gdyby chciało nie wie jak o tym powiedzieć.Uzbiera mu się ileś pał a wystarczyło na początku pomóc mu w jednym zadaniu do którego wstydziło się przyznać , że nie umie.
:rolling::thumbup:
to Ci się dowcip udał
Kochana znasz się.