Zartowałam...:wink:Co do cycków,jak to Paewł określił,to ostatnio,gdy szłam odprowadzić chłopaków do szkoły zobaczylismy piekne dziewcze w bardzo kusych spodenkach. Antek tak patrzy i pyta; Mamo,dlaczebo ta pani ma gołą dupę????? Myslałam,ze padne
[cite]Antek tak patrzy i pyta; Mamo,dlaczebo ta pani ma gołą dupę????? Myslałam,ze padne
wyrośnie z tego
Taaaa i jeszcze mu sie spodoba. Mati juz zaczyna sie wielce stroić i wypytuje mnie czy w tym,czy tamtym dobrze wyglada,czy na modną fryzure,czy mu kupię dezodorant Adidasa... Ma narzeczoną,ale spotykaja sie tylko na przerwach:tooth: czy to aby nie za szybko. ma 10lat. A jak jest u Was??
[cite] Anita:[/cite]No mnie nieodmiennie fascynuje kwestia, jak się Agnieszce63 udaje wychować kompletnie nie buntujące się (czyli w ogóle nie sprzeciwiające się?) dzieci. Ja rozumiem teorię, ale nie wiem jak to działa w praktyce, do jakiego stopnia dzieci Agnieszki63 mogą mieć własne zdanie, jeśli jest ono rozbieżne ze zdaniem rodziców? O czym mogą decydować same?
Bo to w sumie trochę wygląda jak wychowanie do posłuszeństwa autorytetowi, komuś silniejszemu i tutaj pytanie, czy dzieci Agnieszki63 będą w przyszłości zdolne "postawić się" np pracodawcy grającemu nie fair. Jak wychować kogoś, kto się nie buntuje ale potrafi jednocześnie walczyć o własne przekonania i wartości? Możliwe to jest w ogóle? (Bo logika wskazuje, że średnio, ale ja jestem mniej oczytana niż Agnieszka63 no i nie mam niestety jeszcze praktyki )
Na jakiej podstawie opierasz swoją wypowiedź?:shocked::shocked::shocked:
[cite] Anita:[/cite]No mnie nieodmiennie fascynuje kwestia, jak się Agnieszce63 udaje wychować kompletnie nie buntujące się (czyli w ogóle nie sprzeciwiające się?) dzieci. Ja rozumiem teorię, ale nie wiem jak to działa w praktyce, do jakiego stopnia dzieci Agnieszki63 mogą mieć własne zdanie, jeśli jest ono rozbieżne ze zdaniem rodziców? O czym mogą decydować same?
Bo to w sumie trochę wygląda jak wychowanie do posłuszeństwa autorytetowi, komuś silniejszemu i tutaj pytanie, czy dzieci Agnieszki63 będą w przyszłości zdolne "postawić się" np pracodawcy grającemu nie fair. Jak wychować kogoś, kto się nie buntuje ale potrafi jednocześnie walczyć o własne przekonania i wartości? Możliwe to jest w ogóle? (Bo logika wskazuje, że średnio, ale ja jestem mniej oczytana niż Agnieszka63 no i nie mam niestety jeszcze praktyki )
U Agnieszki63 dzieci mają prawo decydować pomiędzy słuchaniem Ojca Skarbnika a oglądaniem Ojca Skarbnika :P Ale osobowości to chyba zadnej....
:rolling: Osobowość ksztaltuje się skacząc na dyskotece.:rolling:
Na podstawie Twoich wypowiedzi (jeżeli Cię jakoś uraziłam to przepraszam), nie wszystko rozumiem czy potrafię sobie wyobrazić w praktyce, dlatego pytam.
Nie trzeba sobie nic wyobrażać. Wystarczy patrzyć na to, co się dzieje. Opieram się o sprawdzone przez wieki metody pedagogiki klasycznej. Jeżeli dziecko się buntuje to gdzieś popełniono błąd: np. konflikt między rodzicami, uleganie wpływowi ideologii antypedagogicznych przez rodziców, demoralizujący wpływ mediów itd
Znam pobożne rodziny i niestety mają poważne problemy z dziećmi: dzieci mieszkają z tzw. partnerami, biorą narkotyki, piją dużo piwa, noszą dredy i kolczyki w oku itd. Pamiętam jak nieraz sprzeczałam się z tymi rodzicami, że czasem dziecku dobrze jest czegoś zakazać. Nawiasem mówiąc te dzieci chodziły na dyskoteki i inne cudy. "No bo jak tu zakazać, trzeba miec zaufanie."
Współczesne dyskoteki mają jednie destrukcyjny wpływ na człowieka. I ja miałbym posyłać na nie własne dzieci????? To już innej zabawy nie ma niż te dyskoteki?!
Moje córki nie siedzą w domu za piecem - co mogłoby wynikać z Twojej wypowiedzi:tooth:
[cite] Urszula:[/cite]Na dyskotece można też tańczyć, nie tylko skakać. Taniec wprawdzie może być nieprzyzwoity, ale znam takich, którzy przyzwoicie potrafią. Myślę też, że osobowość można kształtować w różnych warunkach.
Przyzwoici bawią sie z nieprzyzwoitymi, gratulacje:rolling:
Najlepiej wysłać dzieci na poligon, tam to dopiero ukształtuja swoją osobowość.
noszą dredy i kolczyki w oku
---
:shocked: czysty satanizm. I Armagedon! Dwa Armagedony!
Choć na pewno zgodzę się z tym, że czasem owy styl (związany mniej/bardziej z jakąś subkulturą) może być albo wynikiem pogubienia się dziecka albo oznaką, że zaraz się pogubi.
Choć można nie być pogubionym w życiu, a dready czy kolczyka w nosie mieć ot tak, bo jakoś tam mniej lub bardziej ładnie to wygląda.
Kiedys przed Komunią Mateusza zastanawiałam sie,czy mam zaprosić Jego Chrzestnego(mojego brata),który był w trakcie rozwodu a chciał przyjsć z nowa kobietą. Tak mi to nie dawało spokoju,ze poszłam do naszego Proboszcza. Wiecie,co usłyszałam?" Jezus tez siadał z grzesznikami"...
Tak, podobnie jak dzieci z przyzwoitych rodzin grają na boisku w piłkę nożną z tymi z rodzin nieprzyzwoitych, podobnie jak przyzwoici siadają koło nieprzyzwoitych w autobusach, podobnie jak przyzwoici siedzą z nieprzyzwoitymi w szkolnej klasie i jak jedni i drudzy leżą obok siebie na łóźkach w szpitalu.
A jeśli chodzi o dyskotekę to przyzwoici mogą się na przykład bawić w swoim gronie tuż obok nieprzyzwoitych a niekoniecznie z nimi. Co nie znaczy że popieram dyskotekową ewangelizację z kluczowego dla tego wątku przykładu.
niesłychane:shocked:
[cite] Gregorius:[/cite]@mikus: Jezus Chrystus zasiadał z grzesznikami, to prawda, ale niepełna, bo do pelnej prawdy należy uzupełnić, iż mówił im "nie grzesz więcej"
cały czas mu to mówie a on cały czas tak robi. Teraz chce uniewaznienia małzeństwa,złożył juz dokumenty a wczesniej sie oswiadczył...
Według mnie nie ma,bo jest tak samo winny ,jak jego była zona. Dla nich najważniejsze były pieniądze i zawsze za nimi gonili. M. pracowała na nocki,mój brat na dwa etaty i co z tego,jak w ogóle sie nie widywali. Nie chcieli mieć dzieci,tylko pieniądze. W końcu M. zdradziła go ze swoim szefem,powiedziała mu o tym w druga rocznice slubu i nastepnego dnia sie wyniosła. Mój brat chce,żebym zeznawała jako swiadek. Nie bedę kłamała,powiem tak jak było,tylko,ze z rodziny mnie wypiszą. A mówiłam im...
Poza tym po trzech tygodniach ZAMIESZKAŁ już z inną!!!!!!!!!!!!! Dla wszystkich to było normalne,bo to przecież nie jego wina była. na nic sie zdawały moje rozmowy. Mówiłam ,że robi dokładnie to,co M.
Jezus powiedział do swoich uczniów: Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.(Łk 21,12-19)
To, o czym piszesz tak mi się jakoś skojarzyło z dzisiejszą ewangelią...
Sama też mam w rodzinie podobną sytuację- brat po rozwodzie układa sobie zycie po swojemu, neguje wszelkie wartości, niszczy swoje życie. I to wszystko za aprobatą matki...Najbardziej przykre jest to, że jest dwójka małych dzieci, kz którymi nikt sie nie liczy.
Piekna ta Ewangelia. Bardzo dla mnie. Ostatnio naprawde czuje się przesladowana przez rodzine. nasmiewaja sie z ilosci dzieci,z tego,ze nie mamy pieniędzy,ze wszystkiego. Dla nich jestesmy nawiedzeni. na szczęście nie są to najblizsi.
A ja własnie jestem w opozycji do własnej matki, braci. Kiedyś bardzo cierpiałam z tego powodu. Próbowałam na siłę ich "nawracac". Bez skutku. Kiedy się zdystansowałam do tematu jest lepiej. Ale ceną jest ograniczenie kontaktów. Tak jest lepiej dla mnie i mojej rodziny. No i oczywiście pozostała modlitwa o ich nawrócenie...
Jesteście dla nich wyrzutem sumienia, ale tego Wam nie powiedzą.
Autentyczna historia, ale nazwiska nie są tu ważne.
Jeden przeciwnik Kościoła jak spotkał pewnego profesora:
- Panie profesorze, pan rozmawia z tym nawiedzonym ... (tu nazwisko)??
- Tak, nawiedzonym ale przez dobrego ducha!
Tak więc martwić się należy o to aby być nawiedzonym przez dobrego ducha :bigsmile: a jeśli będą kłamliwie mówić źle - to trudno, gorsze rzeczy się w życiu zdarzają.
Komentarz
:thumbup:
wyrośnie z tego
wrzuciłam fajną emotkę
Nie trzeba sobie nic wyobrażać. Wystarczy patrzyć na to, co się dzieje. Opieram się o sprawdzone przez wieki metody pedagogiki klasycznej. Jeżeli dziecko się buntuje to gdzieś popełniono błąd: np. konflikt między rodzicami, uleganie wpływowi ideologii antypedagogicznych przez rodziców, demoralizujący wpływ mediów itd
Znam pobożne rodziny i niestety mają poważne problemy z dziećmi: dzieci mieszkają z tzw. partnerami, biorą narkotyki, piją dużo piwa, noszą dredy i kolczyki w oku itd. Pamiętam jak nieraz sprzeczałam się z tymi rodzicami, że czasem dziecku dobrze jest czegoś zakazać. Nawiasem mówiąc te dzieci chodziły na dyskoteki i inne cudy. "No bo jak tu zakazać, trzeba miec zaufanie."
Współczesne dyskoteki mają jednie destrukcyjny wpływ na człowieka. I ja miałbym posyłać na nie własne dzieci????? To już innej zabawy nie ma niż te dyskoteki?!
Moje córki nie siedzą w domu za piecem - co mogłoby wynikać z Twojej wypowiedzi:tooth:
Najlepiej wysłać dzieci na poligon, tam to dopiero ukształtuja swoją osobowość.
---
:shocked: czysty satanizm. I Armagedon! Dwa Armagedony!
Choć na pewno zgodzę się z tym, że czasem owy styl (związany mniej/bardziej z jakąś subkulturą) może być albo wynikiem pogubienia się dziecka albo oznaką, że zaraz się pogubi.
Choć można nie być pogubionym w życiu, a dready czy kolczyka w nosie mieć ot tak, bo jakoś tam mniej lub bardziej ładnie to wygląda.
A jeśli chodzi o dyskotekę to przyzwoici mogą się na przykład bawić w swoim gronie tuż obok nieprzyzwoitych a niekoniecznie z nimi. Co nie znaczy że popieram dyskotekową ewangelizację z kluczowego dla tego wątku przykładu.
niesłychane:shocked:
Jezus powiedział do swoich uczniów: Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.(Łk 21,12-19)
To, o czym piszesz tak mi się jakoś skojarzyło z dzisiejszą ewangelią...
Sama też mam w rodzinie podobną sytuację- brat po rozwodzie układa sobie zycie po swojemu, neguje wszelkie wartości, niszczy swoje życie. I to wszystko za aprobatą matki...Najbardziej przykre jest to, że jest dwójka małych dzieci, kz którymi nikt sie nie liczy.
Autentyczna historia, ale nazwiska nie są tu ważne.
Jeden przeciwnik Kościoła jak spotkał pewnego profesora:
- Panie profesorze, pan rozmawia z tym nawiedzonym ... (tu nazwisko)??
- Tak, nawiedzonym ale przez dobrego ducha!
Tak więc martwić się należy o to aby być nawiedzonym przez dobrego ducha :bigsmile: a jeśli będą kłamliwie mówić źle - to trudno, gorsze rzeczy się w życiu zdarzają.