Proszę Was o modlitwę. Próbuję ufać Bogu ale zaczyna mi brakować sił... Moja rodzina znajduje się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Rok temu wpadliśmy w dosyć poważne długi i nie możemy z nich wyjść. Prowadziliśmy swój malutki biznesik i posypało się bo musiałam z powodu zagrożenia ciąży leżeć w szpitalu i dzięki temu nasz interes padł. Zostały nam długi i mimo że je spłacamy to cały czas rosną. Pracuje zarobkowo tylko mój mąż, bo dzieci mamy malutkie. Nie mamy własnego mieszkania tylko wynajmujemy, co zwiększa koszty utrzymania. Nie możemy dostać żadnego kredytu konsolidacyjnego, bo ja nie pracuję a mój mąż jest w BIKu, w związku z tym rosną nam odsetki. Mój mąż nie wychodzi praktycznie z pracy, bo robi nadgodziny żebyśmy jakoś mogli przeżyć miesiąc. Ja mam na głowie wszystko co związane z domem. Oboje jesteśmy zmęczeni przez co coraz częściej trudno nam się dogadać. Staram się być silna, staram się nie poddawać i mój mąż też, ale to bardzo trudne. Dzięki.
Komentarz
Przyszedł i siewca kąkolu...
Apage, Satanas!
Nie mam wrażenia że Bóg nas opuścił w potrzebie. Bóg nam pomaga i myślę że czegoś chce nauczyć. Jest ciężko, ale "Kogo Bóg miłuje tego chłoszcze". Poza tym jest jeszcze historia Hioba.
Dziękuję Wam za modlitwę. I proszę o jeszcze bo wiem że działa.
Mój małżonek w analogicznej sytuacji wysłał prośbę o modlitwę w sprawie do dwóch zakonów kontemplacyjnych i podziałało zastanawiająco szybko. Podam Ci adresy, jak będę mogła, to znaczy bardzo późnym wieczorem (albo rano).