[cite] asiao:[/cite]ale nie rozumiem ze osoba ktora jest porzucona przez wspolmalzonka i to jest juz od niej niezalezne musi do konca zycia pozostac sama..no chyba ze ten co porzucil umrze !
bo taka ma być zasada
żeby małżeństwa były jak najtrwalsze
ale zasady w konkretnych, trudnych wypadkach się łagodzi, obchodzi...
tak to chyba działa
co to za ZASADA ? wspolmalzonek ukłasda sobie zycie z kims tam
a osoba porzucona ma zakaz !
ja rozumiem że można to potraktować jako ofiare ale czy nie wychodzi się na ofiare losu ?
Piosz ale to trudne
nie dosc ze czlowiek zdołowany bo maz/zona odchodzi to jeszcze samotnosc do konca zycia
myślę, że jak się wyczerpie wszystkie możliwości i czasu upłynie sporo...
[cite] Paweł i Ola:[/cite]Wcale nie samotność. Patrz ile jest ludzi dookoła. Ile dzieł np. w KK, w które warto się zaangażować, a które mogą wykonywać tylko single.
Tak, ale do tego trzeba wielkiej wiary i wsparcia duchowego - żeby się wyrwać z cierpienia i życia, w którym najważniejsze są własne potrzeby - np potrzeba bliskości, rodziny, nie bycia samotnym itd... - a wtedy to, że się zostało porzuconym przez współmałżonka można odebrać jako wezwanie do nowego powołania, lub w przypadku gdy są dzieci, do przyjęcia tego krzyża i samotnie wychowywać dzieci.
Chociaż łatwo się mówi, jak sobie o tym pomyślę, to to musi masakra być :sad:
Dobrze ..moze posłuże się przykładem.
Kobieta 5 lat po slubie, dwoje dzieci 4 i 2 latka. Mąż wychodzi do pracy i juz nie wraca. Po kilku dniach okazuje się że wyprowadził się do innej kobiety...
mijają lata..dokładnie 10 lat !
kobieta bez męża, dzieci bez ojca
próby nawiązania kontaktu kończą się porażką, szukany przez policje..co i raz zmienia miejsce zamieszkania
zakładać sprawe rozwodową ? mogłaby chociaż alimenty otrzymać ?
Gdyby związała się z innym mężczyzną, szczęśliwie to byłby chociaż przykład dla dzieci że trwały związek jest możliwy...
"A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo." Mt 19:9
Czy cudzołożnicy mogą się zbawić?
"Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą," 1Kor 6:9
czyli owa "oddalona" najlepiej jakby związał się z wdowcem ? :cool:
Jeżeli ktoś przed ludźmi i wobec Boga ślubował że będzie wierny drugiej osobie to po balu. Nie można po czymś takim się tłumaczyć że jak druga strona tego nie respektuje to ja też się mogę wypiąć. Przed Bogiem odpowiadamy za SWOJE czyny. Jasne że to boli i jest to tragedia ale to nie zmienia faktów.
Inna sprawa że jak prowadzę z młodymi ludźmi zajęcia na temat małżeństwa to wychodzi na jaw że spora część z nich dopuszcza opcję rozwodu "w razie czego".
A różne badania niestety pokazują że takie osoby są dużo bardziej skłonne do zdrady i rozwodu. Dlatego proponuje się często (u mnie tak było) żeby narzeczeni porozmawiali ze sobą o tym jakie zapatrywania na rozwód ma druga strona.
To pozwala przynajmniej częściowo uniknąć przykrych zdziwień, ja w przypadku bałbym się zaryzykować związku z osobą która "na wszelki wypadek" już w dniu ślubu ma spakowaną walizkę.
Podobnie jest z resztą z kwestią wspólnego mieszkania czy seksu przed ślubem. Tutaj podobnie wychodzi że trwałość takich związków pozostawia wiele do życzenia.
Tak więc niestety w wielu przypadkach ludzie dostają to na co sobie skutecznie zapracowali. Zamiast budować na skale budują na piasku a potem zdziwienie jest wielkie i tłumaczeń kupa kiedy to pieprznie.
[cite] belfer:[/cite]Jeżeli ktoś przed ludźmi i wobec Boga ślubował że będzie wierny drugiej osobie to po balu.
I właśnie - na ogół - Sąd Biskupi bada wnikliwie, czy druga strona również przed Bogiem ślubowała. Mogła przecież podejść do Sakramentu Małżeństwa "na luzie", co potwierdza swoim późniejszym życiem.
Inny przypadek, to trwała niezdolność do budowania rodziny, np. z powodu choroby psychicznej (zalicza się do niej alkoholizm), szczególnie wtedy, gdy została zatajona przed ślubem.
Oczywistym jest, że sprawa wygląda fatalnie, gdy takowi "małżonkowie" dorobili się dzieci.
"A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo." Mt 19:9
Gdyby ten cytat zinterpretować literalnie, to w przypadku nierządu (zdrady małżeńskiej) wolno by było rozstać się ze swoją połową.
Niestety, ale tak prosto to jednak nie jest.
6. Kto bierze udział w zgromadzeniach czy nabożeństwach innych wyznań.
Z Rachunku Sumienia.
Mam "Książeczkę do nabożeństwa" (pamiątka rodzinna) z tym rachunkiem.
Są tam też i inne "kwiatki":
- Za nawiedzenie chorych w szpitalach, w celu oddania im jakiejś usługi, zyskuje się 7 lat odpustu.
- Kto uklęknie na jedno kolano przed Najświętszym Sakramentem w tabernakulum zamkniętym i odmówi akt ..., zyskuje 300 dni odpustu. Kto uklęknie na dwa kolana przed Najświętszym Sakramentem publicznie wystawionym i odmówi wyżej wspomniany akt, otrzyma 500 dni odpustu.
- Kto nawiedzi Najświętszy Sakrament, w czasie 40-godzinnego nabożeństwa, kiedy jest publicznie, w monstrancji wystawiony i odmówi jeden raz 5 Ojcze nasz, Zdrowaś, Chwała Ojcu, a na drugi raz to samo na intencję Ojca św., zyskuje 15 lat odpustu.
Itd. itp.
Jak widać:
1. Bardziej się opłaci pomodlić, aniżeli wspomóc chorego.
2. Zrozumiałym staje się, że nadal jeszcze wielu katolików postrzega kochającego nas Ojca, jako liczykrupę.
[cite] Tadeusz:[/cite]Dużo więcej na moim blogu.
Warto poświęcić trochę czasu dla wieczności.
Wiesz co.
To już bym wolała NIE poczytać.
Co prawda są tam treści wulgarne i wiele innego paskudztwa - ale nie ma się wrażenia, iż pisywały je nawiedzone czuby.
Wiadomym zaś jest, iż publikujący tam autorzy, to po prostu osoby wyzute z wszelkiej moralności.
[cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Mam w zadku twojego bloga.
T
Mnie to nie zaszkodzi. Nie moja strata.
Twoja, Twoja.
Bowiem gdybyś pisał dorzecznie, a nie farmazony pitolił - miałbyś możliwość nie jedną osobę do Boga przyprowadzić.
A tak, to ośmieszasz ludzi związanych z Kk, dostarczasz broń antyklerykałom, mają jasny dowód, że katolicy to oszołomstwo jest.
Przy tym prowokujesz do grzechu takie osoby, jak Klarcia - bo Twoje spamy (otrzymuję na skrzynkę mailową) prowokują mnie do złego myślenia o bliźnim i złorzeczenia mu.:be:
Komentarz
co to za ZASADA ? wspolmalzonek ukłasda sobie zycie z kims tam
a osoba porzucona ma zakaz !
ja rozumiem że można to potraktować jako ofiare ale czy nie wychodzi się na ofiare losu ?
i powinien być z tego dumny!
że postępuje jak należy, że trzyma się zasad
że jest człowiekiem a nie łajzą...
nie dosc ze czlowiek zdołowany bo maz/zona odchodzi to jeszcze samotnosc do konca zycia !
nie dosc ze czlowiek zdołowany bo maz/zona odchodzi to jeszcze samotnosc do konca zycia
myślę, że jak się wyczerpie wszystkie możliwości i czasu upłynie sporo...
Tak, ale do tego trzeba wielkiej wiary i wsparcia duchowego - żeby się wyrwać z cierpienia i życia, w którym najważniejsze są własne potrzeby - np potrzeba bliskości, rodziny, nie bycia samotnym itd... - a wtedy to, że się zostało porzuconym przez współmałżonka można odebrać jako wezwanie do nowego powołania, lub w przypadku gdy są dzieci, do przyjęcia tego krzyża i samotnie wychowywać dzieci.
Chociaż łatwo się mówi, jak sobie o tym pomyślę, to to musi masakra być :sad:
Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
ja to rozumiem
ale jak to madrze wyjasnic porzuconym przez tatusia albo mamusie dzieciom?
moze te 10 000 wnioskow to wlasnie takie dzieci ?
Lepiej się uciec do Pana niż ufność pokładać w człowieku.
dzieci nie składają tych wniosków
Joa mialam na mysli doroslych ludzi ktorzy dorastali w niepełnej rodzinie..ich związki często są nieudolne i kończą się porażką
Kobieta 5 lat po slubie, dwoje dzieci 4 i 2 latka. Mąż wychodzi do pracy i juz nie wraca. Po kilku dniach okazuje się że wyprowadził się do innej kobiety...
mijają lata..dokładnie 10 lat !
kobieta bez męża, dzieci bez ojca
próby nawiązania kontaktu kończą się porażką, szukany przez policje..co i raz zmienia miejsce zamieszkania
zakładać sprawe rozwodową ? mogłaby chociaż alimenty otrzymać ?
Gdyby związała się z innym mężczyzną, szczęśliwie to byłby chociaż przykład dla dzieci że trwały związek jest możliwy...
no i właśnie tego nie rozumiem ! nich mi to ktoś wyjaśni ! obecna sytuacja w której się znajdują to lepszy przykład dobrego zycia ?
czyli owa "oddalona" najlepiej jakby związał się z wdowcem ? :cool:
Inna sprawa że jak prowadzę z młodymi ludźmi zajęcia na temat małżeństwa to wychodzi na jaw że spora część z nich dopuszcza opcję rozwodu "w razie czego".
A różne badania niestety pokazują że takie osoby są dużo bardziej skłonne do zdrady i rozwodu. Dlatego proponuje się często (u mnie tak było) żeby narzeczeni porozmawiali ze sobą o tym jakie zapatrywania na rozwód ma druga strona.
To pozwala przynajmniej częściowo uniknąć przykrych zdziwień, ja w przypadku bałbym się zaryzykować związku z osobą która "na wszelki wypadek" już w dniu ślubu ma spakowaną walizkę.
Podobnie jest z resztą z kwestią wspólnego mieszkania czy seksu przed ślubem. Tutaj podobnie wychodzi że trwałość takich związków pozostawia wiele do życzenia.
Tak więc niestety w wielu przypadkach ludzie dostają to na co sobie skutecznie zapracowali. Zamiast budować na skale budują na piasku a potem zdziwienie jest wielkie i tłumaczeń kupa kiedy to pieprznie.
Kulą w płot.
Sakrament Małżeństwa nie ma nic wspólnego z ewentualnym płaceniem alimentów.
Tzn. do alimentacji zobowiązuje jedynie prawo cywilne.
I właśnie - na ogół - Sąd Biskupi bada wnikliwie, czy druga strona również przed Bogiem ślubowała. Mogła przecież podejść do Sakramentu Małżeństwa "na luzie", co potwierdza swoim późniejszym życiem.
Inny przypadek, to trwała niezdolność do budowania rodziny, np. z powodu choroby psychicznej (zalicza się do niej alkoholizm), szczególnie wtedy, gdy została zatajona przed ślubem.
Oczywistym jest, że sprawa wygląda fatalnie, gdy takowi "małżonkowie" dorobili się dzieci.
Sprać po pysku, i won z łóżka spać na podłodze dopóki nie odpokutuje zero sexu, zero obiadu, niech sobie ugotuje sam i pierze swoje gacie i skarpety
Gdyby ten cytat zinterpretować literalnie, to w przypadku nierządu (zdrady małżeńskiej) wolno by było rozstać się ze swoją połową.
Niestety, ale tak prosto to jednak nie jest.
Mam "Książeczkę do nabożeństwa" (pamiątka rodzinna) z tym rachunkiem.
Są tam też i inne "kwiatki":
- Za nawiedzenie chorych w szpitalach, w celu oddania im jakiejś usługi, zyskuje się 7 lat odpustu.
- Kto uklęknie na jedno kolano przed Najświętszym Sakramentem w tabernakulum zamkniętym i odmówi akt ..., zyskuje 300 dni odpustu. Kto uklęknie na dwa kolana przed Najświętszym Sakramentem publicznie wystawionym i odmówi wyżej wspomniany akt, otrzyma 500 dni odpustu.
- Kto nawiedzi Najświętszy Sakrament, w czasie 40-godzinnego nabożeństwa, kiedy jest publicznie, w monstrancji wystawiony i odmówi jeden raz 5 Ojcze nasz, Zdrowaś, Chwała Ojcu, a na drugi raz to samo na intencję Ojca św., zyskuje 15 lat odpustu.
Itd. itp.
Jak widać:
1. Bardziej się opłaci pomodlić, aniżeli wspomóc chorego.
2. Zrozumiałym staje się, że nadal jeszcze wielu katolików postrzega kochającego nas Ojca, jako liczykrupę.
Wiesz co.
To już bym wolała NIE poczytać.
Co prawda są tam treści wulgarne i wiele innego paskudztwa - ale nie ma się wrażenia, iż pisywały je nawiedzone czuby.
Wiadomym zaś jest, iż publikujący tam autorzy, to po prostu osoby wyzute z wszelkiej moralności.
Popieram, choć - dzięki Bogu - problemów z niewiernością małżonka nie miewam.
Twoja, Twoja.
Bowiem gdybyś pisał dorzecznie, a nie farmazony pitolił - miałbyś możliwość nie jedną osobę do Boga przyprowadzić.
A tak, to ośmieszasz ludzi związanych z Kk, dostarczasz broń antyklerykałom, mają jasny dowód, że katolicy to oszołomstwo jest.
Przy tym prowokujesz do grzechu takie osoby, jak Klarcia - bo Twoje spamy (otrzymuję na skrzynkę mailową) prowokują mnie do złego myślenia o bliźnim i złorzeczenia mu.:be:
OK: Ja to wiem, Wy to wiecie - ale osobnicy spod znaku Aborczej mają niezły ubaw z katolików. Typy podobne do Tadzia, to woda na ich młyn.
Właśnie: zły. Bo to, że ktoś nie dotrzymał słowa, nie zwalnia nas w żaden sposób, nie usprawiedliwia.
Małżeństwo jest ryzykiem.