U mnie w domu nie ma podziałów jedzeniowych. Nikt nie jest na diecie, najmłodsze dziecko je już wszystko (poza smażonym i pikantnym), tak więc wszyscy jedzą to samo, łącznie z mężem :bigsmile:
[cite] DwudzietnyTata:[/cite]Czy np. dajecie im do jedzenia coś, czego same byście nie zjadły?
No i tu jest problem, bo ja wszystkożerna jestem.:bigsmile:
Za to wielu rzeczy nie gotuję, bo mąż nie lubi. I tak np. ryż z jabłkami jemy wtedy, jak mąż ma jakiś obiad służbowy i nie będzie jadł w domu. To samo z pierogami z owocami.
Jak mąż Cart był u nas, dostał zapiekany ryż jabłkami, chcieliśmy, żeby zjadł coś bardzodobrego. Ale numer, żebym zryżał..... Następną razą wysyłaj męża z instrukcją obsługi:bigsmile: Na szczęście dostał wiśniówki, może mu to jakoś wynagrodziło ten ryż.... Na frasunek.....
No na pewno nie naleśnikami ,makaronem z owocami czy ryżem ,,kluski z owocami to tez nie dla męża ,,,Jeśli coś takiego pojawia się na stole mąż od razu pyta "czy dziś obiadu nie ma ?
Bądź to nie jest jedzenie ...!!!
Co nie znaczy, że codziennie jest mięcho.
U mnie tak jest , że mąż grzecznie zje naleśniki , placki kartoflane z cukrem :shocked:, dla mnie takie połączenie jest porażające ale nie bedę mu się wtrącać. jednak jeśli gotuje się jakiś gulasz czy smażą schabowe już od progu jest uśmiechnięty i zachwycony,, o jakiś prawdziwy obiad".
Ja w zeszłym roku miałam ogromną pokusę żeby podać mężowi dżem śliwkowy z robakami własnej roboty. Przyznałam się wtedy, że w czasie przekładania do słoików znalazłam usmażonego robaka.
Mąż do dziś żałuje, że się dowiedział, bo w piwnicy zalega kilka słoików jego ulubionego dżemu.
Teraz kusi mnie żeby dzieciom dać.....
Cart, moja żona kazała powiedzieć, że Twój mąż był bardzo dzielny, chociaż dokładki nie chciał, całe szczęście, że podała jakiś chleb i rybę na przekąskę
[cite] ruda megi:[/cite]Co nie znaczy, że codziennie jest mięcho.
U mnie tak jest , że mąż grzecznie zje naleśniki , placki kartoflane z cukrem :shocked:, dla mnie takie połączenie jest porażające ale nie bedę mu się wtrącać. jednak jeśli gotuje się jakiś gulasz czy smażą schabowe już od progu jest uśmiechnięty i zachwycony,, o jakiś prawdziwy obiad".
E no gdzieżby, mąż trzy razy w tygodniu jest poza domem :-)
Nauczyłam go jeść pierogi ,kluski śląskie ,,,,bo wiecie tesciowa takich rarytasów nie gotowała więc mąż się nie nauczył ....
ale zawsze jest jakieś wyjście jeśli naleśniki to np . z pieczarkami z cebulką ,kiełbaską i serkiem żółtym zapiekane
:bigsmile:
Oj, widzę, że nie tylko mój małżonek nie trawi ryżu z jabłkami, który ja uwielbiam :bigsmile: Jak naleśniki to najlepiej z mięskiem, albo zapiekane ( z białym serkiem i szynką) - wersja na słodko dla mnie i dzieciaczków.
Ale nie mogę narzekać, bo zjada raczej wszystko co podam, choć ryżu z jabłkiem nie ośmielam się proponować
Mnie jeść dobre rzecz nauczył mąż i to on dla nas gotuje. Zazwyczaj coś lekkiego, bo jemy jak dzieci już leżą w łóżkach - mąz dużo pracuje, w weekendy, jak jemy w domu, to oczywiście też mąż gotuje- ostatnio ma fazę na indyjskie, a ja grzeczniutko wszystko zjadam )) Dzieci jedzą prawie to samo, może mniej ostre.
Na co dzień dla dzieci, ja robię jedzenie, proste i zdrowe, żadnych wymyślnych rzeczy, nalesniki traktujemy jako deser, mąż takich rzeczy nie je, w ogóle unikamy mącznych rzeczy, jedynie makaron, czasem pierogi (bo bardzo lubimy, ale jemy zamawiane, bo nikt z nas nie robi).
U nas nie ma ryżu z jabłkiem, tylko jaglana z jabłkiem, przekonuję męża od kilku miesięcy, że zdrowe i w ogóle, ale na razie odmawia...
Kiedyś kupiłam ładny kawałek schabu - starczył nam na cztery obiady (nie mieliśmy jeszcze dzieci )
No i schabowe leciały na obiad od poniedziałku do czwartku non stop. W piątek zrobiłam spagetti, a że zostało i sosu i makaronu, podałam go też w sobotę.
Mąż zobaczył talerz i się przeraził:
- Co? Spagetti? Znowu?! Już cały tydzień jem to spagetti! :ag:
[cite] Agnieszka&5:[/cite]Kiedyś kupiłam ładny kawałek schabu - starczył nam na cztery obiady (nie mieliśmy jeszcze dzieci )
No i schabowe leciały na obiad od poniedziałku do czwartku non stop. W piątek zrobiłam spagetti, a że zostało i sosu i makaronu, podałam go też w sobotę.
Mąż zobaczył talerz i się przeraził:
- Co? Spagetti? Znowu?! Już cały tydzień jem to spagetti! :ag:
Moj maz je kilka rzeczy, ktorych ja nie jem i odwrotnie;)
On bardzo lubi sledzie w smietanie i flaki, papryka w occie, ktorych ja nie jem, za to ja robie sobie zupe fasolowa i fasolke po bretonsku, ktorych to potraw on nie tknie;)
Mój mąż zje właściwie wszystko, choć przy niektórych potrawach zamyka oczy i mówi z zachwytem "Alem się smacznie ożenił...":cq:Dziś na przykład to powiedział jedząc karkówkę w sosie z kaszą jęczmienną - więc nic szczególnego.:cj:
Lubi też poeksperymentować (ma facet szczęście, że ja też):fr: Dlatego od czasu do czasu zagaszcza u nas egzotyka. Z pomocą nam LIDL przychodzi i organizowane w nim tygodnie jakieśtam. Latem w ramach tygodnia włoskiego czy hiszpańskiego ośmiornicę zakupiliśmy i ugotowałam mężowi. Sama jedno odnóże spróbowałam. Może być, ale zajadać się tym nie będę.
Teraz w tygodniu luksusu kupiliśmy homara. Na sylwestra go zjemy razem z krewetkami. Jak go przyrządzę, to zrobię zdjęcia i podeślę.
My tez raczej wszystkożerni i nie przepadamy za tymi samymi rzeczami, więc tych nie gotujemy (pewnie dzieci tez nie będą miały szans polubić). Mąż raczej mięsolubny, ale jako syn zawodowej kucharki, nie gardzi zieleniną. No i niestety, zna się na smakach....wszystko wywącha i wysmakuje....Ale nie chce pichcić, więc je , co mu dają :bigsmile:
[cite] Mamuska:[/cite]No na pewno nie naleśnikami ,makaronem z owocami czy ryżem ,,kluski z owocami to tez nie dla męża ,,,Jeśli coś takiego pojawia się na stole mąż od razu pyta "czy dziś obiadu nie ma ?
Bądź to nie jest jedzenie ...!!!
Komentarz
Za to wielu rzeczy nie gotuję, bo mąż nie lubi. I tak np. ryż z jabłkami jemy wtedy, jak mąż ma jakiś obiad służbowy i nie będzie jadł w domu. To samo z pierogami z owocami.
Bądź to nie jest jedzenie ...!!!
Męskie jedzenie to mięso i ziemniaki :bigsmile:
U mnie tak jest , że mąż grzecznie zje naleśniki , placki kartoflane z cukrem :shocked:, dla mnie takie połączenie jest porażające ale nie bedę mu się wtrącać. jednak jeśli gotuje się jakiś gulasz czy smażą schabowe już od progu jest uśmiechnięty i zachwycony,, o jakiś prawdziwy obiad".
Mąż do dziś żałuje, że się dowiedział, bo w piwnicy zalega kilka słoików jego ulubionego dżemu.
Teraz kusi mnie żeby dzieciom dać.....
Przy czym każda surówka otrzymuje szlachetną nazwę: TRAWA:bigsmile:
E no gdzieżby, mąż trzy razy w tygodniu jest poza domem :-)
Nauczyłam go jeść pierogi ,kluski śląskie ,,,,bo wiecie tesciowa takich rarytasów nie gotowała więc mąż się nie nauczył ....
ale zawsze jest jakieś wyjście jeśli naleśniki to np . z pieczarkami z cebulką ,kiełbaską i serkiem żółtym zapiekane
:bigsmile:
U nas trawa to np natka pietruszki i koperek ( nie dla mnie
Ale nie mogę narzekać, bo zjada raczej wszystko co podam, choć ryżu z jabłkiem nie ośmielam się proponować
Nie do końca mój mąż uwielbia surówki, owoce. Mięso też lubi, ale da się pokroić za ogromny talerz pizzy lub spaghetti.
Na co dzień dla dzieci, ja robię jedzenie, proste i zdrowe, żadnych wymyślnych rzeczy, nalesniki traktujemy jako deser, mąż takich rzeczy nie je, w ogóle unikamy mącznych rzeczy, jedynie makaron, czasem pierogi (bo bardzo lubimy, ale jemy zamawiane, bo nikt z nas nie robi).
U nas nie ma ryżu z jabłkiem, tylko jaglana z jabłkiem, przekonuję męża od kilku miesięcy, że zdrowe i w ogóle, ale na razie odmawia...
No i schabowe leciały na obiad od poniedziałku do czwartku non stop. W piątek zrobiłam spagetti, a że zostało i sosu i makaronu, podałam go też w sobotę.
Mąż zobaczył talerz i się przeraził:
- Co? Spagetti? Znowu?! Już cały tydzień jem to spagetti! :ag:
On bardzo lubi sledzie w smietanie i flaki, papryka w occie, ktorych ja nie jem, za to ja robie sobie zupe fasolowa i fasolke po bretonsku, ktorych to potraw on nie tknie;)
Lubi też poeksperymentować (ma facet szczęście, że ja też):fr: Dlatego od czasu do czasu zagaszcza u nas egzotyka. Z pomocą nam LIDL przychodzi i organizowane w nim tygodnie jakieśtam. Latem w ramach tygodnia włoskiego czy hiszpańskiego ośmiornicę zakupiliśmy i ugotowałam mężowi. Sama jedno odnóże spróbowałam. Może być, ale zajadać się tym nie będę.
Teraz w tygodniu luksusu kupiliśmy homara. Na sylwestra go zjemy razem z krewetkami. Jak go przyrządzę, to zrobię zdjęcia i podeślę.
w postaci zup owocowych
ale naleśniki to lubię
To w kwestii obiadów.