[cite] Namor:[/cite]Maćku. Jeśli urodzicie w domu, to zaświadczenie, które powinien wysłać do UM szpital dostajesz do ręki od lekarza. Co oznacza praktycznie, że jeśli urodzicie przed zamknięciem Urzędu to możesz jeszcze tego samego dnia mieć akt urodzenia w swoich rękach.:cool:
O to chyba jakieś zmiany pozytywne były. Kiedy rodziłam w domu to jedyną władną do wydawania zaświadczeń była oddziałowa na porodówce. Bez niej żadne dziecko nie miało szansy (dla urzędu) zaistnieć, choć niby prawo do porodów domowych było już zagwarantowane. Trzeba było zasłużyć na jej wszechmogącą łaskę by mieć dziecko
A to dziwne, u nas w 1997 dokumenty wystawiła położna, miałem wówczas małą batalię z USC, ale skończyło się tylko na dwóch awanturach z pogróżkami niekaralnymi (z mojej strony). W 1999 i 2009 r. nie było najmniejszego problemu.
Jeśli jedziemy na Chrzest prosto ze szpitala po wypisie ..to czemu nie zachaczyć po drodze o prace i wykonać pare spraw niezałatwionych przed porodem ? A co!..wkońcu na noszach kobiety po porodzie nie wiozą ... !
To szacun dla żony !
Ja zdecydowanie nalegałabym na odczekanie chocby miesiąca..tylko się okazuje że to nie jest godne szacunku bo nauczanie nakazuje inaczej.
[cite] Maciek:[/cite]Nauczanie nakazuje chrzcić noworodki, a nie robić przyjęcia dla rodziny.
Tym tropem poszliśmy (+bardzo nas zachęcał znajomy ksiądz). Rodzina nie miała nic przeciw (bo ja i brat byliśmy też chrzczeni w szpitalu, "przy wyjściu"), a w każdym razie się nie uskarżała.
Chrzest był uroczysty i kameralny, bólów poporodowych nijakich przez tę godzinę nie doświadczyłam.
[cite] Małgorzata32:[/cite]
czytając ostatnio wiele życiorysów świętych stwierdzilam, że wszyscy oni byli chrzczenie dosłownie kilka dni po porodzie- chociażby s. Faustyna.
kilka przykładów z najbliższego podwórka:
s. Faustyna Kowalska
25 VIII 1905 - urodziła się
27 VIII 1905 - Chrzest
ks. kardynał S. Wyszyński
3 VIII 1901- urodził się
5 VIII -otrzymuje chrzest
ks Jerzy Popiełuszko
14 IX 1947-urodził się
Został ochrzczony dwa dni później
św Maksymilian Kolbe
08.01.1894 o godz. 1 w nocy - urodził się w Zduńskiej Woli. W tym samym dniu został ochrzczony.
Nie wydaje mi sie, aby w każdej z tych sytuacji był stan zagrożenia życia dziecka.
Poprostu tak było zwyczajowo przyjete. Nikt nie myslał o hucznej imprezie towarzyszącej tej uroczystosci ani tez o PESELU.
Dlaczego dziś tak się nie da?
Jak sobie przypominam prawie wszystkie nasze dzieci były zabierane na Mszę św już od pierwszej niedzieli życia. Ale wciąż jako poganie...
A przecież można było inaczej.
[cite] kowalowa:[/cite]My chrzciliśmy naszego średniego syna w 3 dobie życia, w kaplicy szpitalnej. Chrzestni zostali powiadomieni odpowiednio wcześniej. Do domu pojechaliśmy z maluchem zaraz po chrzcie, tam odbyła się konsumpcja kremówek i szampana w wąskim gronie (rodzice, dzieci, chrzestni - rzecz jasna "biesiadowali" pełnoletni i niekarmiący piersią ). Impreza dla całej rodziny była 6 tygodni później - akurat we święto Trzech Króli.
Wychodziliśmy za szpitala w sobotę. Pierwsza niedziela życia Józia zastała go jako chrześcijanina - pamiętam to uczucie radości, które mnie wtedy przepełniało, a które mnie absolutnie zaskoczyło!
Bezcenne.
Polecam!!!
Kowalowo, dziękuję za to świadectwo!
A przy okazji uświadomiłam sobie, że sama ( wraz z moim bratem bliźniakiem) byłam chrzczona w czwartej dobie życia, w pierwszą niedzielę po urodzeniu. W szpitalu. Przy chrzcie był obecny jedynie ksiądz i pielegniarka. Nawet rodziców nie było. Wszelkie formalności dokonano później. A huczna impreza dla rodziny była kilka tygodni później.
W tym przypadku, tak się akurat złozyło...
Asiao - to, co Maciek pisze to nic innego niż KKK
Aż poszukałam:
1250 (...) Gdyby Kościół i rodzice nie dopuszczali dziecka do chrztu zaraz po urodzeniu, pozbawiliby je cennej łaski stania się dzieckiem Bożym.
[cite] asiao:[/cite]Ja zdecydowanie nalegałabym na odczekanie chocby miesiąca..tylko się okazuje że to nie jest godne szacunku bo nauczanie nakazuje inaczej.
Czekaj ile chcesz, przy chrzcie matka nie musi być obecna, jeśli niedomaga. A jeśli chodzi o terminy, mówimy tu o prawie kanonicznym, czyli wersji minimum. Kościół swe posłuszne dzieci zachęca do większej gorliwości niż minimum określone w prawie.
Bardzo polecam lekturę rozdziału o chrzcie właśnie w "W co wierzymy" Leo J. Trese.
Mnie to bardzo zdopingowało do nieopóźniania sakramentu chrztu u naszych dzieci.
k
dobrze ja rozumiem ..moge zgodzić się na chrzest zaraz po odcięciu pępowiny ...w zakrwawionej koszuli porodowej..obolała i w pół przytomna ..i dzieki temu moje dziecko stanie świętsze od świętych ? a ja poprostu odrazu w niebo wzięta !
Zaczyna mnie denerwować to całe nauczanie.
Asiao, spokojnie! Nie wpadajmy w skrajności!
Tu nie chodzi o chrzest njeszcze na łóżku porodowym- choć w sytuacji zagrożenia zycia konieczny. Chodzi o to, aby chrzcić dziecko możliwie szybko.
Asiao robi sobie żarty, bo doskonale wie, że w starszej formie Chrztu rodzice biologiczni nie maja nic do roboty poza dreptaniem za chrzestnymi niosącymi dziecko.
Asiuo - no nie wiem.
Ja nie miałam przeciwwskazań do tego, żeby ubrać się w elegancką sukienkę (mąż miał w domu ją przygotowaną w domu w widocznym miejscu, żeby nie zapomnieć), kosmetyki do makijażu miałam ze sobą (bo ja lubię czuć się ładnie także w pierwszej dobie po porodzie). Najbardziej zmęczona i nieprzytomna nieco byłam za każdym razem w drugiej dobie, bo przy wyjściu ze szpitala to już byłam w "gotowości bojowej", bo w domu jakieś specjalnej taryfy ulgowej nie przewidywałam.
Gdzie leży Twój problem? Dlaczego tak się złościsz?
Przecież nikt nie pisze, że tak mają robić wszyscy.
Jeśli chcesz, możesz - bo dobrze się czujesz i masz wsparcie w rodzinie, to się tylko zastanawiasz, jak to zrobić.
Nie chcesz - nie musisz.
Chodzi przede wszystkim o to, żeby nie odwlekać - KK zaleca chrzest w pierwszym miesiącu (nie pamiętam już źródła, ale się postaram dotrzeć do niego).
Pozdrawiam,
k
@asiao - No już przez parę godzin, że nie wspomnę o paru dniach, zdążysz się z tej koszuli przebrać, wykąpać, a nawet umalować i pójść do kościoła...
A jak się nie da, to ksiądz przyjdzie do szpitala (ksiądz przyszedł, nie robił problemów, nie dziwił się, a nawet pielęgniarki się cieszyły, kwiatków naprzynosiły do sali, dały upominki - miło było). Bo wiedziałam, że ze szpitala moje dziecko szybko nie wyjdzie. A zagrożenia życia nie było i patrząc praktycznie można było czekać. Tylko po co?
Ostatnie chrzciliśmy moim zdaniem późno - 3 tygodnie. Ksiądz się dziwił (inny już ksiądz, nie tamten, bo tamten był z PMK), że za wcześnie, i w ogóle chyba my z kosmosu mu spadliśmy...
Jakbyśmy mogli, to byśmy chrzcili w FSSP...
Gdzie leży Twój problem? Dlaczego tak się złościsz?
Przecież nikt nie pisze, że tak mają robić wszyscy.
ooo doprawdy ? alleluja !
Asiao robi sobie żarty, bo doskonale wie, że w starszej formie Chrztu rodzice biologiczni nie maja nic do roboty poza dreptaniem za chrzestnymi niosącymi dziecko.
wolałabym jednak przy tym być!! bo to moje dziecko!!! i jestem zachwycona starym rytem Chrztu i wydaje mi się on tak odświętny, że wart jest godnego i w miare sprawnego uczestniczenia połączonego z rodzinnym świętowaniem !
Komentarz
Wg. mnie Chrzest powinien byc obchodzony uroczyście a nie w bólach poporodowych.
Ja zdecydowanie nalegałabym na odczekanie chocby miesiąca..tylko się okazuje że to nie jest godne szacunku bo nauczanie nakazuje inaczej.
w końcu Pana Jezusa zaniesiono do świątyni 40 dni po narodzinach
Tym tropem poszliśmy (+bardzo nas zachęcał znajomy ksiądz). Rodzina nie miała nic przeciw (bo ja i brat byliśmy też chrzczeni w szpitalu, "przy wyjściu"), a w każdym razie się nie uskarżała.
Chrzest był uroczysty i kameralny, bólów poporodowych nijakich przez tę godzinę nie doświadczyłam.
k
niech wykluczą udział kobiet w przebywaniu w Kościele
niech się zbawiają rodzeniem i wystarczy
kilka przykładów z najbliższego podwórka:
s. Faustyna Kowalska
25 VIII 1905 - urodziła się
27 VIII 1905 - Chrzest
ks. kardynał S. Wyszyński
3 VIII 1901- urodził się
5 VIII -otrzymuje chrzest
ks Jerzy Popiełuszko
14 IX 1947-urodził się
Został ochrzczony dwa dni później
św Maksymilian Kolbe
08.01.1894 o godz. 1 w nocy - urodził się w Zduńskiej Woli. W tym samym dniu został ochrzczony.
Nie wydaje mi sie, aby w każdej z tych sytuacji był stan zagrożenia życia dziecka.
Poprostu tak było zwyczajowo przyjete. Nikt nie myslał o hucznej imprezie towarzyszącej tej uroczystosci ani tez o PESELU.
Dlaczego dziś tak się nie da?
Jak sobie przypominam prawie wszystkie nasze dzieci były zabierane na Mszę św już od pierwszej niedzieli życia. Ale wciąż jako poganie...
A przecież można było inaczej.
Kowalowo, dziękuję za to świadectwo!
A przy okazji uświadomiłam sobie, że sama ( wraz z moim bratem bliźniakiem) byłam chrzczona w czwartej dobie życia, w pierwszą niedzielę po urodzeniu. W szpitalu. Przy chrzcie był obecny jedynie ksiądz i pielegniarka. Nawet rodziców nie było. Wszelkie formalności dokonano później. A huczna impreza dla rodziny była kilka tygodni później.
W tym przypadku, tak się akurat złozyło...
Aż poszukałam:
1250 (...) Gdyby Kościół i rodzice nie dopuszczali dziecka do chrztu zaraz po urodzeniu, pozbawiliby je cennej łaski stania się dzieckiem Bożym.
Mnie to bardzo zdopingowało do nieopóźniania sakramentu chrztu u naszych dzieci.
k
Zaczyna mnie denerwować to całe nauczanie.
Nakręcamy się dalej? :cool:
świetnie! uczcie tak swoich synów..będą porywać noworodki matkom od piersi do Chrztu!
Tu nie chodzi o chrzest njeszcze na łóżku porodowym- choć w sytuacji zagrożenia zycia konieczny. Chodzi o to, aby chrzcić dziecko możliwie szybko.
Ja nie miałam przeciwwskazań do tego, żeby ubrać się w elegancką sukienkę (mąż miał w domu ją przygotowaną w domu w widocznym miejscu, żeby nie zapomnieć), kosmetyki do makijażu miałam ze sobą (bo ja lubię czuć się ładnie także w pierwszej dobie po porodzie). Najbardziej zmęczona i nieprzytomna nieco byłam za każdym razem w drugiej dobie, bo przy wyjściu ze szpitala to już byłam w "gotowości bojowej", bo w domu jakieś specjalnej taryfy ulgowej nie przewidywałam.
Gdzie leży Twój problem? Dlaczego tak się złościsz?
Przecież nikt nie pisze, że tak mają robić wszyscy.
Jeśli chcesz, możesz - bo dobrze się czujesz i masz wsparcie w rodzinie, to się tylko zastanawiasz, jak to zrobić.
Nie chcesz - nie musisz.
Chodzi przede wszystkim o to, żeby nie odwlekać - KK zaleca chrzest w pierwszym miesiącu (nie pamiętam już źródła, ale się postaram dotrzeć do niego).
Pozdrawiam,
k
A jak się nie da, to ksiądz przyjdzie do szpitala (ksiądz przyszedł, nie robił problemów, nie dziwił się, a nawet pielęgniarki się cieszyły, kwiatków naprzynosiły do sali, dały upominki - miło było). Bo wiedziałam, że ze szpitala moje dziecko szybko nie wyjdzie. A zagrożenia życia nie było i patrząc praktycznie można było czekać. Tylko po co?
Ostatnie chrzciliśmy moim zdaniem późno - 3 tygodnie. Ksiądz się dziwił (inny już ksiądz, nie tamten, bo tamten był z PMK), że za wcześnie, i w ogóle chyba my z kosmosu mu spadliśmy...
Jakbyśmy mogli, to byśmy chrzcili w FSSP...
Przecież nikt nie pisze, że tak mają robić wszyscy.
ooo doprawdy ? alleluja !
Asiao robi sobie żarty, bo doskonale wie, że w starszej formie Chrztu rodzice biologiczni nie maja nic do roboty poza dreptaniem za chrzestnymi niosącymi dziecko.
wolałabym jednak przy tym być!! bo to moje dziecko!!! i jestem zachwycona starym rytem Chrztu i wydaje mi się on tak odświętny, że wart jest godnego i w miare sprawnego uczestniczenia połączonego z rodzinnym świętowaniem !