@Arletta
Większym zmarżlakiem od Ciebie mogłabym być tylko ja.Choć wiele razy słyszałam ,ba, nawet czytałam o zaletach zimnego prysznica nigdy nie próbowałam ,ja poprosto uwielbiałam gorące kąpiele.Zupęłnie przypadkowo zrobiłam na początku prysznicu zimny natrysk i zakończyłam zimnym ,w międzyczasie normalna ciepła woda.Po pierwszym razie takiego natrysku już były efekty:zero uczucia chłodu ,super samopoczucie,po kolejnych zauwazylam ,że nie marzną mi ręce na dworze,robią sie cieple stopy.Zimę przechodzilam praktycznie bez rękawic.
Zamienny prysznic biorę dokladnie 2 miesiące i cieszę sie z tego jak mały dzieciak.Zauważyłam rownież ,że cieplejsza woda pod czas kąpieli zaczyna parzyć.
BARDZO POLECAM.Ciekawi mnie wasze doświadczenie w tej kwesti.
Miałam podać swoje menu. Ponieważ nie potrafię codziennie systematycznie spisywać tego, co jadamy, będę pisała każdego dnia - jak sobie przypomnę.
Dziś:
śniadanie: zupa cebulowa, chleb żytni razowy na zakwasie, serek migdałowy ze szczypiorkiem, poszatkowana kapusta, kiszony ogórek.
drugi posiłek: kasza gryczana, surówka z kapusty białej z sosem prawie winegret (zamiast soku z cytryny woda z kiszonych ogórków, do tego ząbek czosnku, olej rzepakowy tłoczony na zimno, zmiksowane), potrawka warzywna: czosnek, starta marchew, por, podgotowane różyczki brokuła, troszkę pomidorów i zielona soczewica.
Kolejny posiłek: naleśniki gryczane z nadzieniem warzywnym (obiadowym)
w międzyczasie: surowa marchew do chrupania i jabłko, osobno sok domowy z marchwi i jabłka
kolacja: kasza jaglana z mleczkiem migdałowym, duszone jabłka
córka dodatkowy posiłek: zupa jarzynowa z pieczywem, pastą i szczypiorem
wczoraj:
śniadanie: zupa z porów, chleb żytni razowy na zakwasie, "masełko" z siemienia lnianego i oleju rzepakowego tłoczonego na zimno, czosnek, poszatkowana marchew, kapusta, kiszony ogórek, domowy szczypiorek
posiłek: nagie pierożki z kaszy gryczanej i jaglanej (kasza, kiszone ogórki, podduszony czosnek, przyprawy, ciecierzyca), surówka z kapusty pekińskiej z czosnkiem, marchewką, kiszoną kapustą oraz pieczone buraczki (z majerankiem)
posiłek: ziemniaki gotowane, brokuł, bób
w międzyczasie: marchew, jabłko, rodzynki
kolacja: zupa, chleb z pastą z ciecierzycy z krązkami marchewki i kiszonym ogórkiem, szczypiorek
córka i syn dodatkowo przed południem: kasza jaglana z mleczkiem migdałowym, duszone jabłka
przedwczoraj:
śniadanie: zupa z czerwonej soczewicy, chleb razowy żytni z warzywami i pastą z sezamu, szczypiorek
posiłek: makaron razowy z gęstym sosem zrobionym z dużej ilości pora i papryki (z własnej mrożonki), pieczona z przyprawami dynia z fasolą (doprawiona curry), surówka z marchewki
posiłek: kasza jęczmienna, duszona czerwona kapusta
posiłek: ciasto orkiszowe z makiem i rodzynkami
kolacja: kasza jaglana z jabłkami i mleczkiem migdałowym (dzieci), ja z posypką z siemienia lnianego i ogórkiem kiszonym, z olejem rzepakowym tłoczonym na zimno
Wanda, u nas śniadania i ogólnie wszystkie posiłki są mocno związane z porami roku. Okres zimny to czas jedzenia zup (nie jadamy ich prawie wcale lub wcale w lecie i późną wiosną). Po prostu po nocy potrzebujemy dużo wilgoci, jakoś inne rzeczy wtedy nam nie wchodzą. Płatki czy kasze na słodko to często drugi posiłek w zimie, w cieplejszej porze może wejdzie na pierwsze miejsce. Teraz jest bardzo ubogi czas warzywny, ale tak to jest wiosną. Nie kupujemy w zimie żadnych nowalijek. Skupiamy się teraz na kapuście białej, czerwonej, włoskiej, pekińskiej, porach (uwielbiamy je), cebuli, marchwi, dyni, selerze, burakach, własnych kiszonkach. Z tego można wyczarować różne smaczne posiłki.
My nie mamy dobrej piwnicy, można w niej tylko bez problemu długo, aż do lata, trzymać dynie. Żadne korzeniowe się nie utrzymają. Marchew sieję, bardzo wczesą, jest już pod koniec czerwca, ale to tylko tak, na zjedzenie. Siejemy za to warzywa, które zimują na działce, jak jarmuż (dużą ilość), skorzonerę (niestety, wszystko już zjedliśmy z działki), doskonała jest roszponka. Ja lubię jeszcze topinambur, ale rodzina mniej, więc chyba sobie na razie daruję jego uprawę, bo szkoda mi każdego centymetra na działce.
Marchew kupuję, ale my i tak jadamy bardzo dużo dyni, gdzie się da zastępujemy dynią marchew. Nie mam za bardzo wyboru, kupuję to, co można dostać. Nie robię przetworów na zimę, typu leczo, tylko kiszonki, pomidory, powidła i trochę dżemów bez cukru.
Teraz warto posiać mizunę, można ją kupić we Franchi Sementi. Powyżej 30 zł przesyłka gratis. Mi juz kiełkuje. Mizuna jest fajna, bo bardzo szybko rośnie, do tego jak się stopniowo wyrywa rośliny, to pozostałe się rozrastają. Kiełkuje mi rzodkiewka, koper, groszek, mam już duży bób - same wspaniałości.
Wanda, spróbuj z warzywami typu skorzonera, dynie (nasiona wysiewa się najwcześniej 15 marca, więc zdążą do Ciebie dojść na czas), może z jarmużem, roszponką. Do tego warto bardzo wcześniej siać rzodkiewkę, sałatę i koniecznie bób. Ja bób sieję 20 lutego do pojemniczków, miesiąc później wysadzam spore roslinki do ziemi. bób jest odporny na zimny, wytrzymuje do -5.
Teraz też jest okres, że duzo jadamy własnego szczypioru, kiełki i czekamy na pierwsze uprawy działkowe.
Iza, do mnie nie doszło, wysyłam do Ciebie wiadomość.
@AniaD
Słyszałam o jarmużu ,że to bogactwo witamin zwłaszcza wit C.Nie mam bladego pojęcia jak się ją uprawia ,jak wygłąda ,czym to się je.Wiem tylko ,ze nie mogłam tego na targu nigdy dostać.
Podziwiam Twoją pasję żywieniową
Małgorzato, dla mnie ziemia jest takim oderwaniem się od tego betonu. W mojej okolicy, tak zielonej do tej pory, powstają nowe bloki, robi się coraz gorzej. Przy pracy na działce zapomina się o hałasie, samochodach, które spychają ludzi coraz bardziej. Też chciałabym mieć dom i ziemię... Bardzo lubię pracę na działce, tym bardziej teraz, jak udało nam się uporządkować ziemię, nie ma już chaszczy, chwastów, gruzu. Robi się po prostu ślicznie. A mąż przygotował u mojego taty deski, robi dzieciom piaskownicę, chuśtawki, taką zgrabną szopę z toaletą. Będzie można siedzieć cały dzień.
Iza, zaraz odpiszę.
Kristi, jarmuż się super łatwy w uprawie. Jeszcze nam się nie zdarzyło, by coś się z nim działo (nie wspomnę tylko zająca, który się u nas nim raczył ). Jarmuż najlepiej siać od razu do ziemi, można od maja do końca czerwca. Lepiej, by rosliny nie rosły za gęsto, bo potem plony są mniejsze - ja po prostu część siewek usuwam. Plewienie jest praktycznie tylko raz, bo potem jarmuż ma spore liście i chwasty nie rosną. I tyle z nim pracy. Zaczynamy zbiory po pierwszych przymrozkach, na raz zwywamy tyle liści, ile nam potrzeba na jeden posiłek. Mamy go aż do wiosny. My bardzo lubimy jarmuż, ale dla niektórych osób może być zbyt intensywny. Najlepiej smakuje z podduszonym czosnkiem, cebulką, pomidorami, przyprawiony kurkumą, imbirem, gałką muszkatołową i kolendrą (jarmuż wcześniej trzeba lekko obgotować). Bardzo rzadko można go kupić, ja widziałam go w Makro i kiedyś w Realu.
Dzisiejsze menu:
śniadanie: zupa jarzynowo-burakowa, czapati orkiszowe
posiłek: płatki owsiane, duszone jabłka z rodzynkami, mleczko migdałowe
posiłek: zapiekanka z ryżu brązowego i warzyw (kapusta obgotowana, pokrojona w kwadraty, do tego podduszona cebula z czosnkiem, marchewką i pomidorami), surówka z pietruszki, marchewki, ogórka kiszonego i szczypioru, ciecierzyca
posiłek: czapati z masą sezamowo-rodzynkową
w międzyczasie: sok marchewkowo-jabłkowy, surowe jabłka, surowa kapusta
kolacja: zupa dyniowa z mleczkiem kokosowym z kaszą jaglaną
Dzieci do posiłków dostają zawsze olej rzepakowy tłoczony na zimno (do zup, do kasz, ziemniaków etc).
No właśnie a czego nie powinno zabraknąć, jak występuję alergia, do tego nie chce się brać leków?Ja nigdy alergii nie miałam,a od o.k. 3 tygodni katar suchy,dziś po jeździe w lesie piekące oczy i ogólny nieład, zmęczenie organizmu. W badaniach wyszedł mi kiedyś tylko kurz domowy,ale w minimalnej ilości?Co robić?Aniu jestem ciekawa Twojej wiedzy w tym temacie.
Arletta, jesli jest alergia, to warto porządnie zadbać o stan jelit. To jest i niezwykle łatwe i zarazem dla wielu nie do zrobienia. Odrzucamy żywność przetworzoną (biała mąka, sól, biały ryż, cukier, wędliny, żółty ser, wszelkie słodzone jogurty, gotowe soki, napoje, mrożonki etc), odstawiłabym też cały nabiał i mięso - do czasu aż sie jelita zregenerują. Wrowadzić ile się da warzyw i sezonowych owoców, teraz nie jest to takie trudne. Jak najwięcej jeść warzyw i owoców na surowo, do tego pić świeżo wyciśnięte domowe soki. Jedzenie jak najprostsze, przygotowywane w domu, nie ulepszane i przetwarzane przez przemysł spożywczy. Tak naprawdę patrząc na ofertę dużych sklepów, to minimalna ilość sprzedawanego przez nich towaru jest "jadalna". Prawie wszystko to produkty mocno przetworzone, mało wartościowe lub zupełnie bezwartościowe z punktu widzenia zdrowia.
W sumie takie jedzenie najlepiej leczy i zapobiega chorobom. Przy zdrowych organizmach można sobie czasem pozwalać na coś zakazanego, przy chorobie, jeśli komuś zależy na wyzdrowieniu - dieta powinna być bardzo ścisła. Czasem są osoby, które się skarżą, że im dieta nie pomaga - ale z rozmowy wynika, że spożywają cukier, jedzą biały makaron, a warzywa owszem, jako surówka do obiadu. To jest za mało, tak naprawdę to jest oszukiwanie siebie. Organizm powinien zostać dosłownie zalany witaminami i minerałami z naturalnych produktów żywnościowych, by przeciążone organy mogły się oczyścić i zregenerować. Przy jedzeniu typu śniadanie: wędlina lub nutella z chlebem, obiad: rosół, makaron z serem, podwieczorek: batonik (spisane z przedszkola, gdzie Pawełek chodzi na zajęcia), nawet z jakimś dodatkiem warzyw, typu surówka, organizm jest zawalony cukrem, złej jakości tłuszczem, a nie dostarcza się podstawowych minerałów i witamin. Jeśli chce się zmiany, to nie wystarcza, by wprowadzić na obiad warzywa - to jeden element, ale reszta też powinna ulec zmianie.
Wiem, że dla wielu osób szokujące zmiany są niemożliwe, ale warto przynajmniej powoli zmieniać swoje przyzwyczajenia, bo dieta oparta o rafinowane składniki, do tego uboga w podstawowe składniki odżywcze, prowadzi do kłopotów ze zdrowiem.
Z antyrakowej polityki... dziś siłą powstrzymałam się od zakupienia i zjedzenia mleka w tubie. Uwielbiam takie rzeczy - smak dzieciństwa...
Z drugiej strony naczytałam się o tym, że cukier i węglowodany w ogóle podkarmiają komórki nowotworowe
Żeby zabić chęć na słodycze teraz piję mleko
:smile:
Anmamako, ja nie jestem zwolenniczką picia na stałe ziół. Owszem, trochę, nie codziennie - tak, ale nie ciągle. Ja sama nie pijam ziół (poza fazami, że mam na jakieś ochotę) i dzieciom też nie daję. Inna sprawa, że tak naprawdę to smaczne są herbatki robione z ziół własnych, są wtedy niezwykle aromatyczne i pyszne. Te kupowane przy nich to jakie wypłuczki.
Ja nie mówiłam o piciu ziół codziennie, ale tak z ciekawości zapytałam. I dzięki za odpowiedź
Ale wiesz zaintrygował mnie ten wątek i chciałabym zapytać jeszcze o jedną rzecz. Jeżeli jesteście weganami, nie jecie mięsa i nabiału, to jak wygląda wprowadzanie pokarmów dla takiego malucha co jest na piersi? :bigsmile:
Anmamako, przecież dieta każdego człowieka nie składa się tylko z mięsa i nabiału. Jest jeszcze cała gama roślin strączkowych, orzechów, nasion, wielka paleta warzyw (z których wiele osób zna i jada tylko jakiś procent z tego, co w Polsce rośnie), wiele zbóż, kasze. To jest bogactwo, z którego można zrobić ogromną ilość rozmaitych posiłków.
Komentarz
Znaczy, że co, że dzięki soli witaminy pozostają w gotowanych warzywach? Wierzyć mi się w to nie chce. Jakieś dowody proszę.
Ale biorąc na logikę,że sól konserwuje ma to sens.Po za tym sól ma też masę mikroelementów .
To dla mnie, ale ja to mam, kiedy nie jem mięsa w ogóle.
na tej stronie jest tabela produktów
Większym zmarżlakiem od Ciebie mogłabym być tylko ja.Choć wiele razy słyszałam ,ba, nawet czytałam o zaletach zimnego prysznica nigdy nie próbowałam ,ja poprosto uwielbiałam gorące kąpiele.Zupęłnie przypadkowo zrobiłam na początku prysznicu zimny natrysk i zakończyłam zimnym ,w międzyczasie normalna ciepła woda.Po pierwszym razie takiego natrysku już były efekty:zero uczucia chłodu ,super samopoczucie,po kolejnych zauwazylam ,że nie marzną mi ręce na dworze,robią sie cieple stopy.Zimę przechodzilam praktycznie bez rękawic.
Zamienny prysznic biorę dokladnie 2 miesiące i cieszę sie z tego jak mały dzieciak.Zauważyłam rownież ,że cieplejsza woda pod czas kąpieli zaczyna parzyć.
BARDZO POLECAM.Ciekawi mnie wasze doświadczenie w tej kwesti.
Dziś:
śniadanie: zupa cebulowa, chleb żytni razowy na zakwasie, serek migdałowy ze szczypiorkiem, poszatkowana kapusta, kiszony ogórek.
drugi posiłek: kasza gryczana, surówka z kapusty białej z sosem prawie winegret (zamiast soku z cytryny woda z kiszonych ogórków, do tego ząbek czosnku, olej rzepakowy tłoczony na zimno, zmiksowane), potrawka warzywna: czosnek, starta marchew, por, podgotowane różyczki brokuła, troszkę pomidorów i zielona soczewica.
Kolejny posiłek: naleśniki gryczane z nadzieniem warzywnym (obiadowym)
w międzyczasie: surowa marchew do chrupania i jabłko, osobno sok domowy z marchwi i jabłka
kolacja: kasza jaglana z mleczkiem migdałowym, duszone jabłka
córka dodatkowy posiłek: zupa jarzynowa z pieczywem, pastą i szczypiorem
wczoraj:
śniadanie: zupa z porów, chleb żytni razowy na zakwasie, "masełko" z siemienia lnianego i oleju rzepakowego tłoczonego na zimno, czosnek, poszatkowana marchew, kapusta, kiszony ogórek, domowy szczypiorek
posiłek: nagie pierożki z kaszy gryczanej i jaglanej (kasza, kiszone ogórki, podduszony czosnek, przyprawy, ciecierzyca), surówka z kapusty pekińskiej z czosnkiem, marchewką, kiszoną kapustą oraz pieczone buraczki (z majerankiem)
posiłek: ziemniaki gotowane, brokuł, bób
w międzyczasie: marchew, jabłko, rodzynki
kolacja: zupa, chleb z pastą z ciecierzycy z krązkami marchewki i kiszonym ogórkiem, szczypiorek
córka i syn dodatkowo przed południem: kasza jaglana z mleczkiem migdałowym, duszone jabłka
przedwczoraj:
śniadanie: zupa z czerwonej soczewicy, chleb razowy żytni z warzywami i pastą z sezamu, szczypiorek
posiłek: makaron razowy z gęstym sosem zrobionym z dużej ilości pora i papryki (z własnej mrożonki), pieczona z przyprawami dynia z fasolą (doprawiona curry), surówka z marchewki
posiłek: kasza jęczmienna, duszona czerwona kapusta
posiłek: ciasto orkiszowe z makiem i rodzynkami
kolacja: kasza jaglana z jabłkami i mleczkiem migdałowym (dzieci), ja z posypką z siemienia lnianego i ogórkiem kiszonym, z olejem rzepakowym tłoczonym na zimno
:flowers:
Ania, wysłałam Ci wiadomość, być może dojdzie
My nie mamy dobrej piwnicy, można w niej tylko bez problemu długo, aż do lata, trzymać dynie. Żadne korzeniowe się nie utrzymają. Marchew sieję, bardzo wczesą, jest już pod koniec czerwca, ale to tylko tak, na zjedzenie. Siejemy za to warzywa, które zimują na działce, jak jarmuż (dużą ilość), skorzonerę (niestety, wszystko już zjedliśmy z działki), doskonała jest roszponka. Ja lubię jeszcze topinambur, ale rodzina mniej, więc chyba sobie na razie daruję jego uprawę, bo szkoda mi każdego centymetra na działce.
Marchew kupuję, ale my i tak jadamy bardzo dużo dyni, gdzie się da zastępujemy dynią marchew. Nie mam za bardzo wyboru, kupuję to, co można dostać. Nie robię przetworów na zimę, typu leczo, tylko kiszonki, pomidory, powidła i trochę dżemów bez cukru.
Teraz warto posiać mizunę, można ją kupić we Franchi Sementi. Powyżej 30 zł przesyłka gratis. Mi juz kiełkuje. Mizuna jest fajna, bo bardzo szybko rośnie, do tego jak się stopniowo wyrywa rośliny, to pozostałe się rozrastają. Kiełkuje mi rzodkiewka, koper, groszek, mam już duży bób - same wspaniałości.
Wanda, spróbuj z warzywami typu skorzonera, dynie (nasiona wysiewa się najwcześniej 15 marca, więc zdążą do Ciebie dojść na czas), może z jarmużem, roszponką. Do tego warto bardzo wcześniej siać rzodkiewkę, sałatę i koniecznie bób. Ja bób sieję 20 lutego do pojemniczków, miesiąc później wysadzam spore roslinki do ziemi. bób jest odporny na zimny, wytrzymuje do -5.
Teraz też jest okres, że duzo jadamy własnego szczypioru, kiełki i czekamy na pierwsze uprawy działkowe.
Iza, do mnie nie doszło, wysyłam do Ciebie wiadomość.
Słyszałam o jarmużu ,że to bogactwo witamin zwłaszcza wit C.Nie mam bladego pojęcia jak się ją uprawia ,jak wygłąda ,czym to się je.Wiem tylko ,ze nie mogłam tego na targu nigdy dostać.
Podziwiam Twoją pasję żywieniową
Iza, zaraz odpiszę.
Kristi, jarmuż się super łatwy w uprawie. Jeszcze nam się nie zdarzyło, by coś się z nim działo (nie wspomnę tylko zająca, który się u nas nim raczył ). Jarmuż najlepiej siać od razu do ziemi, można od maja do końca czerwca. Lepiej, by rosliny nie rosły za gęsto, bo potem plony są mniejsze - ja po prostu część siewek usuwam. Plewienie jest praktycznie tylko raz, bo potem jarmuż ma spore liście i chwasty nie rosną. I tyle z nim pracy. Zaczynamy zbiory po pierwszych przymrozkach, na raz zwywamy tyle liści, ile nam potrzeba na jeden posiłek. Mamy go aż do wiosny. My bardzo lubimy jarmuż, ale dla niektórych osób może być zbyt intensywny. Najlepiej smakuje z podduszonym czosnkiem, cebulką, pomidorami, przyprawiony kurkumą, imbirem, gałką muszkatołową i kolendrą (jarmuż wcześniej trzeba lekko obgotować). Bardzo rzadko można go kupić, ja widziałam go w Makro i kiedyś w Realu.
Dzisiejsze menu:
śniadanie: zupa jarzynowo-burakowa, czapati orkiszowe
posiłek: płatki owsiane, duszone jabłka z rodzynkami, mleczko migdałowe
posiłek: zapiekanka z ryżu brązowego i warzyw (kapusta obgotowana, pokrojona w kwadraty, do tego podduszona cebula z czosnkiem, marchewką i pomidorami), surówka z pietruszki, marchewki, ogórka kiszonego i szczypioru, ciecierzyca
posiłek: czapati z masą sezamowo-rodzynkową
w międzyczasie: sok marchewkowo-jabłkowy, surowe jabłka, surowa kapusta
kolacja: zupa dyniowa z mleczkiem kokosowym z kaszą jaglaną
Dzieci do posiłków dostają zawsze olej rzepakowy tłoczony na zimno (do zup, do kasz, ziemniaków etc).
W sumie takie jedzenie najlepiej leczy i zapobiega chorobom. Przy zdrowych organizmach można sobie czasem pozwalać na coś zakazanego, przy chorobie, jeśli komuś zależy na wyzdrowieniu - dieta powinna być bardzo ścisła. Czasem są osoby, które się skarżą, że im dieta nie pomaga - ale z rozmowy wynika, że spożywają cukier, jedzą biały makaron, a warzywa owszem, jako surówka do obiadu. To jest za mało, tak naprawdę to jest oszukiwanie siebie. Organizm powinien zostać dosłownie zalany witaminami i minerałami z naturalnych produktów żywnościowych, by przeciążone organy mogły się oczyścić i zregenerować. Przy jedzeniu typu śniadanie: wędlina lub nutella z chlebem, obiad: rosół, makaron z serem, podwieczorek: batonik (spisane z przedszkola, gdzie Pawełek chodzi na zajęcia), nawet z jakimś dodatkiem warzyw, typu surówka, organizm jest zawalony cukrem, złej jakości tłuszczem, a nie dostarcza się podstawowych minerałów i witamin. Jeśli chce się zmiany, to nie wystarcza, by wprowadzić na obiad warzywa - to jeden element, ale reszta też powinna ulec zmianie.
Wiem, że dla wielu osób szokujące zmiany są niemożliwe, ale warto przynajmniej powoli zmieniać swoje przyzwyczajenia, bo dieta oparta o rafinowane składniki, do tego uboga w podstawowe składniki odżywcze, prowadzi do kłopotów ze zdrowiem.
Z drugiej strony naczytałam się o tym, że cukier i węglowodany w ogóle podkarmiają komórki nowotworowe
Żeby zabić chęć na słodycze teraz piję mleko
:smile:
Ale wiesz zaintrygował mnie ten wątek i chciałabym zapytać jeszcze o jedną rzecz. Jeżeli jesteście weganami, nie jecie mięsa i nabiału, to jak wygląda wprowadzanie pokarmów dla takiego malucha co jest na piersi? :bigsmile: