Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak sobie radzić ze strachajłą?!

edytowano marca 2011 w Pomagajmy sobie
Mam problem ze starszym średniakiem, Antkiem - strasznym jest strachajłą, i zamiast z wiekiem się uspokajać, jest coraz gorzej. Teraz ma 6,5 roku i po wakacjach idzie do szkoły.
Zaczęło się od panicznego lęku przed psami, w wieku kilku lat - i to nawet najmniejszymi takimi co wyglądają jak świnki morskie. Potem okazało się że podobnie panicznie reaguje na koty. Teraz boi się w mieszkaniu wyjść do innnego pokoju, musi ktoś być przy nim. Próbuję mu tłumaczyć że musi z tym walczyć, pokonywać strach, ale widzę że kompletnie puszcza to mimo uszu.
Może macie jakieś doświadczenie z podobną sytuacją, może warto byłoby zacząć od jakiejś pracy z tym od czego się zaczęło, tj. z psami? Czy są gdzieś prowadzone jakieś zajęcia oswajające?!
«13

Komentarz

  • Jest książka "Gdy dziecko się boi" - http://www.tolle.pl/pozycja/gdy-dziecko-sie-boi
  • Ja myślę, że powinniście udać się z nim do psychologa- chociaż za nimi nie przepadam. Nie wiadomo z czego wynika ten paniczny lęk. Jeśli nie pogryzł go agresywny pies ( bo wtedy to by było logiczne ) to co takiego się stało, że on aż tak bardzo się boi? Tym bardziej kota. Chyba, że jest to wynik koszmarów sennych, epatowania informacjami , że jakiś podrabiany amstaf znowu poszarpał dziecko- ale nie sądzę aby Wasz syn oglądał non stop telewizję i programy nie dla dzieci w stylu superwizjer itd. Czy może ktoś z waszej rodziny - jakaś babcia , ciotka histerycznie przy dziecku unika psów i komentuje , że ,,co za bydlę idź pan z tym psem". Tym bardziej, że mieszkacie koło parku gdzie roi się od psów. Może to jest lęk przed czymś czego nie zna? I jeszcze jedno - czy on był badany lub podejrzewano jakieś problemy z serduszkiem ? Chociaż mi to wygląda raczej na fobię. Może w poradni zaleca mu jakąś dogoterapię ?
  • A ja dodam: czy ktoś z najbliższych nie boi się zwierząt i nie okazuje tego?
  • I sami na własną rękę nie oswajajcie go z psami na siłę. Do tego jest potrzebny przeszkolony i opanowany pies. Przygotowany na różne nieprzewidywalne zachowania ze strony dzieci.
  • Rozwiązaniem dla odważnych rodziców :) jest kupienie szczeniaka, albo wzięcie małego kociaka, z którym dziecko będzie mogło się oswajać od momentu, kiedy jest niegroźną puchatą kulką.

    U nas w domu od zawsze były koty, a do psów młodsze dzieci miały duży dystans. Nie, żeby się ich panicznie bały, ale nie wiedziały, jak z nimi postępować. Sytuacja zmieniła się, kiedy na prośbę Zosi kupiliśmy szczeniaka golden retrievera. No i pies wychował dzieci, aby psów się nie bały :)
  • Ja to mam odwrotny problem. Moje dzieci w ogóle nie czują lęku przed żadnymi psami a tu na wsi łańcuchowe, tchórzliwo-agresywne, zdziczałe i zaniedbane emocjonalnie burki to nie to samo co nasze domowe przytulasy...
  • Konrad u nas taj jest z corka. Zostala zaatakowana 2 razy przez psa, raz w zabawie - a teraz tydzien temu przed sklepem. Tez staramy sie pomimo tego, nauczyc ja odwagi.


    [ps u nas na osiedlu kilku zulikow ma pitbule itp i juz bylam swiadkiem sytuacji gdzie krok od tragedii wiec... sama czasami czuje stres po plecach]
  • Tak ale Twoja córka została zaatakowana przez psy. Nie ma jej się co dziwić.
  • ale wyprowdzic ja z leku tez chce, na spokojnie....


    Konrad moi znajomi jak mieli 3 synow i przychodzili do nas to dzieci baly sie psow panicznie, a zero bylo doswiadczen itd- pomoglo kupienie psa, tak jak pisal Maciek.
    Moze film o bohaterskim psiee, lub o bardzo smiesznym psie ?
  • Mamy na klatce schodowej nad nami paskudnego przerośniętego czarnego pudla, nawet nie wiedziałem że mogą dorastać do takich rozmiarów, jest paskudnie złośliwy - kiedy mijałem go pierwszy raz po wprowadzeniu się na nowe mieszkanie nagle się odwrócił i ugryzł mnie w nogę. Pańcia oczywiście sprawę zbagatelizowała i poszła sobie dalej, ale to bydlę kiedyś napadlo moich chłopaków kiedy wyszli przed drzwi mieszkania a ono akurat sobie szło z pańcią na długiej smyczy po schodach, rzucił się na nich i nawet chciał wedrzeć się do naszego mieszkania kiedy z wrzaskiem uciekali. Pańcia (starsza pani doktor, specjalistka w anatomii patologicznej...) oczywiście nadal nie widzi nic zdrożnego w tym że takie niebezpieczne bydlę sprowadza po schodach bez kagańca i na takiej długiej rozwijanej smyczy...
    Co do nas, to ani Renata ani ja nie reagujemy panicznie, ja owszem, nie przepadam za psami ale nie okazuję lęku. W dalszej rodzinie też spokojnie, nie mam panikarzy.
    Dogoterapia, mówicie?
  • Kupno szczeniaczka to niezły pomysł gdybyśmy się przenosili do domku, co może kiedys nastąpi..
  • panciaa na prasowanie zrytej kory !

    tez mam taka pancie ... nie bede pisac, bo zaczne bez cenzury jechac...
  • szczera rozmowa, jedna druga a nawet dziesiata
  • Wiesz ja w tym zakichanym Wrocławiu dostawałam łomot często niesłusznie i niesprawiedliwie za moje psy, że MOGĄ być niebezpieczne i pierdu pierdu. Pudel nie jest kwalifikowany jako potencjalnie niebezpieczna rasa ale źle wychowany potrafi być wcale nie mniej niebezpieczny niż owczarek czy bokser- te na ogół są mądrzejsze bo jakoś tam układane tylko zawadiackie a od ich właścicieli ciągle się wymaga. Pudel potrafi ugryźć , jest zwinny i szybki. Za to ludziom, którzy są ,, kimś" nic nie grozi.
    Ta pańcia powinna łaskawie Cię przeprosić i jeszcze pokazać wpis o szczepieniu.
    Jeżeli to się zdarza notorycznie to ja bym była wredna i zgłosiła to dzielnicowemu.
  • [cite] knrdsk1:[/cite]Mamy na klatce schodowej nad nami paskudnego przerośniętego czarnego pudla, nawet nie wiedziałem że mogą dorastać do takich rozmiarów, jest paskudnie złośliwy - kiedy mijałem go pierwszy raz po wprowadzeniu się na nowe mieszkanie nagle się odwrócił i ugryzł mnie w nogę. Pańcia oczywiście sprawę zbagatelizowała i poszła sobie dalej, ale to bydlę kiedyś napadlo moich chłopaków kiedy wyszli przed drzwi mieszkania a ono akurat sobie szło z pańcią na długiej smyczy po schodach, rzucił się na nich i nawet chciał wedrzeć się do naszego mieszkania kiedy z wrzaskiem uciekali. Pańcia (starsza pani doktor, specjalistka w anatomii patologicznej...) oczywiście nadal nie widzi nic zdrożnego w tym że takie niebezpieczne bydlę sprowadza po schodach bez kagańca i na takiej długiej rozwijanej smyczy...
    Co do nas, to ani Renata ani ja nie reagujemy panicznie, ja owszem, nie przepadam za psami ale nie okazuję lęku. W dalszej rodzinie też spokojnie, nie mam panikarzy.
    Dogoterapia, mówicie?
    Do takiej pańci z psem bez kagańca bezwzględnie wołałabym za każdym razem straż miejską.
  • Pańcia (starsza pani doktor, specjalistka w anatomii patologicznej...) oczywiście nadal nie widzi nic zdrożnego w tym że takie niebezpieczne bydlę sprowadza po schodach bez kagańca i na takiej długiej rozwijanej smyczy...
    ---
    Straż miejska jest? :cool: Dwa, trzy mandaty i pańcia będzie i sobie kaganiec zakładać.


    Kupno szczeniaczka to niezły pomysł gdybyśmy się przenosili do domku, co może kiedys nastąpi..
    ---
    Nawet kupno yorka nie wchodzi w grę? Małe, piskliwe, śmiesznie wygląda, nie uczula, wydala tyle co kot...
  • Y tyle, że york aczkolwiek uroczy i przesłodki nie zawsze nadaje się do małych dzieci. Ja bym prędzej proponowała golden retrivera tylko, że oni mają nieduże mieszkanie.
  • Powiem tak - gdyby obcy pies ugryzł mnie w nogę, to by dostał takiego kopa, że by się poturlał na drugą stronę korytarza. Atakowanie ludzi jest absolutnie wykluczone.

    Z drugiej strony, skoro "przerośnięty pudel" Was atakuje, to znaczy, że się go boicie i on to wyczuwa. Wiem o czym mówię, bo sam przez wiele lat bałem się psów i nieraz miałem z nimi podobne problemy. Nie będę ukrywał, że mi też pomogła dogoterapia zafundowana naszej rodzinie przez Zosię. Od zeszłego roku mamy drugiego psa - skundlonego boksera - z którym na pewno bym nie dał sobie rady z wcześniejszym podejściem.
  • Co do kupowania - psa rasy średniej spokojnie da się trzymać w mieszkaniu. Yorki sobie darujmy, bo to karykatura psa.
  • Nie no z karykaturą to przesadziłeś.
    Mi chodzi o to, że yorka jest łatwo skrzywdzić i też spowodować, że on będzie gryzł i chował się pod stołem w obawie o swoje życie.
    A może...owczarek szetlandzki, king charles cavalier spaniel lub mops -one są małe ale opanowane o duszy prawdziwego mastiffa?
  • York - w kontekście że mały. Gabarytami jak duży szczur :smile:
  • Ale śliczny i do torebki można schować :wink:
  • Jednak w pierwszej kolejności- zwłaszcza gdy strach jest potężny a rodzice nie mają zbytniego doświadczenia z psami ja bym radziła skorzystać z pomocy wyszkolonego psa- terapeuty.
  • Ja się boję pająków, kobiet w klimakterium , straży miejskiej , zboczeńców a ZOMO śni mi się po nocach choć już dawno podobno nie istnieje... Tak, więc fobie mają również dorośli i nie wiem skąd się to bierze. Tylko, że strach przed psami można racjonalnie wytłumaczyć ( pogryzienie w dzieciństwie czy atak ) i nie jest trudno się go pozbyć.
  • [cite] ruda megi:[/cite]Ale śliczny i do torebki można schować :wink:
    Tylko po co? :wink:
  • Żeby wejść do sklepu jak trzeba.:cool:
  • W Kraku są zajęcia w klubikach dla dzieci z psem Kiperem.
    Może coś takiego Wam wpadnie? Zastanawia mnie jednak lęk przed wchodzeniem do pokoju... zanim cokolwiek bym przedsięwzięła, skontaktowałabym się z jakimś mądrym dziecięcym psychologiem. To może nie mieć kompletnie związku z psami i kotami, tylko tak się przekładać...
  • Nasza Zo (2 lata) też bała się psów - zaraz jak wprowadziliśmy się na wieś. Nie byłam w stanie wyjść z nią do sklepu czy na spacer. W domu panika, jak tylko usłyszała.

    Zaczęłyśmy modlić się o dzielne serce, a za dnia, gdy pojawiało się zagrożenie - przypominałam jej, że ma Pan Bóg dał jej dzielne serce i że trzeba tylko z niego skorzystać.

    Pomogło jej też, gdy zaczęła mówić psom: Nie szczekaj tak na mnie, bo się tego boję.

    No i przeszło. Ale odnoszę wrażenie, że u Was chodzi chyba o coś trudniejszego, trudniejszy lęk.
  • Pod żadnym względem nie York to terrier a te są trudne do ułożenia, uparte i często walczą o prewodnictwo zaczynając rzecz jasna od najsłabszych ich zdaniem czyli dzieci.Jeśli ktoś nie miał psa to to nie jest dobry pomysł. To nie tylko moje zdanie ale i koleżanki która ma hopla podobnego jak Ruda Megi z tym że częściej jest w schronisku niż w domu :wink:
  • Są też w miarę nietrudne teriery do opanowania np. sky terier lub west highland terier( choć tu już nie byłabym taka pewna) ale jednak na ogół małe teriery są to psy dosyć impulsywne i dominujące w dodatku potrafią byc zajadłe podobnie jak jamniki- bo mniej więcej do podobnych celów były kiedyś hodowane.
    Ale najwięcej zależy od wychowania.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.