[cite] Maciek:[/cite]"Mi się nawet nie udało namówić (jak na razie) mej lepszej połowy, żeby ze mną chodziła na Mszę w wiadomym rycie."
Jaka jest kontrargumentacja?
Pytanie było do Grega, ale równie dobrze mogło być skierowane do mnie.
Moja druga połowa argumentuje to tak:
1. nie znam łaciny i nie mam czasu na wgłębianie się w nią
2. "normalna msza" jest tak samo ważna
3. po co jeździć na drugi kraniec miasta i o porze dziwnej jak niedaleko domu lub o porze dla rodziny korzystniejszej są msze "normalne"
Z drugiej strony dostrzega plusy ale te plusy malutkie.
No więc ja z tych "namówionych"
i też nie znam łaciny
i chyba "normalna msza" nie jest tak samo "ważna"
Nic na głowe nie wkładam bo i tak więcej ogarniam dzieci, niż cokolwiek tam słysze i przeżywam
Nie mam pojęcia czy to wogóle ważne, że tam jestem ...mąż mi powiedział, że od samego uczestnictwa spływa wiele łask ..ja tam się nie znam ..ale od kiedy on tam chodzi to jest o wiele lepiej ...na razie jemu ..może z czasem i ja skorzystam z dobrodziejstw ..może...
> "najlepsze" są nastolatki z baseballówkami na głowie, siedzące w 1-ej ławce, przystępujące w czapce do Komunii... <
Tutaj ksiądz powinien zwrócić uwagę, na początek w ogłoszeniach parafialnych, jeśli nie pomoże, to podczas podawania Komunii.
Jeśli chodzi o mantylkę - podoba mi się - gdybym miała takową, to bym nosiła na "swoich" Eucharystiach.
Myślę, że podczas chłodniejszych dni, fajna jest bluza z kapturem (dla niewiast), wtedy kaptur robi za nakrycie głowy.
> Jest po to (biret - dop.mój) by zaznaczyć (po co?), że kazanie nie jest częścią Mszy. <
Homilia (coś podobnego do kazania, ale jedynie na temat czytań z danego dnia) jest częścią Mszy - najpierw mamy Liturgię Słowa, zakończoną homilią; następnie jest Liturgia Eucharystyczna.
Nie mam pojęcia czy to wogóle ważne, że tam jestem ...mąż mi powiedział, że od samego uczestnictwa spływa wiele łask ..
też tak mam... czasem nic nie słyszę, klęczę z dziećmi pod kościołem, bo hałasują, głośnika nie ma (oczywiście na zmianę z mężem, żeby nikt nie pomyślał, że mąż się modli, a żona pilnuje dzieci), czasem ratuje mnie mszalik, ale często tylko w myślach się modlę za księdza, żeby dobrze Mszę i za mnie ofiarował...
ale ja od narzeczeństwa wiedziałam z kim biorę ślub, może jeszcze wtedy myślałam, że przekabacę go na wspólnotę oazową, ale teraz to już bym nie chciała...
no i często jednak chodzimy na NOM, choć ostatnio rzadziej
[cite] asiao:[/cite]
że mniej ważna a może nawet wogóle nie ważna
ostatnio słyszałam że nie godna !
dokładniej wyjaśnią bardziej wtajemniczeni tu obecni
Bzdura, Witek już cytował odpowiedni dokument z Watykanu.
[cite] asiao:[/cite]
że mniej ważna a może nawet wogóle nie ważna
ostatnio słyszałam że nie godna !
dokładniej wyjaśnią bardziej wtajemniczeni tu obecni
Bzdura, Witek już cytował odpowiedni dokument z Watykanu.
Myślę, że AsiO mogło chodzić o to, że czy Msza jest ważna, czy nie ważna - to zależy od księdza, z jaką intencją odprawia Mszę, czy z intencją spełnienia Ofiary, czy pamiątki uczty, a tu wiele zależy od wykształcenia w seminarium, które otrzymał.
[cite] asiao:[/cite]
że mniej ważna a może nawet wogóle nie ważna
ostatnio słyszałam że nie godna !
dokładniej wyjaśnią bardziej wtajemniczeni tu obecni
Bzdura, Witek już cytował odpowiedni dokument z Watykanu.
Wracając do tematu - w piątek był trydencki chrzest Jędrka, a w sobotę byliśmy na ślubie osób z rodziny - u Dominikanów na Służewiu. I stwierdziłam ,że tradsowieję straszliwie, bo na pewne rzeczy po prostu nie mam nerwów.
Komentarz
No więc ja z tych "namówionych"
i też nie znam łaciny
i chyba "normalna msza" nie jest tak samo "ważna"
Nic na głowe nie wkładam bo i tak więcej ogarniam dzieci, niż cokolwiek tam słysze i przeżywam
Nie mam pojęcia czy to wogóle ważne, że tam jestem ...mąż mi powiedział, że od samego uczestnictwa spływa wiele łask ..ja tam się nie znam ..ale od kiedy on tam chodzi to jest o wiele lepiej ...na razie jemu ..może z czasem i ja skorzystam z dobrodziejstw ..może...
Tutaj ksiądz powinien zwrócić uwagę, na początek w ogłoszeniach parafialnych, jeśli nie pomoże, to podczas podawania Komunii.
Jeśli chodzi o mantylkę - podoba mi się - gdybym miała takową, to bym nosiła na "swoich" Eucharystiach.
Myślę, że podczas chłodniejszych dni, fajna jest bluza z kapturem (dla niewiast), wtedy kaptur robi za nakrycie głowy.
> Jest po to (biret - dop.mój) by zaznaczyć (po co?), że kazanie nie jest częścią Mszy. <
Homilia (coś podobnego do kazania, ale jedynie na temat czytań z danego dnia) jest częścią Mszy - najpierw mamy Liturgię Słowa, zakończoną homilią; następnie jest Liturgia Eucharystyczna.
---
???
też tak mam... czasem nic nie słyszę, klęczę z dziećmi pod kościołem, bo hałasują, głośnika nie ma (oczywiście na zmianę z mężem, żeby nikt nie pomyślał, że mąż się modli, a żona pilnuje dzieci), czasem ratuje mnie mszalik, ale często tylko w myślach się modlę za księdza, żeby dobrze Mszę i za mnie ofiarował...
ale ja od narzeczeństwa wiedziałam z kim biorę ślub, może jeszcze wtedy myślałam, że przekabacę go na wspólnotę oazową, ale teraz to już bym nie chciała...
no i często jednak chodzimy na NOM, choć ostatnio rzadziej
a co to jest sutanella?
że mniej ważna a może nawet wogóle nie ważna
ostatnio słyszałam że nie godna !
dokładniej wyjaśnią bardziej wtajemniczeni tu obecni
Asiao, nie powtarzaj kłamstw.
moge prosic o wklejenie "cytatu"?
tu
http://img268.imageshack.us/img268/8190/110626018800x600.jpg
Wracając do tematu - w piątek był trydencki chrzest Jędrka, a w sobotę byliśmy na ślubie osób z rodziny - u Dominikanów na Służewiu. I stwierdziłam ,że tradsowieję straszliwie, bo na pewne rzeczy po prostu nie mam nerwów.