Pytanie mam do wszystkich wyjeżdżających. Jaki macie system "pakowania się" na wakacje? Wlasnie jestem w trakcie i zabieram naprawdę! niezbędne rzeczy a już nam tira potrzeba żeby to mieścić. A nas tylko 6. Jak się pakują wieksze (lub podobne ilościowo) rodziny ze są w stanie zabrać wszystkie klamoty i w jakiś sposób przewieźć je z miejsca na miejsce? Proszę o jakieś drogocenne rady bo moze powinnam to wszystko wywalić i jednak polowę zostawić w domu?
Komentarz
EDIT: Liczę się z tym, że dzieci będą niedoprane albo w inny sposób "niewyjściowe" na wakacjach.
Z rad oszczednosciowych- nie biore pidzam, tylko jakies gorsze ciuchy, ktore w razie potrzeby mozna tez ubrac. Na hardkorowe wyprawy nie bralismy w ogole pidzam - spalo sie w majtkach i koszulce, w ktorej chodzilo sie nastepnego dnia. Reczniki ( a w zasadzie recznik) ze sklepu sportowego, taki jakby polarowy. Szybko schnie i malo miejsca zajmuje. Kosmetyki typu 10 w 1.
Fajne sa tez gumowe/ plastikowe sandaly, w ktorych mozna i pod prysznic wejsc, i jako kapcie nosic, i wyjsc na zewnatrz. Nie potrzeba wtedy nawet drugiej pary butow.
Dla wszystkich polarowa kurtka i nic ponad to z dlugim rekawem. Nie brudzi sie tak szybko, za to szybko schnie jakby jednak trzeba bylo uprac.
1. musi sie don zmiescic
2. musi utrzymac sobie porzadek
3. miejce w ktorym jestesmy od razu jest schludniejsze
4. dzieci nabieraja doswiadczenia i jest im latwiej na samodzielntch wyjazdach.
5. wielodzietnosc jest bardziej zachecajaca
Najwiecej miejsca zajmują nam leki i na to patentu nie mam. Bez samochodu nie dojedzie się z głuszy do apteki, czy szpitala tak szybko.
@Marcelina jak to? średniaki Wam trunki noszą
:P
savia pisałysmy jednoczesnie
Pampersów nie biorę pakami,bo wszędzie można kupić,jak już ktoś napisał,po jednej parze butów,ręcznik dla każdego,bielizny na trzy dni( pózniej pranie),szorty,po dwie koszulki,strój kąpielowy,czapki przeciwsłoneczne i już,malutkiej 4 bodziaki,jedną sukienkę,trzy śliniaki,jedne bawełniane spodenki,dwie pary skarpetek,i kocyk leciutki( do samolotu i przytulania czasem),wzięłam i nosidełko i spacerówkę- nie ma problemu z drzemką w czasie łazikowania.Kosmetyki,czopki prxeciwbólowe dla małej,na wszelki wypadek i termometr,karty ubezpieczeniowe,mąkę ziemniaczaną w pudełku na odparzenia dla małej,też na wszelki wypadek i to chyba już wszystko.
A dla siebie ,cudo,spódnice i sukienki wreszcie długie,zwiewne,letnie cieniutkie!!!
Ja pakuję 5 osób (siebie i dzieci). Mąż pakuje się sam. Chłopców 6 i 8 lat ostatnio wdrażam do pakowania samodzielnego (pewnie skandalicznie późno
:P ) ale efekty tego są różne.
My też praktykujemy torby zakupowe. Do bagażnika wchodzi wózek i nie ma już miejsca na walizki - zakupowe torby upychamy wszędzie. Później przy przenoszeniu tego miliona torebeczek świetnie sprawdzają się niebieskie torby z Ikea. Wrzuca się tych małych toreb 5-10 i niesie się to to jedną ręką.
Te ręczniki super sprawa - muszę kupić. Na piątek musimy spakować męża i chłopaków na spływ kajakowy. Rzeczy musi być mało - tyle żeby zmieściło się w kajaku
Piżam tym razem też im nie daję - będą spać w majtkach i koszulkach, a później w dzień będą w tym chodzić (jestem pewna że przez te 4 dni nie umyją się ani razu więc tak czy siak będzie smród )
Mój mąż się ze mnie śmieje, że jestem jakiś perfekcyjny neurotyk (czy jakoś tak)
bo na wyjazd wakacyjny zaczynam pakowanie 3 dni wcześniej z listą (ubrań nie zapisuję na listę, ale leki i inne duperele muszę).
On pakuje swoje rzeczy jak my zakładamy w korytarzu buty do wyjścia. Mąż bierze wtedy jakiś mały plecaczek, wrzuca swoją kosmetyczkę, bieliznę i koszulkę na zmianę - i może jechać )
Na wyjazdy zawsze mialam wozek parasolke - minimalizacja miejsca.
Podobnie jak Katarzyna, biorę dla chlopaków (od 10 do 13 lat) jak najwiecej rzeczy uniwersalnych., które moga pozyczac od siebie (awaryjnie)
Najstarszy od dwóch lat pakuje sie samodzielnie i to b sensownie.
Średni zapomina wszystkiego ...oprocz słuchawek;)...więc póki co robię to za niego.
Generalnie -panowie do jednej dużej walizy
A panie do drugiej.
Bieliznę zawsze piorę na wyjazdach, w ogóle to lubię wracać z czystymi rzeczami.
Jak wracamy dajmy na to z Mazur-zajeżdzamy w odwiedziny do babci.
Tam sobie wszystko piorę i jak wracam...to rozkładam do szaf.I wtedy jest super!