@mader - różnica w etapie ciąży. Transfer zarodków poczętych in vitro do macicy następuje na etapie przed zagnieżdżeniem. Jak już się zagnieździ, to zmiana lokalizacji nie jest możliwa. Podejmowano próby przeszczepiania zarodków nieprawidłowo zlokalizowanych do macicy - wszystkie bez powodzenia. Jest jedno doniesienie w literaturze o tym, że komuś się udało, ale okazało się, że to fałszywka była - ktoś się chciał wylansować w świecie medycznym.
Transferu zarodków dokonuje się między 2 a 6 dobą od zapłodnienia. Ciążę pozamaciczną wykrywa się najwcześniej w 5 tygodniu ciąży, a często w 6, 7 tc lub nawet później, czyli zdecydowanie ponad 14 dni po zapłodnieniu, bo do czasu trwania ciąży dolicza się dwa tygodnie między miesiączką, a owulacją.
Ja tylko w podtemacie USG, mój mąż zawodowo się nim właśnie zajmuje i zawsze podkreśla, że nie jest to technika w 100 % miarodajna - zawsze należy zakładać ryzyko błędu. Chyba chodzi o to, że obraz w bardziej finezyjnych badaniach nie jest do końca jednoznaczny i jego interpretacja zależy od czynnika ludzkiego. W każdym razie w ważnych sprawach mówi, żeby nigdy nie podejmować decyzji tylko i wyłącznie w oparciu o USG - trzeba inne czynniki brać pod uwagę, po czasie powtórzyć badanie etc. - albo wspomóc się, o ile można, innym.
tylko tak sobie glośno pomyślę, niewiele innych możliwości poza usg w tej sprawie jest. Nie można użyć niczego opartego na promieniowaniu , wchodzić laparoskopowo do jamy brzusznej i oglądać czy jajowód niepowiększony, tez nie hop siup. Więc co?
@MartynaN - w razie, gdy wynik USG jest wątpliwy (w przypadku podejrzenia ciąży pozamacicznej), badaniem pomocniczym jest kontrola przyrostów beta-hCG. I, dla mnie to oczywiste, należałoby wdrożyć podejście wyczekujące, przynajmniej do czasu uzyskania jednoznacznej diagnozy. @joanna_91 - futurologią (nawet medyczną) się nie param ;-) Zarodek jest bardzo wrażliwy - bardziej niż jakikolwiek narząd wewnętrzny - przeszczepienie go wymagałoby wdrożenia jakiejś zupełnie innej procedury niż przeszczepianie narządów.
Weź mnie Katarzyno uswiadom, bo ja pamiętam tylko, że jak ileś rosło to się czekało, a jak więcej, to dawało metotreksat. Czy można hcg roznicowac miedzy wewnątrz- i pozamaciczną? Co z ciążą heterotopową?
@MartynaN - Przy ciąży jajowodowej zwykle beta-hCG przyrasta słabo - nie podwaja się co 48 godzin w pierwszych tygodniach. Przy heterotopowej różnie być może. ZTCW, przy podejrzeniu heterotopowj zaleca się monitorowanie - w szpitalu lub ambulatoryjnie, zależnie od sytuacji.
W ogóle radiologia pełni rolę pomocniczą dla szeroko pojętej kliniki. Każda metoda ma swoje plus, minusy i ograniczenia. Usg ma wiele zalet i w niektórych sprawach lepiej się sprawdza niż np. KT.
Ogólnie biada, jeśli ktoś zleca badania obrazowe celem przykrycia braku pomysłu , co się właściwie dzieje, choć nie powiem, zdarza się niekiedy zmienić tor leczenia o 180 stopni po głupim usg.
Ks. dr Antoni Bartoszek, wykładowca teologii moralnej na Uniwersytecie Śląskim:
" Są takie bardzo rzadkie przypadki, kiedy zarodek nie trafia na swoje miejsce, czyli do macicy. Zaczyna rosnąć w innym miejscu, najczęściej w jajowodzie. Nie ma szans, żeby tam przeżyć: w końcu braknie mu miejsca. To tak zwana ciąża pozamaciczna. Taka ciąża wiąże się też z dużym niebezpieczeństwem dla życia matki, bo jajowód może pęknąć. – Jeśli nie ma możliwości uratowania dziecka, jest dopuszczalny zabieg medyczny ratujący życie matki. Zabieg, którego ubocznym, niepożądanym skutkiem jest śmierć dziecka. Taką operacją może być wycięcie części jajowodu, w którym zagnieździło się dziecko. To nie jest bezpośrednia aborcja, bo celem takiego zabiegu nie jest pozbawienie życia dziecka, tylko ratowanie życia matce. Tu nie chodzi o wskazywanie, czy bardziej wartościowe jest życie matki, czy dziecka. To jest po prostu ratowanie tego życia, które da się uratować. To przypadek pośredniego przerwania ciąży, który teologowie uznają za moralnie godziwy. "
Zasadę podwójnego skutku przytacza Katechizm Kościoła Katolickiego. Odnosi się ona także do sytuacji, gdy zagrożone jest życie matki będącej w ciąży. Przy czym należy podkreślić, że poczęte dziecko nie jest w żadnej sytuacji niesprawiedliwym agresorem.
— Zgodnie z tą zasadą Kościół dopuszcza np. sytuację, gdy istnieje konieczność usunięcia macicy zaatakowanej przez nowotwór, nawet gdy kobieta jest w ciąży, co oznacza śmierć dziecka. Zaniechanie działań medycznych mogłoby spowodować śmierć zarówno matki, jak i dziecka — wyjaśnia profesor teologii moralnej ks. Stanisław Warzeszak. I tłumaczy, że śmierć dziecka, która jest następstwem działania medycznego, nie jest działaniem zamierzonym, lecz tzw. drugim skutkiem, czyli z moralnego punktu widzenia działaniem dopuszczalnym.
Zdecydowanie odpiera on zarzuty, że stosowanie w takim przypadku zasady podwójnego skutku to próba uspokojenia sumienia, a podjęte działanie sprowadza się ostatecznie do aborcji. — To są dwie zupełnie inne sytuacje, diametralnie różniące się motywacjami. W przypadku aborcji celem jest zabicie dziecka nienarodzonego, w przypadku zastosowania zasady podwójnego skutku celem jest ratowanie życia, a utrata innego nie jest zamierzonym działaniem — wyjaśnia różnice.
Poniżej wypowiedź ks. Adama Sekścińskiego (Koordynator Kurii Metropolitalnej ds. Internetu):
Dziecko poza macicą
Są takie bardzo rzadkie przypadki, kiedy zarodek nie trafia na swoje miejsce, czyli do macicy. Zaczyna rosnąć w innym miejscu, najczęściej w jajowodzie. Nie ma szans, żeby tam przeżyć: w końcu braknie mu miejsca. To tak zwana ciąża pozamaciczna. Taka ciąża wiąże się też z dużym niebezpieczeństwem dla życia matki, bo jajowód może pęknąć. – Jeśli nie ma możliwości uratowania dziecka, jest dopuszczalny zabieg medyczny ratujący życie matki. Zabieg, którego ubocznym, niepożądanym skutkiem jest śmierć dziecka – mówi ks. dr Antoni Bartoszek, wykładowca teologii moralnej na Uniwersytecie Śląskim. Taką operacją może być wycięcie części jajowodu, w którym zagnieździło się dziecko. – To nie jest bezpośrednia aborcja, bo celem takiego zabiegu nie jest pozbawienie życia dziecka, tylko ratowanie życia matce – mówi ks. Bartoszek. – Tu nie chodzi o wskazywanie, czy bardziej wartościowe jest życie matki, czy dziecka. To jest po prostu ratowanie tego życia, które da się uratować. To przypadek pośredniego przerwania ciąży, który teologowie uznają za moralnie godziwy.
Jak Klarciu mam poważnie traktować wpisy, skoro wygłoszone opinie ks. Adama Sekścińskiego i Ks. dr Antoni Bartoszek są identyczne w wersji kopiuj-wklej. Kto więc jest autorem tych słów, a kto plagiat popełnił? A może ktoś trzeci napisał i obaj księża przeklikali?
KK dopuszcza ratowanie życia matce. Z tym się w pełni zgadzam.
Ale... czy u Dot byłoby ratowanie jej życia np. tydzień temu? Nie, byłoby domniemane ratowanie, byłaby odpowiedź na zagrożenie, które było w głowach lekarzy, a nie w realu. Ratowanie życia jest wtedy gdy rzeczywiście ratujemy, a nie przypuszczamy, że powinniśmy ratować bo ktoś ma jakieś wizje.
mam tylko takie pytanie techniczne - o ile dobrze zrozumiałam to w przypadku ciąży jajowodowej jedynym moralnie dopuszczalnym sposobem ratowania jest usunięcie chirurgiczne jajowodu lub samego dziecka?
A ja mam pytanie o te - jedyne dwa na świecie podobno - udokumentowanie w pełni medycznie przypadki ciąży pozamacicznych - czy ktoś zna szczegóły co i jak? Bo nie mogłam poza przytoczonymi informacjami więcej wyguglować.
Profesor ginekologii i położnictwa Bogdan Chazan zna takie sytuacje ze swojej praktyki. — Każdy lekarz spotkał się z licznymi heroicznymi przypadkami, w których kobieta dla ratowania nienarodzonego dziecka odmawiała leczenia i poświęcała dla niego swoje życie — mówi. Przyznaje, że niektóre choroby, np. nadciśnienie płucne, sa przeciwskazaniem do zajścia w ciążę, gdyż w takiej sytuacji niebezpieczeństwo śmierci matki wynosi kilkadziesiąt procent. Także gdy dochodzi do patologii, np. gdy w ciąży pozamacicznej następuje krwawienie do brzucha matki, jest to zagrożenie dla jej życia i trzeba ją ratować przez zabieg operacyjny, który łączy się z zabiciem dziecka. Jednocześnie zwraca uwagę, że liczba chorób będących zagrożeniem dla życia matki i nienarodzonego dziecka zmniejsza się. — Do niedawna uważano, że rak jest wskazaniem do aborcji, tymczasem w centrum onkologii w Warszawie mimo chemioterapii w kilkudziesięciu przypadkach udało się uratować i matkę, i nienarodzone dziecko — podkreśla.
Nie zawsze decyzja o niepodejmowaniu leczenia przez chorą matkę ze względu na dobro dziecka oznacza jej śmierć. Prof. Chazan przytacza przykład optymistyczny: — Miałem przypadek kobiety z Radomia chorej na zapalenie wątroby. Zdecydowała, że urodzi dziecko choć oznaczało to dla niej ryzyko śmierci. Zdrowe dziecko przyszło na świat, a ona sama przeżyła i normalnie funkcjonuje.
Zasadę podwójnego skutku przytacza Katechizm Kościoła Katolickiego. Odnosi się ona także do sytuacji, gdy zagrożone jest życie matki będącej w ciąży.
---------------
Jak to czytam to zastanawiam się czy mogłam zabić nasze dziecię gdy miałabym w ciąży ciśnienia straszliwie wysokie, było b. duże prawdopodobieństwo wystąpienia gestozy. Zagrażałoby to memu zdrowiu i życiu, bo gestoza - wg tego co czytam - jest jedną z najczęstszych przyczyn śmiertelnych zejść.
Wychodzi z tego straszny absurd, bo w artykułach i wypowiedziach są ogólniki i skróty myślowe, które możnaby dostosować do wielu sytuacji. Tu potrzebny konkret nauczania, a nie ogólniki i interpretacje.
Savio, z tego co wiem, to trudne przypadki się opisuje wraz z dokumentacją i śle do biskupa lub do Watykanu - z prośbą o głos Kościoła - o ile jest oczywiście jakiś minimalny czas na ten ruch.
W sprawie "indykacji lekarskiej lub terapeutycznej" - by użyć tych określeń - wyraziliśmy już, Czcigodni Bracia, głębokie swoje współczucie dla takiej matki, której spełnieniu obowiązku naturalnego zagrażają choroby a nawet śmierć. Lecz jakiż kiedykolwiek przytoczyć można powód dla usprawiedliwienia zamierzonego zabójstwa niewinnego dziecięcia? A przecież o to tu chodzi. I czy ono godzi w życie matki, czy w życie dziecka, zawsze sprzeciwia się przykazaniu Bożemu i głosowi przyrodzonemu: "Nie zabijaj". Życie dziecięcia tak samo święte, jak życie matki. Pius XI Encyklice Casti connubii
@MartynaN racja. Tak czy inaczej, na ile się wczytałam, zasada podwójnego skutku ma zastosowanie gdy jest realne zagrożenie życia matki, a nie przypuszczenie, że kiedyśtam takowe zagrożenie może nastąpić.
BTW dzwoniłam dziś do Ciebie. W ważnej sprawie. :-)
> Jak Klarciu mam poważnie traktować wpisy, skoro wygłoszone opinie ks. Adama Sekścińskiego i Ks. dr Antoni Bartoszek są identyczne w wersji kopiuj-wklej. Kto więc jest autorem tych słów, a kto plagiat popełnił? <
Ja tekst podałam z notatki jaką sobie kiedyś zrobiłam. Nauka etyki katolickiej jest jedna - prawdopodobnie więc jeden ksiądz za drugim powtarza. Zwróć uwagę, że jest to prosta wypowiedź, a nie publikacja naukowa.
Wiodącą jest zasada podwójnego skutku, podana na portalu Opoka. Na dany aspekt zdania mogą być różne - jednak do tego mamy właśnie etykę katolicką i teologów.
Swiadectwo Doroty i jej męża było bardzo piękne i potrzebne. Zechciej jednak wziąć pod uwagę, iż ciąż pozamacicznych mamy wcale nie mało - nie bardzo jest możliwe w praktyce zapewnienie kobietom tak doskonałych warunków, jak miała Dot.
Niejako na marginesie - oburzanie się na tych lekarzy, którzy czasami byli opryskliwi, jest nie na miejscu. Mieli powody, aby się denerwować, jak już wspomniałam, nie lubią zgonów na swoim oddziale, bo po ludzku mocno to przeżywają.
> czy u Dot byłoby ratowanie jej życia np. tydzień temu? Nie, byłoby domniemane ratowanie, byłaby odpowiedź na zagrożenie, które było w głowach lekarzy, a nie w realu. <
Zasada jest prosta - w przypadku ciąży pozamacicznej mamy do czynienia z życiem dwojga istot ludzkich. Jest jednak wiadomym, że jeżeli maleństwo umiejscowi się poza jamą macicy: (w obrębie jajnika; w części bańkowej jajowodu; w cieśni jajowodu; w strzępkach jajowodu) nie ma szans przeżyć. Znikome szanse są, gdy ciąża rozwija się w jamie brzusznej. Oczywiście Bóg działa i może uczynić cud, ale byłby on tej samej miary, co wskrzeszenie osoby zmarłej. Zacytowałam fragment tekstu umieszczony na Opoka - tam omawiano przypadek nowotworu macicy - Kościół biorąc pod uwagę nieuniknioną śmierć maleństwa, w takich sytuacjach zezwala na usunięcie organu. W powyższym przypadku (nowotwór) przy zaawansowanej ciąży są spore szanse, że dziecko zdąży się urodzić - przy ciąży ektopowej, praktycznie takiej szansy nie ma.
Przy ciąży Dot, również chodziło o ratowanie zagrożonego życia matki - owocem naszych modlitw i Bożym działaniem było to, iż wszystko skończyło się jednak szczęśliwie.
> o ile dobrze zrozumiałam to w przypadku ciąży jajowodowej jedynym moralnie dopuszczalnym sposobem ratowania jest usunięcie chirurgiczne jajowodu lub samego dziecka? <
Moralnie dopuszczalne jest usunięcie tego fragmentu organu, w którym umiejscowiło się maleństwo*. Nie jest moralne zabicie dziecka wcześniej. To jest subtelna różnica, ale jednak. Zamiarem nie może być zabicie zarodka/embrionu - ratujemy matkę biorąc pod uwagę nieuniknioną śmierć maleństwa.
*- nie mam wiadomości, jak by było, gdyby maleństwo umiejscowiło się w jamie brzusznej.
Cuda Boże występują, ale jednak z inspiracji Boga mamy również medycynę. W dawniejszych czasach, ciąże pozamaciczne kończyły się śmiercią matki, bo medycyna była na niższym poziomie wiedzy. Myślę, że w przywołanych przez Magdę sytuacjach, mogło chodzić o ciążę rozwijającą się w jamie brzusznej. Nie słyszałam o takim przypadku, moi znajomi lekarze także, wątpię, aby i prof. Chazan z tym się spotkał, że dało by się ocalić maleństwo, które uplasowało się w jajniku lub jajowodzie.
Poza tym - prof. Chazan nie jest etykiem katolickim, wypowiada się we własnym imieniu, a nie Kościoła.
Czym innym jest nadciśnienie płucne lub inne dolegliwości zagrażające zdrowiu matki, a czym innym zagrożenie jej życia. Sam nowotwór nie jest jeszcze podstawą do usunięcia ciąży, ale jak wyżej podałam, gdy jest to nowotwór macicy i jest możliwość usunięcia go wraz z tym organem, to się usuwa macicę nawet wtedy, gdy jest tam embrion.
Komentarz
Podejmowano próby przeszczepiania zarodków nieprawidłowo zlokalizowanych do macicy - wszystkie bez powodzenia. Jest jedno doniesienie w literaturze o tym, że komuś się udało, ale okazało się, że to fałszywka była - ktoś się chciał wylansować w świecie medycznym.
@joanna_91 - futurologią (nawet medyczną) się nie param ;-) Zarodek jest bardzo wrażliwy - bardziej niż jakikolwiek narząd wewnętrzny - przeszczepienie go wymagałoby wdrożenia jakiejś zupełnie innej procedury niż przeszczepianie narządów.
Ks. dr Antoni Bartoszek, wykładowca teologii moralnej na Uniwersytecie Śląskim:
" Są takie bardzo rzadkie przypadki, kiedy zarodek nie trafia na swoje miejsce, czyli do macicy. Zaczyna rosnąć w innym miejscu, najczęściej w jajowodzie. Nie ma szans, żeby tam przeżyć: w końcu braknie mu miejsca. To tak zwana ciąża pozamaciczna. Taka ciąża wiąże się też z dużym niebezpieczeństwem dla życia matki, bo jajowód może pęknąć. – Jeśli nie ma możliwości uratowania dziecka, jest dopuszczalny zabieg medyczny ratujący życie matki. Zabieg, którego ubocznym, niepożądanym skutkiem jest śmierć dziecka. Taką operacją może być wycięcie części jajowodu, w którym zagnieździło się dziecko. To nie jest bezpośrednia aborcja, bo celem takiego zabiegu nie jest pozbawienie życia dziecka, tylko ratowanie życia matce. Tu nie chodzi o wskazywanie, czy bardziej wartościowe jest życie matki, czy dziecka. To jest po prostu ratowanie tego życia, które da się uratować. To przypadek pośredniego przerwania ciąży, który teologowie uznają za moralnie godziwy. "
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/F/FE/gn201111-podwojny.html#
Zasada podwójnego skutku
Zasadę podwójnego skutku przytacza Katechizm Kościoła Katolickiego. Odnosi się ona także do sytuacji, gdy zagrożone jest życie matki będącej w ciąży. Przy czym należy podkreślić, że poczęte dziecko nie jest w żadnej sytuacji niesprawiedliwym agresorem.
— Zgodnie z tą zasadą Kościół dopuszcza np. sytuację, gdy istnieje konieczność usunięcia macicy zaatakowanej przez nowotwór, nawet gdy kobieta jest w ciąży, co oznacza śmierć dziecka. Zaniechanie działań medycznych mogłoby spowodować śmierć zarówno matki, jak i dziecka — wyjaśnia profesor teologii moralnej ks. Stanisław Warzeszak. I tłumaczy, że śmierć dziecka, która jest następstwem działania medycznego, nie jest działaniem zamierzonym, lecz tzw. drugim skutkiem, czyli z moralnego punktu widzenia działaniem dopuszczalnym.
Zdecydowanie odpiera on zarzuty, że stosowanie w takim przypadku zasady podwójnego skutku to próba uspokojenia sumienia, a podjęte działanie sprowadza się ostatecznie do aborcji. — To są dwie zupełnie inne sytuacje, diametralnie różniące się motywacjami. W przypadku aborcji celem jest zabicie dziecka nienarodzonego, w przypadku zastosowania zasady podwójnego skutku celem jest ratowanie życia, a utrata innego nie jest zamierzonym działaniem — wyjaśnia różnice.
Dziecko poza macicą
Są takie bardzo rzadkie przypadki, kiedy zarodek nie trafia na swoje miejsce, czyli do macicy. Zaczyna rosnąć w innym miejscu, najczęściej w jajowodzie. Nie ma szans, żeby tam przeżyć: w końcu braknie mu miejsca. To tak zwana ciąża pozamaciczna. Taka ciąża wiąże się też z dużym niebezpieczeństwem dla życia matki, bo jajowód może pęknąć. – Jeśli nie ma możliwości uratowania dziecka, jest dopuszczalny zabieg medyczny ratujący życie matki. Zabieg, którego ubocznym, niepożądanym skutkiem jest śmierć dziecka – mówi ks. dr Antoni Bartoszek, wykładowca teologii moralnej na Uniwersytecie Śląskim.
Taką operacją może być wycięcie części jajowodu, w którym zagnieździło się dziecko. – To nie jest bezpośrednia aborcja, bo celem takiego zabiegu nie jest pozbawienie życia dziecka, tylko ratowanie życia matce – mówi ks. Bartoszek. – Tu nie chodzi o wskazywanie, czy bardziej wartościowe jest życie matki, czy dziecka. To jest po prostu ratowanie tego życia, które da się uratować. To przypadek pośredniego przerwania ciąży, który teologowie uznają za moralnie godziwy.
http://www.kosciol.pl/article.php?story=20050503203026923
Ale... czy u Dot byłoby ratowanie jej życia np. tydzień temu? Nie, byłoby domniemane ratowanie, byłaby odpowiedź na zagrożenie, które było w głowach lekarzy, a nie w realu. Ratowanie życia jest wtedy gdy rzeczywiście ratujemy, a nie przypuszczamy, że powinniśmy ratować bo ktoś ma jakieś wizje.
To i ja zacytuję:
Profesor ginekologii i położnictwa Bogdan Chazan zna takie sytuacje
Nie zawsze decyzja o niepodejmowaniu leczenia przez chorą matkę zeze swojej praktyki. — Każdy lekarz spotkał się z licznymi heroicznymi
przypadkami, w których kobieta dla ratowania nienarodzonego dziecka
odmawiała leczenia i poświęcała dla niego swoje życie — mówi. Przyznaje,
że niektóre choroby, np. nadciśnienie płucne, sa przeciwskazaniem do
zajścia w ciążę, gdyż w takiej sytuacji niebezpieczeństwo śmierci matki
wynosi kilkadziesiąt procent. Także gdy dochodzi do patologii, np. gdy w
ciąży pozamacicznej następuje krwawienie do brzucha matki, jest to
zagrożenie dla jej życia i trzeba ją ratować przez zabieg operacyjny,
który łączy się z zabiciem dziecka. Jednocześnie zwraca uwagę, że liczba
chorób będących zagrożeniem dla życia matki i nienarodzonego dziecka
zmniejsza się. — Do niedawna uważano, że rak jest wskazaniem do aborcji,
tymczasem w centrum onkologii w Warszawie mimo chemioterapii w
kilkudziesięciu przypadkach udało się uratować i matkę, i nienarodzone
dziecko — podkreśla.
względu na dobro dziecka oznacza jej śmierć. Prof. Chazan przytacza
przykład optymistyczny: — Miałem przypadek kobiety z Radomia chorej na
zapalenie wątroby. Zdecydowała, że urodzi dziecko choć oznaczało to dla
niej ryzyko śmierci. Zdrowe dziecko przyszło na świat, a ona sama
przeżyła i normalnie funkcjonuje.
Odnosi się ona także do sytuacji, gdy zagrożone jest życie matki będącej
w ciąży.
---------------
Jak to czytam to zastanawiam się czy mogłam zabić nasze dziecię gdy miałabym w ciąży ciśnienia straszliwie wysokie, było b. duże prawdopodobieństwo wystąpienia gestozy. Zagrażałoby to memu zdrowiu i życiu, bo gestoza - wg tego co czytam - jest jedną z najczęstszych przyczyn śmiertelnych zejść.
Wychodzi z tego straszny absurd, bo w artykułach i wypowiedziach są ogólniki i skróty myślowe, które możnaby dostosować do wielu sytuacji. Tu potrzebny konkret nauczania, a nie ogólniki i interpretacje.
W sprawie "indykacji lekarskiej lub terapeutycznej" - by użyć tych
określeń - wyraziliśmy już, Czcigodni Bracia, głębokie swoje współczucie
dla takiej matki, której spełnieniu obowiązku naturalnego zagrażają
choroby a nawet śmierć. Lecz jakiż kiedykolwiek przytoczyć można powód
dla usprawiedliwienia zamierzonego zabójstwa niewinnego dziecięcia? A
przecież o to tu chodzi. I czy ono godzi w życie matki, czy w życie
dziecka, zawsze sprzeciwia się przykazaniu Bożemu i głosowi
przyrodzonemu: "Nie zabijaj". Życie dziecięcia tak samo święte, jak życie matki.
Pius XI Encyklice Casti connubii
Tak czy inaczej, na ile się wczytałam, zasada podwójnego skutku ma zastosowanie gdy jest realne zagrożenie życia matki, a nie przypuszczenie, że kiedyśtam takowe zagrożenie może nastąpić.
BTW dzwoniłam dziś do Ciebie. W ważnej sprawie. :-)
> Jak Klarciu mam poważnie traktować wpisy, skoro wygłoszone opinie ks. Adama Sekścińskiego i Ks. dr Antoni Bartoszek są identyczne w wersji kopiuj-wklej. Kto więc jest autorem tych słów, a kto plagiat popełnił? <
Ja tekst podałam z notatki jaką sobie kiedyś zrobiłam.
Nauka etyki katolickiej jest jedna - prawdopodobnie więc jeden ksiądz za drugim powtarza. Zwróć uwagę, że jest to prosta wypowiedź, a nie publikacja naukowa.
Wiodącą jest zasada podwójnego skutku, podana na portalu Opoka.
Na dany aspekt zdania mogą być różne - jednak do tego mamy właśnie etykę katolicką i teologów.
Swiadectwo Doroty i jej męża było bardzo piękne i potrzebne.
Zechciej jednak wziąć pod uwagę, iż ciąż pozamacicznych mamy wcale nie mało - nie bardzo jest możliwe w praktyce zapewnienie kobietom tak doskonałych warunków, jak miała Dot.
Niejako na marginesie - oburzanie się na tych lekarzy, którzy czasami byli opryskliwi, jest nie na miejscu. Mieli powody, aby się denerwować, jak już wspomniałam, nie lubią zgonów na swoim oddziale, bo po ludzku mocno to przeżywają.
Zasada jest prosta - w przypadku ciąży pozamacicznej mamy do czynienia z życiem dwojga istot ludzkich. Jest jednak wiadomym, że jeżeli maleństwo umiejscowi się poza jamą macicy: (w obrębie jajnika; w części bańkowej jajowodu; w cieśni jajowodu; w strzępkach jajowodu) nie ma szans przeżyć.
Znikome szanse są, gdy ciąża rozwija się w jamie brzusznej.
Oczywiście Bóg działa i może uczynić cud, ale byłby on tej samej miary, co wskrzeszenie osoby zmarłej.
Zacytowałam fragment tekstu umieszczony na Opoka - tam omawiano przypadek nowotworu macicy - Kościół biorąc pod uwagę nieuniknioną śmierć maleństwa, w takich sytuacjach zezwala na usunięcie organu.
W powyższym przypadku (nowotwór) przy zaawansowanej ciąży są spore szanse, że dziecko zdąży się urodzić - przy ciąży ektopowej, praktycznie takiej szansy nie ma.
Przy ciąży Dot, również chodziło o ratowanie zagrożonego życia matki - owocem naszych modlitw i Bożym działaniem było to, iż wszystko skończyło się jednak szczęśliwie.
> o ile dobrze zrozumiałam to w przypadku ciąży jajowodowej jedynym moralnie dopuszczalnym sposobem ratowania jest usunięcie chirurgiczne jajowodu lub samego dziecka? <
Moralnie dopuszczalne jest usunięcie tego fragmentu organu, w którym umiejscowiło się maleństwo*.
Nie jest moralne zabicie dziecka wcześniej.
To jest subtelna różnica, ale jednak.
Zamiarem nie może być zabicie zarodka/embrionu - ratujemy matkę biorąc pod uwagę nieuniknioną śmierć maleństwa.
*- nie mam wiadomości, jak by było, gdyby maleństwo umiejscowiło się w jamie brzusznej.
W dawniejszych czasach, ciąże pozamaciczne kończyły się śmiercią matki, bo medycyna była na niższym poziomie wiedzy.
Myślę, że w przywołanych przez Magdę sytuacjach, mogło chodzić o ciążę rozwijającą się w jamie brzusznej.
Nie słyszałam o takim przypadku, moi znajomi lekarze także, wątpię, aby i prof. Chazan z tym się spotkał, że dało by się ocalić maleństwo, które uplasowało się w jajniku lub jajowodzie.
Poza tym - prof. Chazan nie jest etykiem katolickim, wypowiada się we własnym imieniu, a nie Kościoła.
Czym innym jest nadciśnienie płucne lub inne dolegliwości zagrażające zdrowiu matki, a czym innym zagrożenie jej życia.
Sam nowotwór nie jest jeszcze podstawą do usunięcia ciąży, ale jak wyżej podałam, gdy jest to nowotwór macicy i jest możliwość usunięcia go wraz z tym organem, to się usuwa macicę nawet wtedy, gdy jest tam embrion.