U nas Mikołaj w mitrze , inne to krasnale ogrodowe. 6.12 jest Mikołaj a pod choinkę sami robimy prezenty. To o tyle fajne że każdy myśli co dać drugiemu.
u nas rozpacz - tzn twardo mówimy, że prezenty przynosi Mikołaj biskup, a F. by chciała żeby hodował na biegunie renifery i boi się duchów. Tak rozmyślałam że Dzieciątko powinno przynosić prezenty 25 rano (w nocy 24/25) ale się zastanawiałam czy to nie cięzka obraza jakiegoś dogmatu
my już przebąknęlismy kilka razy, że św. Mikołaj ma wielu pomocników, czytaliśmy nawet kilka razy opowiadanie, o tym, jak jeden chlopczyk słucha opowieści o prawdziwym Mikołaju biskupie, a potem razem z rodzicami robią paczki mikołajowe dla ubogich dzieci (w sensie, że to niekoniecznie każdy prezent jest bezpośrednio z nieba nadany )
zobaczymy co będzie w tym roku. pewnie najstarszy rozpozna tatę i może rozmowa zejdzie na własciwe tory (w ubiegłym roku patrzył podejrzliwie ale chyba wyobraźnia jednak zwycieżyła)
a wracając do Dzieciątka, to dzieciątko przynosi prezenty dopiero późno po wieczerzy wigilijnej (u nas przynajmniej tak jest). i odkąd pamiętam jest tak, ze zostawia się otwarte okno, ja szłam po moczkę* (teraz moi synowie) na werandę albo na balkon. w tym czasie podkładane są prezenty, a po powrocie niezmiennie od ponad 30 lat wszyscy są bardzo "zaskoczeni" i prześcigaja się w okazywaniu kto jest bardziej zaskoczony. taka nasza rodzinna tradycja. uwielbiam to! nawet jak już miałam 20 lat z okładem to też tak robilismy )
nie pamiętam, kiedy się dowiedziałam, że to jednak mama cichcem podkłada te prezenty ale ie wspominam tego odkrycia jako jakieś totalnej traumy.
*moczka wbrew mylącej nazwie jest jedną z najpyszniejszych rzeczy na świecie
Zupełnie nieświadomie zapoczątkowaliśmy na naszej klatce schodowej pewien zwyczaj - kilka lat temu czytałam dzieciakom o św. Mikołaju i postanowiliśmy tak jak on zrobić sąsiadom anonimowo jakieś drobne prezenciki. Dzieciaki cichutko podkładały je pod drzwi. W kolejnym roku znaleźliśmy prezenty również na naszej wycieraczce. W zeszłym roku widziałam, że stoją na wycieraczkach u coraz większej ilości ludzi (oprócz tych zrobionych przez nas). W tym roku od kilku dni się przygotowujemy. Dzieciaki robiły dla każdego filcowe ozdoby świąteczne a dziś przez kilka godzin piekliśmy ciasteczka. Paczki stoją przygotowane i czekają, dzieciaki z samego rana będą roznosić :-) Przed chwilą wyszłam na klatkę (wystawiałam gondolę), patrzę a na wycieraczce już stoi jakaś paczka :-)
mama_asia ale świetny pomysł! pomyślę o tym w przyszłym roku (tylko raczej rodzinnie, nie mieszkam w bloku. ale za to na mojej ulicy w co drugim domu moja rodzina mieszka )
Aż żal że nie mieszkamy w bloku U nas prezenty czekają. Do prezentów dołaczone listy z pochwałami, napomnieniami i wskazówkami od świętego.
U nasz dzieci wiedzą że prawdziwy święty Mikołaj ma czapkę biskupa, z krzyżem. Wszyscy inni to przebierańcy. Biegun, renifery są owiane tajmicą, wersja jest taka, że nie wiadomo do końca czy tam elfy robią zabawki , czy ma inne źródło np aniołki pomagają, no to jest wielka TAJEMNCA św Mikołaja.
24.12 Prezenty przynosi u nas lokalnie Gwiazdka ale ja zmieniłam na aniołka, bo to bardziej personalne i aniołek ma ścisły kontakt z aniołem stróżem który mu zdaje relacje z grzeczności. Prezenty rozpakowaywane są u nas po wigili.
Przed I wojną w polskich patriotycznych domach był zakaz dawania prezentów 6 XII, bo to były imieniny cara Mikołaja i nie powinny się dobrze kojarzyć. Dawanie prezentów w Wigilię to znów odwrócenie uwagi od istoty świąt i zrobienie szału zakupowego podobnie zresztą ma się sprawa z I Komunią. Tak naprawdę kiedy chrześcijanin powinien dawać prezenty? Ano wtedy kiedy dawali je trzej mędrcy zwani Królami czyli 6 I.
Jednak teoria swoje, a praktyka swoje. Dawanie prezentów jest miłe w każdy dzień oczywiście jeżeli nie stanowi to jedynego sensu takiego dnia. Chociaż z drugiej strony miło by było nawiązać do tradycji dawania darów dziecięciu.
Zawsze sobie wyobrażałam, że 6. grudnia prezenty przynoszą krasnoludki zwane mikołajkami (uzasadniało to, czemu mogą podrzucić tylko drobne upominki i niezbyt wysoko). A w Wigilię, gdy w pokoju pusto przychodzi św. Mikołaj i zostawia prezenty pod choinką, żeby rozpakować je po wieczerzy.
Madrzy jestescie. Naprawde nie wiem skad sie biora tacy ludzie jak wy ktorzy w sumie troche przeciwstawiaja sie tradycji. Dla mnie i Aniolek/Dzieciatko swietnie brzmia i prezenty 25 zamiast w Wigilie i brak prezentow tez dla mnie ciekawy, ale nie wyobrazam sobie jakby to mialo byc wprowadzone u nas. Musilibysmy sie odciac od rodziny. Spedzac swieta albo samotnie a po swietach tez nie widziec sie z innymi dziecmi, zeby unikac niejasnoaci czemu u nas nie ma, a u innych jest. Trudne to. U nas P czeka na swieta z plaami i oczekiwaniami jeszcze nie sprecyzowanymi. I mimo mojego powtarzania i czytania o tym co w Swietach Bozego Narodzenia najwazniejsze to jakos bardziej chyba wylapuje informacje o prezentach. Nawet sie nie dziwie. Co czytamy ksiazki w ktorych mowa o mikolaju, choince albo swietach to wszedzie mowa o prezentach a nie o Panu Jezusie. W TV w reklamach (ktore staramy sie wylaczac) tez slyszy o prezentach. Oczywiacie sie da, ale zastanawiam sie czy wy jestescir takimi rodzinami o podobnych pogladach otoczeni? Tak wyniesliscie z domu? Nie ma zgrzytu na lini dziatkowie-wnuki? A w szkole, w przedszkolu?
Uwielbiam w takie dni te cisze z rana, po sniadaniu... Siedza, bawia sie, wciagaja mandarynki (F.juz sam sobie obiera). A potem, po Mszy, idziemy do Grycana na 'galke za zlotowke'. To dla mnie bedzie najlepszy prezent:-D
my nie chodzimy chociaż dzieciaki latem chętnie poszłyby na lody. Kupuję w sobotę i jemy w niedzielę. Jak inaczej mam wytłumaczyć dzieciakom, że nie robi się zakupów w niedzielę? Zakupów nie ale na lody owszem?
I nikt nie pisze o łażeniu na lody co niedzielę, kupowaniu chleba w żabce co niedzielę rano (nota bene, nasza, za oknem otwarta w każde święto,co najwyżej nie od 6 a od 10)... serio tak Cię to zburzyło? równie dobrze można tak patrzeć na teatr, kino, każdy niedzielny koncert. No lepiej rzeczywiście zaszyć się w domu w każdą niebezpieczną niedzielę!;-)
Wredy co Zoo odpada, wszelkie baseny, sale zabaw, muzea, kawiarnie, bary, pizzerie, kebaby i wszelkie uslugi gdzie mozna zjesc i wypic w niedziele i sie ukulturalnic odpadaja.
To kiedy pojsc cala rodzina? w sobote?
Przejazd PKP, ZTMem, itd tez angazuje ludzi do pracy....
Niech ktoś mądry mi wytłumaczy jak to się ma do trzeciego przykazania. Bo może jako wyrodna matka odbieram dzieciakom frajdę z wyjścia na lody lub ciastka w niedzielę. Gdzie jest granica? Rozumiem zakupy w aptece, kiedy choroba zaskoczy, ale nie rozumiem zakupów bez których można się obejsć.
@mama_asia, co innego zakupy, a co innego zajsc do lodziarni, tak mi sie wydaje, chociaz rozumiem Cie, bo my sie wystrzegamy tez.
Jednakze umiem sie obejsc bez lodow w niedziele, nawet w lato, ale nie potrafie nie korzystac z muzeow, zoo, CnK, i komunikacji zbiorowej. Nie potrafie sie nie ruszac w weekendy.
@Elunia, bo to nie chodzi o radość czy brak radości! jestem przekonana, że wycieczka do cocacolowego Mikołaja może nieść duża frajdę. Nasze dzieci jadą jutro na mikołajki do biblioteki i tez tam się nie spodziewam biskupa - chodzi o odpowiednie dać rzeczy słowo - do św. Mikołaja to idzie Agnicha, bo mają kościół św. Mikołaja. Niech se są mikołajki, w tym forumowe, niech żyją! i św. Mikołaj z Miry - módl się za nami.
Komentarz
Tak rozmyślałam że Dzieciątko powinno przynosić prezenty 25 rano (w nocy 24/25) ale się zastanawiałam czy to nie cięzka obraza jakiegoś dogmatu
zobaczymy co będzie w tym roku. pewnie najstarszy rozpozna tatę i może rozmowa zejdzie na własciwe tory (w ubiegłym roku patrzył podejrzliwie ale chyba wyobraźnia jednak zwycieżyła)
a wracając do Dzieciątka, to dzieciątko przynosi prezenty dopiero późno po wieczerzy wigilijnej (u nas przynajmniej tak jest). i odkąd pamiętam jest tak, ze zostawia się otwarte okno, ja szłam po moczkę* (teraz moi synowie) na werandę albo na balkon. w tym czasie podkładane są prezenty, a po powrocie niezmiennie od ponad 30 lat wszyscy są bardzo "zaskoczeni" i prześcigaja się w okazywaniu kto jest bardziej zaskoczony. taka nasza rodzinna tradycja. uwielbiam to! nawet jak już miałam 20 lat z okładem to też tak robilismy )
nie pamiętam, kiedy się dowiedziałam, że to jednak mama cichcem podkłada te prezenty ale ie wspominam tego odkrycia jako jakieś totalnej traumy.
*moczka wbrew mylącej nazwie jest jedną z najpyszniejszych rzeczy na świecie
Przed chwilą wyszłam na klatkę (wystawiałam gondolę), patrzę a na wycieraczce już stoi jakaś paczka :-)
Ja właśnie napisałam list od św. Mikołaja do dzieci, w którym wyjaśniłam wątpliwości
U nas prezenty czekają.
Do prezentów dołaczone listy z pochwałami, napomnieniami i wskazówkami od świętego.
U nasz dzieci wiedzą że prawdziwy święty Mikołaj ma czapkę biskupa, z krzyżem.
Wszyscy inni to przebierańcy.
Biegun, renifery są owiane tajmicą, wersja jest taka, że nie wiadomo do końca czy tam elfy robią zabawki , czy ma inne źródło np aniołki pomagają, no to jest wielka TAJEMNCA św Mikołaja.
24.12 Prezenty przynosi u nas lokalnie Gwiazdka ale ja zmieniłam na aniołka, bo to bardziej personalne i aniołek ma ścisły kontakt z aniołem stróżem który mu zdaje relacje z grzeczności.
Prezenty rozpakowaywane są u nas po wigili.
Jednak teoria swoje, a praktyka swoje. Dawanie prezentów jest miłe w każdy dzień oczywiście jeżeli nie stanowi to jedynego sensu takiego dnia. Chociaż z drugiej strony miło by było nawiązać do tradycji dawania darów dziecięciu.
Trudne to.
U nas P czeka na swieta z plaami i oczekiwaniami jeszcze nie sprecyzowanymi. I mimo mojego powtarzania i czytania o tym co w Swietach Bozego Narodzenia najwazniejsze to jakos bardziej chyba wylapuje informacje o prezentach.
Nawet sie nie dziwie. Co czytamy ksiazki w ktorych mowa o mikolaju, choince albo swietach to wszedzie mowa o prezentach a nie o Panu Jezusie. W TV w reklamach (ktore staramy sie wylaczac) tez slyszy o prezentach.
Oczywiacie sie da, ale zastanawiam sie czy wy jestescir takimi rodzinami o podobnych pogladach otoczeni? Tak wyniesliscie z domu? Nie ma zgrzytu na lini dziatkowie-wnuki? A w szkole, w przedszkolu?
Kupuję w sobotę i jemy w niedzielę. Jak inaczej mam wytłumaczyć dzieciakom, że nie robi się zakupów w niedzielę? Zakupów nie ale na lody owszem?
serio tak Cię to zburzyło?
równie dobrze można tak patrzeć na teatr, kino, każdy niedzielny koncert. No lepiej rzeczywiście zaszyć się w domu w każdą niebezpieczną niedzielę!;-)
Wredy co Zoo odpada, wszelkie baseny, sale zabaw, muzea, kawiarnie, bary, pizzerie, kebaby i wszelkie uslugi gdzie mozna zjesc i wypic w niedziele i sie ukulturalnic odpadaja.
To kiedy pojsc cala rodzina? w sobote?
Przejazd PKP, ZTMem, itd tez angazuje ludzi do pracy....
Bo może jako wyrodna matka odbieram dzieciakom frajdę z wyjścia na lody lub ciastka w niedzielę.
Gdzie jest granica?
Rozumiem zakupy w aptece, kiedy choroba zaskoczy, ale nie rozumiem zakupów bez których można się obejsć.
Weź tak się zapomnij i przejedź tramwajem, zgroza;-)
Po prostu uważam, że są rzeczy bez których można się obejść, można spędzić czas z rodziną inaczej.
Jednakze umiem sie obejsc bez lodow w niedziele, nawet w lato, ale nie potrafie nie korzystac z muzeow, zoo, CnK, i komunikacji zbiorowej. Nie potrafie sie nie ruszac w weekendy.
jestem przekonana, że wycieczka do cocacolowego Mikołaja może nieść duża frajdę. Nasze dzieci jadą jutro na mikołajki do biblioteki i tez tam się nie spodziewam biskupa - chodzi o odpowiednie dać rzeczy słowo - do św. Mikołaja to idzie Agnicha, bo mają kościół św. Mikołaja.
Niech se są mikołajki, w tym forumowe, niech żyją! i św. Mikołaj z Miry - módl się za nami.