Ten Człowiek miał podobny sposób podejscia do życia jak był młody i dlatego go poprosiłam o to czy mógłby dać swiadectwo mojemu Synowi...
Ustaliliśmy ze przyjadę z nim na cotygodniowe spotkanie Klubu Nadzieja, które sie odbywa w ich Kosciele.
Przemodliłam cały pomysł i nie widząc w tym nic złego, wykorzystałam okazję, kiedy mój Syn przyszedł do mnie twierdząc ze "zrobi wszystko zeby mógł w Boże Ciało korzystać z mojego komputera" - z uciechą zaproponowałam mu wycieczkę na tamto spotkanie
Bóg nieźle to zorganizował...... albo ten Znajomy
Zastaliśmy na miejscu około 7 rosłych chłopów rodem z Alcatraz... To sie nazywa - z rodowodem wypisanym na powierzchni całego ciała...
Mój Syn wbił sie w fotel i niepewnym spojrzeniem próbował sie dowiedzieć ode mnie czy wszystko jest OK... Ja mu powiedziałam tylko, śmiejac się, że jakby nie to, że mam pewność że Bóg istnieje i że Oni Go znają - to bym stąd zwiewała gdzie pieprz rośnie
To było wspaniałe spotkanie! Mój Syn był wstrząśnięty do kości opowiesciami z życia wieziennego, cytatami jego własnych przekonań które i oni żywili, gdy byli w jego wieku... opowiesciami i przykładami na żywo co narkotyki robią z układem nerwowym... jakie procedury obowiązuja wsród "braci" w więzieniu, jakimi prawami rządzą sie cele i dla kontrastu oświadczeniami, jakim to mój Syn jest szczesciarzem, ze nie musial nigdy tego przeżywac.... i jak bardzo pragneli by zamienic sie z nim... urodzic raz jeszcze itp.....
Tam był z nami Duch Swiety, nie mam wątpliwości.
Odnoszę nieodparte wrazenie, ze mój Syn jest bardzo inny od tamtego spotkania. I obym sie nie myliła
Potem byliśmy jeszcze na cały weekend u nich na rekolekcjach, zaprosili nas
Tam bylo mnostwo ludzi bezdomnych, Cyganów bo oni ewangelizują szeroko zakrojony margines społeczny... płatność co łaska albo wcale... Jestem pod wrazeniem do dzis
Komentarz
Ustaliliśmy ze przyjadę z nim na cotygodniowe spotkanie Klubu Nadzieja, które sie odbywa w ich Kosciele.
Przemodliłam cały pomysł i nie widząc w tym nic złego, wykorzystałam okazję, kiedy mój Syn przyszedł do mnie twierdząc ze "zrobi wszystko zeby mógł w Boże Ciało korzystać z mojego komputera" - z uciechą zaproponowałam mu wycieczkę na tamto spotkanie
Bóg nieźle to zorganizował...... albo ten Znajomy
Zastaliśmy na miejscu około 7 rosłych chłopów rodem z Alcatraz...
To sie nazywa - z rodowodem wypisanym na powierzchni całego ciała...
Mój Syn wbił sie w fotel i niepewnym spojrzeniem próbował sie dowiedzieć ode mnie czy wszystko jest OK... Ja mu powiedziałam tylko, śmiejac się, że jakby nie to, że mam pewność że Bóg istnieje i że Oni Go znają - to bym stąd zwiewała gdzie pieprz rośnie
To było wspaniałe spotkanie!
Mój Syn był wstrząśnięty do kości opowiesciami z życia wieziennego, cytatami jego własnych przekonań które i oni żywili, gdy byli w jego wieku... opowiesciami i przykładami na żywo co narkotyki robią z układem nerwowym... jakie procedury obowiązuja wsród "braci" w więzieniu, jakimi prawami rządzą sie cele i dla kontrastu oświadczeniami, jakim to mój Syn jest szczesciarzem, ze nie musial nigdy tego przeżywac.... i jak bardzo pragneli by zamienic sie z nim... urodzic raz jeszcze itp.....
Tam był z nami Duch Swiety, nie mam wątpliwości.
Odnoszę nieodparte wrazenie, ze mój Syn jest bardzo inny od tamtego spotkania.
I obym sie nie myliła
Tam bylo mnostwo ludzi bezdomnych, Cyganów bo oni ewangelizują szeroko zakrojony margines społeczny... płatność co łaska albo wcale...
Jestem pod wrazeniem do dzis
Wzielam wtedy ze sobą wszystkie dzieci