Rozumiem Elunia. i niestety znam takich. Potrafił płacić 5 zł za godzinę pracy. I był zdziwiony ze pracownik odszedł.
Mieszkam w małym mieście. Ot, Wygwizdowo. Latem ( czy w ok świat wszelakich) zjeżdżają się „polscy Niemcy”. Knajpy niczym bałtycki hotelarz, zacierają ręce bo to czas żniw. i tak -po za sezonem, za roladę z kluskami i kapustę zapłacę w knajpie ok 25 zł. teraz latem nie zjem obiadu za ten pieniądz. Niemcy wrócą do siebie to ceny spadną. na targowisko jeździmy do sąsiednich miast- jedno 17 km drugie 25 km od nas. Tam robimy zakupy, bo u nas wszystko raz tyle kosztuje. swojaki królik -i 90 zł może kosztować w moim mieście. W sąsiednim za wiele mniejsze pieniądze. Kaczka swojska ma naszym targu -80 zł. Jak trafia nam się wyjazd w ok zamieszkania mojej Babci to jadę z kilkoma lodówkami i tam kupuje kaczki za 30-35 zł/szt. Biorę hurtowo. Kiedy mowie ile u nas chcą za kaczkę to kobiety bledną.
z najbliższej rodziny - nasze z mężem rodzeństwa to u mnie siostra dodania w Anglii, jej dzieci jeszcze się ucza. Ze strony męża tylko jedna siostra jest na miejscu, druga pracuje w DE. Dzieci obu sióstr wyjechały już dawno. Wiec w sumie został nasz Młody, którego sama wypychać będę żeby wyjechał za lepszym pieniądzem. siostra moja miesiąc na szparagach siedziała żeby zarobić na kupno auta. I zarobiła. Choc Niemiec płacił tyle ze płakał że ludzi do roboty brak.
Ja myślę, że w Polsce niestety nie ma kultury pracy. Pracodawca nie szanuje pracownika (wiem, że są wyjątki), nie myśli w kategorii, że owego pracownika potrzebuje, więc mu za wykonanie konkretnej pracy zapłaci, tylko raczej: nie chcesz pracować wg moich warunków, znajdę kilku chętnych na twoje miejsce. Co jest nieprawdą, bo pracownik wdrożony w procedury danego zakładu, to pracownik cenny. Pokutuje u nas często myślenie z początku transformacji, kiedy bezrobocie było mega wysokie. Pewnie są też pracownicy, którzy kombinują jak tu szefa wykiwać, bo medal ma dwie strony.
No i jak ma się cokolwiek zmienić skoro dzieci sie wypycha za granicę, wybiera się rządy do dupy i siedzi na socjalach, karmiąc obcy biznes w Polsce. Sami jesteśmy tacy, że patrzymy tylko na własny dobrobyt. I to się nie zmienia, bo zostają ci co oszukują i kradną albo nie płacą pracownikom. Serio jesteśmy tacy zryci? Większość siedzi przed kompem komentując rzeczywistość i narzeka jak to źle. Jedzie za granicę i też zapierdziela w obcych firmach i niie potrafi robić niczego konstruktywnego.
No i jak ma się cokolwiek zmienić skoro dzieci sie wypycha za granicę, wybiera się rządy do dupy i siedzi na socjalach, karmiąc obcy biznes w Polsce. Sami jesteśmy tacy, że patrzymy tylko na własny dobrobyt. I to się nie zmienia, bo zostają sami nieudacznicy albo ci co oszukują i kradną albo nie płacą pracownikom. Serio jesteśmy tacy zryci? Większość siedzi przed kompem komentując rzeczywistość i narzeka jak to źle. Jedzie za granicę i też zapierdziela w obcych firmach i niie potrafi robić niczego konstruktywnego.
Ci, co zapierdzielają w obcych firmach za granicą to ciężko pracują i raczej nie mają czasu na komentowanie rzeczywistości. Wykorzystują tam każdą minutę, by jak najwięcej przywieźć kasy do Polski, tak przynajmniej robią moi znajomi. Nie zrzędzą, nie obrażają się na rzeczywistość, tylko jada tam, gdzie ktoś im w końcu godnie płaci (godnie w stosunku do tego, co za to samo dostawaliby w Polsce).
pracowałam kiedyś w miejscu, które było właśnie miejscem wręcz terroru. na porządku dziennym hasła -zapiedzielać. Rozumiem ze miejsce pracy ma służyć pracy a nie koleżeńskim spotkaniom, ale żeby bac się kichnąc to przesada. Broń Boże żeby któraś z brygadzistek nie usłyszała ze pracownice rozmawiają -przy pracy, bo zaraz było straszenie ze premie zabiorą. Ja na ten przykład już pierwszego dnia „miałam” dwukrotnie zabrana premie, choć złotówki jeszcze nie zarobiłam.
Pracownice z łezka w oku wspominały byłego kierownika, mówiąc ze wtedy atmosfera była niczym w dobrej rodzinie. Natomiadt na moje, czemu teraz dają tak po sobie jeździć, padała odp -strach przed bezrobociem. Żadna nie miała odwagi przytaknąć kiedy ja nie pozwalałam sobie na to, żeby mnie traktowano jak psa przy budzie. Niby podziwiały za odwagę ze żadna ani razu się nie zbuntowała. Płakały po katach ale siedziały cicho. Wróciłam potem do zakładu kiedy już prowadziłam działalność. Na produkcji było bez zmian, wciąż te same pracownice, wciąż atmosfera zastraszania. Wtedy usłyszałam ze tak trzeba, ze trzeba trzymać pracownika „za gębę”, krótko. Bo inaczej się rozhulają. Zaklad potem sprzedano. Spotkałam w innym miejscu jedna z brygadzistek. Bardzo narzekała ze w nowym miejscu nie ma poszanowania pracownika. Nic a nic nie było mi jej żal
Jak wiecie pracowałam w korporacji, teraz w szkole. I muszę to napisać. W stosunku do wkładu i czasu pracy uważam że praca nauczyciela jest wynagradzana dość adekwatnie. Czego już nie mogę napisać o pielęgniarce.
I uważam że akurat nauczyciel powinien mieć wyższe studia. Takie z prawdziwego zdarzenia bo powinien mieć rozległą wiedzę ogólną, być wzorem i mentorem dla uczniów.
I uważam że akurat nauczyciel powinien mieć wyższe studia. Takie z prawdziwego zdarzenia bo powinien mieć rozległą wiedzę ogólną, być wzorem i mentorem dla uczniów. Zdecydowanie mniej mi się wyższe studia przydawały w korporacji.
No i jak ma się cokolwiek zmienić skoro dzieci sie wypycha za granicę, wybiera się rządy do dupy i siedzi na socjalach, karmiąc obcy biznes w Polsce. Sami jesteśmy tacy, że patrzymy tylko na własny dobrobyt. I to się nie zmienia, bo zostają ci co oszukują i kradną albo nie płacą pracownikom. Serio jesteśmy tacy zryci? Większość siedzi przed kompem komentując rzeczywistość i narzeka jak to źle. Jedzie za granicę i też zapierdziela w obcych firmach i niie potrafi robić niczego konstruktywnego.
Przecież Ty tez wyjechałaś. Za pieniądzem. Wiec co Cię dziwi, ze rodzice chcą żeby ich dzieciom było łatwiej. Żeby mogły godnie zarabiać. Ost rządzący kupili sobie głosy, majac głęboko w zadzie dobro obywatela. I jak widać, kupują nadal, rozdając i obiecując kolejne „prezenty”. I obojętnie która partia by u koryta nie była, to będzie patrzeć jak napchać sobie -rzucając coś ludowi, bo kiedy lud zadowolony to skłonny na machloje oko przymykać, ot -każde grabie grabią do siebie, nie od siebie. Nie uważam ze zostali sami oszuści i złodzieje. Ale masz racje, każdy patrzy na sobie, na swój portfel, na siebie. Dlatego ze ciezko jest zarobić ma godziwe życie, wiec wystarczy zmartwień za sobie. Ludzie maja dość zmartwień własnych żeby głowic się nad życiem „sasiada”
Ja nie wyjechałam za pieniądzem. Wyjechalam bo nie byliśmy w stanie utrzymać się z dziećmi w Polsce. Gdybym wyjechała za pieniądzem to bym zaoszczedzila wróciła i miała oszczednosci. Za pieniądzem to mógł pojechać mój mąż sam. Akurat myśmy mieli sytuację podbramkową. Ale nie sądzę że zrozumiesz. Nie da się zaoszczędzić za granicą mając szescioro dzieci. I nie da się wtedy zarobić i myślenie w takiej sytuacji że się jedzie za pieniądzem to jest bardzo naiwne.
Jeśli nie można we własnym kraju utrzymać się z pracy i wyjeżdża się do obcego kraju, to jedzie się za lepszym życiem, za pieniądzem. Bo tam łatwiej o niego. Tak jak pisze Elunia, pomogę się spakować dziecku. jesli przyjdzie potrzeba to sama pojadę. moja teściowa na stare lata jeździła (już jej zdrowie nie pozwala) podcierać tyłki starym Niemcom, bo emeryta głodowa, choć zaiwaniala całe życie ciezko. Jeśli będę pracować do samej emerytury to -jak ZUS -wyliczył, dostanę 520,- istne szaleństwo.
Jak wiecie pracowałam w korporacji, teraz w szkole. I muszę to napisać. W stosunku do wkładu i czasu pracy uważam że praca nauczyciela jest wynagradzana dość adekwatnie. Czego już nie mogę napisać o pielęgniarce.
Być może piszesz o sobie i ludziach, z którymi pracujesz. Ja uważam, że moja praca w stosunku do wkładu i czasu pracy jest wynagradzana nieadekwatnie.
@beatak Marie Zelie szyją głównie sukienki w łączki za prawie 5 stów Nie mogę zrozumieć fascynacji środowiska pewnego tym stylem Zwłaszcza że prawie wszystkie sukienki suto marszczone na chude dziewczyny a nie matki w kwiatki Ale to ja i moja opinia
Po spojrzeniu na link zgadzam się z Tobą, Małgorzato. Sukienki strasznie drogie.
Ale ja to rozumiem te wyjazdy i pracę za granicą jak trzeba. Tylko że mało kto próbuje robić coś żeby tu się żyło lepiej. Mnie to martwi. Jak patrzyłam za granicą na ludzi to starali się działać oddolnie, integrowali się i działali razem. W Polsce się przede wszystkim narzeka i nic innego nie robi. A przez to wcale nie będzie lepiej.
Ale ja to rozumiem te wyjazdy i pracę za granicą jak trzeba. Tylko że mało kto próbuje robić coś żeby tu się żyło lepiej. Mnie to martwi. Jak patrzyłam za granicą na ludzi to starali się działać oddolnie, integrowali się i działali razem. W Polsce się przede wszystkim narzeka i nic innego nie robi. A przez to wcale nie będzie lepiej.
No właśnie robi się: uczy się języków, załatwia formalności i jedzie za granicę, żeby zapewnić rodzinie utrzymanie bądź poprawę statusu. Zrobiłaś przecież podobnie. Poza tym, skoro za granicą się tak napatrzyłaś na pozytywne wzorce, to pokaż w najbliższym otoczeniu te dobre wzorce, integruj i działaj razem. Dobry przykład jest zaraźliwy.
Rozwinąć działalność RN. Przeczytałam ich postulaty i praktycznie w 100% są mi bliskie. Mam zamiar dzialac czynnie na ile czas mi pozwoli. Rozmawiam, uczestniczę w życiu lokalnej społeczności czynnie. To mała osada, ale we wszelakich akcjach staramy się uczestniczyć: od sprzatania lasu po budowanie ołtarza na Boże Ciało. Odpowiednio wychowuję dzieci co muszę przyznać wychodzi. Odważnie mówię o swoich poglądach, bywamy z mężem na protestach ulicznych choćby ze Stopnop, choć wiem że dużo tam oszolomstwa, ale chodzi o wolność wyboru, staram się uczciwie pracować i mój mąż też pracuje solidnie i nie pazernie. Na razie jestem w Polsce pół roku. Więc wiele rzeczy jest w powijakach jeszcze, ale jestem tak szczęśliwa z powrotu i tak bardzo kocham to miejsce w ktorym mieszkam że to dodaje mi sił, skrzydeł i czego tam jeszcze.
Komentarz
i niestety znam takich.
Potrafił płacić 5 zł za godzinę pracy. I był zdziwiony ze pracownik odszedł.
Mieszkam w małym mieście. Ot, Wygwizdowo.
Latem ( czy w ok świat wszelakich) zjeżdżają się „polscy Niemcy”.
Knajpy niczym bałtycki hotelarz, zacierają ręce bo to czas żniw.
i tak -po za sezonem, za roladę z kluskami i kapustę zapłacę w knajpie ok 25 zł.
teraz latem nie zjem obiadu za ten pieniądz.
Niemcy wrócą do siebie to ceny spadną.
na targowisko jeździmy do sąsiednich miast- jedno 17 km drugie 25 km od nas. Tam robimy zakupy, bo u nas wszystko raz tyle kosztuje.
swojaki królik -i 90 zł może kosztować w moim mieście. W sąsiednim za wiele mniejsze pieniądze.
Kaczka swojska ma naszym targu -80 zł.
Jak trafia nam się wyjazd w ok zamieszkania mojej Babci to jadę z kilkoma lodówkami i tam kupuje kaczki za 30-35 zł/szt. Biorę hurtowo. Kiedy mowie ile u nas chcą za kaczkę to kobiety bledną.
z najbliższej rodziny - nasze z mężem rodzeństwa to u mnie siostra dodania w Anglii, jej dzieci jeszcze się ucza. Ze strony męża tylko jedna siostra jest na miejscu, druga pracuje w DE. Dzieci obu sióstr wyjechały już dawno.
Wiec w sumie został nasz Młody, którego sama wypychać będę żeby wyjechał za lepszym pieniądzem.
siostra moja miesiąc na szparagach siedziała żeby zarobić na kupno auta.
I zarobiła.
Choc Niemiec płacił tyle ze płakał że ludzi do roboty brak.
na porządku dziennym hasła -zapiedzielać. Rozumiem ze miejsce pracy ma służyć pracy a nie koleżeńskim spotkaniom, ale żeby bac się kichnąc to przesada. Broń Boże żeby któraś z brygadzistek nie usłyszała ze pracownice rozmawiają -przy pracy, bo zaraz było straszenie ze premie zabiorą.
Ja na ten przykład już pierwszego dnia „miałam” dwukrotnie zabrana premie, choć złotówki jeszcze nie zarobiłam.
Pracownice z łezka w oku wspominały byłego kierownika, mówiąc ze wtedy atmosfera była niczym w dobrej rodzinie.
Natomiadt na moje, czemu teraz dają tak po sobie jeździć, padała odp -strach przed bezrobociem.
Żadna nie miała odwagi przytaknąć kiedy ja nie pozwalałam sobie na to, żeby mnie traktowano jak psa przy budzie. Niby podziwiały za odwagę ze żadna ani razu się nie zbuntowała. Płakały po katach ale siedziały cicho.
Wróciłam potem do zakładu kiedy już prowadziłam działalność. Na produkcji było bez zmian, wciąż te same pracownice, wciąż atmosfera zastraszania. Wtedy usłyszałam ze tak trzeba, ze trzeba trzymać pracownika „za gębę”, krótko. Bo inaczej się rozhulają.
Zaklad potem sprzedano. Spotkałam w innym miejscu jedna z brygadzistek. Bardzo narzekała ze w nowym miejscu nie ma poszanowania pracownika. Nic a nic nie było mi jej żal
Wiec co Cię dziwi, ze rodzice chcą żeby ich dzieciom było łatwiej. Żeby mogły godnie zarabiać.
Ost rządzący kupili sobie głosy, majac głęboko w zadzie dobro obywatela. I jak widać, kupują nadal, rozdając i obiecując kolejne „prezenty”. I obojętnie która partia by u koryta nie była, to będzie patrzeć jak napchać sobie -rzucając coś ludowi, bo kiedy lud zadowolony to skłonny na machloje oko przymykać, ot -każde grabie grabią do siebie, nie od siebie.
Nie uważam ze zostali sami oszuści i złodzieje.
Ale masz racje, każdy patrzy na sobie, na swój portfel, na siebie. Dlatego ze ciezko jest zarobić ma godziwe życie, wiec wystarczy zmartwień za sobie. Ludzie maja dość zmartwień własnych żeby głowic się nad życiem „sasiada”
Mnie wyliczyli 200 zł. Ale mnie to jeszcze PiS obiecał emeryturę ;D
Tak jak pisze Elunia, pomogę się spakować dziecku.
jesli przyjdzie potrzeba to sama pojadę.
moja teściowa na stare lata jeździła (już jej zdrowie nie pozwala) podcierać tyłki starym Niemcom, bo emeryta głodowa, choć zaiwaniala całe życie ciezko.
Jeśli będę pracować do samej emerytury to -jak ZUS -wyliczył, dostanę 520,- istne szaleństwo.
Poza tym, skoro za granicą się tak napatrzyłaś na pozytywne wzorce, to pokaż w najbliższym otoczeniu te dobre wzorce, integruj i działaj razem. Dobry przykład jest zaraźliwy.