@Prayboy - ja we włosach umytych wczoraj to strach na wróble; więc poniekąd rozumiem twoją córkę; powiedz jej ,że ma wcześniej wstać ,przed wszystkimi, bo inaczej odjeżdżasz( zawozisz ją?); a jeśli nie to tez jestem zdania,że karą jest samo spóźnienie, jeśli nauczyciel konsekwentny albo nie ,jeśli nauczyciel ma luz
powiedz jej ,że elegantki na pielgrzymce stawały o 4 ,żeby na 5.30 mieć piękne włosy
no ale ludzie mają różne włosy ja mam teraz do ramion, ale są takie cienkie, że suszarką suszę 2 minuty, a bez suszarki w pół godziny same są suche ale można mieć i takie: https://napieknewlosy.pl/pl/p/KONSULTACJA-ONLINE-1h/308 które gdy są mokre to pewnie, jakby się w mokrym szaliku wyszło na mróz...
Ja z 14-latka duzo rozmawialam w zeszlym roku jak miala faze na pozne spanie i oporne wstawanie. Ona zrozumiala,serio,nie moge az w to uwierzyc,ale dotarlo do niej, ze to jej obowiazek ogarnac sie i nie spozniac na lekcje. Dawalam jej do zrozumienia,ze mi ciezko jak ona sie tak zachowuje bo robie wszystko co moge,aby jej ulatwic i pomoc,a ona nie wspolpracuje. I od kilku miesiecy duza zmiana.Wstaje wczesniej,SAMA, ma czas na sniadanie i pilnuje godziny wyjscia.
@Prayboy a dacie rade z żoną współpracować by osiągnąć cel?
U mnie były różne akcje... od stania na mrozie półtorej godziny ("bo nie pójdę do szkoły i koniec") aż do przywiezienia na komende przez policję.. ale teraz jest całkiem inaczej. CAŁKIEM ... Jak chcesz to mogę np. z Twoją żoną jakąś strategię obmyslic przez telefon (bo tu trzeba uwzględnić całą sytuację) bo sama dwa lata z czegoś takiego korzystalam i chętnie się doświadczeniem podzielę
no ja nie pojmuję jak może 9 latek chodzić spać o 23 jak wstaje do szkoły. Nie przyjmuje też, że tego się nie da zmienić, no chyba, że w kawalerce mieszkacie to faktycznie może byc trudność...
Trzeba ustawić priorytety. Pracująca żona kładąca się o 1.30 regularnie to tez mi się wydaje, że raczej nie jest jej marzenie.
Stopniowo przestawiać dziecko, budzić wcześniej, gasić światło po 20ej.
Poza tym taks obie myślę, czy Wy macie z żoną czas dla siebie? bo z opisu nie wygląda...
U nas najstarsze 10 więc ekspertem nie jestem ale my tego wspolnego wieczoru bronimy jak Westerplate. o 20 mają być w łózkach, moga czytac itp. Zwykle ok 20.30 - 45 prosimy o zgaszenie światła i zarządzamy ciszę.Przd 21 zwykle śpią.
Syn jeden budzi się zwykle przed 6ą, mąż po 6ej wychodzi do pracy. Zresztą ten akurat syn jak na rekolekcjach chodził spać ze 2h pozniej wstawał tak samo wczesnie więc interres dla nas żaden.
Z radością nigdy nie wyskakuje, bo jestem leniem. Ale budzę się wyspana, i jest różnica czy śpię 5 czy 8 godzin. Tylko ja nie wstaję na budzik, więc może tu tkwi sekret. Jak bez pobudek w ciągu nocy to 7h starcza. Jak pobudki, to koło 9.
Ale wydaje mi się że problemem u Pray nie jest ilość snu, tylko organizacja wieczoru i poranka. Bo mogę założyć, że 9latkowi wystarcza 7 godzin, ok. Ale dopóki nie mają ED to godzinowa rygory szkolne muszą być dotrzymane. I zgadzam się z Malgorzata, że to kwestia motywacji oraz dyscypliny rodziców, jednak. Rozumiem, że 9 latek może nie chcieć, jego prawo. Ale nie rozumiem, że jego niechcenie staje się prawem w domu.
Ja nie rozumiem braku wladzy rodzicow. Ok, czasem moze mi sie nie chciec w jakis dzien zaprowadzic porzadku, no boli zab czy glowa I daje wszystkim luz, sama ide spac. Ale codziennie? Bardzo meczaca jest juz sama swiadomisc, ze taka samowolka I nie mozna nad tym zapanowac.
Ech. U nas się samo wyrownuje. Jak pójdą spać późno i wstają rano to pozniej same kładą się wcześniej bo ich sen morzy. Budzimy o 6:00, max 6:15. A z mokrą głową rano sama nieraz idę do pracy. Jakoś nie choruję nigdy praktycznie.
Ja nie rozumiem praw 9 latka do niespania , bo wychodzi na to , że to jego prawo
Ja napisałam, że ma prawo NIE CHCIEĆ. A nie że ma prawo nie spać. Nie chcieć można do woli, jako ten syn z Biblii, co na polecenie ojca żeby pracował w winnicy powiedział że nie pójdzie. Nie chcieć możesz ile chcesz, tak im mówię.
Przechodziliśmy podobny rozkład kiedy każde dziecko chodziło na inną godzinę do szkoły i do tego każdego dnia ono też na różną. Teraz mamy wszystkie w jednej i z racji, że to gminna i są dojazdy wszyscy bez wyjątku (II, V, VII) chodzą na 8.00.
Co mogę doradzić (sprawdza się w pracy z ludźmi, z dziećmi itp.) to STANDARYZACJA. Jak mamy standard to łatwo zobaczyć, że coś odbiega od normy. Można się z tego śmiać ale zobaczcie jak ona jest obecna np. w McDolands, F1. Chodzi też o minimalizowanie zmienności.
jak to wprowadzić w domu? - u nas taki standard wygląda tak: najmłodsza 6lat o 19.30 w łóżku już po kąpieli, może sobie książki oglądać, 8 latka do 20.30 ma czas - najczęściej od 20. czyta sobie, 11 i 13 do 21.30 - z nimi jest największy problem ale zawsze odwołujemy się do tego jak ustalaliśmy zasady. I nie ukrywam że działa idealnie ale mamy jakiś punkt wyjścia.
Wszyscy wstają od 6.50 i w tym roku jak mają na jedna godzinę to jest mniejszy problem aby wstali niż rok wcześniej jak była sieczka z planem.
Inna kwestia to ilość snu dla dzieci (już tutaj poruszana), pierworodny zawsze jak ma iść spać przekonuje nas, że jego koledzy to dopiero się rozkręcają ale przyznaje, że potem w szkole są padnięci. Co do ilości snu powołuję się na "amerykańskich naukowców" ile wg. ich badań powinni spać ludzie - syn obalał tych naukowców do momentu jak w GN przeczytał artykuł dr Tomasza Rożka właśnie na temat snu. Rożka kojarzy i wtedy przyznał rację :-)
To jest pytanie, które mnie nurtuje od zawsze. Jak ZMUSIĆ dziecko do zrobienia czegoś.
Kiedyś społeczeństwo wyglądało inaczej. Dzieci zdawały sobie sprawę z tego, że są od rodziców zależne, że zawdzięczają im dach nad głową, jedzenie, ubranie i wszystko inne. Rodzice z kolei byli w stanie naprawdę dotkliwie ukarać dziecko, nie zastanawiając się, czy sąsiad nie wezwie opieki społecznej. To wszystko przyczyniało się do tego, że dzieci z zasady przyjmowały za rzecz naturalną, że robią to, czego od nich rodzice i nauczyciele wymagają, bo wymagać mają prawo. Tak mi się przynajmniej wydaje.
A teraz co? Jak dziecko nie chce iść do szkoły, to przecież siłą go nie można zaprowadzić, głodem morzyć nie wolno, a ono też wie, że za spóźnienie wpisane do dziennika nic realnie mu nie grozi - ani wyrzucenie ze szkoły ani inne szkolne sankcje, bo niby jakie.
Ja nie wiem jak zmuszać. Moje dzieci mają do szkoły daleko, więc jak chcą ze mną wygodnie jechać, to musza wstać. Poza tym, czasem mi się zdarza baaaardzo poważnie porozmawiać o obowiązkach, przyjemnościach, wzajemnych zobowiązaniach, zasadzie wzajemności.
Np. ,,jak sądzisz, kochanie: czy w domu gotuje się/pierze/sprząta samo?'' Kto to robi? Jakim kosztem? Czy tak powinno być? Co można zrobić, by każdy był w miarę zadowolony? Co nawzajem dla siebie robimy? Co robisz Ty, co robię ja?
Itp, itd, daje spory efekt i pewną refleksję.
Nie wyobrażam sobie, że muszę walczyć, by moje dziecko raczyło wstać, posprzątać po sobie, itp. Na razie w domu rządzę ja i mąż i tyle. A dzieci mają za dobrze i tyle (również moje). Dlatego zaczynają coraz częściej dyktować jakieś dziwne warunki i utrudniać wszystkim życie. Ja się na to nie godzę, za ciężko z mężem haruję, by walczyć z dzieciakiem o to, by wykonywał swoje najbardziej podstawowe obowiązki.
za ciężko z mężem haruję, by walczyć z dzieciakiem o to, by wykonywał swoje najbardziej podstawowe obowiązki.
No ale jak to zrobić, żeby nie walczyć? Jeśli poważna rozmowa o obowiązkach i wzajemności nie pomaga, a często tak jest, też w przypadku Prayboya z tego, co pisze.
Jak u mnie nie pomagało, to zaczynałam wdrażać ideę wzajemności.
Ty jesteś wredny/nieprzyjemny/leniwy/niegrzeczny - to ja też będę. Jak dotąd działa świetnie. I rzadko muszę się uciekać.
Poza tym - jeszcze jedno. Współczesne dzieci często uważają, że przywilej, które mają, to norma i pewnik. Czasem wyprowadzam dzieci z błędu - i zabieram coś, co uważają za atrakcję, np. komórkę, laptopa, kasę na bilety do kina. Wiem, wygląda na tresurę, ale inaczej się czasem nie da. I powtarzam - robi to wszytko coraz rzadziej; rozmowy na ogół pomagają.
Mnie przerazila wizja obciecia wlosow dziewczynie na sile... Skojarzylo mi sie to z filmem "Malena" i ogolnie z faktem golenia kobiet, ktore byly kochankami niemcow w czasie wojny. Jest to jawna oznaka hanby w wielu kulturach, w tym w naszej. Zupenie nie rozumiem, jak cos takiego moze byc opcja w stosunku do nastolatki, ktora wlasnie w tym okresie najbardziej potrzebuje wzmocnienia poczucia wlasnej wartosci.
Mnie przerazila wizja obciecia wlosow dziewczynie na sile... Skojarzylo mi sie to z filmem "Malena" i ogolnie z faktem golenia kobiet, ktore byly kochankami niemcow w czasie wojny. Jest to jawna oznaka hanby w wielu kulturach, w tym w naszej. Zupenie nie rozumiem, jak cos takiego moze byc opcja w stosunku do nastolatki, ktora wlasnie w tym okresie najbardziej potrzebuje wzmocnienia poczucia wlasnej wartosci.
Dziekuję Bogu, ze moje dzieci w miare dobrze chodza spac. Rezim jest i o 20 sa w lozkach. Ale dzieci rozne sa, rodziny rozne sa, maja rozne plany dnia. @Prayboy a moze problem jest w godzinie pobudki? Ja czasem lepiej wstaje i lepiej funkcjonuje jak wstane o 6 niz gdybym wstala o 7. Moze trzeba wyczuc dobry czas na budzenie 9 latka. Ja zawsze mylam glowe rano. Jesli corka nie ma problemow z zatokami, to moze lepiej jej pozwolic, tylko z zalozeniem, "wstajesz 2h przed wyjsciem z domu i myjesz glowe, zeby nie wyjsc tuz po suszeniu". Nigdy przez to nie chorowalam, a wlosow mam na łepetynie duzo i gęste. Jesli chodzi o wczesniejsze spanie, to co jest powodem, ze wczesniej sie nie da. I czy chcecie, zeby dzieci spaly wczesniej. Moze wypiszcie sobie powody i w miare mozliwosci je eliminujcie. A czas spania mozna przesuwac powoli, o 15 minut co kilka dni.
Nastolatce włosy na bardzo krótko - wtedy wystarczy, że po myciu przetrze ręcznikiem.
@Elunia , no nie wiem, co innego mialyby te slowa znaczyc. Przeciez gdyby nastolatka sama chciala miec krotkie wlosy, to pewnie sama by na to wpadla, a nie "tracila czas", zeby je rano suszyc, zeby pieknie wygladaly. W tym zdaniu nie widze opcji dyskusji, ale moze to moja interpretacja.
Komentarz
niestety, mieszkamy tuż przy szkole
ja mam teraz do ramion, ale są takie cienkie, że suszarką suszę 2 minuty, a bez suszarki w pół godziny same są suche
ale można mieć i takie: https://napieknewlosy.pl/pl/p/KONSULTACJA-ONLINE-1h/308
które gdy są mokre to pewnie, jakby się w mokrym szaliku wyszło na mróz...
I od kilku miesiecy duza zmiana.Wstaje wczesniej,SAMA, ma czas na sniadanie i pilnuje godziny wyjscia.
U mnie były różne akcje... od stania na mrozie półtorej godziny ("bo nie pójdę do szkoły i koniec") aż do przywiezienia na komende przez policję.. ale teraz jest całkiem inaczej.
CAŁKIEM ...
Jak chcesz to mogę np. z Twoją żoną jakąś strategię obmyslic przez telefon (bo tu trzeba uwzględnić całą sytuację) bo sama dwa lata z czegoś takiego korzystalam i chętnie się doświadczeniem podzielę
Mam baaaardzo twardy sen. Nic nie słyszę. A mam aż trzy budziki.
Dzieci wiedzą że "Kto pierwszy wstaje, ten budzi mamę."
Kiedyś społeczeństwo wyglądało inaczej. Dzieci zdawały sobie sprawę z tego, że są od rodziców zależne, że zawdzięczają im dach nad głową, jedzenie, ubranie i wszystko inne. Rodzice z kolei byli w stanie naprawdę dotkliwie ukarać dziecko, nie zastanawiając się, czy sąsiad nie wezwie opieki społecznej. To wszystko przyczyniało się do tego, że dzieci z zasady przyjmowały za rzecz naturalną, że robią to, czego od nich rodzice i nauczyciele wymagają, bo wymagać mają prawo. Tak mi się przynajmniej wydaje.
A teraz co? Jak dziecko nie chce iść do szkoły, to przecież siłą go nie można zaprowadzić, głodem morzyć nie wolno, a ono też wie, że za spóźnienie wpisane do dziennika nic realnie mu nie grozi - ani wyrzucenie ze szkoły ani inne szkolne sankcje, bo niby jakie.
Moje dzieci mają do szkoły daleko, więc jak chcą ze mną wygodnie jechać, to musza wstać.
Poza tym, czasem mi się zdarza baaaardzo poważnie porozmawiać o obowiązkach, przyjemnościach, wzajemnych zobowiązaniach, zasadzie wzajemności.
Np. ,,jak sądzisz, kochanie: czy w domu gotuje się/pierze/sprząta samo?''
Kto to robi? Jakim kosztem? Czy tak powinno być? Co można zrobić, by każdy był w miarę zadowolony? Co nawzajem dla siebie robimy? Co robisz Ty, co robię ja?
Itp, itd, daje spory efekt i pewną refleksję.
Nie wyobrażam sobie, że muszę walczyć, by moje dziecko raczyło wstać, posprzątać po sobie, itp. Na razie w domu rządzę ja i mąż i tyle. A dzieci mają za dobrze i tyle (również moje). Dlatego zaczynają coraz częściej dyktować jakieś dziwne warunki i utrudniać wszystkim życie. Ja się na to nie godzę, za ciężko z mężem haruję, by walczyć z dzieciakiem o to, by wykonywał swoje najbardziej podstawowe obowiązki.
Ty jesteś wredny/nieprzyjemny/leniwy/niegrzeczny - to ja też będę. Jak dotąd działa świetnie. I rzadko muszę się uciekać.
Poza tym - jeszcze jedno. Współczesne dzieci często uważają, że przywilej, które mają, to norma i pewnik. Czasem wyprowadzam dzieci z błędu - i zabieram coś, co uważają za atrakcję, np. komórkę, laptopa, kasę na bilety do kina. Wiem, wygląda na tresurę, ale inaczej się czasem nie da. I powtarzam - robi to wszytko coraz rzadziej; rozmowy na ogół pomagają.
@Prayboy a moze problem jest w godzinie pobudki? Ja czasem lepiej wstaje i lepiej funkcjonuje jak wstane o 6 niz gdybym wstala o 7. Moze trzeba wyczuc dobry czas na budzenie 9 latka.
Ja zawsze mylam glowe rano. Jesli corka nie ma problemow z zatokami, to moze lepiej jej pozwolic, tylko z zalozeniem, "wstajesz 2h przed wyjsciem z domu i myjesz glowe, zeby nie wyjsc tuz po suszeniu". Nigdy przez to nie chorowalam, a wlosow mam na łepetynie duzo i gęste.
Jesli chodzi o wczesniejsze spanie, to co jest powodem, ze wczesniej sie nie da. I czy chcecie, zeby dzieci spaly wczesniej. Moze wypiszcie sobie powody i w miare mozliwosci je eliminujcie. A czas spania mozna przesuwac powoli, o 15 minut co kilka dni.