Ten temat to tak a propos zaproszenia na kurs o zasadach dobrego wychowania - w tamtym wątku nawiązała się ciekawa dyskusja na temat kieszonkowego dla dzieci. A ponieważ w moim domu dyskusja na ten temat jest obecnie na topie, jestem ciekawa waszych "ZA" i "PRZECIW".
Czy dawanie pieniędzy dzieciom uczy ich rozrzutności i spełniania ich zachcianek czy też uczy dzieci oszczędzania?
Komentarz
2- szacunku do pieniędzy ( nie wydawać na byle co)
3- kształtować silną wolę
4- konsekwentnego dążenia do celu
1 co jest takiego dobrego w oszczędzaniu?
2 lepiej jak będą miały szacunek do czego innego
3 raczej słabosc do pieniędzy
4 celeu nie kupi się za pieniądze
Raczej niech mają je w nienawiści.
niby bym się z Tobą zgodził ale dziwnym trafem okazało sie, że wiele problemów z parciem na miec przestało istniec gdy dzieci przestały chodzic do szkoły...
Ze zdania wynika, że to ty nie masz z pracą problemów...
To świadczy o starości właściciela
Po prostu naturalna śmierć kartofla w wyniku zaniedbania przez żonę
1. Właśnie w tamtym wątku napisałam i podałam argumenty PRZECIW
2. Dlatego moje dzieci nie dostają kieszonkowego i wszystkim jest z tym dobrze.
3. Najstarsze studentki i licealistka mają głowę na karku, jeżeli chodzi o pieniądze i kupowanie.
Moje dzieci nie dostają kieszonkowego, kiedyś były takie próby, ale i ja zapominałam i dzieci, u nich w szkołach nie ma sklepiku, na treningi i inne zajęcia ja je zawożę i potem coś tam mogę kupić. Dwójka starszych często wyjeżdża, wtedy dostają jakieś pieniądze, ale w ograniczonym zakresie, wydają mało i zawsze jeszcze coś przywiozą i wrzucają do skarbonki, od czasu do czasu robią licytację swoich prac - malarskich, z gliny, filofanowych i in, połowę wrzucają do skarbonki, połowę do koperty i po jakimś czasie na jakiś zbożny cel.
Kiedyś był jakiś pomysł kieszonkowego, ale szło na głupoty, głównie te nieszczęsne gazetki.
Sklepiki szkolne... ech - moje dzieci z byle powodu nie jedzą obiadow i kanapek, to wiec nie mają mozliwosci kupowania w sklepiku..
Co z tego wyniknie, nie wiem. Na razie sie sprawdza
Trudny temat, cholernie trudny
Czemu uległam, to komórka, bo jak ciemno i późno, to zadzwonię i każę wracać, a niestety na zegarze się nie zna... (Właściwie, to kiedy dziecko powinno załapać zegar? Bo mój jakiś odporny na tę wiedze a ma prawie 8 lat!).
Ale telefon ma bardzo prosty, żadnych atrakcji w nim nie ma, tani. Jak zgubi to i żalu nie będzie.
A czy biorąc pod uwagę koszty utrzymania konta to się opłaca?
Bana mu.