U nas w nauce przetrwają najsilniejsi. Czasem początek ścieżki zawodowej to pół etatu asystenta, możecie sobie wyobrazić, ile to jest. Znam osobę, która pracowała naukowo prawie bez wynagrodzenia, dorabiając przy kelnerowaniu, jednocześnie pisząc doktorat itd. itp. dziś już profesor...
Oczywiście od paru lat się to skończyło. Jeśli ktoś jest obrotny, znajdzie się we wpływowym zespole, to już na początku tzw. kariery naukowej może dobrze zarabiać, ale i ten system ma swoje minusy i ryzyka. Czasem zatrudnienie jest do końca grantu. Potem trzeba gonić za następnym grantem. Zaczynałam pracę przed erą grantową. Pracowaliśmy w projektach i nie mieliśmy za to dodatkowej forsy, tylko cześć i chwała. Ogólnie cieszę się, że zaczęłam pracę jeszcze w latach 90 tych. Była większa wolność w tematyce, procedury nie były takie krępujące. Finansowo było bardzo słabo. Ale ciągle wtedy słyszałam, że trzeba szanować pracę. Była spora hierarchiczność i posłuszeństwo wobec przełożonych. Duże bezrobocie wtedy było. Szkoły były zapchane nauczycielami. Nie było etatów.
A jak w Chinach przebiega 3 fala? Bo jakoś cicho. Zdalne nauczanie jak tam działa? Chińskie dzieci tez juz rok sa zamkniete przed komputerem w domach? Szpitale zamkniete dla innych chorob?
Przecież to samo stosujemy, maski od roku wszędzie, teraz nawet specjalne, to musi działać
_------- Chiny przy braku zakażeń lokalnych są wolne od koronawirusa. Nie mamy większych obostrzeń - nauka trwa stacjonarnie. Szpitale działają w normalnych przedcovidowych warunkach. Tak, wiem trudno w to uwierzyć, ale w Chinach życie w swoim ogóle powróciło do tego sprzed pandemii.
_-------
To korespondent z Chin. I nikomu nic nie przyjdzie do tej łepetyny. Może trzeba się pogodzić z tym, że są obecnie o wiele mądrzejsze narody i należy się im prymat na świecie.
pełna zgoda, tyle tylko, że to wynik drakońskich środków zastosowanych na początku epidemii i poluzowanych po jej opanowaniu
Moj brat pracował na uczelni i pisal doktorat przez parę lat. Finansowo masakra. Ale dobiło go dopiero gdy jego promotor ostatecznie przyjął swojego siostrzeńca ( bez żadnego dorobku naukowego) a jego olał. Zmienil totalnie działkę i zarabia bardzo dobrze, choc językoznawstwo było jego pasją.
pełna zgoda, tyle tylko, że to wynik drakońskich środków zastosowanych na początku epidemii i poluzowanych po jej opanowaniu
Zaraza była też w innych miastach niż Wuhan, gdzie obostrzenia były mniejsze niż w Europie i trwały miesiąc-dwa. I zaraza cudownie wygasła. Wierz dalej komunistom.
pełna zgoda, tyle tylko, że to wynik drakońskich środków zastosowanych na początku epidemii i poluzowanych po jej opanowaniu
Zaraza była też w innych miastach niż Wuhan, gdzie obostrzenia były mniejsze niż w Europie i trwały miesiąc-dwa. I zaraza cudownie wygasła. Wierz dalej komunistom.
W tych statystykach na czarnym tle co były pierwsze luty marzec 2020 były pokazywane miasta w Chinach, Pekin i kilkanaście innych aglomeracji, gdzie skonczyło się na około do 1000 przypadków. Niestety nie znajdę wam, bo nie mam dostępu do maski włóż, a tam były linki.
@AgaMaria też uważam, że w Polsce nakłady na naukę i rozwój są marne. Bardzo marne. Jak byłam na Erasmusie w Strasbourgu, to na badania w terenie dali mi samochód, sprzęt i to z tygodnia na tydzień. Nic oczywiście za to nie płaciłam. A, no i kartę kredytową na tankowanie paliwa.
Zanim przeciętny xiński dostanie etat na uczelni, to sporo się napoci. Jeśli kobieta chce mieć rodzinę, dzieci i rozwijać się naukowo, to ma przerąbane. No, chyba, że robi to- jak piszesz- charytatywnie.
@PawelK ale podejrzewas ze maja przypadki i to ukrywają czy mają lek?
Dokładnie tak, ukrywają. Śmiertelność na tą chorobę w skali populacji jest nieistotna, więc przeszli nad tym do porządku dziennego. Poziom służby zdrowia w Chinach plus komunizm i szczelność kurtyny gwarantują, że skutecznie. Zauważ też, że dopóki Chiny nie rozdmuchały histerii, nikt nie zauważał tej pandemii, po prostu raportowano więcej przypadków ciężkiego zapalenia płuc.
Jedyne nad czym się zastanawiałem, to było to na ile przypadkiem, a na ile celowo Chiny to rozpętały. Teraz zdecydowanie bardziej się przychylam do celowości działania.
Acha, według różnych danych 40 50% nauczycieli miało już covida, a jakoś śmiertelności strasznej w tej grupie nie widać. Więc gdybyśmy podeszli do tej choroby jak zawsze podchodziliśmy do tego typu zakażeń, po prostu byłaby już na wyczerpaniu. I z resztą po wiosennej fali będzie
Generalnie cały system jest chory. Dysproporcje między zarobkami lekarzy są też irytujące, a musi być jeszcze bardziej irytujące i demotywujące będąc wewnątrz. Olbrzymie dysproporcje totalnie nie wynikające z wiedzy i umiejętności, a totalnie często z przypadku, albo tego, kto bardziej umie krzyczeć.
Dokładnie to samo można powiedzieć w Niemczech. Tutaj też brakuje lekarzy. Brakowało, gdy chorował Myszaty (opisywałam nasze perypetie), a tym bardziej brakuje teraz. Wprowadzono w grudniu ostry lockdown, bo niemiecka służba zdrowia wyłożyła się na obie łopatki.
Lekarzy brakuje, bo nagminnie wyjeżdżają - tutaj mają nikłe szanse na zrobienie kariery, bo nie dopuszczają do tego profesorowie i ustawieni już ordynatorzy.
pełna zgoda, tyle tylko, że to wynik drakońskich środków zastosowanych na początku epidemii i poluzowanych po jej opanowaniu
Wierz dalej komunistom.
Zgadza się - rząd kontroluje wyciek informacji stamtąd. W Chinach były takie obostrzenia, że głowa mała - wielu ludzi zamkniętych w domach przymierało głodem. Sporo umarło, bo nie mieli możliwości otrzymać pomocy lekarskiej. Tam, gdzie była ostra izolacja zlikwidowano wszystkie zwierzęta domowe. Łaskawcy oszczędzili niemowlęta.
Nie ma czym się podniecać - słuchałam wywiadu z przedstawicielem tej spółki. Na pytanie - czy produkt trafi na polski rynek, wyraźnie lawirował. Nie powiedział, że tak. Coś tam bełkotał o europejskim rozdzielniku.
To samo jest podane w zalinkowanej notce.
(...) za wcześnie jest powiedzieć, na jakie rynki trafi polska szczepionka. Polski rząd ma podpisaną umowę z Novavax na 8 milionów dawek, ale w ramach Unii Europejskiej, zatem nie wiadomo gdzie dokładnie trafią poszczególne szczepionki.
I będzie tak, że polski rząd wyłoży kasę, a efekty popłyną za granicę.
U nich nie ma lockdown, a sytuacja w całym kraju jest tak tragiczna, jak w niektórych regionach Słowacji i Czechach. Nie ma miejsc w szpitalach, ludzie masowo umierają, jest problem z przechowywaniem zwłok, bo nie wyrabiają się z pogrzebami. Juli zmarł tata z powodu covida (72 l.); był doskonałym fachowcem, więc nadal pracował - prawdopodobnie zaraził się w metrze, a może w pracy, tam nie ma obowiązku noszenia maseczek.
Łukaszenka i jego świta już się zabezpieczyli przed zachorowaniem.
pełna zgoda, tyle tylko, że to wynik drakońskich środków zastosowanych na początku epidemii i poluzowanych po jej opanowaniu
Wierz dalej komunistom.
Zgadza się - rząd kontroluje wyciek informacji stamtąd. W Chinach były takie obostrzenia, że głowa mała - wielu ludzi zamkniętych w domach przymierało głodem. Sporo umarło, bo nie mieli możliwości otrzymać pomocy lekarskiej. Tam, gdzie była ostra izolacja zlikwidowano wszystkie zwierzęta domowe. Łaskawcy oszczędzili niemowlęta.
Powtarzasz to, w co chcą, żebyś wierzyła. Przypomnijcie sobie czym nas straszono, sceny z przewracajacych się na ulicy ludziach i leżących trupach. Z resztą wystarczy sobie przypomnieć straszenie trumnami w Bergamo, przy poziomie zakażeń jak w Małopolsce teraz. Więc co dopiero mówić o Chinach, gdzie przypływ informacji jest zerowy.
Przecież to jest oszołom do potęgi n. Gdyby rząd zastosował to co ten czub głosi, to mielibyśmy wypełnione szpitale, brak miejsc w kostnicach, a w następstwie rewolucję. Bowiem, gdyby ludzie zacząli umierać masowo, to zrobiła by się ostra zadyma. Na razie na Słowacji jest tragedia, ale jednak jeszcze do opanowania, gdyby nie reżim sanitarny, mieli by dobeltowo zachorowań i zgonów.
pełna zgoda, tyle tylko, że to wynik drakońskich środków zastosowanych na początku epidemii i poluzowanych po jej opanowaniu
Wierz dalej komunistom.
Zgadza się - rząd kontroluje wyciek informacji stamtąd. W Chinach były takie obostrzenia, że głowa mała - wielu ludzi zamkniętych w domach przymierało głodem. Sporo umarło, bo nie mieli możliwości otrzymać pomocy lekarskiej. Tam, gdzie była ostra izolacja zlikwidowano wszystkie zwierzęta domowe. Łaskawcy oszczędzili niemowlęta.
Powtarzasz to, w co chcą, żebyś wierzyła. Przypomnijcie sobie czym nas straszono, sceny z przewracajacych się na ulicy ludziach i leżących trupach. Z resztą wystarczy sobie przypomnieć straszenie trumnami w Bergamo, przy poziomie zakażeń jak w Małopolsce teraz. Więc co dopiero mówić o Chinach, gdzie przypływ informacji jest zerowy.
W Bergamo było tak, jak podawano w informacjach. Były stosy trupów, brakowało miejsc w kostnicach; w domu ludzie przebywali ze zwłokami. Wiem to od znajomych księży przebywających we Włoszech. W poniższej publikacji nie ma grama przesady.
Apokalipsa Bergamo oczami mieszkańców. "Widzieliśmy za dużo śmierci w jednym momencie"
Setki trumien transportowanych wojskowymi ciężarówkami, pogrzeby co 30 minut, pacjenci umierający w karetkach pod szpitalami, brak rąk do pracy, odchodzenie w samotności. - Widzieliśmy za dużo śmierci w jednym momencie - mówi Roberto Cosentini, szef pogotowia ratunkowego w Bergamo. Lombardia, gdzie położone jest miasto, to region najbardziej dotknięty epidemią koronawirusa.
pełna zgoda, tyle tylko, że to wynik drakońskich środków zastosowanych na początku epidemii i poluzowanych po jej opanowaniu
Wierz dalej komunistom.
Zgadza się - rząd kontroluje wyciek informacji stamtąd. W Chinach były takie obostrzenia, że głowa mała - wielu ludzi zamkniętych w domach przymierało głodem. Sporo umarło, bo nie mieli możliwości otrzymać pomocy lekarskiej. Tam, gdzie była ostra izolacja zlikwidowano wszystkie zwierzęta domowe. Łaskawcy oszczędzili niemowlęta.
Powtarzasz to, w co chcą, żebyś wierzyła. Przypomnijcie sobie czym nas straszono, sceny z przewracajacych się na ulicy ludziach i leżących trupach. Z resztą wystarczy sobie przypomnieć straszenie trumnami w Bergamo, przy poziomie zakażeń jak w Małopolsce teraz. Więc co dopiero mówić o Chinach, gdzie przypływ informacji jest zerowy.
W Bergamo było tak, jak podawano w informacjach. Były stosy trupów, brakowało miejsc w kostnicach; w domu ludzie przebywali ze zwłokami. Wiem to od znajomych księży przebywających we Włoszech. W poniższej publikacji nie ma grama przesady.
Apokalipsa Bergamo oczami mieszkańców. "Widzieliśmy za dużo śmierci w jednym momencie"
Setki trumien transportowanych wojskowymi ciężarówkami, pogrzeby co 30 minut, pacjenci umierający w karetkach pod szpitalami, brak rąk do pracy, odchodzenie w samotności. - Widzieliśmy za dużo śmierci w jednym momencie - mówi Roberto Cosentini, szef pogotowia ratunkowego w Bergamo. Lombardia, gdzie położone jest miasto, to region najbardziej dotknięty epidemią koronawirusa.
W marcu maksymalnie w całych Włoszech było do 10000 zakażeń i do 900 zgonów (bardzo krótko) na dobę. Polska z podobną skalą sobie radziła, a dużo bogatsze Włochy nie
Setki trumien, gdy w całych Włoszech było kilka setek zmarłych
Włosi piszą o mafii, która robiła przedstawienie licząc na fundusze europejskie, których podziałem we Włoszech zajmuje się w znaczącym stopniu mafia. Ale co tam Włosi wiedzą.
Dużo łatwiej oszukać człowieka, niż przekonać go, że został oszukany. Mark Twain.
We Francji tez dużo..A i u nas znowu. Szwagier kolegi już w śpiączce jego siostra ledwo uszła. Leczyli się w domu tlenem...to ostatnio nowa moda. Ludzie siedzą w domach z gorączką 40 st i trafiają do szpitala jak jest za późno.
Niestety ludzie do szpitala trafiają za późno nie tylko dla tego że nie chcą ale że mamy teleporada, gdzie często nie sposób się do lekarza dodzwonić , u nas przed era tele porad było w sezonie grypowym po 40 i więcej pacjentów dziennie, to przy przyjęciu w przychodni i badaniu podstawowym lekarz kierował do szpitala , teraz tego nie ma i tak u nas wtedy też brakowało miejsc w szpitalach...I tak całe rodziny chorowały ale był dostęp do lekarza i też ludzie umierali niestety , na szczęście może trochę mniej ale tu stawiam na to że było LECZENIE dostępne jak ktoś nie mógł dojechać to lekarz przyjechał wezwał karetkę itp
Tak samo z innymi chorobami córka ma problem z nerkami urologa u nas nie ma który przyjmuje na NFZ żadnego dziecięcy w Warszawie odwołali wizytę bo covid nie długo kończy 18 lat tak więc już dziecięcy urolog jej nie będzie leczył ,na NFZ nie ma u nas w praktyce też urologa dla dorosłych bo w teorii jest tylko kolejka 2 lat była przed era covidową jak jest teraz nie wiem, syna przy astmie leczy lekarz od roku przez telefon czyli nie ma żadnych badań nic kompletnie A i "wizyt" przez ten rok miał aż 1 gdzie przed covidem były co 2-3 miesiące i były robione podstawowe badania np taka spirometria i leki zmieniane, zmieniane dawkowanie I niech mi ktoś powie że takie leczenie nie ma wpływu na ryzyko powikłań zwiększenie osób które umra
Komentarz
Znam osobę, która pracowała naukowo prawie bez wynagrodzenia, dorabiając przy kelnerowaniu, jednocześnie pisząc doktorat itd. itp. dziś już profesor...
Oczywiście od paru lat się to skończyło. Jeśli ktoś jest obrotny, znajdzie się we wpływowym zespole, to już na początku tzw. kariery naukowej może dobrze zarabiać, ale i ten system ma swoje minusy i ryzyka. Czasem zatrudnienie jest do końca grantu. Potem trzeba gonić za następnym grantem.
Zaczynałam pracę przed erą grantową. Pracowaliśmy w projektach i nie mieliśmy za to dodatkowej forsy, tylko cześć i chwała.
Ogólnie cieszę się, że zaczęłam pracę jeszcze w latach 90 tych. Była większa wolność w tematyce, procedury nie były takie krępujące. Finansowo było bardzo słabo. Ale ciągle wtedy słyszałam, że trzeba szanować pracę. Była spora hierarchiczność i posłuszeństwo wobec przełożonych. Duże bezrobocie wtedy było. Szkoły były zapchane nauczycielami. Nie było etatów.
tyle tylko, że to wynik drakońskich środków zastosowanych na początku epidemii
i poluzowanych po jej opanowaniu
Zmienil totalnie działkę i zarabia bardzo dobrze, choc językoznawstwo było jego pasją.
I zaraza cudownie wygasła.
Wierz dalej komunistom.
Niestety nie znajdę wam, bo nie mam dostępu do maski włóż, a tam były linki.
ale skąd wiedza, że poza Wuhan były łagodniejsze obostrzenia?
W innych miastach pisano o dużo mniejszych obostrzeniach.
Jak byłam na Erasmusie w Strasbourgu, to na badania w terenie dali mi samochód, sprzęt i to z tygodnia na tydzień. Nic oczywiście za to nie płaciłam. A, no i kartę kredytową na tankowanie paliwa.
Zanim przeciętny xiński dostanie etat na uczelni, to sporo się napoci. Jeśli kobieta chce mieć rodzinę, dzieci i rozwijać się naukowo, to ma przerąbane. No, chyba, że robi to- jak piszesz- charytatywnie.
Poziom służby zdrowia w Chinach plus komunizm i szczelność kurtyny gwarantują, że skutecznie. Zauważ też, że dopóki Chiny nie rozdmuchały histerii, nikt nie zauważał tej pandemii, po prostu raportowano więcej przypadków ciężkiego zapalenia płuc.
Jedyne nad czym się zastanawiałem, to było to na ile przypadkiem, a na ile celowo Chiny to rozpętały.
Teraz zdecydowanie bardziej się przychylam do celowości działania.
Acha, według różnych danych 40 50% nauczycieli miało już covida, a jakoś śmiertelności strasznej w tej grupie nie widać. Więc gdybyśmy podeszli do tej choroby jak zawsze podchodziliśmy do tego typu zakażeń, po prostu byłaby już na wyczerpaniu. I z resztą po wiosennej fali będzie
Dokładnie to samo można powiedzieć w Niemczech.
Tutaj też brakuje lekarzy. Brakowało, gdy chorował Myszaty (opisywałam nasze perypetie), a tym bardziej brakuje teraz. Wprowadzono w grudniu ostry lockdown, bo niemiecka służba zdrowia wyłożyła się na obie łopatki.
Lekarzy brakuje, bo nagminnie wyjeżdżają - tutaj mają nikłe szanse na zrobienie kariery, bo nie dopuszczają do tego profesorowie i ustawieni już ordynatorzy.
W Chinach były takie obostrzenia, że głowa mała - wielu ludzi zamkniętych w domach przymierało głodem. Sporo umarło, bo nie mieli możliwości otrzymać pomocy lekarskiej.
Tam, gdzie była ostra izolacja zlikwidowano wszystkie zwierzęta domowe.
Łaskawcy oszczędzili niemowlęta.
Nie ma czym się podniecać - słuchałam wywiadu z przedstawicielem tej spółki.
Na pytanie - czy produkt trafi na polski rynek, wyraźnie lawirował. Nie powiedział, że tak. Coś tam bełkotał o europejskim rozdzielniku.
To samo jest podane w zalinkowanej notce.
(...) za wcześnie jest powiedzieć, na jakie rynki trafi polska szczepionka. Polski rząd ma podpisaną umowę z Novavax na 8 milionów dawek, ale w ramach Unii Europejskiej, zatem nie wiadomo gdzie dokładnie trafią poszczególne szczepionki.
I będzie tak, że polski rząd wyłoży kasę, a efekty popłyną za granicę.
Łukaszenka i jego świta już się zabezpieczyli przed zachorowaniem.
Przypomnijcie sobie czym nas straszono, sceny z przewracajacych się na ulicy ludziach i leżących trupach.
Z resztą wystarczy sobie przypomnieć straszenie trumnami w Bergamo, przy poziomie zakażeń jak w Małopolsce teraz.
Więc co dopiero mówić o Chinach, gdzie przypływ informacji jest zerowy.
Przecież to jest oszołom do potęgi n.
Gdyby rząd zastosował to co ten czub głosi, to mielibyśmy wypełnione szpitale, brak miejsc w kostnicach, a w następstwie rewolucję. Bowiem, gdyby ludzie zacząli umierać masowo, to zrobiła by się ostra zadyma.
Na razie na Słowacji jest tragedia, ale jednak jeszcze do opanowania, gdyby nie reżim sanitarny, mieli by dobeltowo zachorowań i zgonów.
W Bergamo było tak, jak podawano w informacjach. Były stosy trupów, brakowało miejsc w kostnicach; w domu ludzie przebywali ze zwłokami. Wiem to od znajomych księży przebywających we Włoszech.
W poniższej publikacji nie ma grama przesady.
Apokalipsa Bergamo oczami mieszkańców. "Widzieliśmy za dużo śmierci w jednym momencie"
Setki trumien transportowanych wojskowymi ciężarówkami, pogrzeby co 30 minut, pacjenci umierający w karetkach pod szpitalami, brak rąk do pracy, odchodzenie w samotności. - Widzieliśmy za dużo śmierci w jednym momencie - mówi Roberto Cosentini, szef pogotowia ratunkowego w Bergamo. Lombardia, gdzie położone jest miasto, to region najbardziej dotknięty epidemią koronawirusa.
https://podroze.onet.pl/aktualnosci/koronawirus-we-wloszech-bergamo-jak-dzisiaj-wyglada-miasto-relacja/1j22weg
Ostatnio w całej Lombardii odnotowano "tylko" 55 zgonów, ale nadal obowiązuje tam ostry reżim sanitarny.
Polska z podobną skalą sobie radziła, a dużo bogatsze Włochy nie
Setki trumien, gdy w całych Włoszech było kilka setek zmarłych
Włosi piszą o mafii, która robiła przedstawienie licząc na fundusze europejskie, których podziałem we Włoszech zajmuje się w znaczącym stopniu mafia.
Ale co tam Włosi wiedzą.
Dużo łatwiej oszukać człowieka, niż przekonać go, że został oszukany. Mark Twain.
We Włoszech było ok. tysiąc zgonów na dobę.
We Włoszech ogólna liczba zakażonych zbliża się do 3 milionów, a liczba zgonów do 100 tysięcy. - Włosi dzierżą palmę pierwszeństwa w Europie.
I niech mi ktoś powie że takie leczenie nie ma wpływu na ryzyko powikłań zwiększenie osób które umra