W ten piątek można jeść mięso. Uroczystość głównego patrona Polski - św. Wojciecha - znosi wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. I tu ciekawostka. Bractwo św. Piusa X domaga się od swoich wiernych, aby traktowali ten piątek jak każdy inny i mięsa nie jedli.
Nieszczęsny Paweł Lisicki teraz już brnie w jawne herezje. Ogłosił, że człowiek musi sam zapracować na zbawienie. Jest to czysty pelagianizm. Dalej mówi, że posłuszeństwo w Kościele obowiązuje tylko wtedy, kiedy ktoś wypowiada się w zgodzie z "tradycją". Czyli ja sam oceniam, czy biskup jest w zgodzie z "tradycją" i jak mi się to zgadza, to jestem mu posłuszny. A dokładnie, jestem posłuszny sobie samemu, bo to ja oceniam biskupa. To jest relatywizm wiary, przed którym ostrzegał Benedykt XVI. Każdy wybiera to, co mu się podoba, a resztę ignoruje.
Nieszczęsny Paweł Lisicki teraz już brnie w jawne herezje. Ogłosił, że człowiek musi sam zapracować na zbawienie. Jest to czysty pelagianizm. Dalej mówi, że posłuszeństwo w Kościele obowiązuje tylko wtedy, kiedy ktoś wypowiada się w zgodzie z "tradycją". Czyli ja sam oceniam, czy biskup jest w zgodzie z "tradycją" i jak mi się to zgadza, to jestem mu posłuszny. A dokładnie, jestem posłuszny sobie samemu, bo to ja oceniam biskupa. To jest relatywizm wiary, przed którym ostrzegał Benedykt XVI. Każdy wybiera to, co mu się podoba, a resztę ignoruje.
Otóż nie. Jesli biskup np zaprzecza dogmatom, to wypowiada sie niezgodnie z Tradycją Kościoła, i wowczas w tej kwestii nie obowiazuje nas posluszenstwo wobec tego co glosi.
Oczywiście, istnieje możliwość, że jakiś biskup popadnie w herezję lub schizmę. Mamy przykłady abpów Lefebvre czy Vigano, który z członków watykańskiego establishmentu przeistoczyli się w tak zapiekłych wrogów papieża, że ten pierwszy zaryzykował nawet śmierć w stanie ekskomuniki. Ale w obu przypadkach o ich statusie informuje Stolica Apostolska i to ona określa, jak wierni mają się do nich odnosić. Ty proponujesz jakąś samowolkę, w której świeccy, nie mając do tego podstaw merytorycznych, ani eklezjalnych (hierarchiczny ustrój Kościoła), mają decydować o ortodoksji hierarchów. No i teraz wyobraźmy sobie, że Ty mówisz, że bp Ryś jest heretykiem. A Tomasz i Ewa, że nie jest. Kto ma rację?
Nie chodzi o rację, a o fakty. Jesli bp Rys bedzie sie publicznie upierał, ze np. nie bylo wniebowzięcia NMP, to wszystko jedno czy Brawario powie ze to herezja, a Żyłka, że superteologia. Prawda lezy tam gdzie lezy. Wiele herezji latwo zweryfikowac, np z katechizmem. Moze to zrobic kazdy wierny.
Ta książka ma 750 stron. Księża studiują teologię przez trzy lata, żeby się w tym orientować. Owszem, świecki zna kilka dogmatów, tych najbardziej popularnych. Potem nietrudno mu samemu powiedzieć coś bez sensu, jak to się przydarzyło Lisickiemu.
Ta książka ma 750 stron. Księża studiują teologię przez trzy lata, żeby się w tym orientować. Owszem, świecki zna kilka dogmatów, tych najbardziej popularnych. Potem nietrudno mu samemu powiedzieć coś bez sensu, jak to się przydarzyło Lisickiemu.
Ale ja nie mówię, że nie bywa tak jak piszesz. Bywa. I bywa też że biskupi gadają teologiczne głupoty.
Rzućcie okiem na czytanie z najbliższej niedzieli:
Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, to mamy ufność w Bogu, a o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał.
Wando, ale Kan. 844 § 4 ma jeszcze drugą część, niebezpieczeństwo śmierci nie jest jedynym kryterium.
Nie będę kolejny raz wklejał zdjęcia kard. Ratzingera, który udziela Komunii bratu Rogerowi z Taize. Jeżeli to ma być przejaw herezji, to mamy problem.
A tymczasem mój ulubiony profil "Trudno być katolikiem" nadaje:
Stoisz przed pełnym przepychu kościołem, monumentalną świątynią, która wykarmiła cię jak Matka, wychowała, tuląc czule do piersi tyle dekad. A dziś? Czujesz się niezrozumiany i odrzucony. Gorszysz się grzechem i niewiarą. Choć sam upadasz jako grzesznik i lękasz o swą wiarę, to boli, boli niezmiernie obraz upadłego gmachu, profanacji świętości w samym centrum sacrum. Wielu czuje się odepchniętych, czuje strach, karmi się bólem i lękiem o przyszłość. Jedyne co nas trzyma to wiara, nadzieja i miłość, skrucha, pokora i nieustanna modlitwa za nas, za papieża, za Kościół, który zdaje się przegrał i wypiera wierzących poza swe mury. Ci którzy wiarę zachowali czują się osamotnieni, zagubieni, wyszydzani. Za miłość do Tradycji, do Mszy wszech czasów, do nauki Kościoła, do jego niewzruszonych zasad. Dziękuję za każdą Mszę trydencką odprawioną w Polsce, za każde słowo konsekracji wybrzmiewające w otoczeniu Aniołów pod rzeźbą z marmuru. Módlmy się za Kościół, prośmy o święte powołania i rodziny. To w rodzinach kwitnie przyszłość narodu i katolicyzmu. Tyle od nas i naszych dzieci dziś zależy...
Ci biedni ludzie nie mogą zrozumieć, że odrzucenie, które tak w sobie pielęgnują, jest jedynie stanem ich psychiki. No i też charakterystyczne, że najpierw się modlą za siebie, a dopiero potem za papieża i Kościół.
Kolejna ciekawa rzecz w analizie psychologicznej, to indukowanie poczucia klęski. Gmach świątyni upadł, świętość jest profanowana, Kościół przegrał i wypędza wierzących. Oczywiście "ci, którzy wiarę zachowali" walczą do końca, wspierani przez "anioły pod rzeźbą z marmuru".
Rozum i wolna wola czynią nas podobnymi do Pana Boga. Warto ich używać. Pogląd, żeby nic nie wiedzieć, nic nie czytać, bo jestem tylko świeckim wiernym jest obcy kulturze dobrze uformowanego katolika.
Oczywiście, że powinniśmy czytać. Ale nie ludzi, którzy sieją zniechęcenie.
A przy okazji - do Boga upodabnia nas przede wszystkim miłość. Rozum jakiś tam mamy, ale szału nie ma. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał.
Zacznijmy od tego, że Bractwo Kapłańskie św. Piotra, do którego należy ks. Kostka, odprawia Mszę posoborową. Dlatego dziwnie brzmi, kiedy się od niej dystansuje i nazywa "rytem watykańskim". Co to za określenie.
Druga osobliwość, to wychwalanie przez ks. Kostkę ignorancji wiernych, którzy nie znają łaciny. Dużo natomiast mówi o tym, jakie mają odczucia i przeżycia, związane z udziałem we Mszy św. To o tyle ciekawe, że zwykle oskarża się "posoborowie" o to, że opiera wiarę na emocjach. A tu proszę, okazuje się to dobre.
Dalej dowiecie się, że Odnowa i Neokatechumenat to "duch protestancki", który rozbija Kościół.
Ja śmiem twierdzić, że więcej "ducha protestanckiego" może jedynie Kk ocalić. Tradycyjne duszpasterstwo było już mało skuteczne w czasach działalności ks. Blachnickiego. Poza tym - o ile możemy charyzmaty w Odnowie nazwać protestanckimi, to na pewno Droga nic wspólnego z protestantami nie ma. Jest natomiast wkorzeniona w judaizm, szlachetną winorośl, w którą jako dziczka jesteśmy wszczepieni.
Komentarz
Czasy ostateczne jak nic
Nieszczęsny Paweł Lisicki teraz już brnie w jawne herezje. Ogłosił, że człowiek musi sam zapracować na zbawienie. Jest to czysty pelagianizm. Dalej mówi, że posłuszeństwo w Kościele obowiązuje tylko wtedy, kiedy ktoś wypowiada się w zgodzie z "tradycją". Czyli ja sam oceniam, czy biskup jest w zgodzie z "tradycją" i jak mi się to zgadza, to jestem mu posłuszny. A dokładnie, jestem posłuszny sobie samemu, bo to ja oceniam biskupa. To jest relatywizm wiary, przed którym ostrzegał Benedykt XVI. Każdy wybiera to, co mu się podoba, a resztę ignoruje.
Oczywiście, istnieje możliwość, że jakiś biskup popadnie w herezję lub schizmę. Mamy przykłady abpów Lefebvre czy Vigano, który z członków watykańskiego establishmentu przeistoczyli się w tak zapiekłych wrogów papieża, że ten pierwszy zaryzykował nawet śmierć w stanie ekskomuniki. Ale w obu przypadkach o ich statusie informuje Stolica Apostolska i to ona określa, jak wierni mają się do nich odnosić. Ty proponujesz jakąś samowolkę, w której świeccy, nie mając do tego podstaw merytorycznych, ani eklezjalnych (hierarchiczny ustrój Kościoła), mają decydować o ortodoksji hierarchów. No i teraz wyobraźmy sobie, że Ty mówisz, że bp Ryś jest heretykiem. A Tomasz i Ewa, że nie jest. Kto ma rację?
Ta książka ma 750 stron. Księża studiują teologię przez trzy lata, żeby się w tym orientować. Owszem, świecki zna kilka dogmatów, tych najbardziej popularnych. Potem nietrudno mu samemu powiedzieć coś bez sensu, jak to się przydarzyło Lisickiemu.
Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, to mamy ufność w Bogu, a o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał.
Tylko tyle i aż tyle.
Nie będę kolejny raz wklejał zdjęcia kard. Ratzingera, który udziela Komunii bratu Rogerowi z Taize. Jeżeli to ma być przejaw herezji, to mamy problem.
Stoisz przed pełnym przepychu kościołem, monumentalną świątynią, która wykarmiła cię jak Matka, wychowała, tuląc czule do piersi tyle dekad. A dziś? Czujesz się niezrozumiany i odrzucony. Gorszysz się grzechem i niewiarą. Choć sam upadasz jako grzesznik i lękasz o swą wiarę, to boli, boli niezmiernie obraz upadłego gmachu, profanacji świętości w samym centrum sacrum. Wielu czuje się odepchniętych, czuje strach, karmi się bólem i lękiem o przyszłość. Jedyne co nas trzyma to wiara, nadzieja i miłość, skrucha, pokora i nieustanna modlitwa za nas, za papieża, za Kościół, który zdaje się przegrał i wypiera wierzących poza swe mury. Ci którzy wiarę zachowali czują się osamotnieni, zagubieni, wyszydzani. Za miłość do Tradycji, do Mszy wszech czasów, do nauki Kościoła, do jego niewzruszonych zasad. Dziękuję za każdą Mszę trydencką odprawioną w Polsce, za każde słowo konsekracji wybrzmiewające w otoczeniu Aniołów pod rzeźbą z marmuru. Módlmy się za Kościół, prośmy o święte powołania i rodziny. To w rodzinach kwitnie przyszłość narodu i katolicyzmu. Tyle od nas i naszych dzieci dziś zależy...
Ci biedni ludzie nie mogą zrozumieć, że odrzucenie, które tak w sobie pielęgnują, jest jedynie stanem ich psychiki. No i też charakterystyczne, że najpierw się modlą za siebie, a dopiero potem za papieża i Kościół.
Kolejna ciekawa rzecz w analizie psychologicznej, to indukowanie poczucia klęski. Gmach świątyni upadł, świętość jest profanowana, Kościół przegrał i wypędza wierzących. Oczywiście "ci, którzy wiarę zachowali" walczą do końca, wspierani przez "anioły pod rzeźbą z marmuru".
A przy okazji - do Boga upodabnia nas przede wszystkim miłość. Rozum jakiś tam mamy, ale szału nie ma. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał.
Zacznijmy od tego, że Bractwo Kapłańskie św. Piotra, do którego należy ks. Kostka, odprawia Mszę posoborową. Dlatego dziwnie brzmi, kiedy się od niej dystansuje i nazywa "rytem watykańskim". Co to za określenie.
Druga osobliwość, to wychwalanie przez ks. Kostkę ignorancji wiernych, którzy nie znają łaciny. Dużo natomiast mówi o tym, jakie mają odczucia i przeżycia, związane z udziałem we Mszy św. To o tyle ciekawe, że zwykle oskarża się "posoborowie" o to, że opiera wiarę na emocjach. A tu proszę, okazuje się to dobre.
Dalej dowiecie się, że Odnowa i Neokatechumenat to "duch protestancki", który rozbija Kościół.
Tradycyjne duszpasterstwo było już mało skuteczne w czasach działalności ks. Blachnickiego.
Poza tym - o ile możemy charyzmaty w Odnowie nazwać protestanckimi, to na pewno Droga nic wspólnego z protestantami nie ma. Jest natomiast wkorzeniona w judaizm, szlachetną winorośl, w którą jako dziczka jesteśmy wszczepieni.