Jak odbieracie ich obecność? W naszej okolicy większość sprzedawczyń w sklepach to Ukrainki, są sympatyczne i profesjonalne. Ale zarejestrowano już 16.000 ukraińskich firm i niedługo to my będziemy uczyć się ukraińskiego, żeby dostać wyższą pensję.
Jak odbieracie ich obecność? W naszej okolicy większość sprzedawczyń w sklepach to Ukrainki, są sympatyczne i profesjonalne. Ale zarejestrowano już 16.000 ukraińskich firm i niedługo to my będziemy uczyć się ukraińskiego, żeby dostać wyższą pensję.
Ja tam się już na wszelki wypadek uczyłam jednak może nie tak mało przyszłościowe te moje studia jak mi się wydawało
W Beskidzie, w jednej z karczm góralskich obsługiwały nas Ukrainki w strojach góralskich. Mój mózg miał problemy z przetwarzaniem danych Ale ogólnie nie mam z tym problemów. Tak jak napisał Maciek, uczynne , grzeczne. Moi znajomi, którzy zatrudniają Ukraińców mają z nim problemy natury organizacyjno - logistycznej, ponieważ umawiają się na pracę, załatwiają całe procedury ( a jest tego sporo) przygotowują miejsca pracy, nierzadko mieszkanie, przeszkalają i uczą procedur, a po kilku tygodniach Ukraińcy z dnia na dzień się zwalniają i jadą na drugi koniec Polski, bo wydaje im się, że gdzieś tam jest lepiej. I polski pracodawca - znowu w koziej d*""pie
Ukraińcy także miewają problemy z polskimi pracodawcami, bo starając się o jakiś tam rodzaj karty pobytu, są zobowiązani do pracy u tego samego pracodawcy, u którego pracowali składając wniosek, więc stają się de facto niewolnikami. Więc różnie to bywa.
W firmie, w której pracuję, w sezonie ok. 1/3 do 1/2 załogi to Ukraincy. Większość pracuje już u nas kolejny rok. Zdarzają się oczywiście przypadki opisane wyżej, że załatwiamy dokumenty etc., a oni znikają, ale jest to w chwili obecnej rzadkość. Pracują w większości z dużym zaangażowaniem, szybko się polskiego uczą, choć na tyle, żeby zrozumieć. Mamy już takich, którzy w Polsce rodziny pozakładali i zostają tu na stałe. Polacy wyjeżdżali kilkanaście lat temu na Wyspy, Ukraincy teraz przyjeżdżają do nas. Cieszę się, że to taka imigracja bliska nam kulturowo.
Aktualnie w Poznaniu nie bardzo. A konkretnie to to nie najlepsze nastawienie mają maturzyści, którzy nie dostali się na studia - różne kierunki na UAM i ich rodziny, które min że swoich podatków opłacają zwiększone subwencje na uczelnie, które mają większy współczynnik uniedzynarodowienia.
A tak po prostymu w tym temacie: UAM nie zrobiło limitów dla cudzoziemców i dzięki temu, że ukrainska/białoruska matura jest traktowana na równi lub nawet korzystniej, niż polska a tamtejsi uczniowie nie są traktowani jak kandydaci cudzoziemscy to w wielu wypadkach stanowią ponad połowę studentów.
Cóż... Polskie dzieci w świecie aż takich korzyści i ułatwień nie mają.
Szkoła po sąsiedzku wyspecjalizowała się w klasach dla dzieci ukraińskich-na każdym poziomie jedna klasa tylko dla nich. Do tego np dokumenty w dwóch lub nawet trzech językach. W mojej nie ma klasy bez dzieci ukraińskich. Ja oceniam dobrze te rodziny, dzieciaki fajne, szybko się asymilują, rodzice też otwarci, współpracujący. Wspierają się wzajemnie, pomagają w odbieraniu dzieci i zapewnianiu im opieki-wynajmują mieszkania blisko siebie albo razem Nieco gorzej wygląda sytuacja z młodymi, wolnymi nastolatkami lub dwudziesto, dwudziestoparolatkami. Wg słów zaprzyjaźnionego policjanta ilość przestępstw z udziałem Ukraińców,tych młodych właśnie, bezrodzinnych wzrosła bardzo. U mnie na osiedlu bardzo dużo takich młodych, ale bez zarzutu póki co. Na razie sąsiedztwo niekłopotliwe
A ja ma dosyć Ukraińców. Wszędzie ich pełno. Mieszkam pod Wrocławiem więc ich pełno. Mąż pracuje z nimi i ma bardzo złe zdanie. Po 1 na start pracy mają więcej niż mąż po 10 latach pracy. Bo oni muszę do domu kase wysłać Po 2 oni przyjechali zarobić a nie na robić. Po 3 nie chcą sie uczyć jezyka polskiego. Nie lubie ich i tyle
Mam znajome ukrainki, generalnie ok, ale mają w sobie coś specyficznego i faktycznie nieraz nie da się dogadać, ale te co znam to generalnie są w porządku
A ja ma dosyć Ukraińców. Wszędzie ich pełno. Mieszkam pod Wrocławiem więc ich pełno. Mąż pracuje z nimi i ma bardzo złe zdanie. Po 1 na start pracy mają więcej niż mąż po 10 latach pracy. Bo oni muszę do domu kase wysłać Po 2 oni przyjechali zarobić a nie na robić. Po 3 nie chcą sie uczyć jezyka polskiego. Nie lubie ich i tyle
No to może być prawda, że u nas w Polsce Ukrainiec ma więcej niż Polak w niektórych sytuacjach.
W innych krajach raczej swoich rozpieszczają lepszą wypłatą
Aktualnie w Poznaniu nie bardzo. A konkretnie to to nie najlepsze nastawienie mają maturzyści, którzy nie dostali się na studia - różne kierunki na UAM i ich rodziny, które min że swoich podatków opłacają zwiększone subwencje na uczelnie, które mają większy współczynnik uniedzynarodowienia.
A tak po prostymu w tym temacie: UAM nie zrobiło limitów dla cudzoziemców i dzięki temu, że ukrainska/białoruska matura jest traktowana na równi lub nawet korzystniej, niż polska a tamtejsi uczniowie nie są traktowani jak kandydaci cudzoziemscy to w wielu wypadkach stanowią ponad połowę studentów.
Cóż... Polskie dzieci w świecie aż takich korzyści i ułatwień nie mają.
Słyszałam o tej sytuacji i uważam, że to bardzo nie w porządku. W pierwszej kolejności powinni mieć zapewnione miejsca polscy studenci, potem limit najlepszych z cudzoziemców. Szczególnie, jeśli przyjmuje się na podstawie wyników maturalnych, które nie muszą być adekwatne do naszych. Tak jak piszesz, nasze dzieci za granicą nie maja takich ułatwień. Tak samo nikt nam za granicą nie daje wyższych pensji niż "tubylcom", a u nas takie rzeczy się zdarzają w stosunku do pracowników zza wschodniej granicy tylko za to, że są stamtąd. Generalnie nie mam nic przeciwko, ale jednak nie mogę nie pamiętać, gdzieś z tyłu głowy historii wołyńskich. Wtedy też zanim się to stało, byli miłymi i pracowitymi sąsiadami i nawet gestapowcy nie mogli uwierzyć, ze można mordować z takim okrucieństwem.
A ja ma dosyć Ukraińców. Wszędzie ich pełno. Mieszkam pod Wrocławiem więc ich pełno. Mąż pracuje z nimi i ma bardzo złe zdanie. Po 1 na start pracy mają więcej niż mąż po 10 latach pracy. Bo oni muszę do domu kase wysłać Po 2 oni przyjechali zarobić a nie na robić. Po 3 nie chcą sie uczyć jezyka polskiego. Nie lubie ich i tyle
No to może być prawda, że u nas w Polsce Ukrainiec ma więcej niż Polak w niektórych sytuacjach.
W innych krajach raczej swoich rozpieszczają lepszą wypłatą
Tak to prawda. Oni maja lepiej niż My w pracy. Mąż jest tai cienty na nich. Jak tutaj pracuja pobiera 500+ i mało który do domu wysyła bo mężczyźni większość pracuja u meza Mowie ze przyjechali zarobić a nie na robić się. Sorry ale taka jest prawda. Jak pracował w sklepie znanej z ciuchów. To przychodzili mówi po ukraińsku i rządząli żebym ja umiałam lub koleżanki. I jeszcze byli oburzenie jak sie ich nie rozumiało.
Ekspedientki ok. Natomiast w pracy miałam okazję z kilkoma pracować. O wiele wolniej pracują i szukają okazji co by tu zrobić by nic nie robić. Dla mnie byli miło dla reszty nie za bardzo.
Tylko że każdy naród ma swoje geny, swoją kulturę i historię więc są różnice.
Owszem można je zmienić. Na to jednak trzeba sporo czasu
Pamiętam jak mój kolega ze studiów murzyn przyznał się że rodzice piszą do niego listy po angielsku, żeby mu obciachu nie robić. Tylko kto czyta cudze listy ?
Dałem mu wtedy wykład że niemcy spiewają deuschland uber alles inne narody tak samo są dumne ze swojej historii obojętnie jaka była. Wyglądało że zrozumiał.
Ukraińcy wyrośli w komunie przynajmniej to pokolenie więc czy się stoi czy się leży jest im bliskie.
Ukraińcy nas nie szanują, mają do nas żale i pretensje a do tego są skryci na zewnątrz bardzo w porządku.
Właśnie jakoś nie dowierzam, gdy słyszę, że Ukrainiec z miejsca dostaje wyższą stawkę. Jedyna sytuacja która to może wyjaśniać, to chęć przywiązania pracownika w sytuacji gdy pracodawca zakłada, że Polak nie odejdzie, bo ma rodzinę na miejscu i nie pojedzie gdzie indziej. Jakieś inne uzasadnienia?
Właśnie jakoś nie dowierzam, gdy słyszę, że Ukrainiec z miejsca dostaje wyższą stawkę. Jedyna sytuacja która to może wyjaśniać, to chęć przywiązania pracownika w sytuacji gdy pracodawca zakłada, że Polak nie odejdzie, bo ma rodzinę na miejscu i nie pojedzie gdzie indziej. Jakieś inne uzasadnienia?
To uwierz. Mój mąż pracuje jako spawacz 10 lat w jednej i tej samej firmie. I jak zaczeli przyjeżdża Ukraińcy. To się okazało że oni mają dużo więcej od stałych pracownikow i doświadczonych bo oni muszą mieszkanie opłacić rodzina wysłać itp. Mąż był wielokrotnie świadkiem jak rozmawiali z jego kolega i mi mówi Ja ich nie lubie.
Właśnie jakoś nie dowierzam, gdy słyszę, że Ukrainiec z miejsca dostaje wyższą stawkę. Jedyna sytuacja która to może wyjaśniać, to chęć przywiązania pracownika w sytuacji gdy pracodawca zakłada, że Polak nie odejdzie, bo ma rodzinę na miejscu i nie pojedzie gdzie indziej. Jakieś inne uzasadnienia?
To uwierz. Mój mąż pracuje jako spawacz 10 lat w jednej i tej samej firmie. I jak zaczeli przyjeżdża Ukraińcy. To się okazało że oni mają dużo więcej od stałych pracownikow i doświadczonych bo oni muszą mieszkanie opłacić rodzina wysłać itp. Mąż był wielokrotnie świadkiem jak rozmawiali z jego kolega i mi mówi Ja ich nie lubie.
Dla mnie dziwna sprawa. Pierwsze pytanie, czy mąż poruszał ten temat z pracodawcą i prosił o podwyżkę. Bo ja często słyszę, że ktoś ma żal, że inny dostaje więcej, ale jak się pociągnie za język, to się okazuje, że nigdy z pracodawcą/przełożonym o tym nie rozmawiał, a to logiczne, że wielu pracodawców nie będzie dawać podwyżki, jeśli pracownik się nie upomni (niefajnie, ale często tak jest). U nas Ukraincy na początek długi czas dostawali nizsza stawkę niż Polacy, bo języka nie znali, nie znali miasta (u nas jest praca w terenie) i wyjaśnienie im zadań wymagalo wiele wysiłku. Teraz stawka na "dzień dobry" jest równa, bo większość Ukraińców, którzy przyjeżdżają, zna już choć trochę język.
To i lepiej zarabiają. U nas w sobotę w pracy tylko desperaci i Ukraińcy
Tak samo u mojego męża. Bo się Polacy wkurzyli i nie będę pracować. 8 godzin i do domu. Tak mąż chodził do szefa to usłyszał że na Ukraińców dofinansowanie dostaje. Chyba chodzi z urzędu pracy. I dlatego oni maja o tyle więcej.
To i lepiej zarabiają. U nas w sobotę w pracy tylko desperaci i Ukraińcy
Tak samo u mojego męża. Bo się Polacy wkurzyli i nie będę pracować. 8 godzin i do domu. Tak mąż chodził do szefa to usłyszał że na Ukraińców dofinansowanie dostaje. Chyba chodzi z urzędu pracy. I dlatego oni maja o tyle więcej.
Kasa z urzedu pracy tylko dla Ukraińcow? Czy po prostu kasa na pracownika? Wiesz takie "chyba" w przypadku kasy państwowej nie istnieje, musi być jakiś jawny program z konkretnymi kryteriami.
Ja powiem szczerze nie wiem. Maż mi tylko mówił że on zrozumiał ze szef ma jakieś dofinansowanie tylko do Ukraińców. Tak samo jest u tesciowej w pracy. Że jej szef ściga Ukraińców bo ma właśnie jaka kase za nich. Wiecej nie wiem.
Nie zauważyłam w swoich firmach (współpracuję z licznymi w sektorze budowlanym) by ktoś brał pod uwagę narodowość ustalając stawki. Ludzie pracują za tyle, za ile się zgadzają. A czy Polak czy Ukrainiec ma znaczenie w ilości dokumentacji i na starcie jak zauważyła @Hania
Ja ci tylko mówiłam jak jest u męża w pracy. U innych zakładach pracy nie wiem.
@mama_malwina To raczej powinnaś nie lubić pracodawcy a nie Ukraińców. Toż oni swouch pensji nie wymusili terroryzując pracodawcę tylko ktoś się zgodził im takie a nie inne stawki
Komentarz
Mój mózg miał problemy z przetwarzaniem danych
Ale ogólnie nie mam z tym problemów. Tak jak napisał Maciek, uczynne , grzeczne.
Moi znajomi, którzy zatrudniają Ukraińców mają z nim problemy natury organizacyjno - logistycznej, ponieważ umawiają się na pracę, załatwiają całe procedury ( a jest tego sporo) przygotowują miejsca pracy, nierzadko mieszkanie, przeszkalają i uczą procedur, a po kilku tygodniach Ukraińcy z dnia na dzień się zwalniają i jadą na drugi koniec Polski, bo wydaje im się, że gdzieś tam jest lepiej. I polski pracodawca - znowu w koziej d*""pie
Więc różnie to bywa.
Zwykle takich, którzy nie będą wracać na Ukrainę, "Nie ma po co", mówią.
Są też fizyczni, którzy pracują cały tydzień z niedzielą włącznie, by zarobić jak najwięcej i zawieźć pieniądze tam.
A konkretnie to to nie najlepsze nastawienie mają maturzyści, którzy nie dostali się na studia - różne kierunki na UAM i ich rodziny, które min że swoich podatków opłacają zwiększone subwencje na uczelnie, które mają większy współczynnik uniedzynarodowienia.
A tak po prostymu w tym temacie:
UAM nie zrobiło limitów dla cudzoziemców i dzięki temu, że ukrainska/białoruska matura jest traktowana na równi lub nawet korzystniej, niż polska a tamtejsi uczniowie nie są traktowani jak kandydaci cudzoziemscy to w wielu wypadkach stanowią ponad połowę studentów.
Cóż... Polskie dzieci w świecie aż takich korzyści i ułatwień nie mają.
Szkoła po sąsiedzku wyspecjalizowała się w klasach dla dzieci ukraińskich-na każdym poziomie jedna klasa tylko dla nich.
Do tego np dokumenty w dwóch lub nawet trzech językach.
W mojej nie ma klasy bez dzieci ukraińskich.
Ja oceniam dobrze te rodziny, dzieciaki fajne, szybko się asymilują, rodzice też otwarci, współpracujący. Wspierają się wzajemnie, pomagają w odbieraniu dzieci i zapewnianiu im opieki-wynajmują mieszkania blisko siebie albo razem
Nieco gorzej wygląda sytuacja z młodymi, wolnymi nastolatkami lub dwudziesto, dwudziestoparolatkami.
Wg słów zaprzyjaźnionego policjanta ilość przestępstw z udziałem Ukraińców,tych młodych właśnie, bezrodzinnych wzrosła bardzo.
U mnie na osiedlu bardzo dużo takich młodych, ale bez zarzutu póki co. Na razie sąsiedztwo niekłopotliwe
Mąż pracuje z nimi i ma bardzo złe zdanie.
Po 1 na start pracy mają więcej niż mąż po 10 latach pracy. Bo oni muszę do domu kase wysłać
Po 2 oni przyjechali zarobić a nie na robić.
Po 3 nie chcą sie uczyć jezyka polskiego.
Nie lubie ich i tyle
W innych krajach raczej swoich rozpieszczają lepszą wypłatą
Tak samo nikt nam za granicą nie daje wyższych pensji niż "tubylcom", a u nas takie rzeczy się zdarzają w stosunku do pracowników zza wschodniej granicy tylko za to, że są stamtąd. Generalnie nie mam nic przeciwko, ale jednak nie mogę nie pamiętać, gdzieś z tyłu głowy historii wołyńskich. Wtedy też zanim się to stało, byli miłymi i pracowitymi sąsiadami i nawet gestapowcy nie mogli uwierzyć, ze można mordować z takim okrucieństwem.
Mowie ze przyjechali zarobić a nie na robić się. Sorry ale taka jest prawda.
Jak pracował w sklepie znanej z ciuchów. To przychodzili mówi po ukraińsku i rządząli żebym ja umiałam lub koleżanki. I jeszcze byli oburzenie jak sie ich nie rozumiało.
Natomiast w pracy miałam okazję z kilkoma pracować. O wiele wolniej pracują i szukają okazji co by tu zrobić by nic nie robić.
Dla mnie byli miło dla reszty nie za bardzo.
Może Polacy za granicą też tacy są?
https://tygodnik.tvp.pl/54990323/irina-przytnie-grzywke-andrij-trawnik-ukraincy-w-polsce-ad-2021
Ja ich nie lubie.
Z kolei np. na produkcji Ukrainiec dostanie tę cięższą pracę. Taka niepisana zasada jest u nas.
U nas Ukraincy na początek długi czas dostawali nizsza stawkę niż Polacy, bo języka nie znali, nie znali miasta (u nas jest praca w terenie) i wyjaśnienie im zadań wymagalo wiele wysiłku. Teraz stawka na "dzień dobry" jest równa, bo większość Ukraińców, którzy przyjeżdżają, zna już choć trochę język.
Tak mąż chodził do szefa to usłyszał że na Ukraińców dofinansowanie dostaje. Chyba chodzi z urzędu pracy. I dlatego oni maja o tyle więcej.
Tak samo jest u tesciowej w pracy. Że jej szef ściga Ukraińców bo ma właśnie jaka kase za nich. Wiecej nie wiem.
U innych zakładach pracy nie wiem.
To raczej powinnaś nie lubić pracodawcy a nie Ukraińców.
Toż oni swouch pensji nie wymusili terroryzując pracodawcę tylko ktoś się zgodził im takie a nie inne stawki