Kto przyciśnie te firmy @paulaarose? Przecież to te koncerny rządzą światem i one to narzucają. I nie uważam że konsumenci są tak samo winni jak wielcy producenci. Producenci mają potężny wpływ na.konsumentow. Choćby w reklamie i lokowaniu produktów. I jeśli nie ma produktów bez.opakowan plastikowych to nie ma wyboru. Czy to że opakowanie zostawisz w sklepie zmienia fakt że.kupiles.rzecz w plastikowym opakowaniu? Mogę sobie nawet przelać mleko do bańki albo szklanej butelki i też zużywam plastik. Moja sp babcia była ekologiem nie z nazwy i walki o planetę ale u niej nic się nie marnowało. Tylko że to były.czady gdy plastiku nie było. Nie było worków foliowych, plastikowych butelek, wszystko było zwrotne, albo można było spalić bo z surowców naturalnych. Nawet jeśli jakiś plastik.ktos.palil w piecu to była to np jedna butelka z którą nie wiadomo było co zrobić. Nikt jej nie musiał uświadamiać ekologicznie. Po prostu nie nawykla do marnowania. Powiedz emerytom że mają kupować to co drogie bo im się rozleci szybciej niż to tanie. Z pewnością mają taki wybór. Tak jak ci co ledwo są w stanie zamknąć miesiąc finansowo z.pewnoscia będą kupować produkty eko i rezygnować z taniego mięsa.
@malagala nie przeceniałabym roli Polski. Może ma ważne położenie geostrategiczne. Ale to akurat nie ma znaczenia w konflikcie bo połkną nas jednym chapnieciem.
@Odrobinka Tak samo pewnie nie są winni, ale łapie się sama na tym ile ja np nabrałam plastikowych rzeczy a ile mogłam nie, poszukać lepszych alternatyw. Myślę że ci którzy faktycznie MOGĄ poszukać alternatyw, dobrze robią że szukają. Nie wszędzie się da, tu się zgadzam, ale z tego co widzę świadomość robi się coraz większa i to dobrze
Co mogą wybierać? Nie mają wyboru. I jakie to ma znaczenie co wybierze garstka ludzi? A rządy.korporacji pewnie że się skończą tylko że razem z nimi skończy się era.bialego człowieka.
Kiedy się porozmawia z ludźmi - właścicielami zakładów produkujących żywność, to się usłyszy, ze plastik tańszy w zakupie i całość - produkcja,pakowanie, dystrybucja- przy plastiku wychodzą taniej.
I ludzie wola kupować w plastiku niż szkle.
Firmy często robią takie ankiety- czy to dot nowych smaków jogurtu/lodów czy opakowań.
Ludzie chcą tanio, chcą bezproblemowo i wygodniej. I ro daje właśnie plastik
@Odrobinka są jakieś alternatywy np w ubraniach, makijażu, można szukać droższego jedzenia, mówię o ludziach których faktycznie na to stać. A Polaków ogólnie no coraz mniej stać... . Co do emerytów itd w pełni się zgadzam, bo to są za małe przychody by wydać to na coś więcej niż przeżycie i małe przyjemności, o ile się da.
A mi się wydaje, ze jesteśmy coraz bardziej świadomymi konsumentami. Wybieramy lepsze - co nie zawsze jest droższe. Znamh więcej smaków niż nasi rodzice poznali, choćby dzięki otwartym granicom.
Półki sklepów uginają się od produktów, które kiedyś były nam znane z kolorówek prasy czy reklam z zagranicznej tv.
Jesteśmy otwarci na nowe smaki, nie boimy sie próbować i eksperymetowac w kuchni.
Nie jest tańszy plastik. Tańsze są zwrotne butelki. Tylko są lżejsze, nie tłuką się itd. Kupowałam mleko robico w szklanych butelkach jeszcze ze dwa lata temu. Już są tylko plastikowe. Problem w tym że te szklane butelki i tak były bezzwrotne. Co mi za różnica czy wyrzucę szklaną czy plastikową? Jak bym.miala na wymianę to bym inaczej do sprawy podeszła. A tak to plastikowa lżejsza. Choć mleko mniej smaczne z plastikowej Moim zdaniem problemem jest ogrom podaży. Mnie nie jest potrzebny aż taki wybór. Poza tym opakowania opakowaniami ale poza bazarkiem krojoną wędlinę zawsze dostaję owiniętą w folię, podobnie mięso w worku jednorazowym, parówki są w foliowym opakowaniu i w dodatku każda jedna zawinięta w folię, krojony chleb wkładają do foliowego worka. Co do ciuchów to tutaj akurat młodsze pokolenie konsumuje. Starsi w tym ja kupują głównie na ciucholach. Nie wiem o co chodzi z makijażem bo na co dzień nie używam. Co do podaży różnych zagranicznych smakołyków to mnie też trochę smuci że teraz wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Kiedyś żeby zjeść sushi trzeba było jechać do Japonii albo odwiedzić Japończyka. Teraz podróby wszystkiego są wszędzie dostępne. Mnie się to nie podoba. Moim zdaniem trochę zabija marzenia bo skoro wszędzie jest tak samo to po co? Żeby popływać w ciepłym morzu? Nie lubię globalizmu bo rozbija więzi. Podobnie jego pochodna: imigracja.
Mąż mi tu mowie, ze jednorazowe, plastikowe maja być w EU wycofane.
Wiec zakłady będą musiały się przestawić. Swoją droga pójdzie kasa na nowe myjki i wrzuca koszt w produkt.
Ja na targu dostaje zawinięte w papier i zawsze się wkurzam ze muszę te papier potem zdzierać w marketach moNa ważyć produkty w swoich workach/pojemnikach
U nas najwięcej plastiku to właśnie butelki - po mleku i wodzie. Mleka idzie u nas dużo, o wodę jest nieustanna dyskusja, bo ja lubię trochę gazu, a mąż nie kupuje jak robi zakupy, żeby pic nasza kranówkę. Wędliny, mięso i sery często kupujemy w lokalnych sklepach na wagę, część pakowana w papier, część w woreczek foliowy, o objętości plastiku znacznie mniejszej niż tacki z mięsem z marketów. Warzywa i owoce właściwie zawsze są luzem.
A to, że w Stanach tego nie ma... Ja uważam, dobrze, że u nas są ludzie z taką siłą woli, którzy robią wiele aby naszej planecie żyło się lepiej.
To są tzw. pożyteczni idioci. Zyje nam się znacznie trudniej i coraz biedniej. Natomiast koncerny wynoszą się poza Europę, gdzie ludzie tyrają za przysłowiową łyżkę strawy i nadal trują środowisko. Nie twierdzę, iż nie należy dbać o przyrodę, ale trzeba to robić z głową. Na zmiany klimatu większego wpływu - tym bardziej sama Europa - nie mamy. Dinozaury wyginęły chociaż człowiek nie niszczył im środowiska.
Robię właśnie soki z czarnego bzu, pół godzinki zrywania ponad 50 słoików tego cuda będzie, cena to gaz i trochę cukru
Dla mnie własne przetwory to inna jakość odżywiania
Ja robię sos z opieniek do słoików. Jakbym była u siebie to zapewne miałabym ogródek warzywny, kury i pszczoły. Nie jestem niestety. Nie każdy też ma dostęp do wszystkich tych dóbr. Nie każdy sobie nazbiera itd. Natomiast robienie takich rzeczy jest właśnie robieniem swojego i taką cegiełką w niezależność.
Wracając do tematu wątka: nie znam takich znaczących polityków ani w kraju ani poza którzy by patrzyli szerzej niż kadencja. Może Trump trochę taki był bo podchodził do polityki biznesowo. No w programie Ruchu Narodowego jest wszystko ładnie napisane, i zasadniczo się zgadzam z większością tez I sposobami do osiągnięcia niektórych celów. Tylko że brakuje mi wśród polityków kogoś z jajami na tyle obfitymi żeby móc to wprowadzić w życie.
Ja tam coraz częściej myślę o tym kiedy objawi się bestia i coraz bardziej zyskuję pewność że jeszcze za mojego życia.
Mnie śmieszy fakt że kraik wielkości Polski i Kontynent wielkości Europy rości sobie prawa do jakiegoś znaczenia w świecie. Choćby wymusza jakieś dziwne pseudoekologiczne regulacje na swoich własnych ludziach. Jakby to co się dzieje w Europie miało jakikolwiek wpływ na sprawy globalne.
Myślę jeszcze o tym. W przypadku tzw zachodu to chyba poczucie winy.
Nie posądzałam nigdy Kaczyńskiego o taką charyzmę. Uniknęłam rozczarowań w temacie. Tylko jakie to ma znaczenie? A cechy to jedno. Jeszcze właściwe albo raczej szerokie poglądy, co rzadko spotykane... Zresztą właściwe to też dobre słowo. Bo żeby naprawić świat czy choćby jeden kraj w Europie trzeba by być konserwatystą
Moim zdaniem tu nie trzeba wielkiej charyzmy, raczej wizji. Miałam nadzieję, że te wszystkie wygibasy w jego wykonaniu układają mu się w głowie w jakiś jeden w miarę spójny plan. Umie grać w tę grę i tyle. Pytanie było, czy to granie i dla grania oraz co tak naprawdę chce osiągnąć. No i niestety szerokich poglądów raczej u niego nie znajdziemy.
A co do programow: mi się zasadniczo każdy podoba w co najmniej 80%. Bo w końcu wszystkim chodzi o to "by żyło się lepiej".
Dróg realizacji nie jestem w stanie zweryfikować. To jakby ktoś mi opowiadał, jak planuje zdobyć k2 zimą bez tlenu. Może mi przestawić plan, sprzęt, jaki zamierza zabrać, plany b, c, d itd., ale nie ocenie, czy nie ściemnia, bo ja chodziłam co najwyzej po Tatrach.
A jeśli nawet ma to ręce i nogi, to czy ten gość faktycznie trenuje i jest w stanie to zrobić, czy sobie wszczepił jakieś worki z solą fizjologiczną na klacie, żeby wyglądać na sportowca - to się okaże dopiero w praniu...
Czyli jednak jednostki wybitne mogą zmienić świat... W sumie patrząc na historię to tak. Zawsze to była jakaś bardzo wybitna jednostka. A to własne mi uświadomiło że my teraz jako społeczeństwa uśredniamy wszystko i wszystkich. W jakiejś mierze odzieramy siebie i innych z indywidualizmu i charyzmy. Wręcz jest to niemiłe widziane że ktoś się wyróżnia.
Teraz marzenia się realizuje w grach, i o ile cała reszta konsumpcji bazuje na wymyślaniu sztucznych potrzeb ( dopiero po zakupie się okazuje ile warte są te rzeczy a raczej jak niepotrzebne) to świat gier reaguje na to za czym ludzie tęsknią. Chcą być bohaterami, chcą mieć unikalne rzeczy i wygląd, pokonywać groźnych przeciwników, ale przede wszystkim żyć w nieznanym świecie, który zaskakuje, zachwyca różnorodnością (np. ras istot myślących) , i jest przede wszystkim nowy i dość pusty. A po wirtualnych poprzednikach zostały ruiny do eksploracji, skrzynie ze skarbami i zwłoki do przeszukiwania. To niby jest zabawa ale np. idea ras oddzielonych geograficzne, niemieszających się ze sobą w dzisiejszym świecie nie powinna się podobać, ale może ludzie uważają to za romantyczne, skoro jest schematem w grach.
Czyli jednak jednostki wybitne mogą zmienić świat... W sumie patrząc na historię to tak. Zawsze to była jakaś bardzo wybitna jednostka. A to własne mi uświadomiło że my teraz jako społeczeństwa uśredniamy wszystko i wszystkich. W jakiejś mierze odzieramy siebie i innych z indywidualizmu i charyzmy. Wręcz jest to niemiłe widziane że ktoś się wyróżnia.
Mam wrażenie, że tylko jednostka może nadać nowy cel, kierunek
Zbiorowosc ma dużą bezwładność i po prostu leeeeci w ustalonym kierunku.
Moim zdaniem tu nie trzeba wielkiej charyzmy, raczej wizji. Miałam nadzieję, że te wszystkie wygibasy w jego wykonaniu układają mu się w głowie w jakiś jeden w miarę spójny plan. Umie grać w tę grę i tyle. Pytanie było, czy to granie i dla grania oraz co tak naprawdę chce osiągnąć. No i niestety szerokich poglądów raczej u niego nie znajdziemy.
mam wrażenie, że pomijacie jeden istotny szczegół,
mianowicie, żeby czegoś dokonać, trzeba pozostać przy władzy, to jest podstawa i to jest, wg mnie, wytłumaczenie różnych wygibasów. Właściwie, to obecnie jedyną w miarę trwałą zmianą, jest 500+ i ta trwałość wynika z przekonania większości. Wszystko inne może następna ekipa szybko zlikwidować.
Popatrzcie na Orbana, ma dużo bardziej komfortową, pod względem wyborczym, sytuację a i tak jest 2 kroki w przód, 1 do tyłu.
To mam na myśli, traktuję "wygibasy" jako element konieczny do utrzymania władzy. Ale od wirtuoza oczekuję, że przy okazji będą one realizować inne cele
Do założenia wątku sprowokowały mnie dyskusje o wsparciu rodzin wielodzietnych itd.
Ostatnio coraz bardziej wydaje mi się, że żyjemy w skansenie. Chodzi mi konkretnie o Europę, czyli też Polskę. Problemy, którymi się zajmujemy, nie są w moim odczuciu realne. Absolutyzujemy takie wartości, jak indywidualizm, prawo wyboru, samorealizacja, empatia (które osobiście odbieram bardzo pozytywnie). Ale nasza kultura to faktycznie cywilizacja śmierci, bo wymieramy.
Czy są jacyś ludzie, którzy politykę międzynarodową rozumieją jako coś więcej, niż wynegocjowanie dobrych dopłat w UE? Albo politykę prorodzinną jako coś więcej niż papierowe zapewnienia, że będą żłobki oraz mniejsze czy większe zwolnienia z podatku? Czy ma ktoś w ogóle jakiś pomysł, realny pomysł na miejsce naszego kraju w świecie w obliczu przemian, które nieustannie zachodzą?
Myślę, że mimo ogromnej polaryzacji społeczeństwa nadal mamy wszyscy że sobą wiele wspólnego, dużo więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. Czy jest ktokolwiek w polityce, kto chciałby to wykorzystać dla Polski?
Jacek Bartosiak czyta symulowane przemówienie premiera z Wawelu pt."Prawo do powrotu"
Komentarz
I nie uważam że konsumenci są tak samo winni jak wielcy producenci. Producenci mają potężny wpływ na.konsumentow. Choćby w reklamie i lokowaniu produktów. I jeśli nie ma produktów bez.opakowan plastikowych to nie ma wyboru. Czy to że opakowanie zostawisz w sklepie zmienia fakt że.kupiles.rzecz w plastikowym opakowaniu? Mogę sobie nawet przelać mleko do bańki albo szklanej butelki i też zużywam plastik.
Moja sp babcia była ekologiem nie z nazwy i walki o planetę ale u niej nic się nie marnowało. Tylko że to były.czady gdy plastiku nie było. Nie było worków foliowych, plastikowych butelek, wszystko było zwrotne, albo można było spalić bo z surowców naturalnych. Nawet jeśli jakiś plastik.ktos.palil w piecu to była to np jedna butelka z którą nie wiadomo było co zrobić.
Nikt jej nie musiał uświadamiać ekologicznie. Po prostu nie nawykla do marnowania.
Powiedz emerytom że mają kupować to co drogie bo im się rozleci szybciej niż to tanie. Z pewnością mają taki wybór. Tak jak ci co ledwo są w stanie zamknąć miesiąc finansowo z.pewnoscia będą kupować produkty eko i rezygnować z taniego mięsa.
A rządy.korporacji pewnie że się skończą tylko że razem z nimi skończy się era.bialego człowieka.
A miała być dobra zmiana.
Znamh więcej smaków niż nasi rodzice poznali, choćby dzięki otwartym granicom.
Moim zdaniem problemem jest ogrom podaży.
Mnie nie jest potrzebny aż taki wybór.
Poza tym opakowania opakowaniami ale poza bazarkiem krojoną wędlinę zawsze dostaję owiniętą w folię, podobnie mięso w worku jednorazowym, parówki są w foliowym opakowaniu i w dodatku każda jedna zawinięta w folię, krojony chleb wkładają do foliowego worka.
Co do ciuchów to tutaj akurat młodsze pokolenie konsumuje. Starsi w tym ja kupują głównie na ciucholach. Nie wiem o co chodzi z makijażem bo na co dzień nie używam.
Co do podaży różnych zagranicznych smakołyków to mnie też trochę smuci że teraz wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Kiedyś żeby zjeść sushi trzeba było jechać do Japonii albo odwiedzić Japończyka. Teraz podróby wszystkiego są wszędzie dostępne. Mnie się to nie podoba. Moim zdaniem trochę zabija marzenia bo skoro wszędzie jest tak samo to po co? Żeby popływać w ciepłym morzu?
Nie lubię globalizmu bo rozbija więzi. Podobnie jego pochodna: imigracja.
w marketach moNa ważyć produkty w swoich workach/pojemnikach
ponad 50 słoików tego cuda będzie, cena to gaz i trochę cukru
Dla mnie własne przetwory to inna jakość odżywiania
To są tzw. pożyteczni idioci. Zyje nam się znacznie trudniej i coraz biedniej. Natomiast koncerny wynoszą się poza Europę, gdzie ludzie tyrają za przysłowiową łyżkę strawy i nadal trują środowisko.
Nie twierdzę, iż nie należy dbać o przyrodę, ale trzeba to robić z głową. Na zmiany klimatu większego wpływu - tym bardziej sama Europa - nie mamy. Dinozaury wyginęły chociaż człowiek nie niszczył im środowiska.
Nie każdy też ma dostęp do wszystkich tych dóbr. Nie każdy sobie nazbiera itd.
Natomiast robienie takich rzeczy jest właśnie robieniem swojego i taką cegiełką w niezależność.
Wracając do tematu wątka: nie znam takich znaczących polityków ani w kraju ani poza którzy by patrzyli szerzej niż kadencja. Może Trump trochę taki był bo podchodził do polityki biznesowo.
No w programie Ruchu Narodowego jest wszystko ładnie napisane, i zasadniczo się zgadzam z większością tez I sposobami do osiągnięcia niektórych celów. Tylko że brakuje mi wśród polityków kogoś z jajami na tyle obfitymi żeby móc to wprowadzić w życie.
Ja tam coraz częściej myślę o tym kiedy objawi się bestia i coraz bardziej zyskuję pewność że jeszcze za mojego życia.
Miałam nadzieję, że kimś takim jest Kaczyński, ale chyba się przeliczyłam. Albo go to jednak przerosło.
A cechy to jedno. Jeszcze właściwe albo raczej szerokie poglądy, co rzadko spotykane...
Zresztą właściwe to też dobre słowo. Bo żeby naprawić świat czy choćby jeden kraj w Europie trzeba by być konserwatystą
Moim zdaniem tu nie trzeba wielkiej charyzmy, raczej wizji. Miałam nadzieję, że te wszystkie wygibasy w jego wykonaniu układają mu się w głowie w jakiś jeden w miarę spójny plan. Umie grać w tę grę i tyle. Pytanie było, czy to granie i dla grania oraz co tak naprawdę chce osiągnąć. No i niestety szerokich poglądów raczej u niego nie znajdziemy.
Dróg realizacji nie jestem w stanie zweryfikować. To jakby ktoś mi opowiadał, jak planuje zdobyć k2 zimą bez tlenu. Może mi przestawić plan, sprzęt, jaki zamierza zabrać, plany b, c, d itd., ale nie ocenie, czy nie ściemnia, bo ja chodziłam co najwyzej po Tatrach.
A jeśli nawet ma to ręce i nogi, to czy ten gość faktycznie trenuje i jest w stanie to zrobić, czy sobie wszczepił jakieś worki z solą fizjologiczną na klacie, żeby wyglądać na sportowca - to się okaże dopiero w praniu...
W sumie patrząc na historię to tak. Zawsze to była jakaś bardzo wybitna jednostka.
A to własne mi uświadomiło że my teraz jako społeczeństwa uśredniamy wszystko i wszystkich. W jakiejś mierze odzieramy siebie i innych z indywidualizmu i charyzmy. Wręcz jest to niemiłe widziane że ktoś się wyróżnia.
Zbiorowosc ma dużą bezwładność i po prostu leeeeci w ustalonym kierunku.
mianowicie, żeby czegoś dokonać, trzeba pozostać przy władzy, to jest podstawa i to jest, wg mnie, wytłumaczenie różnych wygibasów.
Właściwie, to obecnie jedyną w miarę trwałą zmianą, jest 500+
i ta trwałość wynika z przekonania większości.
Wszystko inne może następna ekipa szybko zlikwidować.
Popatrzcie na Orbana, ma dużo bardziej komfortową, pod względem wyborczym, sytuację
a i tak jest 2 kroki w przód, 1 do tyłu.
wygląda jak zbawca narodu