a ja jestem hiperfanką każdy odcinek oglądam 3 razy - najpierw jak jest tylko po angielsku (jestem słaba w ingliszu i nie lubię, ale daję radę), potem jak są już polskie napisy, a trzeci raz z dziećmi
To bez znaczenia dla mnie. To nie jest Ewangelia tylko film
tak, a poza tym to w ogóle nie jest prawda Dallas Jenkins zdecydowanie temu zaprzeczył oraz wyjaśnił o co chodziło w scenie (w 3 sezonie), która spowodowała te oskarżenia:
My też chętnie oglądaliśmy, czekamy na 3 sezon z napisami. Mój mąż nie lubi filmów biblijnych czy choćby nawiązujących do religii, ale ten serial mu przypasował.
Oglądam. Ten serial to spełnienie jednego z marzeń - zawsze bardzo potrzebowałam urealnienia tych wszystkich historii, żeby stały się takie z krwi i kości, tzn. Jezus i wszyscy bohaterowie Ewangelii. Inne filmy mają za dużo patosu, za bardzo czuć w nich "kostiumowosc". Ten serial jest dość... amerykanski. Ale w tym przypadku to zaleta. Jestem wychowana na tego rodzaju kinie, więc nie ma dla mnie w tym przestawieniu sztuczności, przekaz pokonuje barierę formy.
Są słabsze momenty, czasem dosłowne cytaty z PS jednak za bardzo wklejone, Kwintusa mogę rozpatrywać tylko w kategoriach humorystycznych... Ale może jeszcze coś się pokaże.
Miałem zamiar go nie oglądać, ale pochorowałem się i czas się znalazł. Obejrzałem tylko pierwszy odcinek i zgadzam się z wpisem powyższym że film jest bardzo "amerykański".
Jednak bardzo mi się nie podobała kreacja Marii-Magdaleny. I jako prostytutka przyjęła ona imię Lilith, czyli według kabały pierwszej Ewy - bezwstydnicy. Już samo to jest dla mnie odrażające. To jak Zły Duch ze spokojem i pewnością siebie mówił do faryzeusza w czasie egzorcyzmu, zupełnie oderwane od rzeczywistości. Pomimo tego że był to człowiek dość fałszywy, to Bóg jest wierny swym obietnicom. Wątpię, aby taka sytuacja mogła mieć miejsce. Tak samo jak upodlenie Marii-Magdaleny (Lilith), która jest pokładająca nadzieję w Bogu, a praktycznie została doprowadzona do samobójstwa po wyniszczającej walce. I ten Jezus pojawiający się na końcu jak Jack Reacher. I ta scena jak małżonka pionizuje faryzeusza gdy ten ma słuszne wątpliwości (wtedy też był taki współczesny kryzys damsko-męski?).
Lubię amerykańskie kino, ale to są zupełnie inne klimaty. Mnie pociągają opisy Katarzyny Emmerich, w których samo narodzenie Jezusa spowodowało radość całej przyrody. I było odzewem Boga dla szlachetności Esseńczyków. Nawet @Brawario się nim zajął i go to nie raziło.
Lilith w wierzeniach hebrajskich również była przedstawiana jako zabójczyni
Pierwsza feministka
Lilith stała się symbolem mrocznej kobiecości.
Chciała być wolna i niezależna. Nie podobało jej się to, że Adam wymagał
od niej posłuszeństwa. Odeszła od niego, stała się demonicą, która
sypiała z demonami i ludzkimi mężczyznami, rodziła im dzieci. Uważała,
że jako kobieta nie jest ani lepsza, ani gorsza od mężczyzny, tylko
równa.
dzieci. W latach 70. powstał żydowsko-amerykański magazyn "Lilith" przedstawiający treści feministyczne
Ja się dziwię, że te zmiany o których napisałem powyżej są dla innych chyba niedostrzegalne. Jezus jest w pewnym sensie wzorem. Jak się Go zmieni, to straci się z oczu ten właściwy cel. Można ten film sobie oglądać dla rozrywki, ale powinno się uważać by nie ulec błędom tam zawartym. Przecież one mogą wpłynąć na sens i jakość wiary.
Budowanie wiary na podstawie filmu? Przecież scenariusz powstał w czyjejś głowie, nie jest to sfilmowanie nawet jakichś uznanych objawień. Dla mnie to rozrywka, film ciekawy, pozytywny.
Miałem zamiar go nie oglądać, ale pochorowałem się i czas się znalazł. Obejrzałem tylko pierwszy odcinek i zgadzam się z wpisem powyższym że film jest bardzo "amerykański".
Jednak bardzo mi się nie podobała kreacja Marii-Magdaleny. I jako prostytutka przyjęła ona imię Lilith, czyli według kabały pierwszej Ewy - bezwstydnicy. Już samo to jest dla mnie odrażające. To jak Zły Duch ze spokojem i pewnością siebie mówił do faryzeusza w czasie egzorcyzmu, zupełnie oderwane od rzeczywistości. Pomimo tego że był to człowiek dość fałszywy, to Bóg jest wierny swym obietnicom. Wątpię, aby taka sytuacja mogła mieć miejsce. Tak samo jak upodlenie Marii-Magdaleny (Lilith), która jest pokładająca nadzieję w Bogu, a praktycznie została doprowadzona do samobójstwa po wyniszczającej walce. I ten Jezus pojawiający się na końcu jak Jack Reacher. I ta scena jak małżonka pionizuje faryzeusza gdy ten ma słuszne wątpliwości (wtedy też był taki współczesny kryzys damsko-męski?).
Lubię amerykańskie kino, ale to są zupełnie inne klimaty. Mnie pociągają opisy Katarzyny Emmerich, w których samo narodzenie Jezusa spowodowało radość całej przyrody. I było odzewem Boga dla szlachetności Esseńczyków. Nawet @Brawario się nim zajął i go to nie raziło.
a czytałeś, co mówi Katarzyna Emmerich o Marii Magdalenie?
@M_Monia Tobie bym szczególnie polecił zapoznanie się z opisem Katarzyny Emmerich. W związku z wpisami dotyczącymi hipokryzji Katolików. Zauważ że w tym opisie Magdalena zrealizowała pragnienie Jezusa. I pomimo tego że nie była hipokrytką, nie poradziła sobie odrazu ze swymi skłonnościami.
Edit: przeczytałem sobie jeszcze raz. Polecam, chyba widać różnice co do filmu, prawda?
A jak się mają jej wypowiedzi do Ewangelii?
„było z
Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od
słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów”
(Łk 8, 1-2)
Skoro to co mówi stoi w sprzeczności z Ewangelią, to bardziej wierzę Ewangelii niż mistyczce będącej najwyraźniej pod wpływem protestanckich prób dyskredytowania Marii Magdaleny poprzez utożsamianie jej z nierządnicą o nieznanym imieniu.
"Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi
prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić,
jeśli to możliwe, także wybranych. Oto wam przepowiedziałem. Jeśli więc wam powiedzą: "Oto jest na pustyni", nie chodźcie tam!; "Oto wewnątrz domu", nie wierzcie!" (Mt 24, 24-26)
Komentarz
też się wzruszam
i odnajduję się w wielu scenach
Dallas Jenkins zdecydowanie temu zaprzeczył oraz wyjaśnił o co chodziło w scenie (w 3 sezonie), która spowodowała te oskarżenia:
Są słabsze momenty, czasem dosłowne cytaty z PS jednak za bardzo wklejone, Kwintusa mogę rozpatrywać tylko w kategoriach humorystycznych... Ale może jeszcze coś się pokaże.
Jednak bardzo mi się nie podobała kreacja Marii-Magdaleny. I jako prostytutka przyjęła ona imię Lilith, czyli według kabały pierwszej Ewy - bezwstydnicy. Już samo to jest dla mnie odrażające. To jak Zły Duch ze spokojem i pewnością siebie mówił do faryzeusza w czasie egzorcyzmu, zupełnie oderwane od rzeczywistości. Pomimo tego że był to człowiek dość fałszywy, to Bóg jest wierny swym obietnicom. Wątpię, aby taka sytuacja mogła mieć miejsce. Tak samo jak upodlenie Marii-Magdaleny (Lilith), która jest pokładająca nadzieję w Bogu, a praktycznie została doprowadzona do samobójstwa po wyniszczającej walce. I ten Jezus pojawiający się na końcu jak Jack Reacher. I ta scena jak małżonka pionizuje faryzeusza gdy ten ma słuszne wątpliwości (wtedy też był taki współczesny kryzys damsko-męski?).
Lubię amerykańskie kino, ale to są zupełnie inne klimaty. Mnie pociągają opisy Katarzyny Emmerich, w których samo narodzenie Jezusa spowodowało radość całej przyrody. I było odzewem Boga dla szlachetności Esseńczyków. Nawet @Brawario się nim zajął i go to nie raziło.
Pierwsza feministka
Lilith stała się symbolem mrocznej kobiecości. Chciała być wolna i niezależna. Nie podobało jej się to, że Adam wymagał od niej posłuszeństwa. Odeszła od niego, stała się demonicą, która sypiała z demonami i ludzkimi mężczyznami, rodziła im dzieci. Uważała, że jako kobieta nie jest ani lepsza, ani gorsza od mężczyzny, tylko równa.
dzieci. W latach 70. powstał żydowsko-amerykański magazyn "Lilith" przedstawiający treści feministyczneTen z sadzwką też
Te dwa ostatnie jakos nie podeszly, dłużyzny.
W ogole mi nie podszedl ten, jak siedzą przy ognisku i gadają
Lubię wątek tego rzymskiego szpiega
W ogóle super się gada o tym serialu, wiadomo, że nie będzie większych spoilerów:D
absurdalne
a czytałeś, co mówi Katarzyna Emmerich o Marii Magdalenie?
Edit: przeczytałem sobie jeszcze raz. Polecam, chyba widać różnice co do filmu, prawda?
A jak się mają jej wypowiedzi do Ewangelii?