U mnie też był rwany chlebek. Świetny jest! Dzięki @Joannna.
Co do "Bożych Ran", to u mnie był ten zwyczaj jak byłam mała. Nie przeniosłam do swojej rodziny, bo mi się źle kojarzy, robienie zabawy z biczowania Jezusa.
No więc zostałem obdarzony godnością starca, kolejny raz. Nie przepadam za tym obmywaniem nóg, czuję się skrępowany w tej roli. Ale kieruję się posłuszeństwem Kościołowi i robię to, co jest do zrobienia. Może to doświadczenie zbulwersowania św. Piotra jest mi do czegoś potrzebne?
Nie przepadam za tym obmywaniem nóg, czuję się skrępowany w tej roli. ____________ właśnie to jest fajne, mozna sie utożsamić z Piotrem, tobie obmywa "zwykły" proboszcz, jemu sam Bóg, to jest dopiero jazda.
"W pokorze można wyróżnić trzy stopnie, które polegają na tym, aby: poddać się zwierzchnikom poddać się równym sobie poddać się niższym sobie. I tego trzeciego żądają przepisy Kościoła. Dlatego też pierwotnie biskup umywał nogi sługom ołtarza — potem dopiero pojawiają się na ich miejscu ubodzy."
Obrzęd umycia nóg podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek przed Soborem Watykańskim II stosowany był jedynie w katedrach. Obecnie może mieć miejsce w każdym kościele parafialnym. Rubryki mszalne mówią: „Po homilii, tam gdzie względy duszpasterskie za tym przemawiają, odbywa się obrzęd umywania nóg. Ministranci prowadzą wybranych mężczyzn do ław przygotowanych w odpowiednim miejscu. Kapłan, jeśli trzeba, zdejmuje ornat i podchodzi do każdego mężczyzny, polewa wodą jego stopy i wyciera je, z pomocą ministrantów” (Mszał rzymski dla diecezji polskich, Poznań 1986, s. 127, p. 5-6).
List okólny o przygotowaniu i obchodzeniu świat paschalnych, ogłoszony przez Kongregację Kultu Bożego dnia 16 stycznia 1988 r., poucza: „Odbywające się zgodnie z tradycją obmycie nóg wybranym mężczyznom oznacza służbę i miłość Chrystusa, który przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć. Wypada tę tradycję zachować i wyjaśnić właściwy jej sens” (nr 51).
Nawet nie chodzi o herezję. Jako osoba pracująca dziećmi mam wdrukowane, że cudzych dzieci się nie dotyka w żadnej sytuacji. A już perspektywa, że się mu myje nogę i ją całuje, jest czymś niewyobrażalnym. Z kobietami jest podobnie.
Wczoraj byłam na Eucharystii, której przewodniz biskup Nycz i tam bodajże obmywali nogi jakimś znanym ludziom i były kamery bodajże telewizyjne. Na starym mieście.
Nawet nie chodzi o herezję. Jako osoba pracująca dziećmi mam wdrukowane, że cudzych dzieci się nie dotyka w żadnej sytuacji. A już perspektywa, że się mu myje nogę i ją całuje, jest czymś niewyobrażalnym. Z kobietami jest podobnie.
Wczoraj byłam na Eucharystii, której przewodniz biskup Nycz i tam bodajże obmywali nogi jakimś znanym ludziom i były kamery bodajże telewizyjne. Na starym mieście.
Nawet nie chodzi o herezję. Jako osoba pracująca dziećmi mam wdrukowane, że cudzych dzieci się nie dotyka w żadnej sytuacji. A już perspektywa, że się mu myje nogę i ją całuje, jest czymś niewyobrażalnym. Z kobietami jest podobnie.
a całowanie ręki, obcym kobietom?
To, co napisałeś, wydaje mi się "zdobyczą" nowych czasów; w dawnych czasach przytulenie czy pocałowanie, nawet obcego dziecka, było naturalne, ten artefakt widać np. w zachowaniach Bidena wzgl. dzieci...
@Prayboy Ja dzisiaj poczułam na liturgii atak szatana . Podczas adoracji krzyza poczułam ogromne zwątpienie w Boga w jednej chwili, modliłam się do Jezusa aby oddalił ode mnie te wątpliwości, byłam smutna, przestałam śpiewać . Dopiero Komunia Święta tak nagle odsunęła ode mnie te wątpliwości. Podziękowałam za to Bogu. Cały czas jednak się boje, ze znowu zwątpię . A nie chce wątpić w Boga .
Niestety w parafii nie było całowania krzyża ( czemu??) Tylko po liturgii wierni sami to robili, już nie wszyscy...czy to jeszcze pandemiczne przepisy? Tyle że absurd bo dawniej ministrant przecierał krzyż chusteczką, teraz jak ludzie całowali sami po mszy to jeszcze gorzej, bo bez chusteczki. Bez sensu.
Komentarz
Co do "Bożych Ran", to u mnie był ten zwyczaj jak byłam mała. Nie przeniosłam do swojej rodziny, bo mi się źle kojarzy, robienie zabawy z biczowania Jezusa.
____________
właśnie to jest fajne, mozna sie utożsamić z Piotrem, tobie obmywa "zwykły" proboszcz, jemu sam Bóg, to jest dopiero jazda.
poddać się zwierzchnikom
poddać się równym sobie
poddać się niższym sobie.
I tego trzeciego żądają przepisy Kościoła. Dlatego też pierwotnie biskup umywał nogi sługom ołtarza — potem dopiero pojawiają się na ich miejscu ubodzy."
taką ciekawostkę znalazłam
Obrzęd umycia nóg podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek przed Soborem Watykańskim II stosowany był jedynie w katedrach. Obecnie może mieć miejsce w każdym kościele parafialnym. Rubryki mszalne mówią: „Po homilii, tam gdzie względy duszpasterskie za tym przemawiają, odbywa się obrzęd umywania nóg. Ministranci prowadzą wybranych mężczyzn do ław przygotowanych w odpowiednim miejscu. Kapłan, jeśli trzeba, zdejmuje ornat i podchodzi do każdego mężczyzny, polewa wodą jego stopy i wyciera je, z pomocą ministrantów” (Mszał rzymski dla diecezji polskich, Poznań 1986, s. 127, p. 5-6).
List okólny o przygotowaniu i obchodzeniu świat paschalnych, ogłoszony przez Kongregację Kultu Bożego dnia 16 stycznia 1988 r., poucza: „Odbywające się zgodnie z tradycją obmycie nóg wybranym mężczyznom oznacza służbę i miłość Chrystusa, który przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć. Wypada tę tradycję zachować i wyjaśnić właściwy jej sens” (nr 51).
U nas widać nie ma takich względów duszpasterskich.
To, co napisałeś, wydaje mi się "zdobyczą" nowych czasów;
w dawnych czasach przytulenie czy pocałowanie, nawet obcego dziecka, było naturalne,
ten artefakt widać np. w zachowaniach Bidena wzgl. dzieci...
obecne czsy nadały tym gestom podtekst seksualny