Jednej rzeczy nie rozumiem ,wspominania o neo ,neonach,być może za krotko tu jestem...Wiem ,że chodzi o Neokatech.ale ja ich bardzo szanuje i mam miłe zdanie.
Ostatnio moja corka (lat prawie 5) zobaczyla kieliszek, ktorego uzywalam jako miarki do czegos tam. Patrzy, patrzy i mowi "mamusiu, ale smieszna mala szklaneczka, moge wziac dla lalek?":bigsmile:
Przy czym mamy w domu barek (dosc dobrze zaopatrzony, czasami lubimy dobre drinki), pije sie piwo, wino (to akurat tylko chlop, ja mam niestety silna alergie), rzadko, ale jednak pojawia sie wodka (ew. tequila czy cachaca). Tylko mamy do tego taki stosunek, ze dzieci maja teksty jak wyzej. I tak jest od pokolen, w rodzinie ani wsrod aktywnych znajomych i przyjaciol problemu alkoholowego nie ma. Na dalekich znajomych, ktorych sie widzi raz na ruski rok albo piata wode po kisielu, gdzie nawet nie wiem, kto sie jak nazywa, fakt, czy pijemy, czy nie, ma wplyw zerowy (bo nawet nie zauwaza).
Niestety, ale moj licealny chlopak, pochodzacy z domu, gdzie sie nie pilo w ogole, jak sie zerwal ze smyczy, to zaczal i pic, i palic, i narkotyki i dilerka na koniec (bo trzeba jakos na to zarobic). Potem wyszedl na ludzi, ale szkody emocjonalne pozostaly, Piotrus Pan.
Takze nie mam poczucia, ze tylko abstynencja ochronimy dzieci przed alkoholizmem. Natomiast oczywiscie, uwazam, ze jezeli ktos nie pije, to niezaleznie od powodow (podpisana krucjata, post, dieta, prowadzenie samochodu itd.) sie go nie zmusza ani tej decyzji nie komentuje. Picie ponad miare skomentowalabym za to na pewno.
[cite] Bridget:[/cite]Jednej rzeczy nie rozumiem ,wspominania o neo ,neonach,być może za krotko tu jestem...Wiem ,że chodzi o Neokatech.ale ja ich bardzo szanuje i mam miłe zdanie.
poczytaj stare wątki. Te bardzo stare. Regularne wojenki były normą.
Wypiłam raz w życiu i stwierdziłam, że to nie dla mnie. Miałam wtedy 19 lat i od tej pory nie piję i każdy szanuje mój wybór, nikt mnie do picia nie namawia. Natomiast nie przeszkadza mi to, jak ktoś pije okazjonalnie i z umiarem. Pijaństwa jako takiego nie toleruję i można powiedzieć, że pijaków po prostu nie cierpię.
I macie rację mówiąc, że dla abstynentów wyrzeczenie się alkoholu nie jest żadnym wyrzeczeniem. Ale wyrzec się słodyczy? Oj, ciężka sprawa! Jak dotąd nie udała mi się ta sztuka.
[cite] Gregorius:[/cite]Powiem dość mocno: kto nigdy nie spożywał alkoholu, nie rozumie w pełni wartości ofiarowywanej za kogoś abstynencji. Bo dla kogoś takiego ta abstynencja nie jest absolutnie żadną ofiarą. Pusty znak. W tym miejscu się przychylam do pomysłu Cart&Pud: lepiej ofiarować wyrzeczenie czegoś co (bardzo) lubimy.
Dla mnie, której alkohol nigdy jakoś nie smakował, abstynencja jest ofiarą, ofiarą ze studenckiego życia towarzyskiego, z rodzinnego życia towarzyskiego. Tego samego doświadczył także mój mąż, który w odróżnieniu ode mnie nawet nie próbował alkoholu. To że nie pijemy w pewien sposób samo zmniejszyło nam liczbę znajomych, bo nie bawią nas imprezy gdzie głównym celem jest upicie się. Co więcej nasza rodzina już dawno nas poinformowała jacy to nienormalni jesteśmy będąc abstynentami . Gdybyśmy pili okazjonalnie mielibyśmy większe grono znajomych i przychylność rodziny, a tak... Więc proszę nie pisać z taką pewnością, że nie spożywanie alkoholu dla kogoś kto nigdy nie pił jest żadnym wyrzeczeniem.
Jestem anty-systemowcem, i obalam kulturę ćwiartki. Towarzyski przymus picia winien być zwalczany w imię nieograniczonej autonomii jednostki. Ja piję dużo słodkich soczków. Za nic bym ich nie zamienił na jakieś gorzkie siary. Zdarzyło się, na weselach łyknąć tych spirytualiów, ale tego się nie da przełknąć. Gorzkie to i niedobre. A potem człowiek chodzi oszołomiony i chce się pić. Czemu ludzie to chlają? Piwo jest gorzkie i niedobre, wódka jeszcze gorsza, szampan to taka siara, że na sylwestra piję malinowe Piccolo, a zamiast wina nalewam sobie do kieliszka malinowy soczek. Dla mnie bomba, kto nie pije - ten trąba !!!
Mój mąż bardzo rzadko pije. A jeśli już to od wielkiej pompy i w zasadzie dla smaku. Ja lubię piwo i wino czerwone półsłodkie.
Mam w rodzinie wielu nadużywających. W Polsce myślę to wielki problem. Myślę że na pewnym etapie życia też byłam bliska uzależnieniu się.
Uważam że picie rzeczy które są niesmaczne jest co najmniej dziwne. Dlatego nie pijam wódki, koniaku, whisky. I bardzo mnie śmieszą ludzie którzy piją, krzywią się i szybko przepijają soczkiem. Jeszcze rozumiem drinki bo smaczne. Mnie się sierpień zawsze kojarzy z wujkiem który w sierpniu udowadniał że nie jest alkoholikiem, bo może cały miesiąc nie pić. A ogólnie to rozwala mnie zawsze piosenka na wskroś optymistyczna, pana Wołka:
Pozwól do domu iść wódko
Pozwól się z żoną przywitać
Mówiłaś, że wpadniesz na krótko
Patrz - knajpy już chcą zamykać
Siedzimy tu razem pół życia
A ty je na setki rozmieniasz
Więcej ze sobą do picia mamy
Niż do powiedzenia
Patrz - śmieją się z ciebie, boś tania
Jak dziwka do stołu się wpraszasz!
Wiesz, kiedy mam coś do przegrania
I tak się zaczyna gra nasza
I znów dzień minął przeklęty
Za stołem siedzimy oboje
Znów przyszłaś by wziąć alimenty
Jak zawsze wychodzisz na swoje
Odchodzisz z gwarancją powrotu
Masz pieczę nad myślą i wolą
Bo prędzej popiję blekotu
Niż zdradzę Cię z Coca-Colą
Pozwól do domu iść wódko
Pozwól się z żoną przywitać
Mówiłaś, że wpadniesz na krótko
Popatrz - zaczyna już świtać
Ja lubię napić sie piwa z sokiem albo jakieś piwko smakowe ,malibu i czasami jakiś rum lub ajerkoniak, za winem nie przepadam ( śmierdzi jak dla mnie jabolami) , wódka nie ma oczym w ogóle mówić nie pamiętam kiedy miałam w ustach ble .
Mąż lubi od czasu do czasu napić się piwa . I raz moze w roku napije się z teściem czegoś mocniejszego 9 a później zawsze choruje haha)
Dzieciaki nigdy nie widziały nas pijanych ,zataczających się ,przy piwie owszem się zdarzyło np. w domu wieczorem albo na jakimś grillu. I jest u nas złota zasada nigdy nie pijemy oboje nawet piwa gdy jesteśmy z dziećmi sami . W razie jakiejś nieplanowanej wizyty u lekarza czy na pogotowiu nie chcę zionąć piwskiem lekarzowi w twarz. Miałam kilka razy podpisaną krucjatę , nigdy nie miałam problemu z odmówieniem , nie spotkałam sie też z jakimiś dziwnymi aluzjami z tego powodu choć to moze kwestia charkteru albo płci. Mój mąż pracował swego czasu na budowie i każdy dzień był praktycznie walką z kolegami i pokazaniem ,że jeśli nie pije to nie znaczy ,że donosi.
W Polsce problem alkoholu jest ogroooomny , w każdej rodzinie praktycznie blizszej lub dalszej jest ktoś kto pije. U nas piła teściowa , przestała po narodzeniu pierwszego wnuka ,zdarzały sie czasmi jaieś małe wpadki ale po śmierci naszej córeczki przestała w ogóle. Aktualnie borykamy się z pijaństwem u mojego brata i bratowej ....straszna zniewalająca choroba :sad:
Przepraszam za użycie słów traumatyczne, chodziło mi bardziej o to, że patrzenie na sprawy związane ze "spożywaniem" u wielu osób, naznaczone są osobistymi doświadczeniami. Jako dziecko wiedziałam oczywiście, że gdzieś tam są ludzie, którzy piją, ale moi rodzice, może nie są abstynentami, ale alkohol w moim domu, był tylko jakimś okazjonalnym dodatkiem do imprez, nigdy nie nadużywanym.
Dopiero, póżniej poznając historie rodzinne wielu osób z przerażeniem odkryłam jak straszna to potrafi być choroba, a tu tak zwanych kulturalnych ludzi, z dobrego domu, często jeszcze gorsza, bo bardzo mocno skrywana. Znam kilka doświadczeń osób, borykających się z alkoholizmem kobiecym - to już zupełny dramat. W moim środowisku, gdzie kwitnie życie towarzyskie, gdzie ludzie spotykają się mnóstwo poza domami (czyli z dala od dzieci), okazji do zbyt częstego picia jest aż nadto, więc im jestem starsza, tym bardziej rozumiem takie inicjatywy - jak abstynencja. Z drugiej strony uważam nie demonizowałabym samego alkoholu jako takiego
Zdarzyło się, na weselach łyknąć tych spirytualiów, ale tego się nie da przełknąć. Gorzkie to i niedobre.
Masz zrąbane kubeczki smakowe... w dzieciństwie pewnie jadłeś dużo płatków nestle albo to od tego E coś tam w soczkach...
Kolega mój robi pyszną nalewkę ze spirytusu i kukułek(cukierków )
Jest PYSZNA...Lubię próbować różnych,smacznych napitków.Kremy,nalewki,koktajle..
Wiem co to znaczy alkoholizm.Mój ojciec jest alkoholikiem.Pamiętam dzieciństwo o zapachu wódki.Wolałabym sobie w łeb strzelić niż zgotować dzieciom takie dzieciństwo jak ja miałam.Alkohol nie jest zły sam w sobie,nadużywanie alkoholu jest złe.
Szacunek dla wszystkich niepijących :bt:
Lubię te słodkie likiery ..jak czekoladę:bs:
A u nas barek zapełniony różnymi trunkami i nie ma kto wypić. Bo ja w ciąży albo karmię a małżonek lubi wypić, ale w towarzystwie Za to Karmi bardzo lubię i sobie nie odmawiam :bigsmile:
Ja obecnie też jestem w ciąży,więc jak mam ochotę to mogę sobie..powąchać taki napitek
Karmi nie bardzo mi smakuje,chyba mam wstręt,bo kiedy urodziłam córkę to już w szpitalu donoszono mi karmi litrami:shocked:
Nikt nie poruszył, że alkohol uszkadza
- komórki mózgowe
- wątrobę
- serce
- naczynia krwionośne
- przewód pokarmowy, przełyk
Mówią, że chodzi o nadużywanie... ale nie wiem gdzie jest granica, więc wolę WCALE nie używać.
To na pewno z powodu pychy, że chce być mądrzejsza i zdrowsza od pijących.
[cite] Gregorius:[/cite]Bereniko: ale co to za ofiara??? To tak, jakbym dał komuś moje zniszczone nic nie warte i nie nadające się już kompletnie do użycia buty.
A kto w ogóle powiedział czy napisał że to ofiara? Olesia stwierdziła że to styl życia, kurka jak ktoś sortuje śmieci to oceniasz to w kategori OFIARY??????????
[cite] wiesia:[/cite]Nikt nie poruszył, że alkohol uszkadza
- komórki mózgowe
- wątrobę
- serce
- naczynia krwionośne
- przewód pokarmowy, przełyk
Mówią, że chodzi o nadużywanie... ale nie wiem gdzie jest granica, więc wolę WCALE nie używać.
To na pewno z powodu pychy, że chce być mądrzejsza i zdrowsza od pijących.
[cite] wiesia:[/cite]Nikt nie poruszył, że alkohol uszkadza
- komórki mózgowe
- wątrobę
- serce
- naczynia krwionośne
- przewód pokarmowy, przełyk
Mówią, że chodzi o nadużywanie... ale nie wiem gdzie jest granica, więc wolę WCALE nie używać.
To na pewno z powodu pychy, że chce być mądrzejsza i zdrowsza od pijących.
Mnie przekonują tylko głupie dzieci.
Tak, FAS to często skutek picia. Podobno nawet niewielkich ilości.
[cite] wiesia:[/cite]Nikt nie poruszył, że alkohol uszkadza
- komórki mózgowe
- wątrobę
- serce
- naczynia krwionośne
- przewód pokarmowy, przełyk
<uwaga ironia>
Teraz już wiem, celem Chrystusowego cudu w Kanie było uszkodzenie zdrowia biesiadujących. No i księża są głupi (odnoszę się do argumentu o niszczeniu komórek mózgowych), bo codziennie piją wino (przemienione w krew Pańską)
Komentarz
Z dużą ilością... coca-coli...?:bigsmile:
Przy czym mamy w domu barek (dosc dobrze zaopatrzony, czasami lubimy dobre drinki), pije sie piwo, wino (to akurat tylko chlop, ja mam niestety silna alergie), rzadko, ale jednak pojawia sie wodka (ew. tequila czy cachaca). Tylko mamy do tego taki stosunek, ze dzieci maja teksty jak wyzej. I tak jest od pokolen, w rodzinie ani wsrod aktywnych znajomych i przyjaciol problemu alkoholowego nie ma. Na dalekich znajomych, ktorych sie widzi raz na ruski rok albo piata wode po kisielu, gdzie nawet nie wiem, kto sie jak nazywa, fakt, czy pijemy, czy nie, ma wplyw zerowy (bo nawet nie zauwaza).
Niestety, ale moj licealny chlopak, pochodzacy z domu, gdzie sie nie pilo w ogole, jak sie zerwal ze smyczy, to zaczal i pic, i palic, i narkotyki i dilerka na koniec (bo trzeba jakos na to zarobic). Potem wyszedl na ludzi, ale szkody emocjonalne pozostaly, Piotrus Pan.
Takze nie mam poczucia, ze tylko abstynencja ochronimy dzieci przed alkoholizmem. Natomiast oczywiscie, uwazam, ze jezeli ktos nie pije, to niezaleznie od powodow (podpisana krucjata, post, dieta, prowadzenie samochodu itd.) sie go nie zmusza ani tej decyzji nie komentuje. Picie ponad miare skomentowalabym za to na pewno.
I macie rację mówiąc, że dla abstynentów wyrzeczenie się alkoholu nie jest żadnym wyrzeczeniem. Ale wyrzec się słodyczy? Oj, ciężka sprawa! Jak dotąd nie udała mi się ta sztuka.
Dla mnie, której alkohol nigdy jakoś nie smakował, abstynencja jest ofiarą, ofiarą ze studenckiego życia towarzyskiego, z rodzinnego życia towarzyskiego. Tego samego doświadczył także mój mąż, który w odróżnieniu ode mnie nawet nie próbował alkoholu. To że nie pijemy w pewien sposób samo zmniejszyło nam liczbę znajomych, bo nie bawią nas imprezy gdzie głównym celem jest upicie się. Co więcej nasza rodzina już dawno nas poinformowała jacy to nienormalni jesteśmy będąc abstynentami . Gdybyśmy pili okazjonalnie mielibyśmy większe grono znajomych i przychylność rodziny, a tak... Więc proszę nie pisać z taką pewnością, że nie spożywanie alkoholu dla kogoś kto nigdy nie pił jest żadnym wyrzeczeniem.
Mam w rodzinie wielu nadużywających. W Polsce myślę to wielki problem. Myślę że na pewnym etapie życia też byłam bliska uzależnieniu się.
Uważam że picie rzeczy które są niesmaczne jest co najmniej dziwne. Dlatego nie pijam wódki, koniaku, whisky. I bardzo mnie śmieszą ludzie którzy piją, krzywią się i szybko przepijają soczkiem. Jeszcze rozumiem drinki bo smaczne. Mnie się sierpień zawsze kojarzy z wujkiem który w sierpniu udowadniał że nie jest alkoholikiem, bo może cały miesiąc nie pić. A ogólnie to rozwala mnie zawsze piosenka na wskroś optymistyczna, pana Wołka:
Pozwól do domu iść wódko
Pozwól się z żoną przywitać
Mówiłaś, że wpadniesz na krótko
Patrz - knajpy już chcą zamykać
Siedzimy tu razem pół życia
A ty je na setki rozmieniasz
Więcej ze sobą do picia mamy
Niż do powiedzenia
Patrz - śmieją się z ciebie, boś tania
Jak dziwka do stołu się wpraszasz!
Wiesz, kiedy mam coś do przegrania
I tak się zaczyna gra nasza
I znów dzień minął przeklęty
Za stołem siedzimy oboje
Znów przyszłaś by wziąć alimenty
Jak zawsze wychodzisz na swoje
Odchodzisz z gwarancją powrotu
Masz pieczę nad myślą i wolą
Bo prędzej popiję blekotu
Niż zdradzę Cię z Coca-Colą
Pozwól do domu iść wódko
Pozwól się z żoną przywitać
Mówiłaś, że wpadniesz na krótko
Popatrz - zaczyna już świtać
Mąż lubi od czasu do czasu napić się piwa . I raz moze w roku napije się z teściem czegoś mocniejszego 9 a później zawsze choruje haha)
Dzieciaki nigdy nie widziały nas pijanych ,zataczających się ,przy piwie owszem się zdarzyło np. w domu wieczorem albo na jakimś grillu. I jest u nas złota zasada nigdy nie pijemy oboje nawet piwa gdy jesteśmy z dziećmi sami . W razie jakiejś nieplanowanej wizyty u lekarza czy na pogotowiu nie chcę zionąć piwskiem lekarzowi w twarz. Miałam kilka razy podpisaną krucjatę , nigdy nie miałam problemu z odmówieniem , nie spotkałam sie też z jakimiś dziwnymi aluzjami z tego powodu choć to moze kwestia charkteru albo płci. Mój mąż pracował swego czasu na budowie i każdy dzień był praktycznie walką z kolegami i pokazaniem ,że jeśli nie pije to nie znaczy ,że donosi.
W Polsce problem alkoholu jest ogroooomny , w każdej rodzinie praktycznie blizszej lub dalszej jest ktoś kto pije. U nas piła teściowa , przestała po narodzeniu pierwszego wnuka ,zdarzały sie czasmi jaieś małe wpadki ale po śmierci naszej córeczki przestała w ogóle. Aktualnie borykamy się z pijaństwem u mojego brata i bratowej ....straszna zniewalająca choroba :sad:
Przepraszam za użycie słów traumatyczne, chodziło mi bardziej o to, że patrzenie na sprawy związane ze "spożywaniem" u wielu osób, naznaczone są osobistymi doświadczeniami. Jako dziecko wiedziałam oczywiście, że gdzieś tam są ludzie, którzy piją, ale moi rodzice, może nie są abstynentami, ale alkohol w moim domu, był tylko jakimś okazjonalnym dodatkiem do imprez, nigdy nie nadużywanym.
Dopiero, póżniej poznając historie rodzinne wielu osób z przerażeniem odkryłam jak straszna to potrafi być choroba, a tu tak zwanych kulturalnych ludzi, z dobrego domu, często jeszcze gorsza, bo bardzo mocno skrywana. Znam kilka doświadczeń osób, borykających się z alkoholizmem kobiecym - to już zupełny dramat. W moim środowisku, gdzie kwitnie życie towarzyskie, gdzie ludzie spotykają się mnóstwo poza domami (czyli z dala od dzieci), okazji do zbyt częstego picia jest aż nadto, więc im jestem starsza, tym bardziej rozumiem takie inicjatywy - jak abstynencja. Z drugiej strony uważam nie demonizowałabym samego alkoholu jako takiego
Masz zrąbane kubeczki smakowe... w dzieciństwie pewnie jadłeś dużo płatków nestle albo to od tego E coś tam w soczkach...
Jest PYSZNA...Lubię próbować różnych,smacznych napitków.Kremy,nalewki,koktajle..
Wiem co to znaczy alkoholizm.Mój ojciec jest alkoholikiem.Pamiętam dzieciństwo o zapachu wódki.Wolałabym sobie w łeb strzelić niż zgotować dzieciom takie dzieciństwo jak ja miałam.Alkohol nie jest zły sam w sobie,nadużywanie alkoholu jest złe.
Szacunek dla wszystkich niepijących :bt:
Lubię te słodkie likiery ..jak czekoladę:bs:
Karmi nie bardzo mi smakuje,chyba mam wstręt,bo kiedy urodziłam córkę to już w szpitalu donoszono mi karmi litrami:shocked:
- komórki mózgowe
- wątrobę
- serce
- naczynia krwionośne
- przewód pokarmowy, przełyk
Mówią, że chodzi o nadużywanie... ale nie wiem gdzie jest granica, więc wolę WCALE nie używać.
To na pewno z powodu pychy, że chce być mądrzejsza i zdrowsza od pijących.
Tak, FAS to często skutek picia. Podobno nawet niewielkich ilości.
<uwaga ironia>
Teraz już wiem, celem Chrystusowego cudu w Kanie było uszkodzenie zdrowia biesiadujących. No i księża są głupi (odnoszę się do argumentu o niszczeniu komórek mózgowych), bo codziennie piją wino (przemienione w krew Pańską)