Jestem daleki od paranoi. Przeciwnie, obserwuję całą sytuację z dystansu i bez zbytnich emocji. Słusznie zauważył autor artykułu z "The Remnant", że współcześnie dyscypliną straszy się tylko tych, którzy cenią dawny porządek Kościoła. Fakt, że w Austrii kilkuset księży przy aprobacie biskupów założyło de facto wspólnotę protestancką, nie budzi zainteresowania Watykanu i nadal pozostają oni w pełnej jedności.
Nie, głosili, ze papież się myli namawiali go do nawrócenia. Najsłynniejszy przykład: św. Anatazy, uratował Kościół swą niezłomna postawą . Jest jeszcze paru innych.
A kto twierdzi, że w Kościele nie ma już nic dobrego? Pewnie jakieś lewaki.
Jestem daleki od paranoi. Przeciwnie, obserwuję całą sytuację z dystansu i bez zbytnich emocji. Słusznie zauważył autor artykułu z "The Remnant", że współcześnie dyscypliną w Kościele straszy się tylko tych, którzy cenią dawny porządek Kościoła. Fakt, że w Austrii kilkuset księży przy aprobacie biskupów założyło de facto wspólnotę protestancką, nie budzi zainteresowania Watykanu i nadal pozostają oni w pełnej jedności.
Tam w Austrii. Niedawno mój arcybiskup też się wypiął na normy prawne związane z Mszą Trydencką i rteż jest w pełnej jedności.
Myśmy obmyślili sobie taką koncepcję: Jest taki punkt w regule Św. Benedykta, że opat ma obowiązek posłuchać rad innych, a potem może zrobić, co uważa sam za stosowne - albo zgodnie z radami, albo przeciwnie. No i BXVI dał sprawę pod osąd biskupom, kardynałom, komisjom - a potem wyda decyzję ex cathedra. To taka gra polityczna.
Co do krytycznego stanowiska niektórych ludzi w stosunku do soboru i różnych przejawów działalności Kościoła po soborze, to uważam, że jest to koniecznie potrzebne. Skoro są ludzie, którzy w swoim sumieniu tak to osądzają, to nie można ich zmuszać do działania wbrew sumieniu. Zresztą takie podejście do osoby (katolika też) leży u podstaw Deklaracji o wolności religinej. Jest to też moja odpowiedź (na razie, Greg, muszę trochę się zapoznać z tematem) na Twoje uwagi, co do tej deklaracji.
Jest wiesz taka sprawa, x. Nicola Bux zaapelował publicznie do bp. Fellay'a: "W pełnej komunii eklezjalnej w wielkiej rodzinie, którą stanowi Kościół katolicki wasz głos nie będzie tłumiony, wasze zaangażowanie nie będzie ani błahe, ani lekceważone, ale razem z zaangażowaniem innych może przynieść obfite owoce, które inaczej mogą się zmarnować."
A na to odpowiedź... przełożonego w Ameryce Płd. z IDP: "Jakże bym pragnął, by te słowa byly prawdziwe ! Nie podaję w wątpliwość dobrej woli ks. Buxa, ale rzeczywistość jest zupełnie inna i sposób w jaki traktuje Instytut Dobrego Pasterza część biskupów Chile (zwłaszcza Santiago) i krajów ościennych jest dowodem na coś przeciwnego. Nie akceptują oni IDP ani jego specyfiki zatwierdzonej przez Stolicę Apostolską, która zaaprobowała jego konstytucje. Niektórzy nawet negują, że IDP istnieje z kanonicznego punktu widzenia. Pogarda i lekceważenie, obojętność i rozproszenie - oto nowoczesne formy kościelnego prześladowania tej części "wielkiej katolickiej rodziny". "Wielki grzech" to : oprawianie wyłącznie w rycie tradycyjnym, zaangażowanie - zgodnie z naszymi konstytucjami - do wspolpracy z papieżem w celu odczytania Soboru Watykańskiego II na ile to możliwe, w świetle Tradycji."
x. Nicola Bux to włoski prałat, profesor liturgiki i sakramentologji oraz współpracownik i, jak mówią, przyjaciel Ojca Świętego. Przymierzam się do książki jego autorstwa:
U nas Triduum w Czwartek o 22.00, w Piątek o 14.00, a w Sobotę o 22.30. Jak my się z dziećmi wybierzemy? A myślałam - założone Duszpasterstwo Tradycji, to i w końcu godziny będą dla rodzin ludzkie.
Piątek i Wigilia Paschalna - zgodnie z zaleceniami Listu okólnego. Liturgia Męki Pańskiej powinna się skończyć przed zachodem słońca. Z kolei Liturgia Wigilii Paschalnej powinna się zacząć po zapadnięciu zmroku i skończyć przed świtem.
Pozwolę rozwinąć sobie myśl o sprzecznym nauczaniu Kościoła w sprawie lichwy. Przez lichwę Kościół rozumiał nie tylko zawyżone oprocentowanie, ale w ogóle pobieranie procentu od pożyczki. Św. Tomasz wyraża to następująco: „Brać lichwę za wypożyczone pieniądze jest samo przez się grzechem, gdyż sprzedaje się to, czego się nie ma, a to jest oczywistym naruszeniem równości, na której polega sprawiedliwość. (…)Natomiast pieniądze według Filozofa, wynaleziono głównie dla ułatwienia wymiany, i dlatego właściwym i głównym ich użyciem jest ich zużycie, czyli wydanie przy wymianie rzeczy. Dlatego samo przez się jest niedozwolone brać zapłatę za użycie pieniędzy, a na tym właśnie polega lichwa, Stąd wypływa obowiązek zwrotu pieniędzy przyjętych w lichwiarski sposób, podobnie jak i wszelkich innych rzeczy niesprawiedliwie zabranych.” Jednak zezwalał na korzystanie z pożyczek, bowiem „Nigdy nie wolno nakłaniać do grzechu, wolno jednak posłużyć się grzechem drugiego człowieka dla jakiegoś dobra, gdyż również Pan Bóg to czyni ze wszystkimi grzechami, albowiem z każdego zła wyprowadza jakieś dobro (…)”. Dlatego przez wieki katolicy nie zajmowali się pożyczaniem pieniędzy, robili to Żydzi, którzy Prawo interpretowali w ten sposób, że nie mogą brać odsetek tylko od Żydów. Gdzieś czytałem takie stwierdzenie: „status społeczny lichwiarza był gdzieś pomiędzy prostytutką a aktorem”.
W 1745 papież Benedykt XIV napisał encyklikę Vix Pervenit „o lichwie i innych niegodziwych zyskach”, w której potwierdził wielowiekowe nauczanie Kościoła. Dla chętnych i znających angielski: http://www.papalencyclicals.net/Ben14/b14vixpe.htm . Papież wprost napisał tam, że „grzech lichwy bierze początek w umowie pożyczki” i nie zależy od wysokości oprocentowania (nawet naliczenie niskiego oprocentowania jest grzechem). „I. The nature of the sin called usury has its proper place and origin in a loan contract. This financial contract between consenting parties demands, by its very nature, that one return to another only as much as he has received. The sin rests on the fact that sometimes the creditor desires more than he has given. Therefore he contends some gain is owed him beyond that which he loaned, but any gain which exceeds the amount he gave is illicit and usurious.
II. One cannot condone the sin of usury by arguing that the gain is not great or excessive, but rather moderate or small; neither can it be condoned by arguing that the borrower is rich; nor even by arguing that the money borrowed is not left idle, but is spent usefully, either to increase one's fortune, to purchase new estates, or to engage in business transactions. The law governing loans consists necessarily in the equality of what is given and returned; once the equality has been established, whoever demands more than that violates the terms of the loan. Therefore if one receives interest, he must make restitution according to the commutative bond of justice; its function in human contracts is to assure equality for each one. This law is to be observed in a holy manner. If not observed exactly, reparation must be made.”
A w CIC z 1917 czytamy już co innego. Nie znam łaciny, a wersji polskiej nie mam, więc cytuję o. Woronieckiego: „Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. zakończył dawne spory w tej materii, pozwalając na pobieranie odsetek w wysokości określonej przez prawo cywilne, chyba że jest wygórowana. Pozwala nawet na pobieranie wyższych odsetek, gdy zajdzie w miarę słuszna przyczyna.” Papież Pius XII w 1950 przemawiał do bankowców, gdzie mówił o godziwym zysku z ich pracy. Kolejni papieże przechodzą nad tematem do porządku dziennego – Jan XXIII nawołuje do niskooprocentowanych kredytów dla rolnictwa (Mater et Magistra)… itd.
No i tutaj jest moje pytanie. Nie ma nauczania ex cathedra dotyczącego pożyczania na procent. Natomiast wielowiekowe nauczanie Kościoła różni się zdecydowanie od tego, co znajdujemy choćby w CIC i w późniejszym nauczaniu (nie wprost), a co dziś każdy z nas robi, kiedy lokuje pieniądze w banku (coś pomiędzy prostytuowaniem się a byciem aktorem ). To jest kwestia, która zdecydowanie bardziej dotyczy mnie, niż „prawo do wolności religijnej”, którego obecność nie ma przełożenia na moje życie duchowe.
Co o tym sądzisz, Greg? Czy tutaj wystarcza zwyczajne nauczanie Kościoła, choć sprzeczne z poprzednim, czy należy domagać się jednoznacznego rozstrzygnięcia. (swoją drogą, trzeba temat podrzucić Brawario – on to powinien ładnie rozwinąć).
Tak tylko w kwestii zdrowia Papieża, aktualnie odbywa pielgrzymkę. Meksyk i Kuba. Skoro daje radę, to nie jest z nim chyba tak źle, jak plotkują w kurii krakowskiej.
@Greg Jak przeczytasz, to daj znać, czy jest w tej książce coś pomocnego w sytuacji, jaką opisywałam w mojej niemieckiej parafii, czy może coś do dyskusji z ludźmi tę parafię tworzącymi (lub raczej rozwalającymi...) by się nadawało.
tatapafcia: w tym przypadku "hermeneutyka ciągłości" powinna polegać na jednoznacznym określeniu wzoru interpretacji dokumentów soborowych oraz odrzuceniu tych heterodoksyjnych. Jakoś przez prawie ostatnie pół wieku nie zrobiono nic w tym kierunku i nic nie wskazuje na to aby coś chciano zrobić.
Komentarz
Pewnie ponurzy lefebrzyści wyłapują ich po nocach i zjadają.
Jest taki punkt w regule Św. Benedykta, że opat ma obowiązek posłuchać rad innych, a potem może zrobić, co uważa sam za stosowne - albo zgodnie z radami, albo przeciwnie. No i BXVI dał sprawę pod osąd biskupom, kardynałom, komisjom - a potem wyda decyzję ex cathedra. To taka gra polityczna.
Co do krytycznego stanowiska niektórych ludzi w stosunku do soboru i różnych przejawów działalności Kościoła po soborze, to uważam, że jest to koniecznie potrzebne. Skoro są ludzie, którzy w swoim sumieniu tak to osądzają, to nie można ich zmuszać do działania wbrew sumieniu.
Zresztą takie podejście do osoby (katolika też) leży u podstaw Deklaracji o wolności religinej. Jest to też moja odpowiedź (na razie, Greg, muszę trochę się zapoznać z tematem) na Twoje uwagi, co do tej deklaracji.
Jest wiesz taka sprawa, x. Nicola Bux zaapelował publicznie do bp. Fellay'a:
"W pełnej komunii eklezjalnej w wielkiej rodzinie, którą stanowi Kościół
katolicki wasz głos nie będzie tłumiony, wasze zaangażowanie nie będzie
ani błahe, ani lekceważone, ale razem z zaangażowaniem innych może przynieść obfite owoce, które inaczej mogą się zmarnować."
A na to odpowiedź... przełożonego w Ameryce Płd. z IDP:
"Jakże bym pragnął, by te słowa byly prawdziwe ! Nie podaję w wątpliwość
dobrej woli ks. Buxa, ale rzeczywistość jest zupełnie inna i sposób w
jaki traktuje Instytut Dobrego Pasterza część biskupów Chile (zwłaszcza
Santiago) i krajów ościennych jest dowodem na coś przeciwnego. Nie
akceptują oni IDP ani jego specyfiki zatwierdzonej przez Stolicę
Apostolską, która zaaprobowała jego konstytucje. Niektórzy nawet negują, że IDP istnieje z kanonicznego punktu widzenia. Pogarda i lekceważenie,
obojętność i rozproszenie - oto nowoczesne formy kościelnego
prześladowania tej części "wielkiej katolickiej rodziny". "Wielki
grzech" to : oprawianie wyłącznie w rycie tradycyjnym, zaangażowanie -
zgodnie z naszymi konstytucjami - do wspolpracy z papieżem w celu
odczytania Soboru Watykańskiego II na ile to możliwe, w świetle
Tradycji."
Piątek i Wigilia Paschalna - zgodnie z zaleceniami Listu okólnego. Liturgia Męki Pańskiej powinna się skończyć przed zachodem słońca. Z kolei Liturgia Wigilii Paschalnej powinna się zacząć po zapadnięciu zmroku i skończyć przed świtem.
„Brać lichwę za wypożyczone pieniądze jest samo przez się grzechem, gdyż sprzedaje się to, czego się nie ma, a to jest oczywistym naruszeniem równości, na której polega sprawiedliwość. (…)Natomiast pieniądze według Filozofa, wynaleziono głównie dla ułatwienia wymiany, i dlatego właściwym i głównym ich użyciem jest ich zużycie, czyli wydanie przy wymianie rzeczy. Dlatego samo przez się jest niedozwolone brać zapłatę za użycie pieniędzy, a na tym właśnie polega lichwa, Stąd wypływa obowiązek zwrotu pieniędzy przyjętych w lichwiarski sposób, podobnie jak i wszelkich innych rzeczy niesprawiedliwie zabranych.”
Jednak zezwalał na korzystanie z pożyczek, bowiem „Nigdy nie wolno nakłaniać do grzechu, wolno jednak posłużyć się grzechem drugiego człowieka dla jakiegoś dobra, gdyż również Pan Bóg to czyni ze wszystkimi grzechami, albowiem z każdego zła wyprowadza jakieś dobro (…)”.
Dlatego przez wieki katolicy nie zajmowali się pożyczaniem pieniędzy, robili to Żydzi, którzy Prawo interpretowali w ten sposób, że nie mogą brać odsetek tylko od Żydów. Gdzieś czytałem takie stwierdzenie: „status społeczny lichwiarza był gdzieś pomiędzy prostytutką a aktorem”.
„I. The nature of the sin called usury has its proper place and origin in a loan contract. This financial contract between consenting parties demands, by its very nature, that one return to another only as much as he has received. The sin rests on the fact that sometimes the creditor desires more than he has given. Therefore he contends some gain is owed him beyond that which he loaned, but any gain which exceeds the amount he gave is illicit and usurious.
II. One cannot condone the sin of usury by arguing that the gain is not great or excessive, but rather moderate or small; neither can it be condoned by arguing that the borrower is rich; nor even by arguing that the money borrowed is not left idle, but is spent usefully, either to increase one's fortune, to purchase new estates, or to engage in business transactions. The law governing loans consists necessarily in the equality of what is given and returned; once the equality has been established, whoever demands more than that violates the terms of the loan. Therefore if one receives interest, he must make restitution according to the commutative bond of justice; its function in human contracts is to assure equality for each one. This law is to be observed in a holy manner. If not observed exactly, reparation must be made.”
Papież Pius XII w 1950 przemawiał do bankowców, gdzie mówił o godziwym zysku z ich pracy. Kolejni papieże przechodzą nad tematem do porządku dziennego – Jan XXIII nawołuje do niskooprocentowanych kredytów dla rolnictwa (Mater et Magistra)… itd.
No i tutaj jest moje pytanie. Nie ma nauczania ex cathedra dotyczącego pożyczania na procent. Natomiast wielowiekowe nauczanie Kościoła różni się zdecydowanie od tego, co znajdujemy choćby w CIC i w późniejszym nauczaniu (nie wprost), a co dziś każdy z nas robi, kiedy lokuje pieniądze w banku (coś pomiędzy prostytuowaniem się a byciem aktorem ). To jest kwestia, która zdecydowanie bardziej dotyczy mnie, niż „prawo do wolności religijnej”, którego obecność nie ma przełożenia na moje życie duchowe.
Co o tym sądzisz, Greg? Czy tutaj wystarcza zwyczajne nauczanie Kościoła, choć sprzeczne z poprzednim, czy należy domagać się jednoznacznego rozstrzygnięcia. (swoją drogą, trzeba temat podrzucić Brawario – on to powinien ładnie rozwinąć).
@Greg
Jak przeczytasz, to daj znać, czy jest w tej książce coś pomocnego w sytuacji, jaką opisywałam w mojej niemieckiej parafii, czy może coś do dyskusji z ludźmi tę parafię tworzącymi (lub raczej rozwalającymi...) by się nadawało.