Kobieta spakowała wszystko z kuchni przed remontem. Dwa dni jej to zajęło. Garnki, przyprawy, mikser, mąki, makarony i takie tam.
Potem zaglądnęła do lodówki i znalazła tam kilo pysznego wiejskiego twarogu. Kurczę, zmarnuje się, pomyślała...
Co zrobiła?
Postanowiła upiec sernik.
Wyjęła więc wszystko, co potrzebne do zrobienia sernika przekopując wszystkie pudła i skrzynki, w których wszystko uprzednio zapakowała.
Mąka i cukier w sypialni, budyń w skrzynce z przyprawami w dużym pokoju, mikser w komórce.
Jajka, dziękować Bogu były na swoim miejscu w lodówce.
Wszystko gotowe, można piec.
Tylko, gdzie do cholery spakowała blaszki?!
Nic to, pożyczy od sąsiadki. Sąsiadka trochę zdziwiona po co jej blaszki przed remontem kuchni, ale dała bez protestów. Całe szczęście, bo gdyby nie to, to kobieta musiałaby rozpakować wszystkie pudła raz jeszcze i ponownie je spakować, bo na pewno blaszki znalazłaby w ostatniej
, najostatniejszej skrzynce...
Po pracy zostało pełno rzeczy do ponownego schowania. Dała radę. Schowała.
Usiadła w pustej kuchni, żeby w spokoju napić się kawy i powdychać aromat gorącego jeszcze sernika, i cieszyć się, że się twaróg nie zmarnował.
Przyszedł syn.
Patrzy na sernik, na Kobietę i mówi: "Mamusiu, ten sernik to z radości, że zaliczyłem wczoraj egzamin, prawda?"
No jasne synku. Przecież z jakiego innego powodu piekłabym w takich warunkach sernik?
;;)
Komentarz
Już wystygł. )
to w stylu ostatniej zabawy moich dzieci 3latka i 5 latek
Antosia chodz ugotujemy pysny obiad?!!
- nooo ooodobze!
To ty gotuj a ja ide do pracy!
Bo tak!!!! >:P *
*i to właśnie dziś oddaje mój nastrój
- na oko
- zamieniam margarynę na masło
- daję mniej ciasta a więcej jabłek
- jabłka sama jesienią musuję do słoików i doprawiam cynamonem, za to prawie nie słodzę
No i teść za każdym razem mówi: jaka pyszna szarlotka, pyszniejsza od Twojej (to ostatnie do żony)
Teściowa - ale to jest wg mojego przepisu
Teść - ale jest lepsza, nie taki suchy ciastowy zakalec
Teściowa - a bo ja nie dodaję cynamonu, bo nikt nie lubi
teść - a właśnie w cynamonie tkwi tajemnica smaku...
teściowa - nie tylko, bo to jabłka swoje, jajka swojskie, masło ekstra...
teść - bo się nie oszczędza na produktach
To się nazywa, że uczeń przerósł mistrza, zawsze mi na początku głupio tego słuchać, ale jak się teściowa zaczyna "bronić", to już mi przestaje być głupio...
Pewien chłopak, wychodząc z klasy po ostatniej lekcji matematyki w 8 klasie SP został, zaczepiony przez niezwykle srogiego matematyka, który dał mu własnoręcznie sporządzoną bryłę. Spojrzał mu głęboko w oczy i powiedział "Proszę."
Chłopak był zszokowany. Nie był najlepszym uczniem. Takim całkowicie średnim. Był także nieśmiały. Nie wiedział, co znaczył ten gest. Ale sobie pomyślał, że to znaczy, że matematyk chciał mu coś powiedzieć - siedział i myślał. Wymyślił, ze chodzi o to, że ma wielki talent matematyczny. Zaczął bardzo pracować - uczył się całe Liceum, potem zdał na politechnikę i został znanym inżynierem. Za każdym razem, kiedy miał trudności w nauce, myślał o wierze matematyka w jego zdolności. I uczył się jeszcze gorliwiej.
Po latach powrócił do swojej szkoły i spotkał na jubileuszu swojego matematyka. Powiedział do niego wzruszony: "To wszystko dzięki panu, chciałem bardzo serdecznie podziękować za Pana zaufanie i wiarę we mnie!. Od lat się zastanawiam...jak Pan odkrył, że mam talent matematyczny? Przecież zawsze byłem raczej średnim uczniem. "
Nauczyciel był zszokowany: "Ja? A cóż ja dla ciebie zrobiłem chłopcze? Nie pamiętam abym mówił ci kiedykolwiek, że masz wielki talent?".
Mężczyzna się lekko zmieszał: "A ta bryła, co mi ją pan kiedyś dał? To wydarzenie zmieniło moje życie."
Stary nauczyciel milczał. Uczeń zapytał: "To dlaczego Pan to zrobił? Dlaczego dał ją Pan akurat mnie?"
"Cóż, chłopcze - odrzekł stary nauczyciel - jeśli mam być szczery, zawalała mi biurko w sali matematycznej, a ty akurat wychodziłeś ostatni..."
Chłopak miał bardzo zapracowanego ojca, ale kiedyś byli razem cały dzień na rybach.
Ten dzień z ojcem wzmocnił chłopaka, uwierzył w siebie i osiągnął sukces, a tamto wydarzenie miał stale w pamięci.
Po śmierci ojca, porządkując jego rzeczy znalazł pamiętnik czy kalendarz. Odszukał tamten dzień i przeczytał notatkę ojca:
Byłem na rybach z synem - kompletnie stracony dzień.
Pycha!
No, co prawda, to prawda, sama chciałam jeśc, to zrobiłam taki na jaki sama miałam ochotę. Reszta łaskawie zaakceptowała i spałaszowała co do okruszynki (spróbowałaby nie )
Wysłać Ci fluidki?
) )
Sernik zrobiłam dwa razy w życiu i wyszedł super. Tak twierdzi mój sernikolubny syn
Moj syn tez lubi sernik!
Maz uwielbia gnioty... jak w piosence:
"Przestań, przestań się martwić - masz mnie na fotografii,
Zawsze możesz popatrzeć, zanim sprawa się zatrze.
Jesteś, miły, zaradny, jesteś prawie, że ładny,
a jednak uwierz, proszę, że
szczęście rozstania rozsadza mnie, więc żegnaj!
Żegnaj, kotku - za pięć trafień w toto-lotku trudno, by cię uznać, lecz
za krótki przebłysk dzwonka, coś w rodzaju pół-trafionka,
ale to już całkiem inna rzecz, dlatego
żegnaj, świnko, moja przyjemności krzynko
przez krótkiego rozdziału część...
Za to, gdy się z tobą rozstać, to ze szczęścia bzika dostać,
nie ma dla mnie chyba żadnych większych szczęść,
nie ma żadnych większych szczęść.
Za to, gdy się z tobą rozstać, to ze szczęścia bzika dostać,
nie ma dla mnie chyba żadnych większych szczęść,
nie ma żadnych większych szczęść.
Jaka, jaka ja jestem? Owoc jadłeś, czy pestkę?
Kością w gardle ci stałam, a w ogonkach nie chciałam!
Gnioty, gnioty ci piekłam, "przebacz", "przebacz" nie rzekłam,
więc, gdy się pozbyć takiej masz,
głowa do góry, rozpogódź twarz - i żegnaj!
Żegnaj, misiu, niech wycisnę ci na pysiu pożegnalny, czuły cmok.
O, Boże! co za radość, gdy się czegoś tak już ma dość,
zrobić wreszcie ten cudowny krok, więc żegnaj!
Żegnaj, gapciu, już nie będzie twoją żabcią
nie najlepsza z możliwych żab.
No i jeszcze daj mi mordki: nigdy tak nie będziesz słodki,
jak z walizką w każdej z twych kochanych łap,
w każdej z twych kochanych łap.
No i jeszcze daj mi mordki: nigdy tak nie będziesz słodki,
jak z walizką w każdej z twych kochanych łap,
w każdej z twych kochanych łap.
Żegnaj, bysiu, żegnaj, świnko, żegnaj, misiu, żegnaj, Krzycho,
żegnaj, kotku - pa pa pa! "