Gregorius na bank Ci powie, że Eucharystię to sprawuje kapłan, a my co najwyżej w niej uczestniczymy - jeżeli nie gorzej, tzn. że wystarczy jeżeli Mszę św. pobożnie wysłuchamy.
Gregorius na bank Ci powie, że Eucharystię to sprawuje kapłan, a my co najwyżej w niej uczestniczymy - jeżeli nie gorzej, tzn. że wystarczy jeżeli Mszę św. pobożnie wysłuchamy.
To nie ja, tylko papieże tak twierdzili. Skoro Klarcia zamierza im przeczyć to kolejny dowód na protestantyzm Klarci
Winda: i na odwrót: samo emocjonalne podejście do wiary bez rozumowego ogarnięcia jest płytkie. Pisali o tym świeci i doktorowie Kościoła
---
Tylko, że to nie jest problem czasów posoborowych tylko. Bo dla mnie "wiosna Kościoła" w szale uniesień modlitw uwielbienia, jubilacji, "spoczynków w Panu" itd. jest tylko wyrazem dojścia innych uczuć do głosu. W przypadku formacji tradycyjnej mamy też emocjonalne podejście do wiary: poczucie pewności wyznawanej wiary, wierność tradycji (nadzieja, otucha), poczucie zagrożenia dla prawdziwej wiary (lęk), lęk przed przekroczeniem Bożych nakazów itd. Pisał o tym, Panie świeć nad Jego duszą, Włodek.
Nie rozumiem dlaczego niektórzy uważają że emocjonalne podejście jest płytkie ... Każde zresztą podejście do wiary z zasady bym nazwał emocjonalnym, bo wiara to nie wiedza ...
Polecam, św Tomasza z Akwinu, jego filozofia królowała w Kościele dość długo, tylko przyszedł ten "mądrala" Rahner i się zaczęło. Z litości nie będę wskazywał palcem kto z wierchuszki kościelnej był entuzjastą Rahnerowskich koncepcji.
Mierzi mnie maniera niektórych dyskutantów (Klarcia, Skorek), aby nachalnie domagać się opowiadania o szczegółach intymnej relacji z Bogiem. Może Wy najpierw opowiedzcie ze szczegółami o Waszym ostatnim akcie małżeńskim - gdzie, kiedy, w jakiej pozycji i tak dalej.
Maćku, wpisałem w google "stehlin homilia" i pierwszy link, w który wszedłem: "Kiedy czasy są tak niebezpieczne, kiedy nasze życie duchowe jest tak bardzo zagrożone, kiedy zewsząd wrogowie naszego zbawienia czyhają na naszą duszę jak ją pożreć i zniszczyć, wówczas jak ten człowiek, który znajduje się podczas okropnej burzy gdzieś w górach, musimy znaleźć schronisko, żeby nie zginąć. To schronisko, moi drodzy, zostało nam dane. Więc jest opatrznościowe, że wchodząc do naszego kościoła po pierwsze widzimy Maryję." (LĘK, OTUCHA)
"Często zachowujemy się w obliczu Pana Boga w sposób bardziej niż chamski, przez nasze niewyobrażalne obojętności, lekceważenie, wzgardę, obelgi, tyle razy powtarzane w ciągu dnia. Więc mógłbym słusznie obawiać się, że znowu tak pójdę do Pana Jezusa i znowu mu obiecuję to, czego i tak nie będę się trzymać, i znowu będę robił uroczyste deklaracje, że „kocham Cię ponad wszystko”, ale wiem, jak słaba i chwiejna jest moja miłość." (ROZPACZ; nb. jakbym słuchał modlitw wieczornych na rekolekcjach dla młodzieży)
Ty Greg, bo uważasz że mając wiedzę w paluszku możesz na prawo i lewo przypinać łatki heretyków, protestantów itp Doszukać się w Twojej postawie miłości bliźniego to chyba tylko Maciek potrafi ...
Nic takiego nie uważam, to Ty tak to odbierasz. Kolejny dowód do na jakie bezdroża prowadzi podejście emocjonalne.
Dobra kończę dyskusję bo jest bez sensu ... chcesz być zimny i rozważny Greg to bądź ...
Mam wrażenie, iż używasz błędnej terminologii. Wiara podparta rozumem nie ma nic z rozwagą do czynienia tylko z odpowiedzią na podstawowe pytanie całej ludzkości i podstawowe pytanie filozofii: dla czego?
Komentarz
Gregorius na bank Ci powie, że Eucharystię to sprawuje kapłan, a my co najwyżej w niej uczestniczymy - jeżeli nie gorzej, tzn. że wystarczy jeżeli Mszę św. pobożnie wysłuchamy.
Pełna zgoda. Należy żyć w jedności myśli i czynów.
PS. Anawim, najpierw poznaj jakiegoś tradycjonalistę, a potem opowiadaj o jego emocjach. Nie odwrotnie.