Wiele osób próbuje mi wmówic, że decydując się na liczną rodzinę unieszczęśliwiam swoje dzieci, bo większej gromadce nie będę w stanie zapewnic tego wszystkiego, co mogłabym dac jedynakowi, czy dwójce.
Jednak na przekór temu, moje dzieci (póki co dwaj starsi, bo maluch się jeszcze nie wypowiada) są zachwycone perspektywą posiadania większej ilości rodzeństwa. Szczególnie najstarszy, pięciolatek, chętnie wypytuje, kiedy następne rodzeństwo mu się urodzi i snuje plany dotyczące ogromnych ilości sióstr i braci a także podobnych ilości własnych dzieci, kiedy dorośnie. Martwię się, czy entuzjazm moich synów nie jest przejściowy.
A jak jest u Was? Jak Wasze dzieci, szczególnie te starsze, które już więcej z życia rozumieją i mają większe wymagania, postrzegają Waszą wielodzietnośc? Czy jest dla nich powodem do dumy, czy raczej wstydu? Cieszą się z rodzeństwa, czy raczej narzekają na koniecznośc dzielenia się wszystkim?
Komentarz
Może wypowie się jeszcze ktoś, kto ma starsze (nastoletnie, dorosłe) dzieci? Może moje obawy są nieuzasadnione?
Ja mam 6 dzieci, najstarsze ma 13 lat, taki początkujący nastolatek, dziewczyna. Ona to na wieść o najmłodszym powiedziała, ze owszem ten może być, ale więcej to już nie. Ona zaczeła wędrówkę we własny świat (własny blog, własny pokój, własne terytorium, własne zdanie;), najprawdopodobniej czy z mniejszą ilością rodzeństwa czy z większą byłaby tak samo pełna buntu. Jej bunt odbywa się mam wrażenie jakby poza rodzeństwem, i ono nie ma tu nic do rzeczy, chociaż z bratem(11) szczególnie drze bardzo koty. Kłócą się ogromnie wszyscy, ale cala młodsza częśc (5;3 i maluch-8m) nie miała nigdy nic przeciwko rodzeństwu, najbardziej entuzjastycznie nastawiona jest obecna 9-latka, najbardziej obojętny chyba 11-nastolatek (obojetny, ale dobrze nastawiony)
Co do sytuacji, którą opisuje Piotr, to mam wrażenie, że nastolatkowi chodzi o pętające się pod nogami maluchy. On ma 15 lat, a 6-latka i 4-latek to ludzie z innej planety, calkowiecie dla niego w tym momencie niezrozumiali. nastolatki tak mają;)
Ja piszę także na forum, którego banerek pojawia sie czasami w okienku po prawej stronie (na gazecie.pl), w swojej dwuletniej tradycji zdazyło mu się poruszać temat dzieci, które pochodzą z duzych rodzin, udało się zebrać wypowiedzi kilku osób, które teraz juz są dorosłe. Uważam, że to bardzo cene wypowiedzi, dlatego pozwalam sobie wkleić tutaj linki (ja sama prosiłam o wypowiedzi pod kątem rady dla rodzica, jakich błedów nie popełnić przy wychowywaniu gromadki)
link1
link2
najstarszy na wieść o najmłoszej w drodze - równo rok temu na Święta - był poważnie załamany, szczera reakcja z jego strony zaowocowała rozmową z mojej strony co wyjaśniło wiele, głównie czepiał się mojego uziemienia w związku ze zbliżającym się a co za tym idzie brakiem możliwości na rozwój mojej firmy i poprawę sytuacji finansowej
młodsza - trzynastka - była wniebowzięta, dosłownie, pierwsze pytanie, czy już płeć znana? nie, to idzie z nami na najbliższe usg , bo to musi być wreszcie! siostrzyczka
reszta - czyli dwaj młodzieńcy lat 5 i 9 wówczas - w błogiej nieświadomości, co to bobas znaczy, bo to już tak dawno było, zapomnieć się zdążyło, a w wypadku najmłodszego się nie doświadczyło!
po roku od nowiny mogę Wam z radością napisać, że moja 7miesięczna Nawojka jest najukochańszą istotką dla każdego z braci , siostra stara się pracować nad jej postępami, ma na punkcie wyjątkowości wyjątkową jazdę i zabiega o postępy siostry tak jakby miały być jej w zasługi wpisane:)
chłopaki młodsze konkurują ze sobą o względy najmłodszej, w najstarszym jakiej pseudo-ojcowskie instynkty się chyba odezwały, kilka tekstów w stylu "czy to Twoje?" od rówieśniczek na przerwie w szkole usłyszał, gdy przejął ją ode mnie na chwilę
jedyny konflikt ma miejsce między braćmi mieszkającymi razem w pokoju, ewidentnie terytorialny, póki co widzę jednak więcej pożytku dla nich z posiadania wspólnej przestrzeni - spędzają dużo czasu na wspólnej zabawie i te kilkanaście metrów dywanu na wyścigi, budowanie lego, grę w hokeja , czy nawet wspólne słuchanie bajki na dobranoc czytanej przez mamę jest przedłużeniem dzieciństwa, takie mam refleksji, mimo,że Mati strasznie kwęka na Mieszka, wciąż biegają do mnie i skarżą namiętnie, momentami juz wymiękam!
Zarówno Jaśmina jak Mieszko mają najbliższych przyjaciół z wilodzietnych rodzin i napewno daje im to poczucie normalności, u Kuby i Matiego wyjątkowo same jedynaki bądź parki w klasie, ale nie widzę aby to stanowiło dla niech jakiś problem
Generalnie ja podchodze do mojej wielodzietności normalnie, nie traktuję tego jako coś wyjątkowego, i dzieciaki tak to przyjmują i przejmują
Mieszko czuje się pokrzywdzony gdy zostaje sam z Nawojką i z nami we czwórkę, gdy starsze dzieciaki na weekend jadą do swojego taty, wtedy tęskni starsznie za Matim i już tuż po wyjeździe w sobotę wieczór pyta czy Mati wróci w niedzielę i dlaczego dopiero wieczorem?
on się czuje pokrzywdzony że nie zawsze jest dzieckiem z wielodzietnej rodziny
starszaki żyją najczęściej swoim życiem w swoich pokojach, mają swoje szkolen i poza szkolne ważne sprawy, o których mówią lub nie, ale widzę, że kontakt z młodszym rodzeństwem to dla nich odskocznia, często przychodzą do chłopaków poprostu popatrzeć jak się bawią , czy posłuchać bajki jak ja im czytam, jak patrzą na Nawojeczkę to też tak jakby z perspektywy, jak to się dzieciaki zmieniają, fajnie widzieć jak taki nastolatek obserwuje zmiany, ma większą świadomość życia, ulotności chwil, radości z pierwszego uśmiechu, ząbka
a 15letni brat to facet o większym autorytecie niż tata, już nie mówiąc o tym, że chodzi do tej samej szkoły i zawsze można użyć go jako argumentu
o wow , ale epopeja , sorki, nie zanudziłam?
uciekam sobie, pa!
Młodszym raźniej w szkole, najstarsza już je wprowadziła.
Ale trzeba się dzielić, a to na co dzień często jest trudne. Koleżanka jedynaczka ma kilka par butów na sezon, moja najstarsza Ula nie, bo to co mam na zakupy ubraniowe muszę rozsądnie podzielić na 6, wg. możliwości i potrzeb. W czasie odrabiania lekcji czasem stoi do mnie kolejka, trzeba poczekać, aż będę wolna. Ale z drugiej strony jestem wtedy w domu, gdybym miała jedynaczkę jedenastoletnią pewnie siedziałaby sporo sama.
Ciekawe, że deklarują, że jak dorosną nie chcą mieć dużo dzieci, tak troje (no, najmłodsza na razie się na ten temat nie wypowiada).
Jej siostra(12) - kategorycznie stwierdza- "żadnych dzieci"
7latek raczej nie byłby zachwycony, bo trzeba się dzielić, a i tak jest dużo ludzi w domu, którzy wkraczają na "jego terytorium".
Pozostali chłopcy twierdzą , że kolejne dziecko to naturalny bieg rzeczy.
Hubert (6 lat) nawet niedawno zapytał: "mamo, a może teraz masz w brzuchu dziewczynkę? " - (m-c temu urodziłam Franka i niestety mam ciągle mega-apetyt , nici z odchudzania , a mój biedny synek ma złudzenia)
Przypadek, świadomy wybór, realizacja marzeń, powołanie małżeńskie, pragnienie dawania miłości....itp
Pytam w tym miejscu bo nie wiem jak "zrobić" nowy wątek.
Pozdrawiam
chociaz w zestawie rodzinnym jest też ten drugi typ dziewczynki - Małgosia (9), z takim uzupełnieniem, że i taran potrafi czasem zastosować
Znowu ta najstarsza(14) to jeszcze inny typ. Taki wypośrodkowany, jak była mała. A teraz szuka - bojówki też lubi, ale kobieco też musi być. Boba Marleya przypieła sobie ostatnio na torbę(dobrze, że nie Che Guevara) i coś o dredach przebąkiwała(na razie zrezygnowała). Kolczyków ma aż 4. Dla równowagi Agnieszka nie ma, a małgośka ma 2.
Janek(12) to ubiorowy abnegat, Michałek(3) nosi co dam, nawet rajtki kolorowe, no i Antek też
W rodzinie z kolejnego dziecka taka naprawdę cieszyły się nasze dzieci i są przekonane,że będzie ich więcej
Ponieważ teraz jest równowaga 3:3 trwają zakłady jaka płeć następnym razem przeważy:wink: Kiedy powiedzieliśmy im o Antku ( naszym szóstym) następnego dnia z entuzjazmem opowiadali w szkole i przedszkolu, że będzie nas wkrótce więcej...mimo, że ich koledzy różnie reagują. Ostatnio najstarsza córka mi opowiedziała, że jej rówieśniczka - 11 -sto letnia jedynaczka powiedziała, że gdyby jej mama była w ciąży to ona by się chyba zabiła....:shocked: wstrząsające....moja córka nie mogła tego pojąć.....
Więc dziewczyny i chłopaki! Do roboty!
Rodzić chłopaków do pracy w winnicy Pańskiej!
dla młodszych rodzeństwo to sprawa naturalna i chcieliby jeszcze :bigsmile:
a Marysia współczuje jedynakom , bo jak mówi oni maja smutno
Chwalą się dwójką braciszków u Pana Boga i jednym w Afryce (adopcja serca), ale podkreślają, że woleliby mieć ich tutaj.
Marysia zaczepia z uśmiechem wszystkie napotkane na spacerze dzidziusie ; mówi, że się cieszy, że nie jest jedynaczką, i współczuje dzieciakom, które nie mają brata ani siostry (widocznie Marysie takie są).
Mam nadzieję, że coś z tego entuzjazmu do wielodzietności pozostanie im w dorosłym życiu.:bigsmile:
-Mamo, zapiszesz mnie za mąż. Tak bym chciała...
Ja: A gdzie to się zapisuje?
- No na takiej czystej kartce.:bigsmile:
starszak - no i po co ci będziesz miał przecież dużą rodzinę
a dla utrudnienia - teraz mamo, już sami chłopcy mają być !!! :bigsmile:
pytam co za ale?
ty już chyba za stara jesteś
hmmmmmmmmm
Mamy 4 chłopaków. Starsi cały czas mówią ze chcą zeby ich duzo było ;-)
jak sie dowiedzieli ze nosze tylko jedno to mały zawód był..