Czy Twoja postawa Gregorius, negująca SWII nie jest niebezpieczna? Twoje poglądy są sprzeczne z oficjalnym nauczaniem KK. Zastanawiasz się nad tym? SWII to nie modernizm. Wydajesz się być pod ogromnym wpływem przeciwników Vaticanium II, którzy manipulują faktami i nie pozostają w ten sposób w jedność z KK.
Bogdan: poprzedni papieże, też negowali to co jest efektem SVII, znaczy wszyscy błądzili? Ponadto, SVII to nie dogmat, mógł się mylić (co z resztą mówili o nim zarówno rozpoczynający i jak i kończący go papieże)
Obiektywnie patrząc, ton dokumentom SW2 nadali teologowie, którzy wcześniej mieli problemy ze Świętym Oficjum właśnie z powodu modernizmu. Stało się to możliwe m.in. poprzez odrzucenie schematów dokumentów soborowych, przygotowywanych wcześniej przez komisje powołane przez papieża. Sobór miał też takie wyskoki, jak zanegowanie w konstytucji Lumen Gentium prymatu Piotrowego, co Paweł VI musiał prostować w dokumencie Nota Praevia.
Bogdan: no i niech się kolega cieszy, że nie przyjąłem postawy sedewakatystycznej albo sedeprywacjonistycznej. (choć z tej drugiej może w mych postać trochę przenikać) - to dopiero byłaby jazda!
Tomek: Bo nie słychać i widać sprzeciwu? I tak znam jednego hierarchę (kardynał Sch...) osobiście, miałem z nim okazję nawet rozmawiać. Ale pewnie masz rację, że za ostro reaguję, postaram się stonować.
Czy B16 też jest heretykiem-modernistą? Przecież obecny papież, zresztą tak jak poprzedni nasz JPII nigdy nie podważył SVII. Cały czas mam wrażenie, że pozostajecie pod niebezpiecznym wpływem "pasterzy" i teologów, którzy nie rozumieją nauczania KK tylko są zapatrzeni w stary obrzęd.
Tomek: dobra, przyjmijmy optymistyczne spojrzenie, iż tych heretyków-modernistów jest mniejszość. A jeśli tak to znaczy, że większość reprezentuje postawę cichego przyzwolenia. Nie wiem co gorsze.
Bogdan: osobiście mi wcale nie chodzi o obrzęd tylko o doktrynę. Jeżeli powróci przedsoborowa doktryna tym samym NOM spowity zostanie niepamięcią. Powtarzam: papieże przedsoborowi potępiali to co dziś jest powiedzmy co najmniej tolerowane. Nie zastanawia Cię to? Pewnie się wszyscy do tej pory mylili a Magisterium KK się zaczęło na SVII?
[cite] Maciek:[/cite]Nie mam do nikogo żalu, po prostu stwierdzam fakt. Droga i Opus Dei funkcjonują sprawnie w swoich niszach, jedno jako duszpasterstwo biednych, a drugie bogatych, ale nie mają wpływu na rzeczywistość społeczną.
:shocked:
Jak miałby wyglądać ten wpływ na rzeczywistość społeczną? Oświeć mnie skoro teraz nie mam na nią wpływu. Co by się miało dziać?
W ciągu kilkudziesięciu lat katolicyzm w Hiszpanii przeszedł od roli religii państwowej do religii lekceważonej i pogardzanej. Odbyło się to bez jednego wystrzału, bez wsadzenia jednego księdza do więzienia, wyłącznie na drodze demokracji. Większość społeczeństwa, o niewątpliwie chrześcijańskich korzeniach, odwróciła się do Kościoła plecami i wybrała ludzi, którzy ostentacyjnie łamią katolickie zasady moralne. Na nic wielkie manifestacje w obronie rodziny urządzane przez Neokatechumenat, na nic znakomite kadry kształcone w duchu katolickim przez Opus Dei, skoro Zapatero mając mandat społeczny może metodycznie wykorzeniać religię z kultury i świadomości swoich rodaków.
Postawię może odważną tezę, że SVII nie został wprowadzony do parafii. A cała dyskusja toczy się wobec nadużyć powstałych wokół SVII. Z iloma proboszczami rozmawiałem tylu miało gdzieś wskazania ostatniego soboru. Począwszy od wyjścia do ludzi i dialog po przestrzeń liturgiczną nowo budowanych kościołów.
Osobiście uważam, że SVII jest w Europie niemal martwy, tak jak zresztą KK.
Maciek: Ty to nazywasz "nieproduktywnym roztrząsaniem" a ja to nazywam otwieraniem współwyznawcom oczu na fakt, iż KK znajduje się w głębokim kryzysie. Czego, zdaję się, większość nie zauważa.
Podstawowym elementem każdej kampanii, która ma zwrócić uwagę ludzi na problemy w jakiejś kwestii jest podanie wskazówek, jak sobie poradzić. "Otwieranie oczu na kryzys w Kościele" żadnej nadziei zmiany nie przynosi, bo nie mamy wpływu na decyzje podejmowane w Rzymie. Można jedynie się zdołować, a potem co najwyżej uznać, że skoro ta struktura jest na wskroś przeżarta herezjami, to trzeba poszukać innej. Dlatego uważam, że taka retoryka jest zupełnie jałowa.
Wskazówki są, może niedostatecznie wyeksponowane. "Otwieranie oczu" może o tyle pomóc, iż może sprowokować do samodzielnego studium problemu (tak było w mym przypadku) a zarazem do sięgnięcia do treści przedsoborowych encyklik, katechizmów, itp . Dyskusje z innymi, również z kapłanami, mogą spowodować oddolną reakcję. Aż powolutku na górze też się coś się zmieni. Wiem, to wyjątkowo optymistyczne podejście.
[cite] Bogdan:[/cite]Bardzo wymijająco i niejasno. Ale już dalej nie dociekam. Dobrze, że nie skończyłem teologii. Lepiej szukać to co łączy niż to co dzieli.
Już tłumaczę - ponieważ, jak pisałem, nie propaguję treści sedewaktystycznych, więc sedekiem nie jestem - ergo nie uważam BXVI za heretyka.
Wydaje mi się, że nie wolno tradycjonaliście sięgać po metody, którymi przeprowadzono w Kościele rebelię, np. wprowadzając ODDOLNIE Komunię na rękę. Jeżeli uznajemy autorytet Wikariusza Chrystusa, to nie ma innej drogi zmian, jak od Niego w dół hierarchii.
Oczywiście jako świeccy możemy ZACHĘCAĆ innych świeckich do poznania zapomnianej dziś często spuścizny Kościoła.
[cite] Maciek:[/cite]Wydaje mi się, że nie wolno tradycjonaliście sięgać po metody, którymi przeprowadzono w Kościele rebelię, np. wprowadzając ODDOLNIE Komunię na rękę. Jeżeli uznajemy autorytet Wikariusza Chrystusa, to nie ma innej drogi zmian, jak od Niego w dół hierarchii.
W sumie masz rację...
Oczywiście jako świeccy możemy ZACHĘCAĆ innych świeckich do poznania zapomnianej dziś często spuścizny Kościoła.
Masz na myśli jakąś konkretną formę tego zachęcania? Bo ja jak mogę to po prostu rozmawiam, próbuję pożyczać odpowiednią literaturę i nic po za tym mi do głowy nie wpada.
To tak jak z wielodzietnością. wystarczy spojrzeć na Kasię i Piotra czy Małgorzatę i już wiadomo o co chodzi. Oni nie musząÂ nic mówić, choć bardzo lubię jak mówią...
Komentarz
:shocked:
Jak miałby wyglądać ten wpływ na rzeczywistość społeczną? Oświeć mnie skoro teraz nie mam na nią wpływu. Co by się miało dziać?
Osobiście uważam, że SVII jest w Europie niemal martwy, tak jak zresztą KK.
I choć rozumiem przesłanki, które prowadzą Gregoriusa to takich, a nie innych wniosków, to uważam roztrząsanie tego za nieproduktywne.
Oczywiście jako świeccy możemy ZACHĘCAĆ innych świeckich do poznania zapomnianej dziś często spuścizny Kościoła.
Masz na myśli jakąś konkretną formę tego zachęcania? Bo ja jak mogę to po prostu rozmawiam, próbuję pożyczać odpowiednią literaturę i nic po za tym mi do głowy nie wpada.