chciałabym chciała:-) mam już nawet napisane świadectwo koleżanki co dzięki napro i dr Wasilewskiemu zaciążyła:-) i w Ogóle myślęże z Instytutem Rodziny to nie tylko o Napro można zrobić audycję:-) piszę prv
Redukcja obiadów mięsnych do jednego w tygodniu to ogromna oszczędność w skali miesiąca. Uczę się właśnie gotować większość zup bez wywaru mięsnego, z pozytywnym efektem.
Chleb domowy żytni lub żytni z odrobiną mąki pszennej zachowuje świeżość kilka dni. Drożdżowe pleśnieją zdecydowanie szybciej.
Niestety, u nas ograniczenie miesa sprawiło ze wydawaliśmy znacznie wiecej na jedzenie. Wg mnie warzywa i owoce są drogie, bo trzeba ich zjesc znacznie wiecej żeby się najeść. Dlatego 5-6 razy w tygodniu mamy jakies mięsko, jest w symbolicznej ilosci, ale jest .Proporcje na talerzu obiadowym są zazwyczaj takie: 50% warzywa, 30 % kasza, makaron , ryż lub zmieniaki i 20 % mięso. Zupy najczęsciej gotuje na 1 lub 2 pałeczkach z kurczaka, czasem na kawałku żeberka, niektóre całkiem bez mięsa(dyniowa, pomidorowa, botwinka,) Taki dość cienki wywar, ale zawsze później dorzucam kawałki tego ugotowanego mięska do zupy dzięki czemu mój niejadek(własciwie to już nie:)) coś konkretnego zje. To mięso na wywar to naprawde niewielki koszt, a dzięki temu można czasem najeść się samą zupą, bez gotowania drugiego dania.
Do tej pory też gotowałam zupy na cienkim wywarze jedno udko na gar zupy na dwa dni dla 6 osób.
Dziś był krupnik bezmięsny - pycha, na drugie danie kotlety jaglano-kalafiorowe i buraczki ćwikłowe z papryką ze słoika. Wszyscy zdrowo najedzeni.
U nas zupa nawet najbardziej sycąca za dwa dania nie przejdzie. Obiad dwudaniowy musi być Dzieci w południe jedzą zupę, a po powrocie męża całą rodziną jemy drugie danie.
Jeśli są dwa dania to zupa spokojnie moze być bez mięsa. U nas najczesciej tak jest. Obiad dzieci jedzą ok 13 a pózniej przed 17 wszyscy jemy drugie danie. Ale jak np jest krupnik na mięsnym wywarze, z kasza z ziemniakami i chlebem:) to już drugiego dania nie musi być. U nas dorośli na pewno by sie nie najadali bezmiesnymi obiadami.
u mnie z zupami jest problem, bo mąż i syn nie chcą ich jeść. Twierdzą, że po zupie nie mają już miejsca na drugie danie a po godzinie są znów głodni. Nawet w gościach odmawiają jedzenia zupy. Za to my z córką je uwielbiamy:)
Moi panowie - gdyby ich zmusić do obiadów bezmięsnych przez tydzień - wyszliby z dzidami na krowę sąsiada )
Ziemniaków jemy bardzo mało. W ub. roku dostaliśmy dwa worki ziemniaków i nie zjedliśmy nawet jednego ( od jesieni do czasu kiedy młode się pokazały ).
Kasze, ryże też niezbyt często.
Podstawą- dla moich panów - jest mięso i jakieś warzywa.
Kiełbacha, mięcho, jaja - to podstawa
Każda zupa gotowana przez mojego mezą musi być na wywarze mięsnym, w prawdzie ograniczył już ilość mięsa do tego wywaru, ale kiedyś, lata temu potrafił ugotować pomidorową na takiej ilości mięsa, że jak tłuszcz stężał, to nie byłam w stanie chochli wyciągnąć
Bigos- mam wrażanie, że to mięsa z dodatkiem kapusty
Dlatego zupy pozwalam Mu gotować rzadko
ja zdecydowanie wolę bezmięsne posiłki bądź z dodatkiem mięsa.
jeśli już mięso to pierś z kurczaka, pierś z indyka bądź wołowina
Nie przepadam za wieprzowiną, karczku nie tknę!
gdyby nie ostra reakcja alergiczna na makaron - dupa mi się szybko po nim rozrasta ) - to mogłabym zyć na makaronie, który ubóstwiam!
Więc u nas obiady to kombinacja, tak żeby każdy dostał to co lubi.
Chleba również jemy bardzo mało.
Wczoraj upiekłam jeden chleb i cztery bułki i mam nadzieję, że wystarczy do następnego tygodnia, zważywszy, ze mamy jeszcze kupioną połówkę razowca ( jedyny prawdziwy razowiec na zakwasie, któey mogę kupić w sklepie )
Jak teraz tak piszę o tym jedzeniu, to myślę, że my mało jemy - i zastanawiam się po czym te dupy nam tak rosną
Większość wędlin to nasze wyroby, więc to też i taniej i zdrowiej.
Ja sporo wydaję na owoce, lubie granaty,mango, figi a one do najtańszych nie należą
jakby jeszcze brzydsza część naszej rodziny zrezygnowała częściowo z mięcha byłoby całkiem fajnie
U nas mięso przez wiele lat było w codziennym menu 6 dni w tygodniu Wszyscy lubimy obiady mięsne, zupy bez wywaru mięsnego nikomu nie smakowały, doprawianie niewiele pomagało, na kanapki wędlina domowa z szynkowara lub domowa kiełbasa. Ograniczyliśmy znacznie mięso przede wszystkim ze względów zdrowotnych - dzięki kilku wątkom na tym forum - zastępując kaszami, warzywami, ziemniakami też, bo wszyscy lubimy. Na początku planowałam posiłki bezmięsne, które wszyscy lubią i można się nimi najeść - pierogi ruskie i kombinacje z farszem na sto sposobów, placki ziemniaczane, knedle z owocami, gołąbki z ziemniaków, naleśniki z różnymi farszami, lasagne szpinakowa. Do kanapek przygotowuję coraz inne pyszne pasty z przepisów Ani D. oraz ze strony http://www.olgasmile.com/przepisy/dania/pasty-do-chleba . Teraz na obiad często pojawiają się u nas nowe potrawy kaszowo-warzywne, zjadane ze smakiem.
Uwielbiamy też sałatki, pojawiają się u nas 2-3 razy w tygodniu, przemycam w nich różne warzywa, do tego majonez jaglankowy. Nawet nie wiedziałam, że bezmięsne, bezwędlinowe sałatki tak nam posmakują. No i hit ostatnich kilku tygodni - smalec z fasoli białej - coś wspaniałego
Do robienia chleba koniecznie kupić maszynę do pieczenia chleba. Ja w niej wyrabiam drożdżowe, potem piekę w piekarniku. Oszczędność czasu i wody do mycia garów.
jaglane majonezy, smalce fasolowe, własne chleby, wędliny, przetwory ...
wszystko pięknie i zdrowo
tylko skad wziąć na to czas?
przy 4 dzieci, pracy na etacie i studiach w weekend?
nie nadążam...
chociaż niezłą pania domu jestem
Teraz nie pracuję zawodowo. Pracowałam jednak po 8 godzin mając trójkę dzieci, w zagrożonej ciąży z czwartym, mąż wówczas studiował, jednak z braku czasu wszystkie referaty i prace zaliczeniowe ja pisałam. Piekłam chleby, robiłam wędliny, piekłam ciasta dwa razy w tygodniu, codziennie obiad dwudaniowy, robiłam przetwory. Dzieci zawoziłam do przedszkola, po południu robiłam zakupy. Codziennie rano myłam włosy, układałam, robiłam makijaż. I nie czułam się męczennicą. Do pracy chodziłam na 7:00 i zdążałam ze wszystkim.
Pracę magisterską broniłam z trzecim dzieckiem w ciąży, robiłam w domu dokładnie to samo co dziś. Moja mieszkająca po sąsiedzku matka nigdy mi nie pomagała, nie wyręczyła w gotowaniu czy opiece nad dziećmi, gdy z mdłościami okropnymi pisałam pracę.
Komentarz
i w Ogóle myślęże z Instytutem Rodziny to nie tylko o Napro można zrobić audycję:-)
piszę prv
Zupy najczęsciej gotuje na 1 lub 2 pałeczkach z kurczaka, czasem na kawałku żeberka, niektóre całkiem bez mięsa(dyniowa, pomidorowa, botwinka,) Taki dość cienki wywar, ale zawsze później dorzucam kawałki tego ugotowanego mięska do zupy dzięki czemu mój niejadek(własciwie to już nie:))
coś konkretnego zje. To mięso na wywar to naprawde niewielki koszt, a dzięki temu można czasem najeść się samą zupą, bez gotowania drugiego dania.
U nas dorośli na pewno by sie nie najadali bezmiesnymi obiadami.
Upiekłam dziś
a) chleb wieloziarnisty
b) bagietki
wszystko ważyłam i sprawdzałam ceny w sklepie e-tesco.
Jedynie prąd oszacowałam.
Wyszło mi, że pieczywo robione w domu jest tańsze o połowę!!!
jednakowoż chetnie korzystam z waszych rad gdzie kupować taniej, więcej i rozsądniej.
Nigdy za bardzo gospodarna nie byłam
ale to sie naprawdę zmienia:)
Na szczęscie nie musze walczyc o jedzenie przez moich dzieci owoców i wrarzyw-bo wszyscy bardzo lubimy.
Ale frytki i pyszną pierś z kurczaka też ;-)
Aby było w miarę szybko, smacznie i niedrogo.
I żeby sie po pachy nie urobić.