Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ciemnota i zabobon bo jak to inaczej nazwać?

13

Komentarz

  • nie widziałam na szczęście. Jdnak po głębokim namyśle dochodzę do wniosku, że przyczyną moich wszystkich życiowych kłopotów jest czerwona kokardka przy wózku. Ten pech ciągnie się za mną od urodzenia. Teraz już wiem, na co zwalić...
    Przypuszczam, że miałam taką kokardkę, bo pamiętam, że moje rodzeństwo młodsze miało. Ja to po prostu szybko dzieci do chrztu niosę...
  • @Ojejuju, ale skąd założenie, że jako talizman? Czy jeśli dorosły nosi medalik, czy starsze dziecko, to też talizman?
  • @Ojejuju Nie mowie, ze tak twoerdzisz. Interesuje mnie tylko, jak ow ksiadz to argumentowal. Troche mnie dziwi, jak skamieniala zywica moze byc zla sama w sobie :)
  • Jako gryzak? To jeszcze lepiej. Nawet jak spadnie jeden, to mało fajne, gdyby dziecko połknęło. Lepiej zorganizować inny rodzaj gryzaka, jeśli tylko o to chodzi. Ja słyszałam, że te bursztyny w jakiś sposób mają zmniejszać ból, ale w jakie - nie wiem. Pewnie na zasadzie kosmicznej energii tysiącleci w nich ukrytej (jak w nalewce z bursztynu, gdzie, jak rozsądnie myśląca osoba wie, że jeśli cokolwiek tam działa, to alkohol).
  • I dlaczego założenie, że kokardka " wzmocniona medalikiem", a nie medalik ozdobiony kokardką? Pytam, bo nie znałam tego przesądu, a widząc medalik przy wózku raczej zakładałabym oddanie dziecka pod opiekę Matki Bożej i wyznanie wiary niż zabobon.
  • I dlaczego gryzienie gumy czy plastiku miałoby być lepsze niż bursztynu, któren to jako  żywica jak najbardziej może korzystne składniki zawierać. Żeby nie było- moje dzieci miały gryzaki gumowe ao bursztynowych pierwszy raz czytam.
  • co mam wrzucić? kokardkę, medalik, czy bursztyny?
  • Ja naprawdę jestem wyczulona na zagrożenia duchowe, ale jakoś wydaje mi się, że nie wszyscy używający medalików czy bursztynów kierują się zabobonem. Wątpię nawet czy większość, ale tu mogę się mylić bo ankiet nie przeprowadzam ;)
  • edytowano luty 2014
    No dobra, dla czerwonej kokardki uzasadnienia nie widzę, chyba że ktoś uważa, że to fajna ozdoba. Ale wtedy rzeczywiście dziwne, że akurat wszyscy czerwoną.
  • Nie oglądałam chyba żadnego serialu, wiem dziwna jestem ;)
  • co było pierwsze jajko czy kura?

    ----------

    Śpioch : jajko, bo pierwsze były gady niż ptaki :P
  • edytowano luty 2014
    To widać cię nie zrozumiałam, @Ojejuju.
  • Co do medalików, to była gdzieś dyskusja o tym, od jakiego wieku dziecko
    może bezpiecznie go nosić na szyi. Ja sama jestem zwolennikiem, że
    raczej później. Znam swoje dieci i ich wygibasy, nie zaryzykowałabym.

    -----

    zawieszam na takiej rozciągliwej żyłce jak do robienia koralików. Mały kawałek potrafi się do metra rozciągnąć. Wg mnie są bezpieczne.
  • Ale jeśli ktoś wierzy, że bursztyn uśmierza ból, to jak to nazwać? Czy są jakieś naukowe dowody na takie działanie bursztynu? 

    Głównym argumentem przeciwko koralikom (jakimkolwiek) jest ich rozmiar. Nie można ufać, że się nie rozerwie, bo zawsze może się rozerwać. Silikonowy gryzak, jeśli już ktoś go daje dziecku, ma duży rozmiar.
  • I jeszcze, wg mnie połknięcie medalika, koralika, bursztynka nie stwarza jakiegoś wielkiego zagrożenia. Jak mawiał znajomy pediatra, "do wielkości 2 złotych, weszło, to i wyjdzie, tylko poczekać trzeba". Mowa oczywiście o przedmiotach obłych, nie agrafkach. No i zdrowiej, żeby to nie było aluminium, tylko np. srebro. ;)
  • edytowano luty 2014
    Te 2 złote, to oczywiście żartem, mowa o małych okrągłych rzeczach. Nie wiem jakiej wielkości są te bursztyny, ale pewnie nie takie, żeby miały być niebezpieczne. Szczególnie, że Katarzyna pisała, że prawdopodobieństwo rozerwania nikłe. Widziałam przegryzione gryzaki kauczukowe, silikonowe... To też zagrożenie...
  • No tak, to może w ogóle nie warto takiej drobnicy przed małymi dziećmi chować, bo i tak wyjdzie. A jak ktoś twierdzi, że się nie rozerwie, to na 100% tak jest. A w ogóle jak komarek jurajski jest tam zatopiony, to jeszcze weselej :D
  • Ergo, to nie sa wierzenia, tylko medycyna ludowa. Wiem, ze dawniej podawalo sie na rozne schorzenia sproszkowany bursztyn, "modne" bylo tez palenie bursztynu jak kadzidla. Chodzi o te olejki eteryczne, ktore sie pod wplywem ciepla ciala uwalniaja. I tyle, zadnej magii, czy zabobonu.
    Jak juz Katarzyna pisala - te koraliki dla dzieci sa kazde osobno zaplatane, moje jeszcze mi sie nie rozerwaly, A nawet jakby i dziecko zjadloby taki jeden koralik (wielkosci troche mniejszej od groszku zielonego) to tez nie widze problemu. Wyjdzie druga strona i tyle.
  • Jak dziecko zje, to zaden problem. Gorzej, jak dziecko sie zakrztusi - nie wiem, jakiej wielkosci sa owe bursztynowe koraliki  - zakladam, ze nieduze, bo nie posadzam Katarzyny o lekkomyslnosc - albo  jak sobie wepchnie do nosa lub do ucha. 

  • Mój trzylatek kiedyś sobie wsadził światełko lego w nos. Dobrze, że tuż przed spaniem się przyznał, bo podczas snu mogłoby wpaść do krtani. Moja siostra za to koraliki do uszu pchała :P
  • Marek nie tak dawno wsadzil sobie do ucha kawalek pop-cornu i nic nie powiedzial. Wpakowal to tak gleboko, ze nic nie bylo na zewnatrz widac:))) - dobrze, ze nastepnego dnia akurat mial wizyte w przychodni, pielegniarka mu do uszu zagladala wziernikiem i cudo odkryla. Kazala zakraplac oliwa i czekac, az samo wyleci, ale w domu Jimmy zlapal delikwenta i jakims cudem mu to wygrzebal.
  • Jak już tak o władaniu ,to moja siostra włożyła pestkę dyni do ucha i na pytanie ojca po co to zrobiła , odpowiedziała ,że ona jej tam sama wpadła  8-}
  • edytowano luty 2014
    O rety, pomysłowe macie dzieci. Teraz rozumiem obawy. Moje jeśli już, to stosowały wszystko doustnie. No chyba, że o czymś nie wiem i do tej pory chodzą z niezidentyfikowanymi obiektami w nosie czy uszach. To by tłumaczyło dlaczego czasem nie słyszą jak do nich mówię, albo mają w nosie ;) 
    Podziękowali 1Katia
  • Pielścień nosku - z kółkiem metalowym wydłubanym z długopisu poradziliśmy sobie fridą.
    Oponek nosku - było gorzej, gumowe kóleczko utkwiło głębiej, ale pan laryngolog załatwił sprawę raz dwa, jednakowoż raz-dwa zarobił też okrągłą sumkę.
  • A mnie denerwuje, jak ktoś się pyta spod jakiego znaku są moje dzieci. Zazwyczaj odpowiadam, że spod znaku Krzyża. Jak wreszcie do nich dociera co mam na myśli, to nie odpuszczają tylko drążą dalej, że chodzi im o zodiak. Wtedy mówię, że nie wiem, na co oni poczuwają się w obowiązku aby mnie poinformować. Na szczęście jak na razie nie przyjęłam tego do wiadomości. Ale jest to strasznie denerwujące.
    Podziękowali 1Katia
  • Też mówię, że spod znaku Krzyża. I dzieci też. A co inni gadają mam tam, gdzie niektórzy pakują pestki brzoskwini ;)
  • Też mówię, że nie używam znaku zodiaku. A jak mnie kto uświadamia, to pytam z bezbrzeżnym zdumieniem w głosie "To pani w takie głupoty wierzy?"
    Podziękowali 1Katia
  • Nikt Wam jeszcze nie wytłumaczył, że nie ma takiego znaku zodiaku? ;))
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.