No niestety Izka ma racją, daleko. Będę w Wawie za miesiąc, ale w szpitalu z dzieckiem, więc słabe tło dla rodzinnych Dla biznesu spoko, o ile jesteś lekarzem lub sprzedajesz maseczki
P.S. Ja bym nie żeniła tych dwóch sesji. Oczywiście sporo zależy od branży, ale zazwyczaj wymagany jest totalnie inny look.
Mój najstarszy syn ma ubogich rodziców, którzy nie będą w stanie zasponsorować kursu na prawo jazdy. Dlatego robi pierogi. Bardzo dobre, bo mamusia nauczyła. Gdyby ktoś chciał pomóc, to zapraszam na PW. W
Pięknie, gratuluję, ja niestety popełniłem błąd sponsorując mojemu prawo jazdy, po dwóch podejściach do egzaminu zaprzestał. Tak jest jak się daje dziecku ryby zamiast wędek przed czym przestrzegam. Teraz w dodatku rzucił studia. To też dowód na to że brak środków materialnych może być czasem dobry dla wychowania młodego człowieka.
Wiem coś na te tematy Mój syn też zmarnował kasę na prawo jazdy, studia rzucił i lepił pierogi ruskie w Norwegii To wszystko jest nauka i trzeba przyjąć jako doświadczenie. Teraz ma piątki na studiach (ASW w Rembertowie), odłożoną kasę z pracy z zagranicą i po licencjacie chce się zaręczyć. No inny człowiek niż 2-3-4 lata temu. Ale trzeba cierpliwe czekać. Rocznik 1999, a Twój @Pray?
@Skatarzyna- gratuluję i szczerze podziwiam Twoje latorośle
Córka 19 lat sama sobie sponsoruje prawko i egzamin teoretyczny zdała miesiąc temu za pierwszym podejściem
Super. Ja zdałem za 8 dając łapówkę gdyż wyraźnie tego żądano ( schyłek PRL) może syn ma to po mnie? Jeżdżę lat 30 odpukac bez kolizji i to po stolicy, żona zdała za pierwszym miała 5 stłuczek w tym dwa spore dzwony. Nie ma reguł.
Wiem coś na te tematy Mój syn też zmarnował kasę na prawo jazdy, studia rzucił i lepił pierogi ruskie w Norwegii To wszystko jest nauka i trzeba przyjąć jako doświadczenie. Teraz ma piątki na studiach (ASW w Rembertowie), odłożoną kasę z pracy z zagranicą i po licencjacie chce się zaręczyć. No inny człowiek niż 2-3-4 lata temu. Ale trzeba cierpliwe czekać. Rocznik 1999, a Twój @Pray?
@Skatarzyna- gratuluję i szczerze podziwiam Twoje latorośle
No z tym prawem jazdy to nie ma reguł... Mi na egzaminie podpowiadał umówiony egzaminator ( wiem , wstyd), ale jeżdżę bez najmniejszej kolizji od 1991r. Córka się postarała, porządnie nauczyła i zdała bo inaczej trzeba płacić za kolejne podejścia. Kiedyś było chyba gorzej pod względem przejrzystości, uczciwości egzaminujących.Kuzyn zdawał 13 razy i wujek już prawie osiwiał przez to.
Jeśli mój wpis o synu choć trochę pomógł to się bardzo cieszę Współcześni młodzi ludzie mają diametralnie różną sytuację w porównaniu z naszym pokoleniem. A od przybytku ( wszelkiego rodzaju) przecież głowa boli. O wikt i opierunek się nie martwią, możliwości studiowania, pracy, wyjazdów jest nieskończoność. Czasami się zastanawiam jak sama bym się czuła z takimi nieograniczonymi możliwościami. Dlatego nie patrzę krzywo, że dwa lata utrzymywałam go na studiach, które porzucił. Cieszę się, że teraz wybrał takie, które go uskrzydlają. Przez ten czas po maturze dawałam do zrozumienia, że w domu jest zawsze mile widziany, ma pokój i wyżywienie. Rozrywek sponsorować nie zamierzam i oczekuję, że w miarę możliwości czasowych będzie pracował ( to były czasy online-u więc zajęcia nie odbywały się regularnie). Przewinął się więc i Decathlon i pyszne.pl, zbierał winogrona we Francji, pracował w pralni na Korsyce, naświetlał ( nocami) truskawki w Norwegii. Była też i Holandia ( nie mógł znaleźć pracy) i Norwegia z kolegami, gdzie właśnie zarabiali na pierogach. Trudny to był dla mnie czas, towarzyszyłam mu modlitwą, żeby to wszystko się poukładało. I Pan Bóg wspomógł i dopomaga jak dotąd. Nie wiem jak to będzie dalej, ale nauczył się szacunku do pieniądza, pracy, czasu. Z nastolatka z pretensjami zmienił się w młodego człowieka z którym można pogadać o życiu.
Dziękuję @Beta pewnie, że nie koniec świata. Tylko im towarzyszmy, wspierajmy w odpowiednich momentach czy to słowem, czy groszem.Tu należy ciągle rozeznawać i konsultować z Górą, wiadomo
Serio obserwuję,że nadmiar możliwości i dobrobyt sprawiają, że naszym dzieciom jest trudno.Ale w inny sposób, niż jesteśmy przyzwyczajeni myśleć. Dajmy im czas na poszukanie drogi, przemyślenie planów, ustalenie zainteresowań, żeby mieć potem pracę, którą się lubi. Dla naszych rodziców utrzymanie się na studiach i skończenie ich to była niejednokrotnie kwesta życia i śmierci prawie. Dla mnie ważny był wyjazd na stypendium, więc stawałam na głowie, żeby mieć najlepsze oceny. A teraz młodzi o co mają walczyć? Bardzo rzadko jest tak, że koniecznie coś muszą bo jak nie to... Ja moje pierwsze studia porzuciłam ( będąc prymuską), czego rodzice do teraz chyba mi nie wybaczyli. Ale to była dobra decyzja. Nie mogłam ich kontynuować. Może dlatego daję ten margines dzieciom ( choć starsza córka skończyła wybrany kierunek i lubi swą pracę).
Jejku, za bardzo się rozgadałam. Wybaczcie. A @Praya pytałam o syna nie przz ciekawość, a przez życzliwość. Jak można wiedzieć co studiował, czy już wie co następne czy szuka. Tak ogólnie
Studiował ale go to nie interesuje i dopiero ma.sie zastanawiać co dalej. Mówię mu niech idzie na miesięczne szkoleni wojskowe dostanie 4000 a potem będzie myślal.
Pracował w pyszne dwa lata w trakcie studiów do zeszłego czerwca, teraz drugi raz zawalił semestr nie leży mu ta gospodarka przestrzenna nie interesuje poszedł głównie bo miał dużo punktów z geografii. Dodatkowo nakładają się jego sprawy depresyjne i tak jest dzielny. Dwa lata sam mieszkał i się utrzymywał opłacał pokój i życie
Myślę, że dobrze mu podpowiadasz z tym wojskiem. Zresztą znasz go najlepiej jako ojciec. Jego słabe i mocne strony. A jeszcze tylko dopytam: martwisz się bardzo o niego czy tak "pod kontrolą"?
Do znudzenia powtarzam, że w tym okresie najważniejsze jest towarzyszenie modlitwą, dobrą myślą, słowem. Ale na pewno to robisz. Ważne jest czy ma dziewczynę bo to wiele zmienia, czy byłbyś skłonny, aby pojechał w świat popracować ( nie pytam, tylko tak głośno myślę). Mi się to nie uśmiechało, ale mojemu opowiadałam niejednokrotnie ( a uwielbiamy gadać o historii) o podróżach Piotra I w młodości na Zachód i w sumie on miał przez to wbite do głowy, że trzeba pojeździć po świecie, żeby się nauczyć wiele i zmądrzeć. Bywały u nas przez ostatnie lata lepsze i gorsze okresy. Czasem modliłam się, żeby dany dzień już szybciej mijał. Czasami było że "chwilo trwaj, jesteś piękna" I układanka taka: zdolny, ale ( bywa często, że) leniwy, lekkoduch. Wrażliwy i przez to również depresyjny.
Całkiem już Was zanudzę, ale przypomniało mi się sentymentalnie, jak oprócz wielu typowych "przypałów" było jeszcze kilka takich szczególnych: -na osiemnaste urodziny podróż z kolegą do Włoch autostopem i przeżycie kilku dni za 50zł ( nie wiem jak to wytrzymałam, rzucałam się na każdy sms w dzień i w nocy) - w poniedziałek rano matura, a on w niedzielę o 21.00 pisze, że łapie stopa pod Magdeburgiem i nikt się nie zatrzymuje - drugi dzień matur, matematyka, spał u kolegów we Wrocławiu i gorączkujacego odstawiłam pod drzwi szkoły w minucie kiedy zegar zaczął bić 9.00 i zamykali drzwi wejściowe ( a było do przejechania 40km przez miasto jak najszybciej)
Już całkiem ostatni wniosek na dzisiaj Byłam czujna i robiłam ze swojej strony co mogłam, a o resztę zadbał Pan Bóg. Teraz to samo zdanie w czasie teraźniejszym: jestem czujna i robię ze swojej strony co mogę, a o resztę dba Pan Bóg. I myślę, że to uniwersalna recepta. I będzie dobrze z Twoim chłopakiem @Pray
Komentarz
@annabe nie wiem kiedy będzie dostępna i ona rodzinna fotografia a ja bym chciała ożenić
Rodzinna w domu czy w plenerze?
I polecam się gdyby coś było wam potrzeba.
a będzie już pięknie.
edit: jeśli oczywiście odpowiada Ci mój styl w fotografii.
Dlatego robi pierogi. Bardzo dobre, bo mamusia nauczyła.
Gdyby ktoś chciał pomóc, to zapraszam na PW.
W
Mój syn też zmarnował kasę na prawo jazdy, studia rzucił i lepił pierogi ruskie w Norwegii
To wszystko jest nauka i trzeba przyjąć jako doświadczenie.
Teraz ma piątki na studiach (ASW w Rembertowie), odłożoną kasę z pracy z zagranicą i po licencjacie chce się zaręczyć. No inny człowiek niż 2-3-4 lata temu.
Ale trzeba cierpliwe czekać.
Rocznik 1999, a Twój @Pray?
@Skatarzyna- gratuluję i szczerze podziwiam Twoje latorośle
Mi na egzaminie podpowiadał umówiony egzaminator ( wiem , wstyd), ale jeżdżę bez najmniejszej kolizji od 1991r.
Córka się postarała, porządnie nauczyła i zdała bo inaczej trzeba płacić za kolejne podejścia.
Kiedyś było chyba gorzej pod względem przejrzystości, uczciwości egzaminujących.Kuzyn zdawał 13 razy i wujek już prawie osiwiał przez to.
Współcześni młodzi ludzie mają diametralnie różną sytuację w porównaniu z naszym pokoleniem.
A od przybytku ( wszelkiego rodzaju) przecież głowa boli.
O wikt i opierunek się nie martwią, możliwości studiowania, pracy, wyjazdów jest nieskończoność. Czasami się zastanawiam jak sama bym się czuła z takimi nieograniczonymi możliwościami.
Dlatego nie patrzę krzywo, że dwa lata utrzymywałam go na studiach, które porzucił. Cieszę się, że teraz wybrał takie, które go uskrzydlają.
Przez ten czas po maturze dawałam do zrozumienia, że w domu jest zawsze mile widziany, ma pokój i wyżywienie. Rozrywek sponsorować nie zamierzam i oczekuję, że w miarę możliwości czasowych będzie pracował ( to były czasy online-u więc zajęcia nie odbywały się regularnie).
Przewinął się więc i Decathlon i pyszne.pl, zbierał winogrona we Francji, pracował w pralni na Korsyce, naświetlał ( nocami) truskawki w Norwegii. Była też i Holandia ( nie mógł znaleźć pracy) i Norwegia z kolegami, gdzie właśnie zarabiali na pierogach.
Trudny to był dla mnie czas, towarzyszyłam mu modlitwą, żeby to wszystko się poukładało. I Pan Bóg wspomógł i dopomaga jak dotąd.
Nie wiem jak to będzie dalej, ale nauczył się szacunku do pieniądza, pracy, czasu.
Z nastolatka z pretensjami zmienił się w młodego człowieka z którym można pogadać o życiu.
@Pray napisz coś o swoim synu
Cieszę się, że się poukladało.
Serio obserwuję,że nadmiar możliwości i dobrobyt sprawiają, że naszym dzieciom jest trudno.Ale w inny sposób, niż jesteśmy przyzwyczajeni myśleć. Dajmy im czas na poszukanie drogi, przemyślenie planów, ustalenie zainteresowań, żeby mieć potem pracę, którą się lubi.
Dla naszych rodziców utrzymanie się na studiach i skończenie ich to była niejednokrotnie kwesta życia i śmierci prawie. Dla mnie ważny był wyjazd na stypendium, więc stawałam na głowie, żeby mieć najlepsze oceny. A teraz młodzi o co mają walczyć?
Bardzo rzadko jest tak, że koniecznie coś muszą bo jak nie to...
Ja moje pierwsze studia porzuciłam ( będąc prymuską), czego rodzice do teraz chyba mi nie wybaczyli. Ale to była dobra decyzja. Nie mogłam ich kontynuować. Może dlatego daję ten margines dzieciom ( choć starsza córka skończyła wybrany kierunek i lubi swą pracę).
Jejku, za bardzo się rozgadałam. Wybaczcie.
A @Praya pytałam o syna nie przz ciekawość, a przez życzliwość.
Jak można wiedzieć co studiował, czy już wie co następne czy szuka. Tak ogólnie
A jeszcze tylko dopytam: martwisz się bardzo o niego czy tak "pod kontrolą"?
Do znudzenia powtarzam, że w tym okresie najważniejsze jest towarzyszenie modlitwą, dobrą myślą, słowem. Ale na pewno to robisz.
Ważne jest czy ma dziewczynę bo to wiele zmienia, czy byłbyś skłonny, aby pojechał w świat popracować ( nie pytam, tylko tak głośno myślę). Mi się to nie uśmiechało, ale mojemu opowiadałam niejednokrotnie ( a uwielbiamy gadać o historii) o podróżach Piotra I w młodości na Zachód i w sumie on miał przez to wbite do głowy, że trzeba pojeździć po świecie, żeby się nauczyć wiele i zmądrzeć.
Bywały u nas przez ostatnie lata lepsze i gorsze okresy. Czasem modliłam się, żeby dany dzień już szybciej mijał. Czasami było że "chwilo trwaj, jesteś piękna"
I układanka taka: zdolny, ale ( bywa często, że) leniwy, lekkoduch. Wrażliwy i przez to również depresyjny.
Całkiem już Was zanudzę, ale przypomniało mi się sentymentalnie, jak oprócz wielu typowych "przypałów" było jeszcze kilka takich szczególnych:
-na osiemnaste urodziny podróż z kolegą do Włoch autostopem i przeżycie kilku dni za 50zł ( nie wiem jak to wytrzymałam, rzucałam się na każdy sms w dzień i w nocy)
- w poniedziałek rano matura, a on w niedzielę o 21.00 pisze, że łapie stopa pod Magdeburgiem i nikt się nie zatrzymuje
- drugi dzień matur, matematyka, spał u kolegów we Wrocławiu i gorączkujacego odstawiłam pod drzwi szkoły w minucie kiedy zegar zaczął bić 9.00 i zamykali drzwi wejściowe ( a było do przejechania 40km przez miasto jak najszybciej)
Już całkiem ostatni wniosek na dzisiaj
Byłam czujna i robiłam ze swojej strony co mogłam, a o resztę zadbał Pan Bóg.
Teraz to samo zdanie w czasie teraźniejszym: jestem czujna i robię ze swojej strony co mogę, a o resztę dba Pan Bóg.
I myślę, że to uniwersalna recepta.
I będzie dobrze z Twoim chłopakiem @Pray