[cite] agga:[/cite]No i moim zdaniem od 6 rż można a nawet trzeba dzieciaki na coś posłać - czasem jak sobie popatrzę na dzieci, które przebiegną dwa okrążenia i są zlane potem to smutny widok...
ee, przesada, córka sąsiadów chodzi na karatei nie może otworzyć drzwi od sali gdzie odbywają się zajęcia, moje dzieci na nic nie chodzą a mają sprawność rewelacyjną
[cite] agga:[/cite]No i moim zdaniem od 6 rż można a nawet trzeba dzieciaki na coś posłać - czasem jak sobie popatrzę na dzieci, które przebiegną dwa okrążenia i są zlane potem to smutny widok...
ee, przesada, córka sąsiadów chodzi na karatei nie może otworzyć drzwi od sali gdzie odbywają się zajęcia, moje dzieci na nic nie chodzą a mają sprawność rewelacyjną
a to nie o Twoich dzieciach;), moż jak jest jedynka w domu to nie ma się z kim ruszać...
A ja się martwię , bo moja Matylda po półtora roku chodzenia na tańce , gdzie były dość wyczerpujące treningi , w tym akrobatyka - odmówiła dalszego chodzenia. W sumie to mi bardzo na rękę , bo 2 razy w tygodniu późno wracała do domu , mąż ją przywoaił , a ja miałam problem z uśpieniem maluchów , potem jeszcze odrabianie lekcji - no , męczące to było. Jednak teraz mi szkoda że nie ma dodatkowego ruchu. W szkole ma raz w tygodniu basen , raz w tygodniu lodowisko i raz w tygodniu ćwiczenia na sali - ale jestem pewna , że przydałoby się więcej. Zwłaszcza jesienią , zimą , kiedy np. nie jeździ na rowerze. Poza tym chciałabym znaleźć taki klub sportowy ,, gdzie dzieci mogłyby chodzić razem - a nasza druga córka akurat do tańców jakiś predyspozycji nie ma.
[cite] Haku:[/cite]Treningi zaczynały się i kończyły medytacją, w której chodzi o uzyskanie kontroli nad ki. Ki to bezosobowa energia Uniwersum, dająca początek i koniec wszystkim zjawiskom i istotom żywym w kosmosie.
Uj, mistyka wschodu. Jak najdalej od takich rzeczy. W razie wątpliwości zapewne siostra Michaela Pawlik lub diakon Sergiusz Orzeszko mogą wam dokładnie wytłumaczyć problematykę.
Chłopcy chodzili na Judo, bo mam klub niedaleko, mogli się poruszać, tam grali też w piłkę, ciągle chcą grać w piłkę przede wszystkim.
Na wakacjach usłyszałam od znajomego księdza o zagrożeniach duchowych i trochę mi ulżyło, że nie chcieli sami chodzić.
Haku mówisz to samo, co mój brat podstawa to dobry klub.
Ja w dzieciństwie biegałam na nartach. Teraz moi bratankowie i bratanice trenują w dobrym klubie. Niestety to 2 koniec Polski. U nas nie znalazłam jeszcze takiego klubu dla moich chłopaków.
Zazdroszczę Ci tego karate. Te zajęcia z elementami karate były rewelacyjne.
No to ja mam całkiem bogatą "bojową" historię. Moja przygoda rozpoczęła się od kyokushinkai potem shorinji kempo a teraz BJJ i judo. Przez chwilę miałem styczność z tradycyjnym ju-jitsu i aikido.
Karate było bardzo fajnie prowadzone i bez elementów wrogości wobec świata. Było jednak rzeczywiście bardzo twarde sądzę, iż przyczyniło się do moich problemów z kręgosłupem.
Shorinji kempo jest tak naprawdę sztuką w polsce nie znaną i chyba już wymarłą.
Teraz sam trenuję bjj i judo (u Pawła Nastuli :bigsmile:) i to rozwiązanie jako najbardziej sportowe i nie ideologiczne polecam. Moi chłopcy (6 lat) zresztą też już wystartowali z treningami judo.
Jak napisałem miałem przez chwilę styczność z ju-jitsu, aikido i kung-fu i moja opinia jest zdecydowanie negatywna. Kung-fu i aikido mocno popychają w kierunku religijnym (wschodnim) a ju-jitsu jest przesiąknięte chorym japońskim feudalizmem.
[cite] Haku:[/cite]Treningi zaczynały się i kończyły medytacją, w której chodzi o uzyskanie kontroli nad ki. Ki to bezosobowa energia Uniwersum, dająca początek i koniec wszystkim zjawiskom i istotom żywym w kosmosie.
Uj, mistyka wschodu. Jak najdalej od takich rzeczy. W razie wątpliwości zapewne siostra Michaela Pawlik lub diakon Sergiusz Orzeszko mogą wam dokładnie wytłumaczyć problematykę.
to był wyjątek z tego artykułu Frondy
Ja się konsultowałam z księdzem a propo karate. Myślę, że moja lampka ostrzegawcza całkiem nieźle działa.
Swoją drogą dosyć długo ćwiczył u nas pastor
:bigsmile:
Ćwiczysz w Nastula Fight Club?
Ja z moimi kolanami i luźnymi więzadłami nie mam szans na Judo.
Poza tym mam miękkość stawów co sprzyja dobremu rozciągnięciu, ale wpływa na problemy ze stawami - aikido odpada
chodziłam trochę na mma (kubojutsu) ale miałam dokładnie te same problemy jak przy judo i aikido.
No i zostaje mi moje karate - to jest moje "do" (droga)
Aktualnie ćwiczę w dwóch klubach: Nastula Fight Club (judo i bjj) i w Copacabanie (bjj). Nie oznacza to oczywiście, że ćwiczę często; raz góra 2 razy w tygodniu. Oba te sporty bardzo dobrze wpływają na mój kręgosłup.
U nas chłopaki ćwiczą judo w Judo Fight Club w Starej Miłosnej. Właśnie się dowiedziałem, że do grupy Franka dołączył syn Adalberta :)
Szefa klubu spotkałem na procesji w Boże Ciało. Żadnych odchyłów światopoglądowych nie stwierdzono. Jak jechali na obozy w lecie to było powiedziane, że który będzie chodził na Mszę, ma mieć wyjściowe ubranie. Dla mnie OK.
[cite] Kresowianka:[/cite]Haku, a czy na początku treningu nie ma ukłonu w stronę miejsca, na którym się ćwiczy?
Nie ma.
Ćwiczymy na salach gimnastycznych - nasz klub nie ma swojego dojo.
Jednak nawet jak był wielki Soke Kubota w Polsce, wówczas także się niczemu nie kłanialiśmy.
Ja myślę, że dla nas Europejczyków nieco trudne jest zajarzenie, że u nich ten ukłon nie oznacza uniżenia jako takiego i wzięciu sobie czegoś za Boga lecz jest to wyraz szacunku - to tak jak u nas zdejmowanie czapki u mężczyzn jak się kłaniają kobiecie i krzyczenie "dzień dobry" do nauczyciela z obowiązkowym szuraniem nogami - przecież uczeń nigdy nie biegnie nauczycielowi podać ręki na powitanie.
Mam znajomego Japończyka, który kłania mi się jakieś 6 razy jak mnie widzi. Jak byłam w ciąży kłaniał mi się dwa razy tyle i w dodatku zawsze gładził mój brzuch jak się widzieliśmy (czasem kilka razy w ciągu dnia) bo to przynosi szczęście. Był też wyjątkowo usłużny - kobieta w ciąży ma siedzieć i pachnieć i dla niego było w ogóle nie pojęte, że ja np. chce sama sobie zrobić herbaty.
BTW - Wiedzieliście, ze oni mają kilka rodzajów słowa "przepraszam"?
[cite] Paweł od Oli:[/cite]Krav Maga. Reszta sztuk walk to buddyjskie śmieci. A sporty walki są jak wróżby, w które się nie wierzy, albo dyskoteka w halloween.
taaa... cudowna "izraelska" krav maga
nawet ćwiczą w dżinsach, bo przecież na ulicy jak ktoś cię zaatakuje też będziesz w dżinsach.
Przez Krav Magę też przeszłam - uczyli mnie zasłaniać się Arabem, tego, ze wszyscy chcą mnie napaść. Nauczyłam się technik wydłubywania oczu - całkiem skuteczne - i chodzenia po tłumie.
Już wolę Combat - też chodziłam. (chociaż w Polsce Combat Kalaki jest w rękach kyokushinowców)
W "mojej" katolickiej szkole, też działa sekcja karate . Siostry mówią, że to akurat / ze wschodnich sztuk walki/ - bezpieczne.
Co do szermierki. Mój syn, dopóki nie zwichnął biodra/ dwukrotnie zwichnął raz za razem/ chodził na szermierkę do Pałacu Kultury. Opłata 120 zł za semestr. Też był zadowolony. Może tam agga spróbuj ?
[cite] Haku:[/cite]
BTW - Wiedzieliście, ze oni mają kilka rodzajów słowa "przepraszam"?
Oj, nie tylko przepraszam... Nawet różnych form "ja" mają na pęczki. I wiele innych zabawnych dla nas rzeczy. Ale za to gramatykę i fonetykę mają banalną.
W końcu wyszło szydło z worka.
Tak krzyczą że wschodnie sztuki walki są złe a dzieciaki posyłają no i sami chodzą.
Gregorius jest przynajmniej konsekwentny.
Komentarz
ee, przesada, córka sąsiadów chodzi na karatei nie może otworzyć drzwi od sali gdzie odbywają się zajęcia, moje dzieci na nic nie chodzą a mają sprawność rewelacyjną
Medytacja - "w sensie skupienie"
Ten mały z uszami już nie ćwiczy - był świetny
a to nie o Twoich dzieciach;), moż jak jest jedynka w domu to nie ma się z kim ruszać...
Uj, mistyka wschodu. Jak najdalej od takich rzeczy. W razie wątpliwości zapewne siostra Michaela Pawlik lub diakon Sergiusz Orzeszko mogą wam dokładnie wytłumaczyć problematykę.
Na wakacjach usłyszałam od znajomego księdza o zagrożeniach duchowych i trochę mi ulżyło, że nie chcieli sami chodzić.
Haku mówisz to samo, co mój brat podstawa to dobry klub.
Ja w dzieciństwie biegałam na nartach. Teraz moi bratankowie i bratanice trenują w dobrym klubie. Niestety to 2 koniec Polski. U nas nie znalazłam jeszcze takiego klubu dla moich chłopaków.
Zazdroszczę Ci tego karate. Te zajęcia z elementami karate były rewelacyjne.
Karate było bardzo fajnie prowadzone i bez elementów wrogości wobec świata. Było jednak rzeczywiście bardzo twarde sądzę, iż przyczyniło się do moich problemów z kręgosłupem.
Shorinji kempo jest tak naprawdę sztuką w polsce nie znaną i chyba już wymarłą.
Teraz sam trenuję bjj i judo (u Pawła Nastuli :bigsmile:) i to rozwiązanie jako najbardziej sportowe i nie ideologiczne polecam. Moi chłopcy (6 lat) zresztą też już wystartowali z treningami judo.
Jak napisałem miałem przez chwilę styczność z ju-jitsu, aikido i kung-fu i moja opinia jest zdecydowanie negatywna. Kung-fu i aikido mocno popychają w kierunku religijnym (wschodnim) a ju-jitsu jest przesiąknięte chorym japońskim feudalizmem.
to był wyjątek z tego artykułu Frondy
Ja się konsultowałam z księdzem a propo karate. Myślę, że moja lampka ostrzegawcza całkiem nieźle działa.
Swoją drogą dosyć długo ćwiczył u nas pastor
:bigsmile:
Ćwiczysz w Nastula Fight Club?
Ja z moimi kolanami i luźnymi więzadłami nie mam szans na Judo.
Poza tym mam miękkość stawów co sprzyja dobremu rozciągnięciu, ale wpływa na problemy ze stawami - aikido odpada
chodziłam trochę na mma (kubojutsu) ale miałam dokładnie te same problemy jak przy judo i aikido.
No i zostaje mi moje karate - to jest moje "do" (droga)
Na razie to tanto robiłam tak z doskoku.
Boję się
Piotoru, co robicie w ferie? Coś byśmy uskutecznili wspólnego?
Szefa klubu spotkałem na procesji w Boże Ciało. Żadnych odchyłów światopoglądowych nie stwierdzono. Jak jechali na obozy w lecie to było powiedziane, że który będzie chodził na Mszę, ma mieć wyjściowe ubranie. Dla mnie OK.
Nie ma.
Ćwiczymy na salach gimnastycznych - nasz klub nie ma swojego dojo.
Jednak nawet jak był wielki Soke Kubota w Polsce, wówczas także się niczemu nie kłanialiśmy.
Ja myślę, że dla nas Europejczyków nieco trudne jest zajarzenie, że u nich ten ukłon nie oznacza uniżenia jako takiego i wzięciu sobie czegoś za Boga lecz jest to wyraz szacunku - to tak jak u nas zdejmowanie czapki u mężczyzn jak się kłaniają kobiecie i krzyczenie "dzień dobry" do nauczyciela z obowiązkowym szuraniem nogami - przecież uczeń nigdy nie biegnie nauczycielowi podać ręki na powitanie.
Mam znajomego Japończyka, który kłania mi się jakieś 6 razy jak mnie widzi. Jak byłam w ciąży kłaniał mi się dwa razy tyle i w dodatku zawsze gładził mój brzuch jak się widzieliśmy (czasem kilka razy w ciągu dnia) bo to przynosi szczęście. Był też wyjątkowo usłużny - kobieta w ciąży ma siedzieć i pachnieć i dla niego było w ogóle nie pojęte, że ja np. chce sama sobie zrobić herbaty.
BTW - Wiedzieliście, ze oni mają kilka rodzajów słowa "przepraszam"?
taaa... cudowna "izraelska" krav maga
nawet ćwiczą w dżinsach, bo przecież na ulicy jak ktoś cię zaatakuje też będziesz w dżinsach.
Przez Krav Magę też przeszłam - uczyli mnie zasłaniać się Arabem, tego, ze wszyscy chcą mnie napaść. Nauczyłam się technik wydłubywania oczu - całkiem skuteczne - i chodzenia po tłumie.
Już wolę Combat - też chodziłam. (chociaż w Polsce Combat Kalaki jest w rękach kyokushinowców)
Edit: dopisałam
ale może być
http://dzieckonmp.wordpress.com/2011/01/30/ks-dominik-chmielewski-wojownik-maryi/
Co do szermierki. Mój syn, dopóki nie zwichnął biodra/ dwukrotnie zwichnął raz za razem/ chodził na szermierkę do Pałacu Kultury. Opłata 120 zł za semestr. Też był zadowolony. Może tam agga spróbuj ?
Oj, nie tylko przepraszam... Nawet różnych form "ja" mają na pęczki. I wiele innych zabawnych dla nas rzeczy. Ale za to gramatykę i fonetykę mają banalną.
Może od nowego roku szkolnego coś pomyślimy.
A czy leworęczność nie przeszkadza zbytnio?
Tak krzyczą że wschodnie sztuki walki są złe a dzieciaki posyłają no i sami chodzą.
Gregorius jest przynajmniej konsekwentny.
Zbyszek, tak to nawet Tekieli nie mówi. Nie uogólniaj.