Byłam dziś u Agnieszki. Marysia jest przepiękna! Taka ślicznie malutka, ma takie słodkie nóżki podkurczone do brzuszka, śliczne blond włoski i robi przesłodkie minki. I jest taką kruszynką!
Aga się bardzo dobrze trzyma! Laktacja jej ruszyła pełną parą więc wiadomo jak się czuje ale jak na kogoś to w piątek miał cc - jest super sprawna Uśmiechnięta, szczęśliwa i w ogóle!
Przekazałam pozdrowienia. Myślę, że jak wyjdą w poniedziałek (oby, oby) i się ogarnie to nam tu wszystko cudnie opisze!
Dziękuję wszystkim za życzenia i gratulacje. Wyszłyśmy dziś ze szpitala i za chwilkę ruszamy już w podróż do siebie.
Sama jestem ciągle w szoku, jak to się potoczyło. |Dopiero dziś miałam się zgłosić na planowe cc jutro, ale...w czwartek obudził mnie jakiś ból w dole brzucha i myślałam, że to Mała znowu się pręży,poszłam sobie do łazienki,wróciłam do łóżka, ale to "prężenie" się zaczęł robić podejrzanie powtarzalne i coś przypominało trochę się niepewnie czułam, bo poprzedni poród zaczął się bólami całego brzucha, a tu tylko dół-masakra. Oczywiście myśl o bliźnie po cc była... Mąż akurat tego dnia był u nas, bo miał podpisywać umowę kredytową !!!!Więc rodzice mnie zawieźli do szpitala. Pierwsze badanie:tu się nic nie dzieje, wszystko wysoko, zamknięte, no ale jak już pani coś odczuewa, to przyjmujemy panią na oddział i już do domu przed planowanym cc pani nie wyjdzie.
ktg nie wykazywało skurczy i zdaje się, że lekarze myśleli, że panikuję i wyolbrzymiam. W końcu jakaś położna się kapnęła,żebym na plecach poleżała, no i skurczyki jak ta lala. Przyleciała lekarka zbadać i okazało się po jakiejś 1,5 h "tu się nic nie dzieje", że 2 cm są. Skurcze coraz częściej i mocniejsze.Tak jak Taja napisała:na wzmiankę:to może jednak naturalnie spróbuję:wymiana spojrzeń i brak komentarza. Nie upierałam się, bo mąż był w drodze,byłam sama i w tym momencie naprawdę już bardzo chciałam mieć dziecko bezpieczne i zdrowe przy sobie. Wcisnęli mnie w kolejkę,bo się rozkręcało wszystko.
Czekanie na to,czy tym razem usłyszę płacz maluszka było zabójcze:( Ale jak ją usłyszałam i lekarz oznajmił:zdrowa i śliczna dziewczynka:byłam w niebie. Jak tylko zwieźli mnie z sali operacyjnej na porodową, położna przyniosła Manię, przystawiła do piersi. Mleczko się pokazało, chlipnęła-jest radość. Za chwilę dotarł mąż i do tej pory jesteśmy zakochani po uszy i przeszczęśliwi. Dla mnie to cud-26.07 to św. Anny, nasza kochana Ania w niebie nam wyprosiła narodzenie siostrzyczki w tym dniu, żeby nam pokazać,że cały czas jest z nami-jestem pewna.
Nie piszę więcej- idę zacząć ubijać kapustę i robić zapasy w lodówce(hahaha)
chwała Panu Bogu za ten cud !!!
ps. po cc rzeczywiście czuję się bardzo dobrze,personel bardzo pomocny, lekarze i siostry- 10pkt/10.
@Agnieszkomamo, strasznie się wzruszyłam:) A jak idzie karmienie, z tego co pamiętam, to stresowałaś się, czy będzie bardzo boleć? No i jeszcze raz bardzo gratuluję!!!
OLa, idzie, ale boli jak cholera. Mańka ma małą paszczę i chwyta brodawkę, a nawet jak uda mi się prawidłowo przystawić, sama sobie za chwilę dopasowuje chwyt na tę chwilę wolę,żeby zjadła,niż 15 minut się szarpać z przystawieniem....
Komentarz
Człowiek nie zdąży na forum wejść, a tu już fotki?! No nie!
Moje serdeczne gratulacje!! Śliczna Córcia!!
aż zmoczyłam kapkę klawiaturę.....jakie cudne są takie maleństwa!!!!
(idę wycmokać mojego pulpecika)
Serdecznie gratulacje!!!
Niech maluszek rośnie zdrowo ;-)
Wyszłyśmy dziś ze szpitala i za chwilkę ruszamy już w podróż do siebie.
Sama jestem ciągle w szoku, jak to się potoczyło.
|Dopiero dziś miałam się zgłosić na planowe cc jutro, ale...w czwartek obudził mnie jakiś ból w dole brzucha i myślałam, że to Mała znowu się pręży,poszłam sobie do łazienki,wróciłam do łóżka, ale to "prężenie" się zaczęł robić podejrzanie powtarzalne i coś przypominało
trochę się niepewnie czułam, bo poprzedni poród zaczął się bólami całego brzucha, a tu tylko dół-masakra. Oczywiście myśl o bliźnie po cc była...
Mąż akurat tego dnia był u nas, bo miał podpisywać umowę kredytową !!!!Więc rodzice mnie zawieźli do szpitala. Pierwsze badanie:tu się nic nie dzieje, wszystko wysoko, zamknięte, no ale jak już pani coś odczuewa, to przyjmujemy panią na oddział i już do domu przed planowanym cc pani nie wyjdzie.
ktg nie wykazywało skurczy i zdaje się, że lekarze myśleli, że panikuję i wyolbrzymiam. W końcu jakaś położna się kapnęła,żebym na plecach poleżała, no i skurczyki jak ta lala. Przyleciała lekarka zbadać i okazało się po jakiejś 1,5 h "tu się nic nie dzieje", że 2 cm są.
Skurcze coraz częściej i mocniejsze.Tak jak Taja napisała:na wzmiankę:to może jednak naturalnie spróbuję:wymiana spojrzeń i brak komentarza. Nie upierałam się, bo mąż był w drodze,byłam sama i w tym momencie naprawdę już bardzo chciałam mieć dziecko bezpieczne i zdrowe przy sobie. Wcisnęli mnie w kolejkę,bo się rozkręcało wszystko.
Czekanie na to,czy tym razem usłyszę płacz maluszka było zabójcze:(
Ale jak ją usłyszałam i lekarz oznajmił:zdrowa i śliczna dziewczynka:byłam w niebie.
Jak tylko zwieźli mnie z sali operacyjnej na porodową, położna przyniosła Manię, przystawiła do piersi. Mleczko się pokazało, chlipnęła-jest radość. Za chwilę dotarł mąż i do tej pory jesteśmy zakochani po uszy i przeszczęśliwi.
Dla mnie to cud-26.07 to św. Anny, nasza kochana Ania w niebie nam wyprosiła narodzenie siostrzyczki w tym dniu, żeby nam pokazać,że cały czas jest z nami-jestem pewna.
Nie piszę więcej- idę zacząć ubijać kapustę i robić zapasy w lodówce(hahaha)
chwała Panu Bogu za ten cud !!!
ps. po cc rzeczywiście czuję się bardzo dobrze,personel bardzo pomocny, lekarze i siostry- 10pkt/10.
No i jeszcze raz bardzo gratuluję!!!
:-/
też się wzruszyłam !
cu-do-wna!!!
oj jakie to niesamowite! Niech Pan Bóg Wam błogosławi!
GRATULACJE!