Irenko, dziekuje Ci za ten pomysl z dniami tyg. choc trudno mi zazwyczaj trzymac sie jakichs list to jednak spobuuje. najgorzej u mnie wlasnie z systematycznoscia.. posprzatam jednego dnia, potem kilka dni nic nie robie bo mi sie nie chce/nie mam sil i w zwiazku z tym znowu wiekszosc musze zrobic jednego dnia zeby doprowadzic miekszanie do wygladu..kurcze mam nadzieje ze kiedys mi sie bedzie chcialo i sie naucze. robic na biezaco to nie bedzie sie zbieralo..
I jakoś z tym żyję. Nie najłatwiej mi, przyznam, ale daję radę.
Odkąd nie mamy psa - mamy czyściej.
Dzięki takim wątkom wprowadzam współudział w sprzątaniu i przyznam, że jest łatwiej.
Czasem dopada mnie lenistwo i wtedy dom wygląda strasznie.
A czasem chce mi się ruszyć (po lekturze tego wątku) i ogarniam chaos.
Od kilku dni mam czyściej niż zwykle - dzięki Wam
Choć do pedantek niestety baaaardzo dużo mi brakuje.
Lubię bibeloty, kurzołapy, otwarte regały z książkami (ach, hodowla roztoczy)
Dzieci wiedzą, że je się przy stole, ale co z tą wiedzą robią to wiecie.... różnie.
A zabawki i ubranka rozwalone są po całym domu.
Generalnie - względnie jestem w stanie ogarnąć chatę, która wygląda jak po tornadzie w miejsce przyjemne do mieszkania i chętne na przyjmowanie gości (i pachnące świeżo upieczonym chlebem, albo ciastem) w krótkim czasie. Choć pewnie osoby postronne zobaczyłyby to, czego my już po prostu nie widzimy.... szafy i różne zakamarki również kryją w sobie przeróżne tajemnice, ja sama nie wiem jakie.
Moim "szczególnym miejscem" jest szafa, a raczej na szafie w sypialni. Tam odkładam rzeczy do zacerowania, gdzie trzeba przyszyć guzik... i leżą miesiącami.
Moim "szczególnym miejscem" jest szafa, a raczej na szafie w sypialni. Tam odkładam rzeczy do zacerowania, gdzie trzeba przyszyć guzik... i leżą miesiącami.
Zmieniłam pudło na rzeczy do naprawienia na mniejsze, dużo mniejsze! Prawie nic się do niego nie mieści, więc -chciał nie chciał- zszywam na bieżąco
Mnie udało się wreszcie męża przekonać że natychmiastowe ( po użyciu) włożenie naczyń do zmywarki ma sens. Tak to ja wkładałam jak byłam a jak on to oczywiście wszystdko lądowało w zlewie. W końcu jeden dzień wysprzatałam kuchnię na błysk i pochowałam nbaczynia do zmywarki a na drugi dień w tejże lśniącej kuchni zostawiłam nacynia na wierzchu, obejrzał efekt i teraz sam wszsto do zmywari wkłada prawie że wyrywając mi np. ubek jeszcze w trakcie picia.
Mnie udało się wreszcie męża przekonać że natychmiastowe ( po użyciu) włożenie naczyń do zmywarki ma sens. Tak to ja wkładałam jak byłam a jak on to oczywiście wszystdko lądowało w zlewie. W końcu jeden dzień wysprzatałam kuchnię na błysk i pochowałam nbaczynia do zmywarki a na drugi dień w tejże lśniącej kuchni zostawiłam nacynia na wierzchu, obejrzał efekt i teraz sam wszsto do zmywari wkłada prawie że wyrywając mi np. ubek jeszcze w trakcie picia.
No coś w tym jest, mój z kolei sam pranie układa w pralce bo uważa że nikt lepiej tego nie potrafi, do tego stopnia że ja nie umiem naszej pralki obsłużyć. ;-) Trochę racji ma jak zle się coś ułoży to pranie daje takie efety dzwiękowe jak młot pneumatyczny i chodzi po łazience.
No to schodzimy na mężów? ;;) Mój myje toalety, umywalki, wannę, prysznic. I najczęściej myje podłogi. W kuchni pomoże we wszystkim choćby to była najżmudniejsza robota (umycie i obranie kilku wiader jabłek to pikuś). Ale muszę go poprosić wprost, bo sam na to nie wpadnie. Ale jak robi to super dokładnie.
WOW, ale macie pracowitych mężów. Mój chyba nigdy w życiu nie umył toalety, synów nauczyłam co by kobiety miały lżej. Z gotowania to tylko naleśniki potrafi usmażyć. Ale w domu za to naprawi, zbuduje wszystko.
Ja uwielbiam sobie wyskoczyć wieczorem z domu. Zostawiam męża z dziećmi w domu, przez które przeszło tornado, dostaję sms, że wszyscy już po kąpieli śpią w łóżkach i żebym pozdrowiła dziewczyny, wracam a dom błyszczy
On z domu wyniósł chęć i umiejętność sprzątania. ja niestety nie.
w pokoju u dzieci to on dyryguje i pomaga im sprzątać (mnie ten bałagan obezwładnia)
Ale też jego sprzątanie, to chowanie wszystkiego - niestety sam nie wie, gdzie Żeby tylko schować
No i kulinarnie to się raczej nie popisze Ale i z głodu nie umrze i dzieci nie zamorzy.
a wracając do mnie - dzięki temu wątkowi dzisiejszy dzień zaczęłam od wyniesienia wszystkich kołder i poduszek na balkon, nastawienia prania, złożenia prania wczorajszego (i schowania!!!) i tak co jakiś czas obrzucam dom spojrzeniem i odnoszę wszystko na swoje miejsce
Jak odkurzę ciastolinę, to znów przejadę podłogi na mokro.
Komentarz
)
Ooo, u mnie na przykład garderoba to dość ciekawy temat. Ostatnio wywaliłam wszystkie pudła z bytami bo czegoś szukałam i tak stoją od kilku dni. /:)
U mnie nie działa.
Mój myje toalety, umywalki, wannę, prysznic. I najczęściej myje podłogi.
W kuchni pomoże we wszystkim choćby to była najżmudniejsza robota (umycie i obranie kilku wiader jabłek to pikuś). Ale muszę go poprosić wprost, bo sam na to nie wpadnie. Ale jak robi to super dokładnie.
A, nie napisałam najważniejszego:
mój kochany mąż robi śniadania w soboty i niedziele. Już chyba od roku. :x
O, rany, kobiety! Już się Was boję!