chyba też, ciągnąca się od bardzo dawna, polegająca na strachu przed pokazaniem się prawdziwym - stąd oszustwa skutkujące bardzo niskim zaufaniem do współrodaków
Więc zadam kolejne pytanie 'dlaczego zmienił się tryb z - czyń sobie ziemię poddaną, na - dostosowuj się do tego co Ci mówią'?
gdyż pierwszy jest zadaniem, a drugi jest podstawowym przystosowaniem społecznym (bez niego społeczeństwo się rozpada), z czego korzystają właściciele mediów, przedstawiając wygodny im obraz świata
gdyż pierwszy jest zadaniem, a drugi jest podstawowym przystosowaniem społecznym, z czego korzystaja właściciele mediów, przedstawiając wygodny im obraz świata
czyli wracamy do wychowania w duchu edukacji klasycznej
Gdy nie ma w nas wykształconych cnót - bierzemy jak leci do dają pseudoautorytety.
gdyż pierwszy jest zadaniem, a drugi jest podstawowym przystosowaniem społecznym, z czego korzystaja właściciele mediów, przedstawiając wygodny im obraz świata
czyli wracamy do wychowania w duchu edukacji klasycznej
Gdy nie ma w nas wykształconych cnót - bierzemy jak leci do dają pseudoautorytety.
nie, nie, żadna edukacja nie zmieni tego przystosowania, chyba że chcemy likwidacji naszej społecznej natury:
walczyć trzeba z telewizją, bo to ona sufluje nam najsugestywniej obraz świata, do którego, zgodnie z naszą niezbędną naturą się dostosowujemy
trochę internet poprawia sytuację, ale przydałaby się jakaś akcja ośmieszająca teleoglądaczy, super byłoby, gdyby udało się w nią włączyć np. parafie;
poza tym, dla zrównoważenia efektu dostosowania, można odwołać się do silnych emocji związanych z więzami krwi i tradycji, czyli do nacjonalizmu - tym jest chyba trudniej manipulować
Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby gdyby środowisko powiedzmy patriotyczno-prawicowe stworzyło własną telewizję z wartościami. Żywą w formie, która przyciągała by naprawdę młodych ludzi, którym zalet takich wartości nikt w wystarczającym stopniu nie przekazał. Oczywiście istnieją już różne kanały prawicowo-partiotyczne, ale jednak godzinne niemrawe gadanie na kanapach nie przyciągnie ich uwagi, kiedy są oni przyzwyczajeni przez świat do innej formy przekazu.
Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby gdyby środowisko powiedzmy patriotyczno-prawicowe stworzyło własną telewizję z wartościami. Żywą w formie, która przyciągała by naprawdę młodych ludzi, którym zalet takich wartości nikt w wystarczającym stopniu nie przekazał. Oczywiście istnieją już różne kanały prawicowo-partiotyczne, ale jednak godzinne niemrawe gadanie na kanapach nie przyciągnie ich uwagi, kiedy są oni przyzwyczajeni przez świat do innej formy przekazu.
zawsze nas przebiją większymi pieniędzmi... (choćby podkupując pracowników)
@DOEtata, też uważam, że telewizja ludziom nie jest koniecznie potrzebna. Jednak do tych ludzi trzeba jakoś dotrzeć, nawoływaniem do porzucenia telewizji ich nie przekonamy.
najlepiej uczy się dumy z bycia Polakiem za granicą właśnie. Zwłaszcza w takim kraju w jakim jestem., gdzie Polacy są postrzegani jako dobrzy fachowcy, ludzie z wartościami. Gdzie najczęstszym miejscem spotkań jest Polska Misja Katolicka. Gdzie gołym okiem widać co potrafimy. Najtrudniej być patriotą we własnym kraju w tej chwili , , gdzie rządzi prywata, gdzie ludzie nie szanują swojej ojczyzny, itp.
@Olesia wobec panujących w Polsce standardów szacunku do własnego kraju można nauczyć dzieci co najwyżej szacunku do historii naszej ojczyzny. Ewentualnie nauczyć ich polskiej gościnności, zaradności, bo już nie bardzo da się uczciwości, szacunku do przyrody i wspólnej własności. W tym momencie oczywiście. Dzieci nie uczą się tylko od nas, niestety. Mnie się wydaje ze nasza ojczyzna za nic ma nasze chęci naprawy sytuacji. Że tu trzeba zrywu, buntu i podstaw.
Poza tym nie chodzi mi o szacunek innych nacji do Polaków. Tylko że w porównaniu z tymi nacjami dużo więcej potrafimy. W prawicy nie ma jedności. Wmawia się Polakom że Polskość nie jest trendy i jest nie europejska. Wielu wierzy że gdyby nie EU nie osiągnęlibyśmy takiego dobrobytu jak obecnie. Dla mnie kluczowe jest wyjście z UE albo to co się. dzieje na Węgrzech.
Trzeba uczyć i na pewno nauczyć można. Tym bardziej, gdy jest tak trudno w związku z otoczeniem.
Mamy na to przykłady!
Nadal są tutaj ludzie, którzy wiedzą jaka jest prawdziwa Polska. Celowo tak to formułuję. I od nich trzeba wychodzić, na nich się opierać, odwołując się do przykładów heroizmu ze znanej i mniej znanej historii.
Gdyby było inaczej, Polski nie byłoby od dawna, nie przetrwałaby polskość.
Edit: dla mnie kluczem jest wiara w Boga Jezusa Chrystusa, a na niej, jak wiesz, można zbudować i odbudować wszystko zgodnie z wola Bożą.
Z całym szacunkiem, Małgorzato, nie jestem pewna, czy można nazwać patriotami wszystkich tych, co wyjechali. I - jak wiesz - piszę też z własnego niełatwego doświadczenia.
Ale powiedz jak. Wlasny przykład jest niewystarczający. Choć cenny. Nie neguję ze trzeba próbować. Ale w obecnej sytuacji to ja widzę tylko sens radykalnych posunięć: edukacja domowa, zero telewizji, itp. Mam wątpliwości co do istnienia polskości. To są chlubne wyjątki. Ciężko interesować się własnym krajem kiedy tak trudno zadbać o dobro rodziny. I mało tego, gdyby trudność z poziomem życia miała byc tylko czasowa... to ok. Ale ten przerażający brak perspektyw. ..
Ale powiedz jak. Wlasny przykład jest niewystarczający. Choć cenny. Nie neguję ze trzeba próbować. Ale w obecnej sytuacji to ja widzę tylko sens radykalnych posunięć: edukacja domowa, zero telewizji, itp. Mam wątpliwości co do istnienia polskości. To są chlubne wyjątki. Ciężko interesować się własnym krajem kiedy tak trudno zadbać o dobro rodziny. I mało tego, gdyby trudność z poziomem życia miała byc tylko czasowa... to ok. Ale ten przerażający brak perspektyw. ..
Masz rację. Niestety. I to jest bardzo przykre. Czuć się niechcianym we własnym kraju. Jak mięso armatnie prawie...
Dlatego nie zatrzymam dziecka, które mi powie: mamo, wyjeżdżam.
Mimo to nadal będę mówić tak samo. Ja tu zostaję. W tych warunkach. Z moimi osobistymi błędami do tego.
Będę próbować jak do tej pory pokazywać, że jest coś więcej.
Z całym szacunkiem, Małgorzato, nie jestem pewna, czy można nazwać patriotami tych, co wyjechali. I - jak wiesz - piszę też z własnego niełatwego doświadczenia.
Tak, jasne Olesia Wszyscy co wyjechali to zdrajcy
No wybacz, ale patriotyzmem rodziny nie utrzymasz
Małgosiu, w moim języku powiedzenie, że ktoś wyjechał za granicę za chlebem nie równa się powiedzeniu, że jest zdrajcą. Takiego słowa nie użyłam, bo to spory kaliber i co innego oznacza dla mnie.
Iluż Polaków wyjeżdżało za granicę właśnie po to, aby polskość chronić i ratować. Na OBCZYŹNIE! Ilu w przeróżnych kazamatach zagranicznych życie oddawało!
no więc z własnego doświadczenia wiem że większość wyjechała z Polski żeby godnie żyć. I wracać chcą dopiero wtedy kiedy są od pracy w Polsce niezależni. Ostatnio byłam na grillu u znajomych i z rozmowy wyszło że dopiero tu stali się patriotami i gorliwymi katolikami. Ale do takiej Polski wracać nie chcą bo mają dzieci i chcą im zapewnić normalne warunki życiowe. Ja też nie chcę wracać. I jest mi przykro że nie jestem w stanie godnie żyć w moim kraju mimo pracy, chęci... Mogę być dumna z Polaków z takiej Polski jaka sie teraz jawi nie jestem dumna.
Komentarz
czyli wracamy do wychowania w duchu edukacji klasycznej
Gdy nie ma w nas wykształconych cnót - bierzemy jak leci do dają pseudoautorytety.
-------------------------------------------------------
nie do tego co ci mówią, a do świata, jaki jest
walczyć trzeba z telewizją, bo to ona sufluje nam najsugestywniej obraz świata, do którego, zgodnie z naszą niezbędną naturą się dostosowujemy
trochę internet poprawia sytuację, ale przydałaby się jakaś akcja ośmieszająca teleoglądaczy, super byłoby, gdyby udało się w nią włączyć np. parafie;
poza tym, dla zrównoważenia efektu dostosowania, można odwołać się do silnych emocji związanych z więzami krwi i tradycji, czyli do nacjonalizmu - tym jest chyba trudniej manipulować
wydaje mi się, że to terapia objawowa... a nie zwalczanie przyczyn.
W sumie po co ludziom telewizja? zwłaszcza tym, którzy nie silą się na używanie rozumu, to jak danie dzieciom zapałek...
(choćby podkupując pracowników)
Artur czyli bez rewolucji/radyklanej przemiany nic nie osiągnie się?...
Może to być prawdziwe co piszesz.
Mam wątpliwości co do istnienia polskości. To są chlubne wyjątki. Ciężko interesować się własnym krajem kiedy tak trudno zadbać o dobro rodziny. I mało tego, gdyby trudność z poziomem życia miała byc tylko czasowa... to ok. Ale ten przerażający brak perspektyw. ..
Helou! czy Wy nie umiecie normalnie rozmawiać? Tylko od razu za włosy się ciągnąć?
Przywowuję do porządku! No!