z tutejszej perspektywy to naprawdę inaczej wygląda.
Poza tym od podpisania umowy stowarzyszeniowej, do pełnego członkostwa ( z jego wszystkimi ograniczeniami i głupotami) daleka droga. A akurat te kroki, które wymaga od Ukrainy UE to nie są takie złe.
Media (nie tylko mainstream) - mowa głównie o wschodniej części Ukrainy i raczej starszym pokoleniu (tzn. bliżej czterdziestki). Chętnie poczytam, jak widzisz to od wewnątrz. Podobno (znowu ) Rosja jest postrzegana przez wielu jako rynek pracy, nawet na czarno, ale jednak atrakcyjniejszy w tym sensie, że znany. W Polsce przed wejściem do UE straszono, że jak nie UE, to właśnie zacofanie i w ogóle "kartofle" itp., i jaka to szansa i rozwój itd., zresztą wszyscy pamiętają. Czy na Ukrainie też pojawiają się takie głosy?
wygląda na to że ruskie osiągnęli to co chcieli mam nadzieję że Kaczyński wróci cało. Znowu okazało się kto z naszych polityków jest mężem stanu,,, a kto - sami wiecie.Czytajcie jutrzejsze Do Rzeczy.
Unia Europejska większa i obejmująca kraje nie do końca do niej pasujące to Unia mniej spójna. Bardziej sojusz wielu państw uzgadniających pewne bardzo ogólne reguły polityki (wolny rynek, energetyka) niż zaczyn superpaństwa. Zachodni federaliści, znów zwłaszcza Niemcy, to rozumieją. I dlatego nie palą się aby takie kraje jak Ukraina zapraszać, nawet jeśli mówią co innego. Oni wolą blok mniejszy, ale bardziej sterowny.
Ponieważ jestem zwolennikiem Unii luźnej, a w superpaństwo europejskie jako projekt utopijny i szkodliwy dla polskiej tożsamości i polskich interesów nie wierzę, jestem teraz (choć nie fizycznie) z Kaczyńskim w Kijowie. Choć pamiętam, że Kijów pod rządami Janukowycza, zdominowany przez klany oligarchów, budzi jako partner w Unii dziesiątki uprawnionych zastrzeżeń.
podsumowując - trzeba dołożyć kolosowi glinianą nogę... dobre :-)
znasz się Pan na polityce jak na adhortacjach papieskich
Jeżeli Ukraina wpadnie we wpływy Rosji, głównym obiektem zwiększenia wpływów będzie Polska. Dopóki Ukraina się stawia, dopóty oko saurona nie opiera się o nasz kraj*.
*Tak, wiem, że wpływy Rosji w Polsce są duże. Ale zawsze mogą być większe.
jeśli Ukraina wejdzie (stowarzyszy się) do UE, to będzie ścisłym sojusznikiem Niemiec (ze wzgl. na ich bogactwo i wspólne sentymenty w stosunku do Polski) oraz niemieckim straszakiem na Polskę
Ukraina nie podpisała umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską i wbrew temu, co się obecnie sądzi właśnie taki obrót sprawy jest zgodny z interesami Rzeczypospolitej. Można wręcz powiedzieć, że Polska kolejny raz miała więcej szczęścia niż rozumu. Nie ma bowiem żadnych racjonalnych podstaw do tego, by sądzić, że Ukraina w tzw. „Europie” byłaby dla naszego kraju kimś więcej niż tylko gigantycznym sojusznikiem Berlina na naszej wschodniej flance.
Fakt ten wydaje się być oczywisty dla każdego, kto przypatruje się sprawom stosunków międzynarodowych w sposób obiektywny i pozbawiony sentymentów. Polska ma dziś do zaoferowania Ukrainie tylko jedno: pomoc w procesie integracji z UE, w momencie, w którym to stanie się faktem, Polska nie będzie w stanie Ukrainie zaoferować już niczego. Ukraina może być sojusznikiem Polski tylko w sytuacji, w której z jednej strony byłaby naciskana ze wschodu przez Rosję, z drugiej zaś bozbawiona wsparcia ze strony ptęg Zachodu, takich jak Berlin, czy Waszyngton. Tak sytuacja przedstawia się dzisiaj, jednak gdyby polskiej dyplomacji udało się przekonać Niemcy do rozciągnięcia swojej hegemonii na Wschód, wówczas Ukraina stałaby się klientem władz w Berlinie i Brukseli z pominięciem Warszawy rzecz jasna.
Oczywiście w sytuacji rosyjskiego zagrożenia oraz rażącej dysproporcji sił pomiędzy Polską a Rosją w naszym interesie jest istnienie państw buforowych, a więc i niepodległość Ukrainy. Jednak z faktu tego nie wynika w żaden sposób, by w interesie Polski leżało również istnienie silnej, rozwijającej się Ukrainy. W obecnych, niesprzyjających nam warunkach w naszym interesie leży utrzymywanie obecnego status quo. Dla Polski najkorzystniejsze jest istnienie relatywnie słabej Ukrainy (w każdym razie słabszej od Polski), pełniącej rolę kraju przechodniego pomiędzy Rosją a Unią, na terenie której ścierałyby się i równoważyły wpływy obu potęg (jak to ma miejsce obecnie). Dopóki Berlin i inne stolice Zachodniej Europy nie wykazują zainteresowania przyszłością Europy Wschodniej, dopóty słaba Ukraina będzie zdana na Polskę, a przynajmniej zdane będą na nią jej prozachodnie siły. Jeśli zdarzy się kiedyś, że władza nad Dnieprem powróci w ręce „pomarańczowych”, wówczas Polska zyska jeszcze lepszą pozycję względem Ukrainy - co nie znaczy oczywiście, że będzie potrafiła ją wykorzystać.
Najlepiej by było gdyby Ukraina podzieliła się na dwie Ukrainy: zachodnią (grekokatolicką) i wschodnią (prawosławną). Jedną z nich mogłaby skonsumować Rosja, druga słabsza stałaby się buforem.
Przy okazji wydarzeń na Ukrainie mamy po raz pierwszy chyba, wprost wyrażone, straszenie stanem wyjątkowym i interwencją rosyjską - niekoniecznie na Ukrainie.
"..W jego opinii, nie jest chyba przypadkiem, że pierwsza informację o możliwym stanie wyjątkowym na Ukrainie w wyniku dzisiejszych demonstracji podała rosyjska agencja ITAR-TASS . - To powinno stanowić przestrogę dla wszystkich nie tylko na Ukrainie, ale również w Polsce i Europie. Wydaje się, że powinniśmy sekundować teraz wszelkim działaniom, które mogą zbliżyć szansę na porozumienie Ukrainy i Ukraińców wokół projektu powrotu do stołu negocjacji ws. umowy stowarzyszeniowej - powiedział..."
W pewnym sensie racja. Skoro po jagiellońsku zapodano pamiętnego dziesiątego kwietnia Prusom respirator, to teraz się jest ich wasalem. Ot, konsekwencja.
Prawda jest taka, że Niemcy mogą się dogadać zarówno z Ukrainą, jak i Rosją, bo ich na to stać.
W takim przypadku, lepiej, gdy puzzli jest więcej, bo można próbować rozgrywać własne interesy w oparciu o tarcia na większej ilości frontów. Podsumowując, lepiej gdy Ukraina nie uzależnia się od Rosji. Od Niemiec nigdy nie będzie uzależniona w takim stopniu jak może być od Rosji. A jak będzie, to będzie to wbrew Rosji, więc można to próbować równoważyć odpowiednią polityką* .
*oczywiście pod warunkiem, że w msz będzie mąż stanu, a nie pajac.
Widzę Spiochu, że specyfikę polityczną, społeczną i terytorialną masz w małym paluszku.
A można zapytać na podstawie czego budujesz swoje komentarze? Jakieś studium Europy wschodniej? Dłuższy pobyt na Ukrainie? Rodzina, przyjaciele tu mieszkający? Może choć przeglądanie miejscowych mediów (oczywiście w oryginale)?
Jakieś studium Europy wschodniej? Dłuższy pobyt na Ukrainie? Rodzina, przyjaciele tu mieszkający? Może choć przeglądanie miejscowych mediów (oczywiście w oryginale)?
Skoro w Polsce nie istnieje żadna korelacja (chyba że negatywna - ile procent ludności mieszkającej/dłużej przebywającej w PL, mającej rodzinę i przyjaciół, odbierającej media /bez dookreślenia, a więc przede wszystkim media głównego ścieku???/ ma kompletnie błędne wyobrażenie o Polsce, jej historii, polityce? 99,9? 97? 90? bo chyba nie mniej?), to dlaczego gdzie indziej ma być inaczej? Dlaczego w dyskusji pojawia się czynnik tak kompletnie bez znaczenia?
A pytam, bo i mnie nieraz zadawano mi podobne pytania w innych tematach. Ta sama cecha w fundamencie.
Widzę Spiochu, że specyfikę polityczną, społeczną i terytorialną masz w małym paluszku.
A można zapytać na podstawie czego budujesz swoje komentarze? Jakieś studium Europy wschodniej? Dłuższy pobyt na Ukrainie? Rodzina, przyjaciele tu mieszkający? Może choć przeglądanie miejscowych mediów (oczywiście w oryginale)?
historia ... wyłącznie historia Media manipulują ... nie ufam im, ciekawe czy coś na kształt niezależnego medium, w ogóle na Ukrainie istnieje? Coś a la TV Trwam, która jako jedyna pokazywała prawdę o Marszu Niepodległości w Polsce.
Komentarz
z tutejszej perspektywy to naprawdę inaczej wygląda.
Poza tym od podpisania umowy stowarzyszeniowej, do pełnego członkostwa ( z jego wszystkimi ograniczeniami i głupotami) daleka droga.
A akurat te kroki, które wymaga od Ukrainy UE to nie są takie złe.
A to "podobno" to na jakiej podstawie?
BO my tu mieszkamy ponad 4 (maz 5) lata i jakos mamy inne obserwacje...
mam nadzieję że Kaczyński wróci cało. Znowu okazało się kto z naszych polityków jest mężem stanu,,, a kto - sami wiecie.Czytajcie jutrzejsze Do Rzeczy.
Unia Europejska większa i obejmująca kraje nie do końca do niej
pasujące to Unia mniej spójna. Bardziej sojusz wielu państw
uzgadniających pewne bardzo ogólne reguły polityki (wolny rynek,
energetyka) niż zaczyn superpaństwa. Zachodni federaliści, znów
zwłaszcza Niemcy, to rozumieją. I dlatego nie palą się aby takie kraje
jak Ukraina zapraszać, nawet jeśli mówią co innego. Oni wolą blok
mniejszy, ale bardziej sterowny.
Ponieważ jestem zwolennikiem Unii luźnej, a w superpaństwo
europejskie jako projekt utopijny i szkodliwy dla polskiej tożsamości i
polskich interesów nie wierzę, jestem teraz (choć nie fizycznie) z
Kaczyńskim w Kijowie. Choć pamiętam, że Kijów pod rządami Janukowycza,
zdominowany przez klany oligarchów, budzi jako partner w Unii dziesiątki
uprawnionych zastrzeżeń.
podsumowując - trzeba dołożyć kolosowi glinianą nogę... dobre :-)
znasz się Pan na polityce jak na adhortacjach papieskich
oraz niemieckim straszakiem na Polskę
Nie wpuszczajmy Ukrainy do UE
Ukraina nie podpisała umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską i wbrew
temu, co się obecnie sądzi właśnie taki obrót sprawy jest zgodny z
interesami Rzeczypospolitej. Można wręcz powiedzieć, że Polska kolejny
raz miała więcej szczęścia niż rozumu. Nie ma bowiem żadnych
racjonalnych podstaw do tego, by sądzić, że Ukraina w tzw. „Europie”
byłaby dla naszego kraju kimś więcej niż tylko gigantycznym sojusznikiem
Berlina na naszej wschodniej flance.
Fakt ten wydaje się być oczywisty dla każdego, kto przypatruje się
sprawom stosunków międzynarodowych w sposób obiektywny i pozbawiony
sentymentów. Polska ma dziś do zaoferowania Ukrainie tylko jedno: pomoc
w procesie integracji z UE, w momencie, w którym to stanie się faktem,
Polska nie będzie w stanie Ukrainie zaoferować już niczego. Ukraina może
być sojusznikiem Polski tylko w sytuacji, w której z jednej strony
byłaby naciskana ze wschodu przez Rosję, z drugiej zaś bozbawiona
wsparcia ze strony ptęg Zachodu, takich jak Berlin, czy Waszyngton. Tak
sytuacja przedstawia się dzisiaj, jednak gdyby polskiej dyplomacji udało
się przekonać Niemcy do rozciągnięcia swojej hegemonii na Wschód,
wówczas Ukraina stałaby się klientem władz w Berlinie i Brukseli z
pominięciem Warszawy rzecz jasna.
Oczywiście w sytuacji rosyjskiego zagrożenia oraz rażącej
dysproporcji sił pomiędzy Polską a Rosją w naszym interesie jest
istnienie państw buforowych, a więc i niepodległość Ukrainy. Jednak z
faktu tego nie wynika w żaden sposób, by w interesie Polski leżało
również istnienie silnej, rozwijającej się Ukrainy. W obecnych,
niesprzyjających nam warunkach w naszym interesie leży utrzymywanie
obecnego status quo. Dla Polski najkorzystniejsze jest istnienie
relatywnie słabej Ukrainy (w każdym razie słabszej od Polski), pełniącej
rolę kraju przechodniego pomiędzy Rosją a Unią, na terenie której
ścierałyby się i równoważyły wpływy obu potęg (jak to ma miejsce
obecnie). Dopóki Berlin i inne stolice Zachodniej Europy nie wykazują
zainteresowania przyszłością Europy Wschodniej, dopóty słaba Ukraina
będzie zdana na Polskę, a przynajmniej zdane będą na nią jej
prozachodnie siły. Jeśli zdarzy się kiedyś, że władza nad Dnieprem
powróci w ręce „pomarańczowych”, wówczas Polska zyska jeszcze lepszą
pozycję względem Ukrainy - co nie znaczy oczywiście, że będzie potrafiła
ją wykorzystać.
całość
http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/nie-wpuszczajmy-ukrainy-do-ue
http://www.legitymizm.org/unia-nieswieta
http://gazetawarszawska.com/2013/12/01/roman-dmowski-kwestia-ukrainska/
Ten tekst jest odkryciem nawet dla tych, co Dmowskiego czytali już we wczesnych 90-tych.
A można zapytać na podstawie czego budujesz swoje komentarze? Jakieś studium Europy wschodniej? Dłuższy pobyt na Ukrainie? Rodzina, przyjaciele tu mieszkający? Może choć przeglądanie miejscowych mediów (oczywiście w oryginale)?
A pytam, bo i mnie nieraz zadawano mi podobne pytania w innych tematach. Ta sama cecha w fundamencie.
Media manipulują ... nie ufam im, ciekawe czy coś na kształt niezależnego medium, w ogóle na Ukrainie istnieje? Coś a la TV Trwam, która jako jedyna pokazywała prawdę o Marszu Niepodległości w Polsce.