jak byliśmy mali, to usłyszeliśmy z kuzynostwem mrożącą krew w żyłach historię o Wioletcie Villas, a mianowicie, że babcia ją znalazła pod drzewem i wychowywała. Moja kuzynka uparcie twierdziła, że to była nasza babcia
A ja myślałam, ze jak mama robi gołąbki, to zabija te ptaszki zza okna, skubie je z piórek, ucina główkę, ogon i nóżki i to co zostaje zawija w kapustę ;-)
ja z tego powodu gołąbków w przedszkolu nie jadłam...
i jeszcze bałam się, że wyfrunę po ich zjedzeniu za okno....( to akurat pod wpływem przedszkolnych bezmyślnych kucharek)
A co do dziewczynki z lustra, myślałam, że jak uda mi się zrobić jakiś ruch bardzo szybko i niespodziewanie, to ona nie zdąży. Ale refleks miała bestia.
Myślałam, że babcie, prababcie wszystkich dzieci na świecie ..............mieszkają na wsiach;)
Na takich wioskach na jakiej mieszkała moja Babcia, gdzie cywilizacja do końca nie przyszła, gdzie woda to w studni a wc za stodołą, kąpiele w cynowej balii. Hoduje się kury, kaczki, gęsi, perliczki. Są świnie, jest krowa, gdzieś we wsi ludzie mają konie. Każdy ma swoje pole ze zbożem jak i z warzywami, a w ogródkach rosną owoce i kwiaty.
Każdy zna każdego, większość wsi z jakiś sposób spokrewniona ze sobą a i w wioskach ościennych podobnie.
Widziałam starsze osoby na osiedlu, wiedziałam,że są już dziadkami, ale ........ no są jeszcze pradziadkowie, którzy no muszą już na 100% mieszkać na takiej wsi, bo gdzie te dzieci miałyby spędzać wakacje jak nie na wsi u dziadków.
Nie można wakacji spędzać na osiedlu )
jak usłyszłam od koleżanek, ze nie mają na wsi ani dziadków ani nawet pradziadków, ze ci mieszkają w mieście to był to dla mnie niemały szok
strasznie było mi przykro, że te dzieci nie mogą tak fajnie- jak ja- spędzać czasu na wsi - na taaaakiej wsi
Po latach zabrałam moją przyjaciółkę na "moją idealną wieś" była zachwycona, choć to osoba, która nie miałą wczesniej kontaktu z "takim brakiem cywilizacji" na tak wiele dni.
Po pasjonującej lekturze jeszcze mi się przypomniało, że przecież mi powiedzieli, że jak będę się przeglądać w lustrze to zobaczę diabła. Naprawdę się bałam. Przestałam się przeglądać.
A co do komunii - w zatłoczonym wiejskim kościele chciałam koniecznie zobaczyć, co to ksiądz podaje. Z daleka tylko widziałam i zdawało mi się, że to te białe landrynki o smaku migdałowym.
@akajka a pamiętasz jak Jerzy powiedział że jak się popatrzy do wnętrza mikrofalówki na jedzenie jak podgrzewa, to się oko ugotuje na twardo!!! Do teraz mam opory, przed zaglądaniem ....
Babcia mi mówiła, że jak będę piła zimne, to dostanę kataru żołądka. Rok temu ją uświadomiłam, że coś takiego nie istnieje. Jest nieżyt, ale to ani jak katar, ani od zimnego. Na starość babcia sobie chociaż może wodę chłodną pić bez lęku
Bałam się echa. Myślałam, że to ktoś namacalny, jakiś stworek, który odkrzykuje. I kiedy mi mama mówiła "posłuchaj, echo odpowiada z lasu", to nie chciałam do tego lasu wejść. A jeśli odpowiadało ze stodoły Pani Chodurki, to w porzo - bo było zamknięte.
Dlatego kocham dowcip o bacy i przyzwyczajonym echu
...myslalam ze jestem najwazniejsza najpiekniejsza i wszyscy wszystko beda dla mnie robić. .i dlatego nadal wierze w prawdziwe królewskie pochodzenie )
@akajka a pamiętasz jak Jerzy powiedział że jak się popatrzy do wnętrza mikrofalówki na jedzenie jak podgrzewa, to się oko ugotuje na twardo!!! Do teraz mam opory, przed zaglądaniem ....
Mnie się wydaje, że to mój brat mówił. Zresztą.... nie jest tak? Ja się boję patrzeć do mikrofalówki i dzieci też zniechęcam (chociaż nie tak obrazowo jednak :P)
O ja! krasnoludki! Kiedyś jeden chłopak w przedszkolu mi obiecał, że mi przyniesie swojego krasnoludka! Strasznie go chciałam!!!
@akajka a pamiętasz jak Jerzy powiedział że jak się popatrzy do wnętrza mikrofalówki na jedzenie jak podgrzewa, to się oko ugotuje na twardo!!! Do teraz mam opory, przed zaglądaniem ....
Mnie się wydaje, że to mój brat mówił. Zresztą.... nie jest tak? Ja się boję patrzeć do mikrofalówki i dzieci też zniechęcam (chociaż nie tak obrazowo jednak :P)
O ja! krasnoludki! Kiedyś jeden chłopak w przedszkolu mi obiecał, że mi przyniesie swojego krasnoludka! Strasznie go chciałam!!!
Mnie się wydawało że do Jerzy. Ja osobiście nie lubię mikrofalówek i staram się nie używać. Mnie tu chodziło o oko i jajko na twardo.
ale mama nie wzięła jej jak wsiadałyśmy do tramwaju, została na przystanku i zamarzła...
Same dramaty!
Ja miałam dwa jamniki, nie pamiętam, co się z nimi stało. W każdym razie dzięki wymyślonym jamnikom, pani w przedszkolu ogłosiła na zebraniu rodziców, że mam schizofrenię.
I desperacko chciałam mieć zwierzątko. Z braku laku trzymałam komara w szklance. Chciałam go nakarmić szynką, ale się plasterek przesunął i go zgniótł. Ale płakałam!
kiedyś na wsi wpieprzyłem zielonej trawy jak krowa i leżałem na brzuchu...a potem próbowałem doić mleko z cycków i kurczaczki nie miałem mleka jak krowa... (... a potem miałem sraczkę...
My jak się bawiliśmy w biednych wyrywaliśmy ciotce pietruszki z ogródka i udawaliśmy że to upolowane zające, które musimy obedrzeć ze skóry, więc z wyjadaliśmy same środki korzenia pietruszki bo reszta to była ta skóra.
Ja myślałam że brukselka to mała kapusta. Myślałam że "Budyń domowy" to budyń do mowy czyli jak się go zjada to sie człowiek lepiej mówić uczy,usilnie poszukiwałam więc budyniu "do słuchu" ponieważ mój ukochany Dziadzio nie miał problemów z mowa a ze słuchem właśnie. )
Komentarz
Na szczęście jedno i drugie było towarem deficytowym
Dlatego kocham dowcip o bacy i przyzwyczajonym echu
ale ja byłem powalony...i tak mi zostało...
) ) )
a i jeszcze kiedyś wysiadywałem kurze jaja ale wszystkie zgniotłem i były jaja...
Myślałam że "Budyń domowy" to budyń do mowy czyli jak się go zjada to sie człowiek lepiej mówić uczy,usilnie poszukiwałam więc budyniu "do słuchu" ponieważ mój ukochany Dziadzio nie miał problemów z mowa a ze słuchem właśnie.
)